sobota, 31 maja 2014

45. Never give up...

Po koncercie nie widziałam już chłopaków. Podobno szukali mnie w NY, czyli musieli mnie rozpoznać... Na szczęście nie udało im się mnie znaleźć, a po tygodniu byłam już u siebie w Holmes Chapel. Od tego koncertu mineło już kilka miesięcy. Zaczął się rok szkolny. Diana siedzi teraz w szkole. Powinna za niedługo kończyć. Trochę męczy mnie ta codzienność. Czasem jadę na jakąś sesję, ale na ogół siedzę sama w domu. Ciągle patrze się na zegarek i odliczam godziny do powrotu Dan. Często zastanawiam się na tym, czy nie powinnam pojechać do Megan. Nie dawałam je znaku życia, a teraz pewnie o mnie nawet nie pamięta, ale za to ja pamiętam o niej. Meg już dawno wróciła do Londynu. Kilka tygodni po mojej ucieczce.
- Mamo!- Usłyszałam trzask drzwi. Diana wpadła do salonu i walnęła się na kanapę obok mnie.- Mamooo?
- Ile?
- Czemu od razu przypuszczasz, że chcę pieniądze?!- Udawała oburzoną.
- Skoro nie kasa, to w takim razie gdzie?
- Za bardzo mnie znasz!- Krzyknęła.- Londyn...
- Kiedy?
- Halloween...
- Poco?
- Impreza w największym klubie w Londynie. Będzie dużo znanych osób i...
- Będzie Niall...- Przerwałam jej.
- I Megan...
- I Harry...- Stwierdziłam patrząc się ślepo w jeden punkt.
- Mamo! Ty w końcu musisz z nimi porozmawiać! Nie możesz ciągle się ukrywać! Nie uważasz, że należą im się wyjaśnienia?- Należą, zawsze się należały, ale ja nie potrafiłabym stanąć przed nimi, twarzą w twarz i po prostu porozmawiać. To nie jest takie łatwe... Ale nie mogę też całe życie trzymać Dianę z dala od chłopaków. W końcu i tak pozna Nialla, a ja już nic nie będę mogła powiedzieć. Chyba wrócimy do stałego planu. Pojechać, przetrwać, wrócić...- Natalie Watson! Zachowujesz się jak dziecko, które nie potrafi rozwiązać swojego problemu!- Dan skrzyżowała ręce na piersi.
- Dlaczego zawsze ściągasz mnie tam, gdzie są oni? Nie możemy pojechać gdzie indziej?
- Kto tu jest dorosły?
- Ja...
- A wcale się nie zachowujesz!- Żeby dziecko było mądrzejsze od matki... Do czego to doszło?
- Zastanowię się...
- Jak nie chcesz, to nie jedź, ale powinnaś im to wszystko wytłumaczyć. Ja pojadę tam tak czy siak, z Tobą czy bez Ciebie. Chcę poznać tatę. Wiem, że mogą mi nie uwierzyć, ale i tak chcę spróbować...- Przez 17 lat prowadziłam normalne życie, a teraz wszystko po kolei musi się dziać?! To czego nie chcę musi mieć swoje miejsce?! To są jakieś żarty!
- Pojedziemy... Pojadę z Tobą...
- Kocham Cię!- Blondynka się do mnie przytuliła.- Wszystko będzie dobrze!
- Mam nadzieję...

Rano obudził mnie głośny trzask drzwi. Otworzyłam jedno oko i lekko się przeciągnęłam Co ona tam robi?
- Przepraszam! Przeciąg! Wrócę o 15!- Usłyszałam z dołu krzyk Diany, a zaraz potem drzwi ponownie trzasnęły. Ona się nigdy nie nauczy... Dzisiaj wyjeżdżamy do Londynu, a z tego co wiem, to Harry był w Holmes Chapel i również dzisiaj wraca. Z racji tego, że tu był, to nie wychodziłam zbytnio z domu. Bałam się... Wstałam powoli i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę, która świeciła pustkami. Czyli bez wyjścia do sklepu się nie obejdzie! Nawet głupiej kawy nie mamy! Co Dan będzie jadła w szkole?! Wzięła cokolwiek?! Jak nie wzięła jedzenia, to najprawdopodobniej ma pieniądze, a z resztą z głodu nie umrze. Kilka godzin bez jedzenia. Wskoczyłam po schodach do sypialni, gdzie z szafy wygrzebałam jakieś ciuchy. <KLIK> Wzięłam jeszcze pieniądze i wyszłam z domu, zakluczając za sobą drzwi. Nie jechałam samochodem, bo stwierdziłam, że spacerek dobrze mi zrobi. Kierowałam się w stronę supermarketu, gdzie dotarłam już po 10 minutach. Wzięłam koszyk i powoli przechodziłam między wysokimi półkami. Kiedy miałam już wszystko, głownie rzeczy na drogę, bo nie będzie nas tydzień, znowu... Dan zobowiązała się do nadrobienia zaległości ze szkoły, a ja trzymam ją za słowo! Zostało mi kupić coś do domu. Stawiam na jakieś owoce i przede wszystkim kawę! Kawa, moje zbawienie! Wrzuciłam do koszyka owoce i warzywa, kierując się w stronę półki z kawami. Zaczęłam szukać swojej ulubionej. Jak na złoć zawsze ją gdzieś przełożą i nigdy nie mogę jej znaleźć! Tym razem pracownicy przeszli samych siebie. Nie ma to jak dać moją ulubioną kawę na najwyższą półkę, a ja taki malutki człowiek. Nie urosłam! I już nie urosnę! Stanęłam na palcach i wyciągnęłam po nią rękę. Akurat była ostatnia paczka! Tak Natalie, tak to jest jak się na zakupy nie chodzi! Już prawie ją miałam, kiedy ktoś zwinął mi ją sprzed nosa. Szybko się odwróciłam z zamiarem nakrzyczenia na ta osobę, że kawa jest moja i pierwsza tu byłam, a to, że nie sięgam , to nie jest moja wina, ale zobaczyłam jak Harry podaje mi ją do rąk.
- Proszę...- Uśmiechnął się lekko, a ja stałam jak wryta.
- Dziękuję...- Mruknęłam i szybko się odwróciłam. Chciałam odejść, ale Hazz złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.
- Nie uciekaj, Nat...- Kurwa! Znowu! Do pierdolonego sklepu nie się zachciało pójść! Wyrwałam się i zostawiając zakupy wybiegłam na zewnątrz. Słyszałam jak Harry coś za mną krzyczy, ale byłam coraz dalej od niego. Wbiegłam z jakieś stado ludzi, którzy nie wiem co robili na ulicy, ale przecisnęłam się przez nich i wbiegłam w jakiś zaułek. Nadal słyszałam krzyk Hazzy. Siedziałam tam z 15 minut, schowana za koszem na śmieci. Gorzej być nie może! Wybrałam numer do Diany. To było pewne, że nie odbierze, ale spróbowałam jeszcze kilka razy. Dopiero po czwartym czy piątym usłyszałam jej głos.
- Halo? Mamo? Musiałam wyjść z sali, coś się stało?
- Tak...- Mruknęłam.- Harry mnie zobaczył i rozpoznał i siedzę teraz za koszem na śmieci i...
- Nie przyjdę i nie przyniosę Ci peruki. Musisz sobie sama poradzić, jesteś dorosła. Stawiaj czoła problemom...
- Nie pyskuj, tylko przynoś mi tą cholerną perukę!- Nie mówiłam za głośno, żeby mnie nikt nie usłyszał.
- Nie, mamo... Dasz sobie radę...
- Ale...- Rozłączyła się! Cholera jasna! Ale ma rację... Wstałam powoli i wystawiłam głowę, żeby zobaczyć czy poszedł. Wcześniej kręcił się tutaj i pytał ludzi o mnie. Nie było go... Szybko wyszłam i skierowałam się do domu, nie miałam daleko i na szczęście go nie spotkałam. Musiałam zrobić te zakupy, więc wygrzebałam starą perukę i przebrałam się. <KLIK> Założyłam soczewki i ponownie poszłam do sklepu. To były najszybsze zakupy mojego życia, a w drodze do domu uświadomiłam sobie, że i tak ich spotkam, a wtedy będę musiała się z wszystkiego wytłumaczyć, nawet tej akcji dzisiaj!

