wtorek, 31 grudnia 2013

3. Życie czasem potrafi zaskakiwać. cz.1

- Co tu robisz?- Podeszłam do chłopaka.
- W sumie to nie jestem tu z własnej woli.- Zaśmiał się.
- Jesteś z chłopakami?
- Tak, gdyby nie Harry siedziałbym teraz przed telewizorem i jadł coś.
- Ja przyszłam tu z Meg, ale ona jest najwidoczniej zajęta.- Spojrzałam w stronę dziewczyny, która nadal tańczyła z wcześniej poznanym chłopakiem.
- To może się do nas przyłączysz?- Niall uśmiechnął się szeroko. Boże gdyby to Megan widziała! Zawsze mówiła mi, że najbardziej ze wszystkiego kocha uśmiech Nialla. Nie kłamała, był olśniewający.
- To jak?- Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Jasne tylko powiem jej gdzie jestem. Chodź.- Powiedziałam i chwyciłam dłoń chłopaka. Pociągnęłam go za sobą.
- Meg!- Krzyknęłam podchodząc do dziewczyny.- Przepraszam.- Posłałam uśmiech do chłopaka, z którym tańczyła i odciągnęłam ją na bok.
- Meg Niall, Niall Meg.
- Miło mi Cię poznać.- Chłopak wyciągnął do niej dłoń, a ona rzuciła mu się na szyję.
- Ha ha. Już ją lubię.- Powiedział z szerokim uśmiechem.
- Skąd ty go tu wzięłaś?- Dziewczyna odlepiła się od blondyna.
- A jakoś tak tu był. Ja chciałam ci tylko powiedzieć, że idę z Niallem do reszty. Jak coś to szukaj mnie po całym klubie.- Zaśmiałam się, a ona zerknęła w stronę przystojnego mężczyzny, z który tańczyła.
- No idź.- Popchnęłam ją z uśmiechem. Długo nie zwlekała.- No to jestem twoja!- Zwróciłam się do blondyna.
- Świetnie, chodź.- Powiedział, chwytając mnie za rękę. Przeszliśmy przez cały parkiet i doszliśmy do stolika, przy którym siedział Harry, Liam, Zayn i Louis. 
- Patrzcie kogo mam!- Usiadłam pomiędzy Harrym, a Niallem.
- Co tu robisz?- Zapytał mnie loczek.
- Głupie pytanie, a co się robi w klubach?- Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Racja.- Chłopak się uśmiechnął.
- Jesteś sama?- Usłyszałam głos Louisa.
- Na początku nie, później tak, a teraz znowu nie.
- Co?
- To skomplikowane. Przyszłam z Meg, wiecie ta z kawiarni, później ona znalazła sobie "kolegę".- Pokazałam w powietrzu cudzysłów.- No więc zostałam sama, a później wpadłam na Nialla, albo on na mnie i jestem z wami.- Uśmiechnęłam się...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sory, że krótki i niż się nie dzieje, więc postanowiłam podzielić ten rozdział na części, następną dodam jutro. Może wyszedłby lepszy, ale za ścianą SYLWESTER! i nie mogę się zbytnio skupić. Ostatni rozdział w tym roku.
P.S. Zostaw komentarz tam gdzieś na dole.
P.S.2 Przepraszam za wszelkie błędy i nieporozumienia.

A dla was:

