wtorek, 28 stycznia 2014

10. To głupie jak szybko można przywiązać się do kogoś, prawie go nie znając.

Uwaga! W rozdziale pojawią się linki pod słowami "to". Z racji, że linki są na blogu w takim samym kolorze jak tekst, to was ostrzegam!

- Będę za wami tęsknić.- Rzuciłam się na całą piątkę.
- Kup mi taką koszulkę!- Krzykną Horan jak już się odlepiliśmy. <KLIK>
- Zobaczymy.- Zaśmiałam się, a oni musieli już iść na odprawę. Stałam i patrzyłam na znikających za rogiem chłopców. I tyle ich widziałam, teraz tydzień męki. Bez nich będzie mi strasznie nudno! Ale w sumie mam idealny pomysł, tak zdecydowanie idealny. Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon <KLIK> Tak wiem, że to tatuaże chłopaków, ale dostałam tą obudowę od Meg i strasznie mi się spodobała. A wspominając o Megan, wybrałam do niej numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi...
- Hej Nat!- Usłyszałam jej wesoły głos.
- Cześć, mam do Ciebie sprawę.
- Mogę wiedzieć jaką?- Zapytała ze śmiechem w głosie.
- Krótko: Pierwsze zakupy, później niespodzianka. Czekam na ciebie jutro o 14.00 przed domem. Tylko bez gadania wszystko Ci jutro wytłumaczę.- Starałam się brzmieć stanowczo.
- No dobrze, to do zobaczenia.
- Pa.- Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyszłam z lotniska i wsiadłam do taksówki, podałam kierowcy adres i ruszyliśmy. To jest wprost idealny pomysł!

*Oczami Nialla*

Pożegnaliśmy się z Natalie, później odprawa i siedzieliśmy w samolocie. Będzie mi jej brakować. Nie wierzę, że to mówię, ale chyba się w niej zakochałem. Nigdy nie czułem czegoś takiego, każdy jej uśmiech, każde spojrzenie, jest spełnieniem moich marzeń. No i wszystko byłoby ok, gdyby nie Harry. Oczywiście nie winię go za to, że Nat kocha jego, ale też całkiem mu nie ufam. Nie oszukujmy się Hazz jest, jaki jest. Lubi czasem zabalować, a po pijaku przychodzą mu do głowy różne, głupie pomysły. Boję się, że może skrzywdzić Nat, że ją zrani. Chcę żeby była szczęśliwa, nie ważne czy ze mną, czy z kimś innym, a to chyba jest definicja miłości, przynajmniej dla mnie. Jeżeli on doprowadzi ją do łez, to przysięgam, że zabiję go gołymi rękami. Nikomu nie pozwolę skrzywdzić mojego największego skarbu, nikomu! Włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem pierwszą lepszą piosenkę. 

* 8h później- hotel*

Nienawidzę stref czasowych! Nie cierpię ich! Jest 21.04 siedzę w swoim pokoju, wyleciałem o 18.00, a lot trwał ok 7h, ale w NY siedzę po 3h! To jest jakieś chore, dlaczego cały świat nie może mieć tej samej godziny?! Zadzwonię do Natalie, że dolecieliśmy. Wykręciłem numer i czekałem aż odbierze.
- Halo?- Głos miała, taki... Zaspany?
- Cześć Nat. Śpisz już?
- Nie wiem jak tam u was, ale tu jest druga w nocy! Ciebie chyba do reszt pogięło! Normalnie ludzie śpią, o tej porze!
- Przepraszam, ale za cholerę nie mogę się do tych stref czasowych dostosować!- Fajnie, że o tym też zapomniałem.- Nie chciałem Cię obudzić.
- Nic się nie stało. Dolecieliście jakoś?
- No jeszcze żyję, więc nie ma tragedii.- Zaśmiałem się.
- Cieszę się, a teraz daj spać!- Jęknęła.
- Dobranoc księżniczko.- Uśmiechnąłem się sam do siebie i poczułem, że ona to odwzajemnia.
- A która jest u was?
- Po 21...
- No to nawzajem.- Zaśmiała się i rozłączyła. Świetnie, ja to chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję! Koncert mamy dopiero po jutrze, ale musieliśmy przyjechać wcześniej, żeby wszystkiego się dowiedzieć. W sumie to też się położę, co mi szkodzi, jestem zmęczony tym lotem. Wziąłem prysznic i walnąłem się do wyrka, uprzednio zjadając jakąś kanapkę, którą miałem ze sobą.

