Zwycięstwo!


Wdech. Wydech. Czym ja się tak stresuję? Przecież to tylko zwykły pokaz. Nie pierwszy i nie ostatni. Jednak jest coś, co sprawia, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, a serce bije zdecydowanie za szybko. Oni tam będą. Jeden i drugi. Harry i Niall. Nie chcę widzieć żadnego z nich. Nienawidzę ich tak samo bardzo. Jeden głupi, a drugi jeszcze głupszy.
***
-Nicole? -spytał zaskoczony Harry. -Co ty tu do cholery robisz? -lekko podniósł na nią głos.
-Przyszłam do Natalie. Jest coś jeszcze co powinnaś wiedzieć. Nie powiedziałam Ci wszystkiego. -dziewczyna przeniosła swój wzrok na mnie.
-Zostawcie nas same. -skierowałam swoją prośbę do chłopaków, którzy najwidoczniej chcieli być przy tej rozmowie. Niechętnie wyszli z pomieszczenia, zostawiając nas same. -Słucham, co takiego masz mi do powiedzenia? -zaczęłam rozmowę z dziewczyną.
-To nie jego wina... -szepnęła. -To wszystko było zaplanowane. -dodała po chwili.
-Jak to zaplanowane? Przez kogo? -zaczęłam się dopytywać.
-Niall... -powiedziała cicho.
-Kto kurwa? -krzyknęłam na całe pomieszczenie.
-Niall kazał mi to zrobić. Kazał mi go upić i zaciągnąć do łóżka, a potem wszystko Ci pokazać. -zaczęła mi tłumaczyć. Trudno mi było w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Mój Niall nie zrobiłby czegoś takiego. On jest taki kochany, a Harry jest tym złym. Nie może być inaczej. To pewnie sprawka Harr'ego. Zmówił się z nią. On jej kazał zwalić całą winę na Niall'a. Na pewno tak było.
-Nie wierzę Ci. -pokręciłam przecząco głową, dając jej do zrozumienia, że kłamie. -Niall nie zrobiłby mi takiego świństwa.
-Nie widzę żadnego powodu, abym miała Cię okłamywać.
-Ile Ci Styles zapłacił za to, żebyś wmówiła mi te bzdury o Niall'u? -zadałam jej oczywiste pytanie. Chyba nie jest aż tak głupia, aby robić to za darmo.
-Harry nie ma z tym nic wspólnego. Niall naprawdę kazał mi przespać się z nim. Zapłacił mi dużo. -mówiła spokojnym głosem. Aż za spokojnym, aby mogła kłamać. Kiedy ktoś kłamie, widać to. Bawi się nerwowo dłońmi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, jąka się. Nicole nie dawała żadnych oznak kłamstwa.
-Nat, możemy już jechać do Cieb... -do kuchni wpadł wesoły Niall. Jednak jego mina i humor szybko się zmieniły, gdy zobaczył Nicole.
-To prawda Niall? Ty jej kazałeś to zrobić? -spytałam ze stoickim spokojem blondyna. Aż dziwne, że mogłam być tak spokojna.
-To nie tak Nat. Ja Cię kocham. Musiałem coś zrobić, żeby pokazać Ci, że on nie zasługuje na Ciebie. Przecież, gdyby tak naprawdę Cię kochał, to by użył swojego mózgu i poszedł z nią do łóżka. Ale to zrobił, więc nie zasługuje na Ciebie. -zaczął się tłumaczyć. Marne te jego tłumaczenia...
-Masz rację Horan. On na mnie nie zasługuje. Tak samo jak ty. -byłam spokojna, jednak w końcu nerwy mi puściły. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Po chwili słone krople zaczęły spływać po moich policzkach. -Jak mogłeś mi to zrobić? Ufałam Ci! A ty? Ty to wszystko wykorzystałeś! Jak mogłam być taka naiwna? Myślałam, że jesteś inny, że będę mogła być z Tobą szczęśliwa. Ale nie! Myliłam się. Jesteś taki sam jak inni! Jesteś jeszcze gorszy niż Styles! -krzyczałam w jego stronę. Sama nie wiem kiedy i jak zamachnęłam się i wymierzyłam dość mocny cios prawą dłonią w jego policzek. Chłopak od razu złapał się za zaczerwienione miejsce.
-Przepraszam Nat... -szepnął w moją stronę. Nie chciałam go dłużej widzieć i słyszeć. Miałam ich wszystkich dość.
***
Wdech. Wydech. Nadal nie jestem gotowa. Chyba nigdy nie będę gotowa na spotkanie z nimi. Jeden i drugi zranił mnie na swój sposób. Harry mnie zdradził, a Horan doprowadził do tego.