sobota, 28 grudnia 2013

2. A mówili: "Nadzieja matką głupich."

Już po chwili znalazłyśmy się u mnie. Weszłyśmy do środka, a ja zamknęłam drzwi. Nie liczę, że Niall zadzwoni. Pewnie chciał tylko wygrać ten głupi zakład
- Ledwo się wydostałyśmy z tej kawiarni.- Powiedziała do mnie Meg, kiedy wchodziłyśmy do salonu.
- Strasznie dużo było tam tych dziewczyn. Napijesz się czegoś?
- Jak będę chciała to sobie sama naleję.- Dziewczyna zaczęła się śmiać. No tak, znamy się od przedszkola, zawsze "rządziłyśmy" się nawzajem w swoich domach.
- Ale jak już zaproponowałaś, to możesz nalać mi wody.Mi się nie chce.- Dokończyła, siadając na kanapie.Weszłam do kuchni i zaczęłam szukać szklanek.
- Nat! Nat, chodź! Zobacz!- Usłyszałam przeraźliwy krzyk Megan.
- Chwilkę!- Odkrzyknęłam.
- Natalie jesteś w telewizji!
- No wow! Jestem modelką, mogę być czasem w jakiejś reklamie!
- Nie Nat, ty jesteś w wiadomościach plotkarskich!- Stanęłam jak wryta, co?! Ja?! Ciekawe co ci paparazzi wymyślili. Chwyciłam szklanki i szybkim krokiem weszłam do salonu.
- Daj pilot!- Krzyknęłam, a dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie. Przewinęłam program do tyłu i dałam głośniej.

" Z najświeższych wiadomości wynika, że znana modelka Natalie Watson była widziana w kafejce w Londynie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt iż w tym samym czasie byli tam też chłopcy ze znanego na cały świat boysbandu One Direction. Źródła podają, że Natalie rozmawiała z chłopakami i poprosiła o autografy. Wiadomo również, że dała swój numer Niall' owi. Czyżby powstała nowa para?"

Usiadłam z otwartą buzią na kanapie, a Meg wybuchła śmiechem.
- No i co w tym śmiesznego?! Teraz media nie dadzą mi spokoju!
- Co w tym złego?
- Ty nic nie rozumiesz! Oni teraz będą szukać sensacji, nie dadzą mi żyć. Paparazzi są jak hieny! Nie będę mogła wyjść normalnie z domu! Nie mówiąc już o tych wszystkich hejtach zazdrosnych fanek!
- Nie patrzyłam na to z tej strony... Ale na pewno nie będzie aż tak źle.
- Nie bądź taka pewna siebie.- Powiedziałam upijając łyk wody.
- Ja się tylko zastanawiam, co na to Niall.- Meg głupio się uśmiechnęła.
- Pewnie jeszcze nie wie. Minęła dopiero godzina, odkąd wyszłyśmy z kawiarni.- Przełączyłyśmy na program muzyczny. Akurat leciało "One way or another". Meg jest wielką fanką 1D, a mnie podoba się ich muzyka. Stanęłyśmy na środku pokoju i zaczęłyśmy śpiewać, położyłam telefon na stole i kręciłam nasze wygłupy. Kiedy piosenka się skończyła usiadłyśmy z powrotem na kanapie.
- No to na Twitter'a!- Krzyknęłam.
- Tylko spróbuj!- Meg zrobiła groźną minę, ale przez to tylko mnie rozśmieszyła.
- Podpis: "Tak się świętuje dwa miesiące wolnego! @Megan_Hill"- Zacytowałam śmiejąc się jak głupia.
- Jesteś nienormalna! Zabiję cie za ten wpis! 
- Już 500 osób dodało do ulubionych! Będziesz sławna!- Meg zaczęła się śmiać, a ja nie mogłam jej uspokoić. Dziewczyna zalogowała się na swoje konto i zaczęła oglądać filmik. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Megan podniosła wzrok, chyba myślała, że to Niall. Na wyświetlaczy widniało zdjęcie Gabrielle.
- Halo?- Odebrałam, cały czas patrząc na Meg, która przeszywała mnie wzrokiem.
- Natalie możesz mi wytłumaczyć dlaczego wszędzie słyszę o twoim romansie z Niallem Horanem?! Teraz nie są nam potrzebne tanie sensacje! Nie to, że zabraniam ci się z nim spotykać, tylko dlaczego wszędzie jesteś TY?!
- Gab nie denerwuj się! Ja tylko prosiłam o autograf dla Megan. Tak, dałam Niallowi mój numer, ale chodziło o jakiś durny zakład.
- Błagam cię Nat, tylko nie zrób jakiejś głupiej sensacji. Właśnie zaczęłaś być na szczycie popularności. Nie możemy robić wokół siebie zamieszania, ok?- Jej głos brzmiał dość poważnie.
- Ale nie zabraniasz mi się z nimi spotykać, prawda?
- Jasne, że nie! Rób co chcesz, to twoje życie, tylko bez sensacji. Ciesz się, że nie masz kontraktu z M!M.
- Dobra Gabrielle. Zrozumiałam bez sensacji.
- Miłego urlopu. W razie jakby co to dzwoń.
- Jasne i dziękuję.- Rozłączyłam się. Jaka ulga myślałam, że to coś poważniejszego. Gab ma rację, nie mogę robić wokół siebie zamieszania, bo nie wyjdzie mi to na dobre.
- Gabrielle?- Zapytała Meg, no tak całkiem o niej zapomniałam.
- Tak, mówiła żebym nie "gwiazdorzyła".- Zaśmiałam się.
- Zgadnij kto Cię obserwuje na Twitterze!
- Meg wiesz, że nie cierpię tego typu zagadek!- Warknęłam.
- Sam Niall Horan!- Krzyknęła wymachując mi telefonem przed oczami. Co?!
- Nie kłam! Widzę, że ściemniasz, śmiejesz się!- To nie możliwe, żeby Niall zaczął mnie obserwować.
- Ha! To jeszcze nic! Harry, Louis, Zayn i Liam również. Nie wierzysz to patrz!- Podała mi telefon, nie kłamała.- Czemu ja nie jestem tobą!- Krzyknęła. Zaczęłyśmy się śmiać. Była dopiero 17.00, nie chcę przesiedzieć kolejnego dnia przed telewizorem.
- Idziemy na jakąś imprezę?- Zaproponowałam.
- Jasne! Tak dawno nigdzie razem nie byłyśmy!- No i już mamy plany na wieczór.
- No to trzeba się wystroić!- Poszłyśmy do mojej garderoby mam setki ciuchów, a w połowie prawie w ogóle nie chodzę. Po prostu uwielbiam zakupy, chyba jak każda kobieta.