Rano obudziło mnie słońce. Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek, była dopiero 7.42. Przeciągnąłem się, ubrałem jakieś ciuchy i wziąłem do rąk laptopa, z nadzieją, że Nat będzie online. Nie myliłem się.
- Hej! Widzisz mnie?- Zapytałem z bananem na twarzy.
- Widzę, widzę.- Odwzajemniła uśmiech.
- Wstała?
- Em... Niall tu jest 13.- Zaczęła się ze mnie śmiać. Znowu?!
- Ugh...
- Za to u was pewnie ranek.- Zaczęła mi się przyglądać.
- No tak...- Rozglądnąłem się po pokoju.- Skąd wiesz?
- Bo jesteś cały poczochrany.- Wybuchła śmiechem, a ja przeczesałem włosy palcami.- Dopiero co wstałem, więc...
- O Liam! Cześć!- Zaczęła do niego machać.
- Część Nat!- Uśmiechnął się, a ja za ten czas sięgnąłem po czapkę.
- No i już nie widać tej burzy włosów!- Zaśmiałem się. Poprawiłem ta czapkę kilka razy, aż w końcu rzuciłem ją na bok.- Dobra, mogę wyglądać jak menel!
- Nic nowego...- Zaśmiał się Liam, a po chwili Nat do niego dołączyła,
- Ej!- Walnąłem go w ramię, aż spadł z krzesła. No, to dopiero było śmieszne, Natalie się popłakała.
- Wiecie chłopaki, ja dzisiaj wychodzę i muszę już spadać.- Zrobiła smutna minkę i nam pomachała.
- Nie! Ja nie chce!- Zaczął się drzeć Li i chyba obudził resztę. Ja jej odmachałem, na swój własny sposób, a ona się rozłączyła.

*Oczami Natalie*

Rozłączyłam się, prawie zapomniałam o moim planie. Wysłałam jeszcze tylko SMS-a do Nialla "Pozdrówcie Harry'ego! Kocham was! Xx" i szybko wybiegłam z domu. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i do niej wsiadłam. Podałam adres Megan. Popatrzyłam się na siebie<KLIK>, dobrze, że chociaż ubrałam się dzisiaj w miarę dobrze, bo  nie zdążyłam się nawet przebrać. Podjechaliśmy pod dom dziewczyny, a ona już stała na podjeździe. Kiwnęłam głową na znak, że ma wsiąść do samochodu. Wykonała moje "polecenie", powiedziałam kierowcy gdzie teraz ma nas zawieść i ruszyliśmy. Po 15 min zaparkowaliśmy pod centrum handlowym, zapłaciłam za taksówkę i weszłyśmy do budynku.
- Co ty kombinujesz?- Zapytała jak przekroczyłyśmy próg jakiegoś sklepu.
- Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że One Direction są teraz w NY, prawda?
- No maja jakiś koncert charytatywny, a co?
- A to!- Wyciągnęłam z kieszeni cztery kawałki papieru, a jej podałam tylko dwa. Oglądnęła je z każdej strony i o mało nie pisnęła.
- Żartujesz prawda?!- Popatrzyła na mnie z dużymi oczami.
- Nie!- Uniosłam zwycięsko głowę.- Jedziesz ze mną na ich koncert i to w NY!
- Boże! Ja zwariuję! Kocham Cię, normalnie!- Rzuciła mi się na szyję.
- Wylatujemy jutro o 8.00 i mam jeden warunek.
- Zrobię wszystko!
- Chłopcy nie mogą się dowiedzieć, to ma być dla nich niespodzianka. Będziemy udawać fanki, media nie dowiedzą się, że poleciałam do NY, będę spała u ciebie i przebrane pojedziemy na lotnisko, nikt się nie zorientuje. Miejsca mamy przy samej scenie, a w domu mam wejściówki za scenę. Pojedziemy do mnie spakuję się i później pójdziemy do ciebie i stamtąd na lotnisko. Dlatego tu jesteśmy, mamy udawać fanki, więc musimy na nie wyglądać. Zrozumiałaś?- Spojrzałam na nią.
- Tak jest!- Zasalutowała.- Ale czy ty powiedziałaś, że ja wejdę za kulisy?!
- Tak! Chodź zrobimy te zakupy, trzeba się wyspać.- Pociągnęłam ja za rękę i odwiedziłyśmy każdy sklep. Meg nigdy nie była na koncercie 1D, ale cóż nie każdy ma kasy jak lodu. Dlatego to będzie jej pierwszy koncert i w dodatku polecimy razem do NY! Z pełnymi torbami wróciłyśmy do mnie. Spakowałam walizkę, będziemy tam tak długo jak chłopcy. Pojechałyśmy do dziewczyny, no to jutro wielki dzień!