-Nat, wychodzisz! -krzyknęła dziewczyna, która odpowiadała za kolejność wyjścia na wybieg. Powolnym krokiem wyszłam. Przecież nie miałam innego wyjścia. Starałam się nie myśleć, że gdzieś na tej sali są oni, że mnie widzą, że śledzą każdy mój ruch. Noga za nogą po linii prostej, proste plecy, głowa podniesiona do góry i wzrok wbity przed siebie. Serio? Już nie mieli gdzie usiąść? Siedzieli na jednej z kanap wizawi do mnie. Tak jak myślałam, wpatrywali się we mnie. Niall się uśmiechał, a Harry był smutny. Wzrok tego drugiego był jeszcze gorszy niż uśmiech. Miałam wrażenie, że chce nim powiedzieć „przepraszam”. Trochę za późno na przeprosiny. Mógł pomyśleć wcześniej. Nie mogłam pokazać nikomu, że o nich myślę. Moja mina, tak samo jak wzrok nie pokazywały żadnych emocji. Tylko ja i wybieg. Doszłam do końca wybiegu i zrobiłam jakąś dziwną pozę. Czułam, że jeden i drugi mierzą mnie wzrokiem od góry do dołu. Nie zwróciłam na to uwagi. Odwróciłam się i poszłam w przeciwnym kierunku. Po chwili byłam już za kulisami. Bogu dzięki, że nie muszę ich dłużej oglądać.
-Wszystko w porządku Nat? -od razu podbiegła do mnie Megan. Jak dobrze, że jest tutaj ze mną.
-Tak. -niepewnie pokiwałam głową. Sama nie wiedziałam czy jest w porządku. -Mogę iść już do domu? -tym razem zadałam pytanie mojej menadżerce – Gabrielle.
-Musisz zostać jeszcze na After Party. -przypomniała mi. No tak, kompletnie o tym zapomniałam.
-Ok. -zgodziłam się niechętnie. Po chwili uświadomiłam sobie, że na tej imprezie będą też oni. O nie!
-Co jest? -spytała Meg, widząc moją przerażoną twarz.
-Na tej imprezie będzie Harry i Niall. -wyjaśniłam jej z lekkim strachem w głosie. Sam ich widom był dla mnie czymś okropnym, a co dopiero bliskie spotkanie. Jestem pewna, że będą próbowali ze mną porozmawiać. W końcu przez te dwa ostatnie miesiące próbowali się ze mną skontaktować, to logiczne, że skoro teraz będą mieli okazję porozmawiać, to to zrobią.
-Hej Nat, spokojnie. Nie myśl o tym. Napijesz się, wyluzujesz trochę i wszystko będzie w porządku. -przyjaciółka próbowała mnie pocieszyć.
-Taa, mam nadzieję. -odpowiedziałam jej bez większego entuzjazmu. Szczerze nie wierzyłam, że będzie w porządku.
***
-Muszę iść do łazienki. -oznajmiła mi Meg, po czym zostawiła mnie przy stoliku samą. Czułam, że przez całą tą imprezę Harry, jak i Niall przyglądali mi się uważnie, jednak nie podeszli. Chwała im za to. Wlewałam w sobie kolejne dawki alkoholu, który szybko trafiał do mojej krwi. Czułam, że trochę przesadziłam. Obraz nie był już taki wyraźny, lekko kręciło mi się w głowie. Pewnie przejście się teraz gdziekolwiek byłoby największą głupotą, w moim stanie nie przeszłabym nawet kilku kroków.
-Cześć Nat. -usłyszałam nad sobą znajomy, zachrypnięty głos. Podniosłam ciężką od alkoholu głowę i ujrzałam jego cholernie idealne zielone tęczówki. Mogłabym się w nich zatopić, jednak ciężar mojej głowy nie pozwolił mi na to.
-Cześć Harry. -odpowiedziałam spokojnie. Pewnie gdyby nie alkohol we krwi, wydarłabym się na niego, zaczęła okładać pięściami i uciekła.
-Co u Ciebie słychać? -spytał jak gdyby nigdy nic się nie stało. Cicho zaśmiałam się pod nosem z jego zachowania.
-Dobrze, bardzo dobrze. -powiedziałam ironicznie. Ciekawe czy już zdążył zauważyć, że jestem zalana? -A u Ciebie?
-Byłoby dobrze, gdyby u Ciebie było dobrze. -spojrzał mi się głęboko w oczy, a ja lekko przybliżyłam moją twarz do jego. Nie, nie zamierzałam go pocałować. Po prostu miałam ochotę trochę go pokokietować.