Zaczęłyśmy przeglądać wieszaki i dobierać buty. Ja ubrałam ten zestaw <KLIK>  i zaczęłam robić makijaż oraz fryzurę <KLIK> Meg założyła to <KLIK> Po 1,5 godz. byłyśmy gotowe. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła nas pod dość znany klub, w którym często przebywali znani ludzie. Weszłyśmy bez żadnych problemów. Usiadłyśmy przy barze i każda zamówiła po drinku. Już po kilkunastu minutach zostałam sama, Meg tańczyła z jakimś facetem. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że mam wiadomość: "Hej, co tam? Niall"
Czyli jednak napisał. 
"Nic ciekawego, może oprócz faktu, że wszędzie pełno nas."
"Przepraszam. Nie wiedziałem, że to się tak skończy. A co robisz?"
" Nic takiego. Spędzam czas z Meg."
" Jakoś jej nie widzę. Chyba zostałaś sama."
" Jak to nie widzisz?"
" Odwróć się"
Na tym skończyła się nasza "rozmowa", rozglądnęłam się po sali i w tłumie ujrzałam Nialla.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nareszcie napisałam ten rozdział! W sumie to nic się w nim nie dzieje, ale nie chcę rozkręcać całej akcji w jednym rozdziale, bo to by nie było takie ciekawe. Strasznie długo pisałam aż 2,5 godziny, bo tak piszę, oglądam filmiki na yt, znowu piszę, oglądam telewizor, piszę, śpiewam piosenkę bo akurat leci fajna i zeszło.
Proszę chociaż 1 komentarz :)
P.S. Przepraszam za wszystkie błędy.

czwartek, 26 grudnia 2013

~Ogłoszenia parafialne!