Obudził mnie nastawiony wcześniej budzik. Ubrałam się <KLIK> i poszłam zrobić śniadanie. Wyjeżdżam jak tylko się spakujemy, a impreza jest dopiero jutro wieczorem. Diana mówiła, że ze względu na to, że jest to Halloween, każdy będzie przebrany. Czyli mam większe szanse, że mnie nie rozpoznają! Zrobiłam naleśniki i razem z kakaem położyłam je na tacy. Weszłam powoli po schodach do pokoju Dan. Jeszcze spała... Za bardzo przypomina mi Nialla...
- Diana...- Podeszłam do biurka, na którym położyłam tacę.- Tu masz śniadanie, za godzinę bądź gotowa.- Poszłam do siebie i spakowałam resztę najpotrzebniejszych rzeczy. Oczywiście na wierzch walizki wrzuciłam zdjęcie mnie i chłopaków. Miałam do niego ogromny sentyment, po prostu było dla mnie bardzo ważne. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła godzina, a Dan wołała mnie z dołu. A byłam pewna, że to ja będę czekać na nią. Zeszłam na dół z walizką. Wpakowałyśmy się do samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Trochę do Londynu nam się przeciągnie, no ale cóż... W cztery godziny przy dobrych wiatrach się wyrobimy...

Siedziałyśmy w hotelu i szczerze powiedziawszy zarówno mi, jak i Dianie strasznie się nudziło. Tylko, że ja nie chciałam wychodzić, bo bałam się, że ich spotkam. Dan nie miała tego problemu.
- Mamo...
- Nie idę! Nie chcę!- Rozwaliłam się na kanapie obok córki.
- Ale ja nie o tym... W co mamy zamiar się przebrać?- No tak! Przecież my nie mamy żadnego stroju! I co teraz? Czyli będę musiała wyjść z domu! Świetnie!
- Wygrałaś...
- Wiedziałam! Idę się przebrać!- Dan wbiegła do łazienki. Ja zaczęłam grzebać w walizce, szukając czegoś odpowiedniego. To co miałam na sobie nie było najgorsze, ani też brudne. Nowe, czyściutkie rzeczy, więc ostatecznie się nie przebrałam. Poprawiłam makijaż i razem z Dianą wyszłyśmy na miasto. Świetnie znałam Londyn, w końcu kiedyś tu mieszkałam! Skierowałyśmy się w stronę mojej ulubionej galerii, która jak zawsze stała na swoim miejscu. Myślałam, że przez te 17 lat Londyn zmieni się w większym stopniu, ale cóż... Widocznie nie da się go bardziej rozbudować! Weszłyśmy do jakiegoś sklepu. Jest Halloween, więc nie będziemy miały problemu z kupieniem przebrania.
- Idę do toalety...- Mruknęła Dan, kiedy przeglądałam wieszaki.
- Będę tu czekać..- Wyciągnęłam jedną całkiem interesującą sukienkę. Nie ma co kombinować, jak będziemy sobie wiedźmami, to też będzie dobrze. Przeszłam kawałek dalej, oglądając inne sukienki, aż poczułam, że ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Wystraszyłam się, że to któryś z chłopaków, ale na szczęście po odwróceniu się zobaczyłam uśmiechniętą Megan.
- Natalie! Boże, ja Cię wieki nie widziałam! Dlaczego się nie odzywałaś?! Jezusie kochany, myślałam, ze wtedy na zawał zejdę! Chodź tu, parówo!- Rzuciła się na mnie. W ogóle się nie zmieniła przez te lata... Nadal jest taką szczęśliwą nastolatką. Kariera jej się ułożyła, a ja po kilku dniach urwałam nasz kontakt.- Dlaczego przestałaś dzwonić? Dlaczego uciekłaś?- Jej twarz przybrała poważny wyraz. No to tłumaczenia czas zacząć! Zaraz! Ona nie wie o Dianie! A moja córka zaraz tu wróci!
- Ciebie też miło widzieć.- Uśmiechnęłam się szeroko.- Nawet nie wiesz jak tęskniłam.
- No ale dla...
- Dzień dobry.- Przerwała jej w pół zdania Dan, która znalazła się obok mnie. Po jej minie widziałam, ze w ogóle nie przejmuje się tą sytuacją. Dobrze wiedziała kim jest Meg! A teraz znając moją kochaną córeczkę, zrobi mi na złość!- Nazywam się Diana...- Wyciągnęła do niej rękę, a Megan niepewnie ją uścisnęłam, wypowiadając przy tym swoje imię.- Wiem kim jesteś! Uwierz, że zawsze chciałam Cie poznać! Jak byłam mała to mama mi zawsze opowiadała,, co wyprawiałyście w szkole czy nawet w przedszkolu!
- Mama?
- Natalie...- Miałam ochotę zapaść się pod ziemię! Zniknąć z tego sklepu raz na zawsze!
- Dlaczego ty mi nie powiedziałaś?! Przecież to jest...- Zastanowiła się chwilę. Już widzę ten wykład, ze powinnam jej powiedzieć, bo jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. A ona zawsze chciała być chrzestną mojego dziecka i miała wobec niego takie plany. Reprymenda jak nic!- Przecież to jest świetne! Wiesz ile ja Ci mam do opowiedzenia! Pff, teraz jak mnie poznałaś, to już się nie uwolnisz od kochanej cioci Megan!- Rzuciła się na Dianę. Dobrze, że chociaż nie wypytuje o ojca. Nie wiem co bym jej wtedy powiedziała, pewnie coś głupiego, żeby się wytłumaczyć.
- Nie chcę się od Ciebie uwalniać! Mogę Ci mówić Meg, prawda?
- Jasne! Tylko obecnie lecą na sesję i nie mam czasu. Daj mi swój numer i jeszcze zadzwonię. Mieszkacie tu w Londynie, czy tylko przyjechałyście?- Trochę dziwiło mnie, że Megan nie trzyma żadnej urazy, tylko tak po prostu cieszy się tym co jest tu i teraz. Jest pełna entuzjazmu. Nie wypytuje się o przeszłość.- Ty też Natalie! Nie wiesz ile mam Ci do opowiedzenia!- Wyrwała mnie z zamyślenia i podała telefon. Zapisałam w nim swój obecny numer, a Meg się z nami pożegnała i odeszła, machając w naszą stronę.
- Jejuś! To była Megan! Mam najlepszą rodzinkę ever!- Krzyknęła do mnie Dan. Nadal byłam w lekkim szoku i nie bardzo kontaktowałam ze światem.
- Wiesz,, ze nie jesteś spokrewniona z Meg?
- No i co z tego? Jest jak ciocia! Nie cieszysz się, że ją widzisz?
- Cieszę...
- To co jest?
- Szok... Chodź! Szukamy tej sukienki!- Właśnie uświadomiłam sobie, że jeszcze może być jak dawniej, że może mi wybaczą... Przeszłyśmy po kilku sklepach i skompletowałyśmy zestawy.