-A nie jest dobrze? -szepnęłam, unosząc kąciki swoich ust lekko do góry.
-Nie rób tego Nat. -odsunął się ode mnie, co szczerze mówiąc trochę mnie zabolało. -Przecież widzę, że nie jest dobrze. Siedzisz tutaj totalnie pijana i nie wiesz co masz ze sobą zrobić. -a jednak zauważył. Super...
-Wiem co mam ze sobą zrobić! -podniosłam głos, choć pewnie w moim stanie musiało brzmieć to zabawnie.
-Daj spokój. Nawet nie jesteś w stanie utrzymać się na nogach. -powiedział i wstał od stolika. Zaraz, czy on mnie chce teraz zostawić? To po co przyszedł? Żeby powiedzieć mi, że jestem zalana i nie dam sobie sama rady i potem mnie zostawić.
-Chodź. -poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, a potem silne ramiona, w których mogłabym zostać na zawsze. Harry zaprowadził mnie do swojego auta. Może to nie był zbyt dobry pomysł, ale lepszego wtedy nie widziałam. Hazz zapiął mi pasy i zamknął za mną drzwi. Oparłam swoją głowę o szybę i po chwili usnęłam.
~.~
Natalie usnęła. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że mogła mi wybaczyć, ale szybko uświadomiłem sobie, że to nigdy nie będzie miało miejsca. Ona mnie nienawidzi i przenigdy mi nie wybaczy. Tak bardzo ją kocham. Podjechałem pod jej mieszkanie. Nie chciałem jej budzić. Wyjąłem z jej torebki klucze od mieszkania i wziąłem delikatnie na ręce. Gdy znalazłem się już w jej mieszkaniu, położyłem ją na łóżku. Zdjąłem jej obcasy i zastanawiałem się czy nie przebrać ją w pidżamę. A co jeśli się obudzi i nie będzie pamiętała co ja tu robię i pomyśli, że chcę coś jej zrobić? I właśnie z tego powodu pozostawiłem ją w sukience. Przykryłem ją kocem i zamierzałem wyjść z sypialni, jednak zatrzymał mnie jej głos.
-Harry, zostań ze mną. -poprosiła mnie, a ja odwróciłem się w jej stronę. Musiała się obudzić. Chyba jest już bardziej trzeźwa niż wcześniej. Trochę krępująca sytuacja. Niepewnie podszedłem do jej łóżka i usiadłem na jego krawędzi. -Chodź tutaj. -wskazała na miejsce obok siebie. Zdjąłem swoje buty i położyłem się obok niej. Próbowałem utrzymać dystans, aby nie posunąć się za daleko, choć było to trudne. Tak bardzo chciałem ją przytulić, pocałować, cokolwiek... Poczułem jak przytula swoje drobne ciało do mojego torsu. Przeszła mnie fala przyjemnych dreszczy. To niesamowite, że sam jej dotyk tak na mnie działa. -Czemu nic nie mówisz? -wyrwała mnie z zamyślenia.
-Nie wiem co mam powiedzieć. Myślałem, że zaczniesz na mnie krzyczeć, a ty jak gdyby nigdy nic się do mnie przytulasz. -powiedziałem zadowolony z tego co się dzieje w tym momencie. Nat nic nie odpowiedziała. Bo chwili poczułem jej usta na swoich. To jest oczywiste, że odwzajemniłem pocałunek. Tak bardzo mi tego brakowało! Pocałunek z każdą sekundą przybierał na namiętności. Natalie włożyła swoje malutkie dłonie pod moją koszulkę, próbując ją ze mnie ściągnąć. Widząc jak się z tym męczy, pomogłem jej z tym. Błądziła swoimi rączkami po moim torsie, dotykając każdego z tatuaży. Po chwili dobrała się do moich spodni, aż wyszło na to, że zostałem w samych bokserkach. Z jednej strony pragnąłem jej, ale z drugiej ona wciąż nie była trzeźwa, nie chciałem jej zranić.
-Zdejmij ją. -szepnęła wprost do mojego ucha, mając na myśli swoją sukienkę.
-Nat, wciąż jesteś pijana. Kocham Cię, ale nie chcę Cię zranić. Nie zmuszam Cię do niczego... -zacząłem jej tłumaczyć, jednak ona mi przerwała, zamykając moje usta pocałunkiem.
-Po prostu zrób to. -to raczej nie była prośba, tylko rozkaz.
-Natalie kochanie, jesteś tego pewna? -spytałem, próbując ją powstrzymać przed pochopną decyzją.