Sprawa nr.1


Tak sobie pomyślałam, że napiszę sytuację, która miała miejsce w Boże Narodzenie, u mnie w domu:
Rano obudziło mnie "Right now", leniwie zwlokłam się z łóżka i poszłam do pokoju, z którego dochodziły dźwięki piosenki. Weszłam do pokoju rodziców i zobaczyłam mojego tatę z tabletem w ręku.
- Już wstałaś! Nie uwierzysz! Znalazłem radio gdzie leci tylko One Direction!
- Mam najlepszego tatę na świecie!- I wtedy wszedł mój brat.
- Tato? Ty też?- Piękny początek dnia.

W Wigilię pojechaliśmy do fryzjera. Mój brat (blondyn) postanowił, że chce mieć fryzurę jak Niall. Dokładnie tak się obciął.

Dzisiaj rozmawiam z mamą na temat "wojny" między Beliebers, a Directioners. Rozmowa toczyła się tak:
- [...] No i Belibers...
- Kto?
- Fandom Justina Biebera.
- Ok.
- Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że się na nas uwzięły. (bez urazy dla Beliebers)
- Chodź Directioners...
- Kto?
- Błagam mamo, fandom One Direction.
- No dobra, dobra.
- No więc...
- Czekaj! One Direction to ten twój zespół! Ile ich tam jest, czterech?- Moja mama do teraz nuci "Story of my life".

W Wigilię pomagałam babci przygotować jedzenie. Włączyłam One Direction, a kiedy babcia wróciła ja prasowałam obrus i śpiewałam.
- Skąd to leci?
- Z telefonu.
- Ale ładnie śpiewają!

ZARAZIŁAM CAŁĄ RODZINĘ ONE DIRECTION INFECTION! YEAH...


Sprawa nr.2


Jutro postaram się napisać rozdział 2. Miałam nadzieję, że pojawi się jeszcze dzisiaj, ale niestety nie mam weny. Nie chcę pisać rozdziałów "na siłę", bo wtedy wychodzą jeszcze bardziej beznadziejne ;)
To by było na tyle... WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

1. Spojrzał na mnie i po prostu wiedziałam, że to z nim chce spędzić resztę życia.


-Ok, kończymy na dzisiaj!- Usłyszałam głos fotografa. To była moja ostatnia sesja przed wakacjami. Nareszcie dwa miesiące odpoczynku, dzięki Gabrielle- mojej menadżerce.
- No kochanie, masz wolne. Miłego leniuchowania!- Powiedziała wychodząc z budynku.
-Dziękuję!- Odkrzyknęłam, ale chyba tego nie usłyszała. 
Trzeba jakoś uczcić koniec pracy. "No to kawka."- Pomyślałam i ruszyłam w stronę mojej ulubionej kawiarni. Szłam powoli do celu, co chwilę mijając jakąś reklamę z moją podobizną. Kiedy dotarłam na miejsce, usiadłam w rogu dość dużej sali. Rozglądnęłam się dookoła z nadzieją, że zobaczę jakąś znajomą twarz.
- Co podać?- Przede mną stanęła wysoka blondynka, z notesem w ręku.
- Mocha'e.
- Zaraz przyniosę.- Kiwnęłam głową i wyciągnęłam z torebki telefon. Zalogowałam się na Twitter'a.
- Proszę.- Ta sama kobieta położyła moje zamówienie na stoliku. Uśmiechnęła się i odeszła. Zrobiłam zdjęcie zamówienia i wrzuciłam na ten sam portal, który przed chwilą przeglądałam.