*Jutro- popołudnie*

Powoli zaczęłyśmy się zbierać. Ja robiłam swoje, a Diana swoje. Megan dzwoniła do Dan i gadały przez telefon z dobrą godzinę. Niestety Meg nie będzie na imprezie. Ja trochę się uspokoiłam i teraz podchodzę do tego spotkania trochę bardziej optymistycznie. Jak dałam rade urodzić Dianę, wychować ją i poradziłam sobie sama, to z wytłumaczeniem się też dam radę! Tyle, ze media znowu się mną zainteresowały. O tym jak wróciłam do modelingu również było głośno, ale nie aż tak jak teraz. Znowu robię wokół siebie sensację, ale najgorsze, że nie  wiem jak świat odbierze wiadomość o tym, że przez 16 lat ukrywałam fakt, że mam córkę. Pomalowałam się, ubrałam <KLIK> i zrobiłam fryzurę. Nigdy nie lubiłam moich włosów, bo zawsze mi przeszkadzały, więc postanowiłam je spleść. <KLIK> Gotowa usiadłam na rogu łóżka czekając na Dan, która latała jak głupia po całym apartamencie. Ostatecznie stanęła przede mną w swoim stroju. <KLIK>
- Jestem gotowa!- Krzyknęła i szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Ile razy mówiłam, że przy mnie masz nie nosić tego kolczyka...- Poco ja się w ogóle na do zgodziłam? Choć w sumie nie przeszkadza mi to, aż tak bardzo. Zgodziłam się zdecydowanie za dużo, ale to chyba tylko dla tego, że wiem, że Diana jest odpowiedzialna i wie co robi. Póki co ma kolczyk w wardze, pępku, nosie i tatuaż. <KLIK> <KLIK> Ja w jej wieku zrobiłam sobie pierwszy tatuaż, a co do kolczyków, to nie nosi ich często, ale i tak poniekąd mi przeszkadzają. Mamy jeszcze jeden wspólny tatuaż, o którym wiemy chyba tylko my dwie. Jest to mała literka "N" na szyi.
- No, mamo! Tylko raz go przy tobie mam, nie panikuj! A poza tym, przyznaj się, że ty też masz!
- Będziesz mi to wypominać?!
- Tak!- Zrobiłam kolczyk w wardze, zaraz po ucieczce. Teraz tego żałuję, ona używa go jako broni przeciwko mnie! Wywróciłam oczami i powoli wstałam. Wyszłyśmy z mieszkania, a zaraz pod hotelem czekałam na nas taksówka, która zawiozła nas pod klub. Musze powiedzieć, ze było pełno osób! Ja dostałam wejściówki praktycznie bezproblemowo, bo w końcu jestem Natalie Watson, ta która zostawiła Harry'ego Stylesa, której szukał cały świat! Mają być sławni ludzie, a ja tylko zyskałam rozgłosu przez moją ucieczkę. Przeszłyśmy powoli przez tłum i dałyśmy ochroniarzowi wejściówki. Przyglądał się chwile Dianie, ale ostatecznie ją wpuścił. Muzyka docierała do naszych uszu już na zewnątrz, ale teraz była o wiele głośniejsza. Dan zniknęła mi po kilku sekundach, a ja samotnie usiadłam przy barze.

Minęły już dwie godziny. Wiedziałam, że chłopaki są w klubie, ale na szczęście na nich nie wpadłam. Wcześniejszy optymizm już zdążył mnie opuścić. Taki plus, że miałam Dianę na oku. Nie martwiłam się o nią, bo jest odpowiedzialna, ale jednak... W końcu po wypiciu kilku drinków mój pęcherz obudził się do życia. Poszłam do toalety. Przeciskałam się przez tłum ludzi, aż w końcu ktoś mnie popchną, co spowodowało, ze wpadłam na kogoś i ten ktoś oblał się drinkiem, a ja wylądowałam na ziemi. Chłopak pomógł mi wstać. Zobaczyłam, że jest nim Louis. Uśmiechnął się szeroko i pociągnął za sobą. Byłam za słaba i za bardzo zdezorientowana, żeby się opierać. Wyszliśmy gdzieś na tyły.
- Natalie!- Lou rzucił się na mnie i mocno przytulił.
- Tommo...- Byłam szczęśliwa, że w końcu mam szansę wszystko naprawić, czyli nadzieja wróciła!
- Uciekłaś nam w tym NY...- Odsunął się lekko ode mnie, a w tym momencie drzwi, którymi wcześniej wyszliśmy otworzyły się i obok nas znalazł się Zayn. Stanął jak wryty kiedy mnie zobaczył.
- Jezu! Skąd Ty ją tu wziąłeś?!- Miał minę, jakby zobaczył ducha, albo gorzej.- Chłopaki!- Już miał wbiegać do środka, kiedy złapałam go za nadgarstek. Spojrzał na mnie pytająco, a ja tylko pokręciłam przecząco głową.- Ale dlaczego?
- Nie chcę... Nie teraz... Już i tak dożo, że mam odwagę porozmawiać z  wami...
- Odwagę?!- Krzyknął Louis.- Ty nawet nie wiesz jak my się cieszymy, że tutaj jesteś!
- Naprawdę?
- Jasne!- Zayn mocno mnie przytulił.- Tęskniliśmy...
- Chłopaki!- Drzwi ponownie się otworzyły, a na zewnątrz wyszedł Liam, Harry, Niall i Diana.- Ona mówi, że zna Natalie...
- Dan, co ty z nimi robisz?! Zostawiłam Cie na 10 minut! 10 minut!- Nie zwróciłam uwagi na chłopaków. Wiedziałam, że jest wśród nich zarówno Niall, jak i Harry. Teraz to chciałam stamtąd uciec! Niepewnie przyglądnęłam się twarzy każdego z nich. Byli zdezorientowani...
- Natalie!- Nialler podbiegł do mnie, podniósł i obrócił się kilka razy wokół własnej osi. Chciałam go pocałować, ale musiałam się powstrzymać, bo stał tam Hazz.
- Gdzie Ty mi uciekłaś w tym Holmes Chapel?- Loczek podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Ja...- Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam za ramię Harry'ego na Dan, która szeroko się uśmiechała.- Ja też tęskniłam...- To nie było to co chciałabym im powiedzieć, ale lepsze to niż nic.
- Mówiłam, mamo! Wszystko będzie dobrze!- Diana rzuciła się na mnie. Widziałam zdezorientowane miny chłopaków.
- Ale masz lat?- Zapytał ją po chwili Liam.
- 16...- Odpowiedziała nie odrywając się ode mnie.- Będzie dobrze...- Szepnęła mi do ucha. O nie! Ona chce im teraz powiedzieć, że jest córką Nialla! Nie może tego zrobić!

---------------------------------------------------------------

Rozdziału nie sprawdzałam, bo mam go już po dziurki w nosie! Czytałam go już chyba z 5 razy i wychodzi mi uszami!!! Jestem strasznie zawiedziona Waszymi komentarzami, już się nie staracie. Mam wrażenie, że teraz to Wam wisi, bo wiecie, że tak czy siak rozdział pojawi się wtedy i wtedy. Nie! Tak nie będzie! Kiedyś po dwóch godzinach od opublikowania  rozdziału w sobotę były cztery komentarze, PO DWÓCH GODZINACH! A teraz po całym dniu mam jeden czy dwa. Co się z Wami stało? Nie mam teraz w ogóle pomysłów, ani ochoty na pisanie, po prostu wolę poleżeć plackiem na podłodze niż poświęcić się czemuś co kocham. Zawsze myślałam, że sprawiam Wam radość tym blogiem i w ogóle tym, że mogę się z Wami podzielić swoimi pomysłami, a jak komentowaliście, to miałam taki "napęd" i nie odchodziłam od komputera! A teraz co? Nie mogę napisać głupiego zdania! Powiem tyle, że następny blog wisi na włosku, bo nie wiem czy mam ochotę dalej publikować. Pisać na pewno będę, ale najprawdopodobniej zachowam to dla siebie czy najbliższych przyjaciół. Nawet nie wiecie jak ważne dla mnie są te komentarze, a teraz jeszcze taki jeden, który trochę mnie dobił. Myślałam, że nie ma tragedii, ale jednak jest. Cóż... Podsumowując, zakończę tego bloga, nie wiem co z następnym i nie wiem co z dalszym pisaniem. To już się wypaliło, nie mam tego napędu, nie mam humoru i mam ochotę rzucić to ff w cholerę! Jedyne co mi teraz chodzi po głowie to "Pierdol się jebana Hatalie!" Tyle...