-Oh, zamknij się Styles. Chcesz, abym Ci wybaczyła. Jeśli to zrobisz ze mną, przemyślę sprawę powrotu do Ciebie. -powiedziała z pożądaniem w głosie. Natalie zawsze była szalona, a to co teraz chciała zrobić, można zaliczyć do szaleństwa. Wolałem z nią dłużej nie dyskutować. Jeśli jest jeszcze szansa na naprawę i to w taki sposób, to co mi szkodzi? Zdjąłem z niej tą cholerną sukienkę.
~.~
Ból głowy i ciężkie powieki. Tak w tej chwili mogę określić swoje samopoczucie. Promienie słoneczne, które dostały się przez niedosunięte rolety, padały centralnie w moje źrenice. Przewróciłam się na drugi bok, zderzając się z czymś, a raczej kimś. Podniosłam do góry moje ciężkie powieki, co było trochę trudne. Obok siebie ujrzałam śpiącego Styles'a, który uśmiechał się przez sen. Mi wcale nie było do śmiechu. Wręcz przeciwnie, byłam przerażona. Ni z tąd, ni z owąd Harry Styles leżał sobie półnagi, a właściwie to nagi w moim łóżku. Powoli zaczęłam przypominać sobie co i jak. Pokaz, after party, wieczór z Meg, zbyt duża ilość alkoholu, Meg mnie zostawiła i... i pustka. Pewnie wtedy pojawił się Harry. Złapałam się za głowę i pokręciłam z niedowierzania. Na pewno musiałam się z nim przespać, przecież nie leży się w łóżku nagim z osobą, którą się nienawidzi bez powodu. I co ja mam teraz zrobić? Gdyby nie było to moje mieszkanie, wyszłabym bez wyjaśnień. Ale to jest moje mieszkanie i nie mogę wyjść. Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju. Wzięłam tabletki przeciwbólowe i nastawiłam wodę na kawę. Jak zwykle zaczęłam rozmyślać. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? No tak, zapomniałam. Jestem Natalie Watson i żyję chwilą. Nie przejmuję się konsekwencjami. Zaraz powiem Harr'emu, że to nic dla mnie nie znaczyło i wygonię go z mojego mieszkania. Taa... to nie ma sensu, ale co mogę zrobić.
-Hej Nat. -usłyszałam za sobą zachrypnięty, ale i radosny głos Styles'a.
-Wyjdź Harry. -poprosiłam go spokojnym głosem, nie odwracając się w jego stronę.
-Słucham? -spytał tak, jakby nie usłyszał pytania.
-Wyjdź. -powtórzyłam. -Nie mam pojęcia do czego między nami doszło, ale na pewno do czegoś doszło. Wiem jedynie, że tego nie chciałam i wszystko co wczoraj zrobiłam było spowodowane alkoholem. A ty dobrze wiedziałeś, że byłam zalana i to wykorzystałeś! -podniosłam na niego głos.
-Powiedziałaś, że jeśli to zrobimy, przemyślisz powrót do mnie. -wytłumaczył mi spokojnym głosem, opierając się o blat. Jezu, on wyglądał tak seksownie...
-Co? Ja tak powiedziałam? -zaczęłam krzyczeć. -Nie wiem czemu to zrobiłam, nie chcę do Ciebie wrócić, a teraz jeśli możesz, to z łaski swojej wyjdź.
-Przepraszam, Kocham Cię... -szepnął i spojrzał się na mnie smutnym głosem. Było mi go szkoda, ale nie mogłam mu wybaczyć. Wyszedł z mojego mieszkania, zostawiając mnie z kłębkiem poplątanych myśli.
***
Dwie kreski. Dobra Nat, spokojnie, może jest zepsuty. Jeszcze raz. Kilka minut czekania i... dwie kreski. Nie. To nie możliwe. To nie może być prawdą. Może on też jest zepsuty? Ale to możliwe, aby kilka testów ciążowych pod rząd było przeterminowane?
-Natalie, wyjdź z tej łazienki! -w drzwi waliła Megan, która została u mnie na noc. I co ja miałam zrobić? Wyjść i powiedzieć jej coś w stylu „Miesiąc temu przespałam się z Harry'm, spóźnia mi się okres, a dzisiaj nad ranem obudziły mnie mdłości. Zrobiłam kilka testów i wyszło, że jestem w ciąży.”. Taa, to durne, ale nie mogę siedzieć cały czas w tej łazience.
-No nareszcie! -krzyknęła z triumfem Meg, gdy wyszłam z pomieszczenia. Dziewczyna widząc moją minę, chyba zrezygnowała z korzystania z łazienki. -Co jest Nat? -spytała mnie z troską przyjaciółka.