" Kocham tą kawiarnie! Człowiekowi od razu poprawia się humor, kiedy widzi tak podaną kawę!"
Odłożyłam telefon i zabrałam się za picie tego cudeńka. Nagle na zewnątrz zaczęło się robić coraz głośniej. Słyszałam pisk dziewczyn, krzyczały coś, ale nie mogłam zgadnąć co. Drzwi kawiarni się otworzyły i do środka weszło pięciu chłopaków, a zaraz za nimi dwóch ochroniarzy. Skądś ich znam, tylko nie wiem skąd. Usiedli naprzeciwko i zaczęli rozmawiać między sobą. Próbowałam przypomnieć sobie, kim są. Przyglądałam się każdemu uważnie, kiedy jeden z nich spojrzał w moją stronę. Spuściłam wzrok i czułam jak się rumienię, a kątem oka widziałam, że on się uśmiecha. Siedziałam tak chwilę dopijając resztki kawy, kiedy zadzwonił mój telefon. 
"I figured it out 
I figured it out from black and white


Seconds and hours

Maybe they hide to take some time..."


Dostałam olśnienia! Przecież to oni, to One Direction! Cała piątka popatrzała w moją stronę, wszyscy z głupimi uśmieszkami. Odebrałam telefon, ostatni raz zerkając w ich stronę.- Słucham?- Cześć Nat, to ja Meg.- Cześć Meg.- Uśmiechnęłam się mimowolnie.- Coś się stało?
- A czy nie mogę do ciebie zadzwonić od tak?- Usłyszałam, że się śmieje.
- Jasne, że możesz. No to o co chodzi?
- Gdzie jesteś? Przyjdę, chcę spędzić z tobą trochę czasu.- Racja, ostatnio trochę zaniedbałam moją przyjaciółkę. Miałam dużo pracy przed wakacjami.
- Jestem w kawiarni adres wyślę ci SMS-em.
- Ok, no to czekaj na mnie.
- Do zobaczenia.- Rozłączyłam się i szybko wysłałam wiadomość do Meg.





*15 minut później*



Zobaczyłam blondynkę w drzwiach kawiarni. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, kiwnęłam do niej ręką. Przywitałyśmy się krótkim buziakiem w policzek. Meg zamówiła kawę dla siebie i rozsiadła wygodnie, zaraz obok mnie.

- Wieki cię nie widziałam!- Rozpoczęła rozmowę.

- Przepraszam, miałam strasznie dużo sesji na raz.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny.

- Nie narzekaj, ty jesteś modelką, a ja pracuję w bibliotece.

- Gorzej być nie może.- Zaśmiałam się pod nosem, a Meg podniosła głowę.
- Dzięki.- Powiedziała z sarkazmem.- O mój Boże!
- Co się stało?- Zapytałam spokojnie, bo ona panikuje o byle co.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś?!
- Ale o czym?
- Że tu jest One Direction!- Dziewczynę było słychać w całej sali.
- Meg uspokój się! Robisz mi wstyd! Wszyscy się na nas patrzą,oni też!- Skarciłam ją i pokazałam palcem na chłopaków, którzy śmiali się między sobą, patrząc na nas jak na idiotki.
- Muszę mieć ich autografy, przecież ja ich uwielbiam.- Mówiła już trochę ciszej.
- No to podejdź i poproś.- Odpowiedziałam obojętnie.
- Co?! Ja nie! Ty ich poproś, jesteś bardziej wygadana, proszę!
- Ehhh... No już dobra, ale na czym mają się podpisać?
- Czekaj!- Meg zaczęła grzebać w torebce.
- Czego szukasz?
- Mam!- Wyciągnęła ich plakat.
- Mój Boże! Skąd ty, go, tam?- Tego się nie spodziewałam. Dziewczyna podała mi plakat do rąk.
- Idź!- Powiedziała z poważną miną.
- Chyba nie mam wyboru.- Westchnęłam i wstałam z miejsca. Szłam powoli w stronę stolika, przy którym siedzieli. Zobaczyli, że idę w ich stronę i momentalnie ucichli. Obróciłam się ostatni raz, żeby spojrzeć na Meg. Całą piątka mierzyła mnie wzrokiem, z szerokim uśmiechem.
- Cześć. Ja jestem Natalie, a tam siedzi moja przyjaciółka- Meg, która was uwielbia.- Nastała chwila ciszy, nie specjalnie wiedziałam co mam im powiedzieć.- Dobra, nie będę wam zawracała głowy, ona prosi o autograf i jakbyście mogli, to się podpiszcie na tym plakacie.- Położyłam kawałek papieru na stoliku a na nim jakiś mazak.
-Nie denerwuj się tak, nie gryziemy.- Jeden z nich uśmiechnął się do mnie.- Ja jestem Liam, to jest Harry, Niall, Zayn i Louis.- Mówił pokazując palcem na każdego z osobna.
- Nie denerwuję. Tylko za każdym razem to ja muszę gdzieś podchodzić, pytać, rozmawiać. Ughh...- Wszyscy się zaśmiali.
- Dasz mi swój numer?- Wyskoczył Niall.
- Co?
- Czy dasz mi swój numer?- Powtórzył pytanie, a cała reszta patrzyła na niego jak na idiotę, ja z resztą też.
- Emm...- Nie wiedziałam co odpowiedzieć. To pierwsza sytuacja kiedy po minucie rozmowy, ktoś prosi o mój telefon. Ale muszę przyznać chłopak był uroczy kiedy tak ni stąd, ni zowąd wyskakuje z takim tekstem. Patrzyła na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi tęczówkami.
- Niall, ty idioto!- Krzyknął na niego Louis.