środa, 28 maja 2014

44. I promised to come back...

*16 lat później*

Siedziałam na kanapie z wywalonymi nogami i oglądałam telewizor. Nudziło mi się w domu samej! Może i jestem starsza, ale tok myślenia mam ten sam. Musze coś robić! Diana powinna za chwilę wrócić. Była gdzies ze znajomymi. Wszystko się ułożyło. Ostatni raz widziałam Harry'ego wtedy w Londynie. Przeprowadziłam się z Dan do Holmes Chapel, kiedy miała 10 lat. Wróciłam do kariery modelki i jestem z tego zadowolona. Trochę się bałam, że chłopaki mnie wtedy znajdą, ale nic takiego się nie stało. Jedynym złem, które robię jest to, że nikt nie wie o Dianie. Jej to nie przeszkadza, sama kiedyś stwierdziła, że niema potrzeby aby świat o niej wiedział. Tutaj w Holmes Chapel mogę chodzić normalnie i nie muszę się martwić o to, że mnie rozpoznają. Usłyszałam trzask drzwi i po chwili do salonu wpadła zdyszana Dan.
- Mamo!
- Dobrze, że jesteś, idziemy sobie na obiad...- Wstałam powoli z kanapy.- Tylko się przebiorę... A Ty co taka zmęczona?
- Mamo! Weź mnie chociaż raz posłuchaj, bo na ogół zachowujesz się, jakbyś była w moim wieku!
- No już słucham, słucham...- Zaśmiałam się i usiadłam z powrotem.
- Tato ma za niedługo koncert! Przecież mija 20 lat, jak istnieje One Direction!- Tak, Diana wie, że jej tatą jest Niall...
- I co w związku z tym?- Podniosłam jedną brew.
- Mamo..- Dan usiadła obok mnie i zaczęła się cicho śmiać.- Nie tęsknisz za nimi? Przecież obiecałaś, że kiedyś wrócić i wszystko im wyjaśnisz. Minęło prawie 17 lat odkąd uciekłaś...
- Chcesz spotkać Nialla?- Przerwałam jej. W głębi duszy tego bałam się najbardziej.
- Nie wiem... Chcę zobaczyć tatę na żywo, a nie tylko w telewizji, internecie czy na twoich zdjęciach...- Oparła głowę o moje ramie i ciężko westchnęła.- Myślę, że to jest dobra okazja... Będzie dużo ludzi, a ja wiem, że Ty jeszcze nie chcesz z nimi rozmawiać...- Ostatnio opowiedziałam Dianie wszystko. Jak do tego doszło, dlaczego nie mieszkamy z jej tatą, dlaczego uciekłam... Zrozumiała mnie, a ja wtedy uświadomiłam sobie, że dobrze ją wychowałam. Lepszej córki nie mogłam sobie wymarzyć...- Chciałabym tam pojechać...
- A gdzie jest ten koncert?
- W Nowym Jorku...- Podniosła na mnie wzrok.
- Sprzedają jeszcze bilety?- Nadal za nimi tęsknię. Chcę ich zobaczyć, nawet jeżeli ryzykuję spotkaniem z nimi. Boję się, że mnie zobaczą i będę musiała tłumaczyć się z tego wszystkiego, że dowiedzą się prawdy i znienawidzą mnie do końca.
- Tak, sprzedają...
- To zobaczymy co da się zrobić...- Uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham Cię!- Dan przytuliła się do mnie i wbiegła po schodach na górę.- Idziemy jeść!- Zaśmiałam się pod nosem i sama weszłam do swojej sypialni, gdzie znalazłam ciuchy. <KLIK>

Oczywiście wakacje, więc Diana wyszła rano z domu i zostawiła kartkę, że wróci na obiad. Nie wiem gdzie poszła, ale ja położyłam się na leżak w ogródku i opalałam. Pogoda była akurat w sam raz. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło pół dnia, a Dan wywaliła się obok mnie.
- Wróciłam!- Krzyknęła i zaczęła się śmiać. 
- Jedziemy...- Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Dianę. Miała nietęgi wyraz twarzy.- Na koncert!
- No coś ty?!- Zerwała się z leżaka.- Lecimy do Nowego Jorku?! I to jeszcze do taty?!
- No chciałaś, a ja nie widzę przeciwwskazań.
- Kocham Cię, kobieto! Normalnie kocham!- Dan rzuciła się na mnie. Zachowuje się jak ja kiedyś...- Tata jest teraz w NY, a koncert za 2 dni, jak my się wyrobimy?
- Ty mi zadajesz to pytanie? Ja wyleciałam na Malediwy z dnia na dzień! W dwa dni to ja bym zdążyła z 5 razy tam polecieć i wrócić!- Podniosłam się powoli z leżaka i weszłam do domu.- Ale wiesz, że wylot mamy jutro rano?
- Skąd ja to mam niby wiedzieć?! Czemu Ty mi nigdy nic nie mówisz, mamo! Jak ja teraz się spakuje?! Na ile my tam w ogóle będziemy?!- Dan dostałą słowotoku, a ja tylko się z niej śmiałam. Panikuje gorzej niż ja!
- To lepiej idź się pakować.
- Na ile my tam będziemy!- Chwyciła mnie za ramiona i lekko potrząsnęła.
- Tak z tydzień myślę... Okaże się na miejscu, przecież bilet z powrotem możemy zamówić później.- Weszłam po schodach na górę i sama zaczęłam pakować walizkę. Jedyna nadzieja, to że mnie nie rozpoznają. Tego boję się najbardziej... Nie będę w stanie im wytłumaczyć, choć pewnie nie będę musiała... Jak dowiedzą się o Dianie, to wszystko zrozumieją...


~~

Siedziałam z Dan w pokoju hotelowym. Ona biegała z kąta w kąt krzycząc coś, że nie może znaleźć tego czy tamtego. Ja też byłam taka roztrzepana? Pff, nadal jestem! Tylko, że ja denerwowałam się tak bardzo, że przygotowywałam rzeczy po dziesięć razy dziennie i upewniałam się czy tak może być. Bawiłam się nerwowo telefonem, aż uznałam, że czas już się szykować. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam całe ciało ręcznikiem, którym później się owinęłam. Włosy wysuszyłam, podkręcając ich końce lokówką. Do tego zrobiłam makijaż. Ubrałam się w naszykowany wcześniej zestaw i w sumie byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a Diana stała już gotowa przede mną. <KLIK> Wyszłyśmy z hotelu, powoli kierując się w stronę Madison Square Garden. Za dużo wspomnień wiąże się z tym miejscem. Zdecydowanie za dużo! Nie pojechałyśmy taksówką, bo w sumie miałyśmy dużo czasu, a mały spacerek zawsze się nam przyda. Denerwuję się jak nie wiem co! Najgorsze, że mogą mnie rozpoznać, a ja nie mam pojęcia co im wtedy powiem. Będę chcieli jakiś wyjaśnień i jeszcze Diana... Zorientują się...
- Przestań się tak denerwować, mamo!- Dan uderzyła mnie lekko w ramie, co wywołało u mnie śmiech.- Tam będzie tyle osób, że nikt nie zorientuje się, że ty to ty!
- Masz rację, ale znając moje szczęście i to, że bilety są pod sceną, to nic nie jest pewne.- Tak, kupiłam bilety pod sceną, bo jestem tu dla Diany, bo ona chciała na żywo zobaczyć swojego ojca... To ryzyko! Życie na krawędzi, normalnie! Nawet się nie zorientowałam, kiedy doszliśmy na miejsce. Było jak wtedy z Megan. Pełno dziewczyn, młodszych i starszych. Dostałyśmy się do środka i na swoje miejsca. Teraz bałam się jeszcze bardziej!- Diana, ja nie dam rady! A jak oni mnie zobaczą? Zostań tu, ja wychodzę!- Przeczesałam włosy palcami i skierowałam się w stronę wyjścia. Zatrzymał mnie mocny uścisk córki na moim nadgarstku.
- Będzie dobrze, zostań...- Posłała mi zachęcający uśmiech. Był taki jak Nialla... Codziennie mi o nim przypominała, ale nie mogłam mieć jej tego za złe. Wręcz przeciwnie... Dziękowałam jej, przynajmniej nie zapomniałam o tych wszystkich miłych chwilach. Uległam i zostałam. Denerwowałam się coraz bardziej! Trochę się uspokoiłam, kiedy wokół mnie znalazło się pełno dziewczyn, a ja mogłam wtopić się w tłum. Chłopcy weszli na scenę, a w moich oczach uzbierały się łzy. Dan widząc moją minę mocno mnie przytuliła. Nie wierzę, że w końcu mogę ich zobaczyć, po 17 latach! Po każdym dniu tęsknienia za nimi, po nieprzespanych nocach... Byli i w sumie nadal są dla mnie wszystkim... Dopiero przy nich poczułam się w pełni szczęśliwa, zanim ich poznałam czułam, że czegoś mi brakuje... Zamyślona nie wiedziałam nawet co powiedzieli wcześniej, bo teraz wszyscy patrzyli się na ogromny ekran, na którym leciały ich występy z X Factora. To były dla mnie za duże emocje... Nie mogłam tego wytrzymać i najchętniej chciałam stamtąd wybiec, ale nie pozwalały mi na to inne dziewczyny i mocny uścisk Dan. Ona też się denerwowała, ale szczęście górowały nad nerwami. U mnie było na odwrót... Strach i zdenerwowanie wygrały ze szczęściem...