-Umm... -zaczęłam niepewnie. -Miesiąc temu przespałam się z Harry'm, spóźnia mi się okres, a dzisiaj nad ranem obudziły mnie mdłości. Zrobiłam kilka testów i wyszło, że jestem w ciąży. -powiedziałam na jednym wdechu.
-Co ty do cholery zrobiłaś?! -podniosła na mnie głos.
-Przespałam się z Harry'm. -odpowiedziałam jej ironicznie i wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
***
5 lat później
Moje życie jest nieco pokręcone. Moja kariera modelki skończyła się tak szybko, jak szybko się zaczęła. Gdy zaszłam w ciążę, musiałam zrezygnować z dalszej pracy w tej branży. Było to niemożliwe. W końcu kto by chciał modelkę z brzuchem, a potem po ciąży z zaokrąglonymi kształtami? Poza tym nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Gdyby wieść, że jestem w ciąży dotarła do mediów, Hazz na pewno by też się dowiedział. Oczywiście by wiedział, że jest to jego dziecko. Bo niby kogo innego? Musiałam uciekać. Wybrałam moje ukochane, spokojne Malediwy, gdzie niegdyś spędziłam miło czas z Horan'em. To były niezapomniane chwile... Obecnie założyłam własną działalność agroturystyczną na tej przepięknej wyspie. Oczywiście najwspanialszy i najprzystojniejszy mężczyzna, czyli mój pięcioletni synek Nick pomaga mi we wszystkim. To dzięki niemu jeszcze egzystuje. Każdym uśmiechem podnosi mnie na duchu. Z drugiej strony sprawia, że tęsknie za Styles'em. Tak, niestety jest do niego podobny, bardzo podobny. Te same rysy twarzy, zielone oczy, ten sam uśmiech, no i oczywiście burza loków na głowie. Wiem, że Harry jak był mały, nie miał kręconych włosów, ale cóż, Nick je ma. Jaki ojciec, taki syn... Mam nadzieję, że moje słońce nie okaże się takim dupkiem jak jego ojciec. To trochę śmieszne... Wciąż kocham Harr'ego. Czasami mam sobie za złe, że nie wie o Nick'u. Kilka, a nawet kilkanaście razy próbowałam sobie wyobrazić, jak to by było, gdyby się dowiedział, czy zostałby ze mną, czy odszedłby. Cóż, wybrałam za niego, ja odeszłam. Już dawno mu wybaczyłam to co zrobił, ja też święta nie byłam. Żyłam chwilą, a teraz mam tego konsekwencje. Nick zmienił wszystko bezpowrotnie.
-Mamo! -z moich przemyśleń wyrwał mnie radosny głos Nick'a, który swoją drogą był podobny do głosu Harr'ego. -Patrz co narysowałem! -podał mi rysunek, który jak na pięciolatka był całkiem dobry. -To ty, to ja, to mój kot, którego tak bardzo nie lubisz i to jest pan, który mi się śni. -wskazał palcem na postać z pokręconą czupryną i zielonymi kropkami, służącymi jako oczy.
-Ten pan Ci się śni? -spytałam lekko przestraszona.
-Tak, nawet często. Widziałem go w telewizji. -wyjaśnił mi chłopczyk.
-Dobra, koniec tematu. Śliczny rysunek, a teraz mamy dużo pracy. Chcesz pomóc cioci Meg na recepcji? -spytałam synka, który od razu się zgodził. Tak, zabrałam tutaj ze sobą Megan, której towarzystwo Nick wręcz uwielbiał.
~.~
Urlop. Dawno go nie było. Mam dość pracy. Przez ostatnie kilka lat wciągnąłem się w ten wir. Każdy mój dzień wyglądał tak samo, pomijając jakieś wyjazdy służbowe. Jestem sam. No może niezupełnie jestem sam. Fizycznie owszem, ale w środku tam w sercu nadal jest ona – przepiękna, blond włosa, nie za wysoka, zawsze roześmiana modelka Natalie Watson. Nat zniknęła, nikt nie wie gdzie i po co. Razem z sobą zgarnęła chyba Megan, która była jedyną deską ratunku. Niall wybrał Malediwy, stwierdził, że ma wiele wspomnień z tamtym miejscem, nie wnikam jakich. Chcę tylko odpocząć. Taksówka podwiozła nas pod jakiś hotel, który załatwił Liam. Weszliśmy do holu, gdzie była recepcja. Nikogo przy niej nie było. Zadzwoniłem w dzwonek i czekałem niecierpliwie na jakąś obsługę. Zarówno ja, jak i chłopcy, mieliśmy ochotę iść spać.