- Co ja zrobiłem? Ja się tylko pytam Natalie o numer!- Zaczęłam się śmiać. Skrzyżowałam ręce na piersi i podniosłam jedną brew.
- Po co ci mój numer?- Powiedziałam z głupim uśmiechem na twarzy.
- Bo chcę wygrać zakład.- Opowiedział bezmyślnie. W sumie to na co ja liczyłam, że ktoś taki jak światowej sławy gwiazda zainteresuje się mną? Przecież to nierealne! On może przebierać w milionach dziewczyn, to czemu miałby zwrócić uwagę właśnie na mnie?
- Niall!- Chłopaki krzyknęli na niego zgodnym chórkiem.
- Jaki zakład?- Ciągnęłam dalej.
- Dobra skoro już się wygadałem to mogę jej powiedzieć, tak?
- No mów.- Westchnął ciężko Harry.
- No to założyliśmy się kto pierwszy weźmie od ciebie numer telefonu.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Zrobiłam sobie niepotrzebną nadzieję i teraz humor mi się pogorszył.
- A co było do wygrania?
- Ten, który będzie pierwszy, wyznaczy jakieś zadanie dla pozostałej czwórki, a oni wykonają to na wizji w najbliższym wywiadzie.- Cała reszta miała spuszczony wzrok.
- No dobra, daj telefon.- Uśmiechnęła się do niego, wyciągając rękę. Może jednak nie chodzi tylko o zakład. Niall'owi dobrze z oczu patrzy, jak to się mówi.
- Czekaj, co?!- Krzyknął Harry.- Jak?!
- Co jak?!- Zapytałam zdezorientowana. Niby czemu Harry się tak wyrwał, przecież to zakład.
- Jak Niall, jak?!- Kontynuował. Wpisałam numer i oddałam blondynowi telefon.
- Mam ten urok osobisty!
- Nie masz.- Odpowiedział poważanie Lou. Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam plakat ze stolika.
- Wielkie dzięki.- Rzuciłam odchodząc. Wróciłam do Meg, która mnie przytuliła, w ramach podziękowania.
- Boże, Niall chciał twój numer! Jesteś niesamowita!- Krzyczała.
- Meg, spokojnie. Chodź pójdziemy do mnie.- Pozbierałyśmy nasze rzeczy i wyszłyśmy z kawiarni.
- Paa, paa...- Usłyszałam za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a machającego w moją stronę ręką.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

To by było na tyle. Dopiero pierwszy rozdział, a to mój pierwszy blog, więc nie oceniajcie mnie zbyt surowo. Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam podoba.
Zostaw po sobie komentarz będzie miło :)
P.S. Przepraszam za wszystkie błędy.