Po każdej piosence chłopaki opowiadają coś o danym okresie swojego życia i jest puszczany fragment jakiegoś filmu, czy zdjęcia. Najgorsze, że zbliżamy się do tego lata, tych wakacji, kiedy to mnie poznali... Mam nadzieję, że nie będzie tam mnie... Nie wytrzymam! Były już fragmenty z innymi dziewczynami, ale one są z nimi do teraz, a ja odeszłam... Swoją drogą... Perrie, Danielle i El siedzą na scenie i również uczestniczą w tym wszystkim. Harry i Niall nadal są sami, chyba o tym nie wspominałam...
- A teraz przychodzi nam chyba najtrudniejszy okres w karierze, gdzie wszystko mogło się posypać...- Zaczął Hazz i usiadł z resztą na brzegu sceny.
- Poznaliśmy Natalie...- Dokończył Niall, a Diana spojrzała w moją stronę. Oczy miałam zeszklone, ale starałam się za wszelką cenę powstrzymać łzy.
- Chyba każdy zna tą historię...- Kontynuował Harry.- Kocham Nat, nadal... I najprawdopodobniej nigdy nie przestanę. Jej wyjazd był dla nas wszystkich naprawdę trudny. Nie zapomnieliśmy o niej i mamy nadzieję, że kiedyś przyjedzie i nam to wszystko wytłumaczy... Chodź w sumie nie! Nie chcemy wyjaśnień, chcemy ją po prostu zobaczyć. Obiecała i wiemy, że obietnicy dotrzyma... Minęło 17 lat, ale nadal wierzę, że jeszcze ją kiedyś zobaczę. Chcielibyśmy, żeby była tutaj z nami, wśród dziewczyn...- Widziałam jak Niall przeciera swoją twarz. Płakał... Harry też... Louis... Wszyscy... Nie mogłam dłużej tam ustać i zaczęłam przeciskać się przez te dziewczyny, zostawiając Dan samą. Nie przejmowałam się tym, że mnie mogą zobaczyć, bo to widać jak jedna osoba idzie, a reszta stoi wsłuchując się w ich słowa ze łzami w oczach. Nie uciekłam ich uwadze, wiem to... Znalazłam jakąś łazienkę i wbiegłam do środka, zamykając się. Puściły mi nerwy i ryczałam jak bóbr. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne?! Wiedziałam, ze Diana kiedyś będzie chciała poznać Nialla! Ale nie przygotowałam się na to! Jeszcze nie teraz!

Przesiedziałam w łazience prawie cały koncert. Wyszłam z kabiny i stanęłam przed lustrem. Przemyłam twarz wodą, poprawiając makijaż. Wyszłam i wróciłam na miejsce obok Diany.
- Gdzie ty byłaś?! Już się kończy!- Mocno mnie przytuliła.
- Przepraszam, ja nie mogłam tu dłużej zostać...- Wydukałam i obróciłam wzrok na chłopaków. Śpiewali właśnie What Makes You Beautiful... Była to ostatnia piosenka... Pożegnali się i zeszli ze sceny. Wszyscy powoli opuszczali Madison Square Garden, a że my byłyśmy pod samą sceną to trochę to zajęło. Dan skoczyła do toalety, a ja czekałam na naszym wcześniejszym miejscu. Nie było jej dość długo, a sala zrobiła się całkiem pusta. Tylko ja i kilka osób, którzy tu pracują.
- Jestem!- Krzyknęła zaraz za moim uchem.
- Ładnie to tak straszyć schorowaną kobietę?- Zaśmiałam się i chwyciłam za serce.
- Pff, schorowaną... Jesne!
- Masz wszystko?- Diana zaczęła dokładnie sprawdzać swoje kieszenie.
- Telefon...
- Co telefon?
- Nie mam telefonu!- Krzyknęła i pobiegła z powrotem w stronę łazienki. Jest bardziej roztrzepana niż ja! Rozglądnęłam się po sali w nadziei, że jeszcze nikt go nie ukradł. Tutaj go nie było, może w toalecie go znajdzie.
- Przepraszam...- Usłyszałam za sobą. Szybko się odwróciłam, bo nie wiedziałam kogo mogę tam zastać. Przede mną stał Louis. Szeroko się uśmiechał i w dłoni miał iPhone'a Dan.- Tego szukasz?- Podał mi komórkę.
- Dziękuję...- Spuściłam wzrok. Boże, żeby mnie nie poznał, żeby mnie nie poznał! Chłopak chwycił lekko mój podbródek i uniósł go do góry. O cholera!
- Natalie?- Dokładnie mi się przyglądał.
- Niestety nie... Wiem, ze jestem do niej podobna, ale to ja, nie Nat...- Wydukałam, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.- Rozumiem, że było czy tam jest wam ciężko, ale niestety... Kiedyś wróci...- Uśmiechnęłam się lekko, modląc o powrót Diany. Musi mnie uratować! Wzrok Louisa był mega podejrzliwy, więc musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji!
- Lou go ma, mamo!- Usłyszałam krzyk Diany.
- Louis? Dobrze, ze jesteś! Mówiłeś, że znalazłeś jakiś tele...- Urwała El, a brunet jak na zawołanie odskoczył ode mnie.- Tomlinson?- Eleanor położyła dłonie na biodrach, a Dan stanęła obok mnie. Starałam się jak najbardziej uciekać wzrokiem, żeby mnie nie poznali!
- Mamo?- Diana miała tak samo podejrzliwy głos jak El.
- Dan! Masz ten telefon i idziemy! Następnym razem pilnuj swoich rzeczy!- Zaczęłam ją pchać w stronę wyjścia, ale  jak na złość nie dała za wygraną! Ona mi to robi specjalnie!- Diano?!
- Mamo?- Zawtórowała mi i skrzyżowała ręce na piersi, podnosząc przy tym jedną brew.
- Louis?!
- El?!- Powtórzył, a ja cicho się zaśmiałam.
- Dziękuję za telefon i naprawdę mam nadzieję, że Natalie jeszcze wróci...- Wymusiłam uśmiech i napotkałam się z podejrzliwym wzrokiem Eleanor.
- Nat?
- Nie... Wiem, ze jestem podobna...- Szybko wyszłam z Dianą, rzucając krótkie "Do widzenia" Oczywiście byłam tak zakręcona, że poszłam w złą stronę i musiałyśmy znaleźć tyle wyjście, bo nie wiedziałyśmy jak wrócić... Na szczęście zajęło nam to tylko pół godzinki... Nic wielkiego... Po drodze wstąpiłam do łazienki, żeby zrobić mocniejszy makijaż i założyć soczewki. Zawsze noszę je ze sobą w torebce czy kieszeni. Nie ruszam się bez nich. Teraz byłam umysłowo spokojna, że są mniejsze szanse na rozpoznanie mnie. Wyszłyśmy na tyły, gdzie jak na złość stał Zayn i Harry... Co ważniejsze! Obaj palili! Obaj!
- To Ty palisz?- Wyrwało mi się, za co miałam ochotę się zabić! Kurwa, Natalie! Dan przeniosła wzrok na mnie.
- Jesteśmy na Ty?
- Przepraszam, ja...- Zaczęłam się jąkać. Przez stras i przez to, że nie wiedziałam co powiedzieć.
- Mamo...- Wycedziła przez zęby Diana, a ja miałam ochotę na nią nakrzyczeć, ze jeszcze teraz mnie będzie denerwować i stresować nie wiem co jeszcze!
- Spokojnie, przecież Was nie zjem... Żartowałem tylko...- Harry szeroko się uśmiechnął i zgasił papierosa.
- Zayn, bo Perrie mówi...- Drzwi się otworzyły i wychyliła się głowa Nialla.
- No kurwa! Więcej was matka nie miała?!- Krzyknęłam zirytowana, zupełnie nie panując nad tym co mówię. Jesteś naprawdę inteligentną osobą, Nat...
- Mamo! Chodź! Za bardzo stresujesz się obecnością swoich kochanych idoli, chodź...- Dan wypchnęła mnie na ulicę i zaczęła ciągnąć w stronę hotelu.- Weź ty się uspokój, bo z tego co wiem, to nie chcesz, żeby Cię poznali...