-W czym mogę pomóc? -zza lady wyłonił się na oko pięcioletni chłopiec. Na jego widok lekko się przeraziłem. Był bardzo podobny do mnie, kręcone włosy, zielone oczy, dołeczki w policzkach. Jedyne co było inne to sposób w jaki się uśmiechał. Pod tym względem był bardziej podobny do Natalie.
-Mamy to zarezerwowane pokoje na nazwisko Payne. -odezwał się Liam do chłopca.
-A tego to ja nie wiem. -szeroko się do nas uśmiechnął. -Musiałbym sprawdzić w komputerze, ale nie znam hasła, bo mama twierdzi, że za dużo gram. -wyjaśnił nam, ukazując słodkie dołeczki.
-A możesz zawołać mamę, albo kogoś kto zna hasło? -spytał zniecierpliwiony Zayn.
-Ciocia Megan gdzieś poszła, to pójdę po mamę. Ale chwila, ja Cię skądś znam. -wskazał na mnie palce i zaczął się delikatnie stukać po głowie. Wyglądał przekomicznie i słodko. Chciałbym mieć takiego synka. -Wiem! -krzyknął z entuzjazmem. -Widziałem Cię w telewizji i śniłeś mi się! -powiedział donośnym głosem.
-Mały, idź już po mamę. Będziesz miał jeszcze okazję pogadać ze Styles'em. -naszą krótką dyskusję przerwał Louis. Chłopiec zniknął za jakimiś drzwiami i nie wracał kilka minut. Coś mnie zaciekawiło w jego osobie. Niby zwykły dzieciak, ale wydaje się taki znajomy... Wciąż wpatrywałem się w drzwi, za którymi zniknął. Kilka minut później drzwi się otworzyły, a chłopiec prowadził jakąś młodą kobietę, która miała na sobie okulary przeciwsłoneczne i śmieszny kapelusz, który pasował do niej.
-W czym mogę pomóc? -spytała się kobieta, na której głos zamarłem. Gdy zdjęła okulary było jeszcze gorzej. Wyglądałem, jakbym zobaczył ducha. Jak to możliwe? Natalie jest mamą tego chłopca? Ale kto jest ojcem? I co oni tu robią?
-Natalie? -kilkuminutową ciszę przerwał Niall. -To naprawdę ty? -spytał z nadzieją w głosie, blond włosa pokiwała niepewnie, twierdząco głową. Nikt nie wiedział jak ma się zachować, czy co powiedzieć. Był to dla nas wszystkich szok, zobaczyć ją po tych pięciu cholernych latach i w dodatku na starcie dowiedzieć się, że ma dziecko. Mogę stwierdzić, że się trochę zmieniła. Jej wcześniej jasne, blond włosy są teraz ciemniejsze, choć nadal mogę powiedzieć, że są blond. Ma poważniejsze rysy twarzy i przede wszystkim nie ubiera się jak nastolatka, tylko kobieta.
-To co z tym hasłem? -tym razem ciszę przerwał chłopiec. Popatrzył się na nas wszystkich i zaśmiał się cicho. Z poczuciem humoru zdecydowanie poszedł w Natalie.
-Na czyje nazwisko była rezerwacja? -spytała niepewnie kobieta, podchodząc do komputera za ladą.
-Na moje. -odezwał się Liam. Nat zaczęła stukać coś w komputerze, po chwili odezwała się do chłopca.
-Nick, wyjmij karty 25, 26, 27, 28 i 29. -Nick, a więc ma na imię Nick...
-Mamo, ale 3 z tych pokojów są dwuosobowe, a ich jest pięciu. Nie za dużo miejsc? -odpowiedział jej bardzo spostrzegawczy chłopczyk.
-A kto powiedział, że jest nas pięciu? -odezwał się Louis. -Nie wiem jak ty mały, ale ja mam dziewczynę, a nawet żonę. Tak samo jak Liam i Zayn. -wyjaśnił Tomlinson.
-A on? -wskazał dłonią na mnie.
-A on jest sam. -odpowiedział Lou.
-To tak jak moja mama. Myślisz, że chciałby być z moją mamą? Lubię go. Chciałbym mieć takiego tatę. -powiedział Nick, tak jakby wcale mnie i Nat nie było przy nich.
-Nie wiem, zapytaj się Harr'ego o to. -Louis wzruszył ramionami.