* 6.00- dom Meg*

Wstałyśmy prawie w tym samym czasie. Ja szybko się ogarnęłam, tak samo jak Megan. Jak skończyłyśmy wszystko robić była 6.50. Taksówka zamówiona, rzeczy spakowane, wszystko zapięte na ostatni guzik, łącznie z naszym "przebraniem". Licząc możliwe spóźnienia samolotu, czy inne czynniki, w hotelu będziemy ok. 14.00, a koncert zaczyna się o 18.00. Stanęłam naprzeciwko dziewczyny i zlustrowałam ją wzrokiem<KLIK>, ona nie ma takiego dużego problemu jak ja, bo jej nie rozpoznają. Dlatego ja włożyłam czapkę i okulary przeciwsłoneczne, żeby jak najbardziej zakryć swoją twarz. <KLIK> 
- Świetnie!- Krzyknęła przyglądając mi się od góry do dołu.
- Mam nadzieję, że mnie nie rozpoznają.- Oglądnęłam się w lustrze.
- Chodź taksówka już jest. Nie wierzę, ze to się dzieje!- Wyszłyśmy z domu, a Meg zamknęła drzwi na klucz. Jak najszybciej przeszłyśmy odprawę i na szczęście nikt mnie nie poznał. Lot minął szybko, ale po lądowaniu czekała mnie kolejna walka o przetrwanie.
- Nareszcie!- Krzyknęłam siadając na łóżku w hotelu.- Nie wiesz jak się cieszę!
- Ja też! Chcę już ten koncert!- Rozpakowałyśmy rzeczy. Meg chciała wyjść, ale ja musiałabym się znowu ukrywać, więc zostałyśmy w hotelu.

* 17.00- hotel*

- Musimy już wyjść!- Krzyknęłam biegając po pokoju.
- No wiem! Spóźnimy się!- Wpadłyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem.
- Wyglądamy jak typowe fanki, wybierające się na koncert.- Meg założyła na szyję wejściówkę za scenę, a ja zrobiłam to samo. Ubrałam to, a Megan to.
- Chodź!- Pociągnęłam ją za nadgarstek i zakluczyłam pokój. Zbiegłyśmy po schodach i wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła nas na miejsce. Teraz się zorientowałam, że jest to Madison Square Garden.
- Niewierze!- Krzyknęła Meg.
- Ja też!- Otwarłam buzię. Stało tam pełno Directioners w różnym wieku. Tylu dziewczyn na raz nigdy w życiu nie widziałam! Dostałyśmy się do środka i na swoje miejsce. Meg chwyciła moją dłoń i nerwowo zagryzała wargę, zaśmiałam się z niej. Spojrzałam na zegarek 18.06, powinni zaczynać. Jak na zawołanie, na scenę wbiegli chłopcy, a tłum fanek zaczął głośno piszczeć, łącznie z Megan.
- Jak się bawi NY?!- Krzyknął Lou, a na sali zrobił się gwar.
- Cii... Cii...- Niall przyłożył palec do ust, a to brzmiało strasznie zabawnie.- No cicho, no...
- Chcielibyśmy podziękować jednej z Directioner, która niestety nie chciała podać swoich danych, za wpłacenie dość sporej sumki, na konto naszej akcji! Mamy nadzieję, że się ujawnisz, a jak nie to Cię znajdziemy!- Wszyscy zaczęli się śmiać.
- To ty!- Krzyknęła Meg.
- No tak, ale nie chce żeby ktoś wiedział!- Odpowiedziała i skupiłam się na słowach chłopców. Zaczęli śpiewać i oczywiście musieli podchodzić pod scenę. Po pół godziny zrobili sobie krótką przerwę, chcieli napić się wody. Zaczęłam gadać z Meg, pytałam czy się jej podoba, a ona pokazała palcem Nialla.
Zauważył mnie, no pięknie! Pokręciłam głową na znak "Nie!", ale on wstał i podszedł do nas. Tyle dobrze, że chłopcy byli zajęci gadaniem z fankami.
- Co ty tu robisz?!
- Musiałeś mnie zauważyć! Chciałam wam niespodziankę, razem z Meg zrobić!
- No to przepraszam, nic nie widziałem!
- I o to chodzi.- Odszedł, chyba zrozumiał aluzję. Zaczęli ponownie śpiewać.
- Teraz zaśpiewamy "Little things"- Powiedział Liam, a blondasek usiadł z gitarą.
- Dedykuje to piosenkę Natalie i Meg.- Uśmiechnął się do nas, a ja zrobiłam tradycyjny facepalm. Podniosłam wzrok na zaskoczonego Harry'ego.
Odmachałam mu, no pięknie! Niall pomyślałbyś czasem!

-------------------------------------------------------

Oj długo pisałam, ale chyba nie wyszedł najgorszy... I normalnie zawiodłam się na was! W ankiecie pisze, że czyta aż 10 osób, więc daje wam limit, nie mam wyboru...
5 KOMENTARZY= NEXT
Jeśli dacie radę pojawi się on najprawdopodobniej w czwartek.

7 komentarzy:

  1. Pisz dalej jest świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc ja już czekam na nexta jesteś db a ten blog coraz lepszy ;) życze dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i co mogę dodać, jak inni tu czekam na następny świetny rozdział twojego autorstwa
    Ps: na moim blogu pojawił się rozdział 8, zapraszam i-need-friend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty ! KOCHAM TEGO BLOGA STRASZNIE ! <3 <3 <3 <3 <3 <3 POZDRAWIAM XX ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogłabym czytać tego bloga bez końca pozdrawiam czekam na nexta <3<3<3<3<3 ;-) :-*

    OdpowiedzUsuń