*Oczami Harry'ego*

Siedzieliśmy w jakimś klubie i opijaliśmy naszą 20 rocznicę. W sumie to nie mogę uwierzyć, że to już tyle lat, że Nat nie ma od 17... Chłopaki obgadywali tą dziewczynę, która była z tą drugą i zaczęła się drzeć...
- Stary! Ja wychodzę, a ty, ze więcej nas matka nie miała! Ja nie wiem o co jej mogło chodzić.- Gadał Niall, a ja skupiłem uwagę na Louisie i El, którzy dziwnie si do siebie nie odzywali.
- A wam co?- Zacząłem.
- Zapytaj się jego!- Warknęła Eleanor.
- Już Ci mówiłem, że byłem święcie przekonany, że to Natalie! Nie możesz odpuścić, tylko robić awanturę o to, że gadałem z jakąś dziewczyną?!
- Nie wyglądało na zwykłą rozmowę! Jesteś żałosny!- El chciała wstać, ale Pezz ją powstrzymała.- Nie mam zamiaru z nim przebywać!
- Czekaj...- Mruknęła Perrie, a Eleanor usiadła z powrotem. Teraz zacząłem sklejać fakty.
- Wróć! Powtórz Lou!- Chłopaki popatrzyli się na mnie jak na idiotę.
- Nie możesz odpuścić, tylko robić awanturę o to, że gadałem z jakąś dziewczyną?
- Nie to, idioto! Wcześniej!
- Że byłem przekonany, że to Natalie?
- O kurwa!- Przeczesałem włosy palcami.
- Co?- Niall dziwnie się skrzywił, a reszta patrzyła na mnie wyczekująco.
- Serio?! Jeszcze nie kumacie?! Louis myślał, że widział Nat, a tamta dziewczyna zachowywała się przy nas co najmniej dziwnie. Jeszcze ten jej tekst "Więcej Was matka nie miała" Jak pojawił się Niall! To musiała być Natalie!
- Pierdole! I my jej nawet nie poznaliśmy?!- Liam wstał od stolika.- Czego siedzicie?! Skoro tu była, to pewnie będzie gdzieś na lotnisku, albo w hotelu! Trzeba ją znaleźć!
- Czekaj!- Krzyknął Zayn, a wszystkie pary oczu zostały skierowane na jego osobę.- Ta mała mówiła do niej "mamo".- Zapadła cisza.
- Czyli...- Urwał Niall. Miałem wrażenie, że lekko się zmieszał. Jeżeli ona ma 17 lat, to jestem ojcem i nawet o tym nie wiedziałem!

-----------------------------------------------------------

No to ciekawo czy się dowiedzą czy nie, ale ja Wam i tak nie powiem! Nagrałam Innuendo Bingo! Łii! Na razie jest to tylko próba, bo nie miałyśmy dobrego aparatu, w ogóle nie byłyśmy przygotowane, ale muszę powiedzieć, że śmiechu przy tym jest co niemiara! Byłam cała mokra, wszystko miałam mokre! Nawet włosy, a ta co siedziała obok mnie, moja kochana Agnieszka napluła mi do ucha ;-; Polecam Wam wszystkim taką zabawę! Naprawdę, to jest świetne! W sobotę zobaczycie making of'a z Tego Innuendo Bingo!

sobota, 24 maja 2014

43. I see you in everything, I just miss you...

- Jak masz na imię?- Horan zaczął zadawać te "podstawowe" pytania, a ja siedziałam jak kołek i wymyślałam odpowiedzi. To się wkopałaś, Natalie!
- Jestem Emily...
- Ładnie.- Uśmiechnął się.- Skąd jesteś?
- Em... Pochodzę z Londynu, ale mieszkam tutaj.- Wymusiłam uśmiech, który i tak był zbyt prawdziwy. Cieszę się, że mogę go zobaczyć, a z drugiej strony nie chcę, żeby tu był!- Ja muszę już iść...- Powoli wstałam. Chcę jak najszybciej pozbyć się jego towarzystwa. Nie mogę z nim być, bo dowie się co i jak, kim jestem!
- To może ja Cie odprowadzę, co?
- Nie trzeba...- Ponownie się uśmiechałam. Chciałam go spławić, ale nie być chamska.
- Oj no, proszę! Potrzebuję teraz jakiegoś towarzystwa, smutno mi...- Zrobił minę zbitego psiaka, a ja już nic nie mogłam zrobić. Dlaczego jesteś taki cholernie idealny, Horan? Uśmiechnęłam się lekko, a on odebrał to za zgodę.- Super! Chodź!- Wyszliśmy z Nando's i skierowaliśmy się w zupełnie przeciwną stronę od mojego domu! Nawet się nie zapytał gdzie mieszkam.
- Niall? Gdzie idziemy?
- Nie jesteś stąd, prawda?
- No, nie... Dopiero się wprowadziłam...
- Naprawdę?
- Tak... Ale dzisiaj wyjeżdżam...- Świetnie, Natalie! Ta peruka pójdzie w odstawkę i żegnam Emily! Już nigdy mnie nie spotkasz Horan!
- Szkoda... Ale przespacerować się możemy, no proszę!- Miałam wrażenie, że po prostu chce uciec od tej całej sytuacji.
- Dobra, ale później szybko wracamy...- Nie jesteś zbyt rozważna, Nat. W każdej sekundzie może Cię rozpoznać. Szliśmy w ciszy, a Nial utrzymywał dziwny dystans między nami. No tak... Już nie jestem jego przyjaciółką, tylko zupełnie obcą dziewczyną... Może się go teraz podpytam czy chłopaki są na jakimś tropie do mnie.- Jak tam sprawa z Natalie?- Spojrzałam na jego twarz. W oczach zebrały mu się łzy, które starał się powstrzymać. Aż zrobiło mi się głupio. Nie dlatego, że to przeze mnie... Tylko, że widać, że jest mu z tym ciężko, a ja wtykam nos w nieswoje sprawy. Choć to są moje sprawy!- Przepraszam, nie powinnam pytać...
- Niema sprawy... Chodzi o to, że strasznie za nią tęsknimy. Jedyna oznaka życia jaką nam dała, to głupi wpis na Twitterze... A najgorsze, że nie wiemy dlaczego uciekła... Żaden z nas niema pojęcia... Zostawiła nawet Megan...- Przerwał i spojrzał na mnie.- No tak, ty pewnie nie wiesz! Megan to jej najlepsza przyjaciółka. Znały się od dziecka, a teraz Nat zerwała z nią kontakty.
- Nie wiecie gdzie mogła wyjechać?- Kontynuowałam, żeby dowiedzieć się czy są na moim tropie.
- Szczerze powiedziawszy, to teraz już nie... Była na Malediwach, ale wyjechała, a później Gemma widziała ją w Wenecji. Gdyby nie paparazzi... Mieliśmy ją, a oni zatrzymali Gem i Natalie zdążyła uciec. Teraz pewnie jest znowu w innym miejscu. Nie jest głupia... Wie, że jak będzie zmieniała miejsce zamieszkania, to ciężej będzie ją znaleźć...- Jestem geniuszem! Łoo! Nie wiedzą gdzie jestem! Walić, że domyślili się, że niema mnie w Wenecji! W duchu cieszyłam się jak dziecko, a na zewnątrz zachowałam pokerową twarz.- Masz bardzo fajne włosy!- Nialler zmienił szybko temat.
- Też je lubię...- Uśmiechnęłam się.- Możemy już wracać?
- Tak, tak...- Skierowaliśmy się w drogą powrotną, a przy Nando's to ja zaczęłam prowadzić. Dowie się gdzie mieszkam, jak pójdzie za mną! O cholera! Myśl Nat! Do hotelu! Idę do hotelu! Może jeszcze pamiętam. Szłam powoli przypominając sobie drogę do hotelu, w którym mieszkałam zanim przeniosłam się do mojego nowego domu. Na szczęście trafiłam! Głupi ma zawsze szczęście i nauczka na przyszłość, nigdy więcej takich akcji!
- To tu...- Zatrzymałam się przed wejściem do hallu.
- Mieszkasz w hotelu?
- Mówiłam, że jestem tu na chwilę...
- Miło było Cię poznać... Zawsze jest miło poznać takich ciekawych ludzi! Jesteś sobie wyjątkowa i szczerze powiedziawszy pod jakimś względem przypominasz mi Natalie...- Kurwa! Kurwa, kurwa, kurwa! Nie!- Masz ten sam uśmiech, ale chyba tylko to. Każdy jest wyjątkowy, a wy łączycie się uśmiechem. Poza tym Nat ma brązowe oczy, a twoje są zupełnym przeciwieństwem. Swoją drogą są bardzo ładne...- Dostał jakiegoś słowotoku czy jak?
- Dzięki...- Przerwałam mu, bo już nawet przestałam słuchać.- Pa...- Odwróciłam się i weszłam do hotelu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Posiedziałam kilkanaście minut w łazience, czekając aż sobie pójdzie. Później sama poszłam do domu. Wzięłam szybką kąpiel i poszłam spać. Jutro nowe mebelki.