-Chciałbyś być z moją mamą? -chłopiec skierował to pytanie w moim kierunku. Spojrzałem się na Natalie. Przyglądała się tej całej sytuacji, jednak trudno mi było cokolwiek wyczytać z jej wzroku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -szepnąłem, a on szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Nick, sądzę, że powinieneś iść odrobić lekcje. -odezwała się Nat.
-Mamoo, jest weekend. Odrobię je jutro. Poza tym muszę napisać tylko literki, to jest proste. -zaczął wymigiwać się od nauki. Wyglądało to zabawnie. Przypominał mi mnie, gdy mama kazała mi iść się uczyć.
-No właśnie, jest weekend. Dzwoniła mama Zack'a, chciała żebyś go odwiedził, bo ma złamaną nogę. Zaraz Cię do niego zaprowadzę, idź się przebrać. -Natalie chyba chciała zrobić wszystko, aby zakończyć naszą rozmowę z chłopcem. -Tu są wasze karty. -wzięła je od chłopca i położyła na blacie, po czym złapała go za rękę i poszła gdzieś. Nie wiem gdzie, ale ponownie mnie zostawiła.
~.~
Odprowadziłam Nick'a do kolegi i wróciłam do hotelu. Co miałam zrobić ze sobą? On tu jest. W każdej chwili mogę na niego wpaść. Najgorsze jest to, że wszystko wróciło. Każde wspomnienia i uczucia, które są teraz jeszcze silniejsze niż były. Mogłam zająć się czymś jak każdy pracownik w tym hotelu. Ale ja jestem właścicielem. Załatwiam różne sprawy, których teraz nie mam potrzeby załatwiać. Czasami siedzę na recepcji z Meg, której teraz nie ma. Właśnie, gdzie ona do cholery jest? Nie, na recepcje na pewno nie pójdę, tam mogę go spotkać. Zostaje mi tylko mój gabinet. Weszłam do pomieszczenia i zajęłam się przeglądaniem mailów. Kilka rezerwacji internetowych, maili z prośbą o zorganizowanie jakiś imprez. Szybko na wszystko odpowiedziałam.
-Mogę wejść? -drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich uśmiechniętą twarz blondyna.
-Umm... myślę, że tak. -odpowiedziałam niepewnie, bojąc się rozmowy z nim.
-Co u Ciebie słychać? -spytał, szeroko się do mnie uśmiechając.
-Nie wiele. Jakoś sobie radzę... -próbowałam się do niego uśmiechnąć, jednak było to trudne.
-Harry jest jego ojcem, prawda? -spytał się Horan.
-Czemu tak sądzisz? -próbowałam udać głupią i zachowywać się, jakbym nie wiedziała o co mu chodzi.
-Jest jego kopią. -odpowiedział Nialler.
-Czy na świecie jest tylko jedna osoba, która ma zielone oczy, kręcone włosy i dołeczki w policzkach? -spytałam ironicznie.
-Daj spokój Nat. Nie potrafisz kłamać. Zmieniłaś się... Kiedyś ciągle się śmiałaś, a teraz...
-A co Cię to może obchodzić? Wiesz dlaczego kiedyś ciągle się śmiałam? Bo byłam szczęśliwa, ale ty to popsułeś. Gdyby nie zachciało Ci się robić tych ustawek z Nicole mogłabym być nadal z Harry'm i wszystko by było dobrze. Ale nie, ty musiałeś wszystko popsuć! -zaczęłam na niego krzyczeć. Czułam się tak samo, jak kilka lat temu.
-Rozumiem jeśli mi nie wybaczysz, ale chciałbym, żebyś wybaczyła Harr'emu. Zrób to dla Nick'a. On nie jest niczemu winny, powinien mieć ojca. Poza tym widzisz, jak oni dobrze się dogaduję. Hazz wciąż Cię kocha. -widziałam w oczach Niall'a żal. Już dawno wybaczyłam Harr'emu, ale czy na tyle, aby znowu z nim być?
-Zostaw mnie samą, proszę. -powiedziałam do blondyna, po czym on opuścił pomieszczenie.
***
„Zrób to dla Nick'a. On nie jest niczemu winny, powinien mieć ojca.” - te słowa krążyły mi po głowie jak rozpędzona karuzela. Czy to jest czas, aby zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa? Czy Harry poradzi sobie w roli taty i czy w ogóle będzie chciał nim być.
-Nie przeszkadzam? -odwróciłam się i ujrzałam jego twarz. Uśmiechał się. Tak bardzo potrzebowałam jego uśmiechu.
-Basen jest już zamknięty. -odpowiedziałam ze stoickim spokojem. Tak na marginesie siedziałam na brzegu basenu około godziny 23, kiedy normalni ludzie kładą się spać.