*Jutro po południu*

Wszystko miałam urządzone! Nawet najmniejszy szczegół był dopracowany. W nocy nie mogłam spać. Przejmowałam się chłopakami. Za bardzo się mną przejmują. Muszę się z nimi jakoś skontaktować, wytłumaczyć się jakoś i uświadomić, że muszą o mnie zapomnieć. Przejdę się do parku, coś porobię... Wskoczyłam w nowe ciuchy i ubrałam nową perukę. Będzie dobrze, nie spotkam Horana! <KLIK> Tym razem nie ubierałam soczewek i zrobiłam lekki makijaż, a niech mnie poznają! Nie wpuszczę ich do domu!
- Wychodzimy Alex!- Klepnęłam się lekko w brzuch i wyszłam z domu zakluczając za sobą drzwi. Poszłam do parku, bo w końcu już wiedziałam gdzie on jest. Po drodze kupiłam w jakimś kiosku kartę do telefonu. Usiadłam na jednej z ławek. Wokół biegało pełno dzieci. Za wszystkimi latali rodzice krzycząc, że mają biec powoli, bo się przewrócą albo, żeby ubrały bluzę, bo się przeziębią. Bawiło mnie to... Ciekawe czy Alex będzie chłopcem czy dziewczynką... Obracał w palcach tą kartę zastanawiając się czy zadzwonić do Harry'ego czy nie... Ostatecznie włożyłam kartę do telefonu i wybrałam numer do Hazzy. Jeden sygnał, drugi...
- Słucham?- Odebrał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam się ślepo przed siebie z telefonem przy uchu i nie mogłam wydusić z siebie słowa.- Halo? To jakieś żarty? Nie mam na to czasu!
- Harry...- Szepnęłam cicho.
- Tak tu Harry, ten Harry Styles! Jak jesteś kolejną fanką, która jakimś cudem dostała mój numer, to naprawdę przepraszam ale nie mam ochoty na rozmowy. Nie mam humoru, ani czasu...
- Tęsknię...- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Jezu! Natalie!- Krzyknął, aż zabolało mnie ucho. W tle było słychać chłopaków.
- Jak to Natalie?- Rozpoznałam głos Louisa.
- Co?- Ktoś zaczął kaszleć. Pewnie się zakrztusił.
- Natalie? Gdzie Ty się podziewasz? Wszystko z Tobą w porządku?- Zaczął Harry, jak tylko reszta się uspokoiła.
- Jestem bezpieczna, a gdzie to nieważne... Dzwonię, bo...- Zacięłam się.- Tak właściwie to nie wiem poco dzwonię. Tęsknię za Wami... Wszystko u Was dobrze?
- Nie jest dobrze! Zniknęłaś i nikt nie wie gdzie jesteś! Nawet Horana tutaj niema! Wziął musiał wyjechać na kilka dni do Mullingar, bo go to wszystko przerosło! Nas z resztą też! Dlaczego uciekłaś? Co się stało?
- Nic się nie stało i wiem, że Niall jest w Mullingar...
- Skąd?
- Nie jestem w jakiejś dziurze, w której niema internetu!- Zaśmiałam się.
- Gdzie jesteś? Zaraz po Ciebie przyjedziemy... Chyba, że znowu siedzisz gdzieś za granicą! Malediwy, Wenecja, co teraz?
- Nieważne gdzie jestem. Chciałam Wam powiedzieć żebyście się mną nie przejmowali. Postanowiłam, że tak będzie teraz najlepiej. Musiałam odejść i mam nadzieję, że jakoś sobie poradzicie beze mnie. To nie jest wasza wina, ja mam małe problemy... Kiedyś się jeszcze skontaktujemy, może kiedyś Was odwiedzę? Jak jeszcze będziecie chcieli mnie widzieć.
- Jak masz wrócić, to wróć teraz!
- Nie mogę...- Do moich oczu napłynęły łzy.
- Co jest takiego strasznego, że musiałaś odejść i nie możesz nam powiedzieć? Może Ci pomożemy, Natalie!- Nastała chwila ciszy, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.- Jesteś chora?
- Nie!- Szybko zaprzeczyłam. Niema sensu dalej ciągnąć tej rozmowy.- Pa, Harry...- Wydusiłam i szybko się rozłączyłam, wyciągając kartę z telefonu. Wstałam z ławki, kierując się do domu. Muszę o nich zapomnieć, po prostu muszę! Jak tylko wróciłam do domu, wzięłam się za pisanie do nich listu. Wyślę go i raz na zawsze to skończę. Będę żyła sobie z Alex i będzie dobrze!