-To co tu jeszcze robisz? -przysiadł się do mnie.
-Myślę. -odpowiedziałam, machając delikatnie nagami w wodzie, co powodowało powstawanie fal.
-Nad czym? -dopytywał.
-Nad tym co by było gdyby... -odpowiedziałam niepewnie. -Okłamałeś mnie. Powiedziałeś, że będziesz walczył do końca. Nie walczyłeś. -zacisnęłam mocno wargi, robiąc wszystko aby łzy zebrane pod powiekami, nie wydostały się na zewnątrz.
-Nie miałem możliwości, aby walczyć. Wyjechałaś, nie mogłem Cię zatrzymać. Stałem kilka godzin pod drzwiami od twoje mieszkania, pukałem i nic. Martwiłem się, że mogło coś Ci się stać. Dopiero twoja sąsiadka powiedziała mi, że gdzieś wyjechałaś. Szukałem Cię, ale nikt nic nie wiedział. -zaczął mi wszystko opowiadać po kolei. -Dlaczego wyjechałaś?
-Nie wiem... Byłam młoda... Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie miałam pojęcia co mam zrobić. Ucieczka była pierwszą myślą, która wpadła mi do głowy. Może popełniłam wiele błędów wyjeżdżając, ale co wtedy mogłam innego zrobić? Gdyby media się dowiedziały, rozpętałoby się piekło.
-Czyli Nick jest moim synem. -podsumował moją wypowiedź Harry.
-Nie powiedziałam tego. -nie dawałam za wygraną, taki już mój charakter.
-Ale miałaś to na myśli. -on również nie dawał za wygraną. -Nat, nie mam pojęcia co obecnie do mnie czujesz, ale ja Cię kocham. Kochałem, kocham i nigdy nie przestanę. Gdy dzisiaj zobaczyłem Nick'a, pomyślałem sobie, że mógłby być moim synem, jest cudownym dzieckiem. Potem zobaczyłem Ciebie, dodałem jedno do drugiego i wyszło. Nawet jeśli mi nie wybaczyłaś nadal, ja chcę mieć kontakt z Nick'iem. Jest moim synem, mam do niego takie same prawa jak i ty.
-Nie sądzisz, że to będzie nieco dziwne, gdy on teraz to po prostu się dowie, że jesteś jego ojcem? -spytałam próbując zachować spokój, co było trudne. Uczucia aż domagały się wyjścia na zewnątrz.
-Kochasz mnie? -spytał Styles.
-Nigdy nie przestałam. -odpowiedziała cicho.
-Nie myślałaś nigdy, aby zapomnieć o przeszłości? Zacząć od nowa? Ruszyć do przodu?
-Nie miałam na to czasu. -odpowiedziałam bezmyślnie, choć zgodnie z prawdą. Byłam zbyt zajęta Nick'iem i pracą, aby myśleć o sobie.
-Natalie, wyjdź za mnie. -Hazz powiedział spokojnie i spojrzał się na mnie.
-Zgódź się mamo. -dobiegł do mnie głos Nick'a, który stał kilka metrów od nas. Patrzył na nas szczęśliwym wzrokiem. -Ja chcę mieć tatę. Jeśli pozwolisz mu odejść, ja pójdę za nim, to mój tata. -Nick podbiegł do Styles'a i przytulił się do niego. Harry był zaskoczony jego zachowaniem, jednakże szczęśliwy.
-Więc jak? -ponownie spytał się Hazz. Gdy popatrzyłam na nich, coś we mnie pękło. Wcześniej chciałam to naprawić, jednak coś mnie blokowało, a teraz gdy ich zobaczyłam, serce mi zmiękło. Obydwoje byli szczęśliwi. Nie mogłam tego popsuć. Nie mogłam żadnemu z nich zabrać tego szczęścia. Mogłam jedynie sprawić, aby obaj byli jeszcze bardziej szczęśliwi.
-Kocham Cię Harry. -podeszłam do niego i wtuliłam się w tors chłopaka. Tak bardzo mi tego brakowało.
-Kocham Cię Natalie. -szepnął Harry i jeszcze mocniej mnie uścisnął. Nick dołączył do nas. Staliśmy tak przez kilka minut. Byliśmy jedną małą, ale szczęśliwą rodziną. Pierwszy raz od dawna poczułam takie ciepło i radość przeszywającą mój organizm. Teraz już wiem, że zawsze go potrzebowałam i zawsze będę potrzebować.

1 komentarz:

  1. O ja *0* Rozbeczalam się na starcie :-) <3 Piękny ! Gratulacje ! <3

    OdpowiedzUsuń