*Oczami Harry'ego*

Wstałem rano po kolejnej nocy szukania w internecie jakiejś informacji o tym, gdzie może być Natalie. Zszedłem po schodach na dół. Chłopaki siedzieli w kuchni i zawzięcie o czymś rozmawiali. Niall wrócił wcześniej. Nie wiem dlaczego, ale nikt niema z tym problemu.
- Kontaktowała się jakoś?- Pytanie zadawane w tym domu po kilkanaście razy dziennie i to nie tylko przeze mnie! Wszyscy się martwimy!
- Nie...- Odpowiedział Nialler.
- Sprawdzaliście pocztę?
- Nie...- Tym razem odezwał się Liam. Wyszedłem na zewnątrz i wróciłem z powrotem z listami. Przeglądałem je po kolei, aż natrafiłem na jeden bez nadawcy.
- Chłopaki...- Podałem im kopertę i czekałem na jakąś reakcję. Zaadresowany do mnie... Otworzyłem go powoli i pierwsze co sprawdziłem to podpis.- Natalie!- Zerwałem się z krzesła i zacząłem wymachiwać listem jak jakiś idiota.
- Czytaj!- Ponaglił mnie Zayn, a ja wróciłem na swoje miejsce.
- Piszę ten list, żeby jakoś Wam wszystko wytłumaczyć. Nie chciałam, aby tak wyszło, nie planowałam tego. Kocham Was, jesteście dla mnie bardzo ważni, dlatego też musiałam wyjechać. Nie chciałam zniszczyć One Direction. Jestem bezpieczna i daję sobie sama radę. Może czasem trochę tęsknie. Postanowiłam, że tak jest najlepiej. Mam nadzieję, że nie rozniesiecie domu beze mnie. Już zawsze będę o Was pamiętać. Najlepiej przestańcie mnie szukać, to i tak niema sensu. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z Wami. Jesteście najlepszym co mnie spotkało. Na zawsze Wasza Natalie.- Podniosłem głowę, aby zobaczyć miny chłopaków. Byli trochę zdziwieni, ale widać było, że ostro nad czymś myślą.
- Jeżeli jej tak bardzo zależy, to może jednak dać spokój? Przecież jak będzie chciała to wróci, a my mamy marne szanse, żeby ją znaleźć.- Powiedział po chwili ciszy Zayn.
- My w ogóle nie mamy szans na znalezienie jej. Świat jest ogromny, a Natalie może być gdziekolwiek!- Podsumował go Liam. O czym oni bredzą? Chcą się poddać?
- To niema sensu Harry, odpuśćmy...- Poczułem jak Lou kładzie rękę na moim ramieniu. Byłem w szoku. Ledwo co zaczęło się układać, to nagle ona znika, a ja mam tak po prostu zapomnieć?
- Ja się nie poddam. Kocham ją! Mogę zostawić to wszystko w cholerę! Trasę, płytę, wywiady i jeździć po świecie, szukając Nat!
- Znasz takie powiedzenie? Puść wolno, jeśli kocha to wróci i jest Twoja, jeśli nie, to nigdy Twoją nie była...
- Nie, Liam... Jeśli kocha, to nie zostawi...- Podsumowałem i wyszedłem z pokoju.


*Oczami Natalie*

Minął już ponad miesiąc odkąd wysłałam chłopakom list. Od tamtej pory media stopniowo cichły, ale i tak muszę na siebie uważać. Może nie robią o to takiej jazdy, ale jak tylko zobaczą mnie na ulicy, to zaraz wykapują i będę wszędzie na pierwszych stronach gazet. A teraz jestem w Londynie... Tylko na kilka dni. Musiałam pozałatwiać kilka spraw i pozbyć się wszystkich starych spraw. Nie mogłam wysiedzieć w pokoju hotelowym! Jestem z tych, co to muszą coś robić! Szybko wskoczyłam w jakieś ciuchy i perukę <KLIK> Tu w Londynie nie obędzie się bez soczewek... Zabrałam telefon i wyszłam na ulicę. Pójdę do kawiarni... Tej, w której poznałam chłopaków. Nie wiem dlaczego akurat tam mnie niesie, ale opierać się nie będę. Doszłam na miejsce i zamówiłam kawę. Rozsiadłam się na dość wygodnym krzesełku, wyciągając z kieszeni telefon. Zalogowałam się na Twittera, a kelnerka przyniosła moje zamówienie. Było dokładnie jak tamtego dnia... Jeszcze tylko brakowało pisków na zewnątrz i chłopaków siadających przy tym samym stoliku, co na początku wakacji. Ja siedziałam dokładnie w tym samym miejscu. Pamiętałam to wszystko. Wypiłam kawę i wyszłam z powrotem na ulicę, kierując się do hotelu. Szłam zapatrzona w ekran telefonu, aż w końcu na kogoś wpadłam. iPhone wypadł mi z ręki, a ja sama wylądowałam na zimnym chodniku.
- Uważaj jak leziesz!- Warknęłam zirytowana.
- O Jezu! Przepraszam!- Usłyszałam ten charakterystyczny, zachrypnięty głos. Spojrzałam w jego oczy i zamarłam. No rozpłynęłam się w tych zielonych tęczówkach! Ocknęłam się, kiedy Harry pomógł mi wstać i podniósł moją komórkę. Zobaczył obudowę i cicho się zaśmiał.- Fanka?- Podał mi telefon, a ja stałam z otwartą buzią i gapiłam się na niego.
- Em... Tak! Uwielbiam Cię!- Lubiłam tą obudowę, przypominała mi o chłopakach. Szczerze powiedziawszy to miałam pełno podobnych i to ze wszystkimi! A teraz będę sobie fanką!
- Miło mi to słyszeć...- Uśmiechnął się, pokazując swoje dołeczki. Już nie myślałam nad niczym innym, jak rzucić się na niego i wpić w te idealne usta!- Trochę się spieszę... Jeszcze raz bardzo Cie przepraszam. Ale wszystko w porządku, nic Cię nie boli?
- Nie, jest ok...- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Naprawdę się spieszę i...
- Nie ma sprawy...- Przerwałam mu. Chciałabym spędzić z nim trochę czasu, ale mogę się nieźle wkopać! On poszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Ostatni raz go widziałam...

-----------------------------------------------------------

No to tym razem jestem zwycięzcą, bo nie zapomniałam o notce! Łii! W sumie nie wiem co można napisać... Przepraszam za błędy, ale nie chce mi się już tego na nowo czytać, jak robiłam to z 5 razy ;-; W następnym rozdziale jest więcej akcji, a te były takim "przeciągnięciem" Mam nadzieję, że się Wam podobają. Jadę sobie dzisiaj na wielkie letnie zakupy! Łuu! Mam pomysł na nowego bloga, ale Movie Maker mi się buntuje i nie chce tego zapisać ;-; Foch! Już jutro nagrywam z dziewczynami Innuendo Bingo, które zobaczycie albo w środę pod rozdziałem, albo jako challenge na koniec bloga. A tak w ogóle, to macie dla mnie jakieś wyzwania, które chcielibyście zobaczyć, albo coś typu Q&A? NA FILMIKI Z WAMI CZEKAM DO 31 MAJA, BO MAM ICH TYLKO 4! I JEST MI Z TEGO POWODU PRZYKRO! JAK DACIE RADĘ TO WYSYŁAJCIE! WYSYŁAJCIE! A teraz do następnego! <3 Kłocham Was, parówy! <3

środa, 21 maja 2014

42. Don't forget me...

Chłopaki nie dają za wygraną. Wszędzie tylko prośby kierowane do mnie i tak już kolejny tydzień. Może trochę się poddali, ale i tak jest tego za dużo. Wywiady, filmiki, akcje na Twitterze... Zdecydowanie za dużo... A ja? Płacze każdego dnia, ponieważ nie mogę się pogodzić z tym, że nie mam ich przy sobie, że nie mogę przytulić się do Harry'ego. Ciągle wmawiam sobie, że to dla ich dobra... A właściwie nie wmawiam, bo ja to wiem... Oglądałam kolejny wywiad z ich udziałem, który leciał na żywo.
- Dlaczego Natalie odeszła?- Ta kobieta zadała już chyba setne pytanie na mój temat. Kamera zrobiła zbliżenie na twarz Hazzy, a ja dokładnie wiedziałam, że wybuchnie. Loczek wstał i mocno uderzył dłońmi w stół.
- Nie wiem, tak?! Jakbym wiedział, tobym coś zrobił! A tak nie wiem gdzie ona jest i co robi, czy w ogóle żyje! Byłem na tych pierdolonych Malediwach jeden dzień za późno! Jeden!- Rozpłakał się, a Liam starał się jakoś go uspokoić.
- Pojechaliśmy na Malediwy, gdzie powiedzieli nam, że akurat w tym dniu Natalie opuściła hotel...- Dokończył Zayn.
- To jest mała wyspa, a my byliśmy wszędzie, więc pewnym było, że Nat wyleciała, a teraz nie ma ani jednej oznaki, że żyje...- Niall również się rozpłakał.
- Wszystko było dobrze, nie wiem dlaczego odeszła...- Harry przetarł twarz dłońmi, a następnie spojrzał prosto w kamerę.- Proszę, Nat...Wiem, że to oglądasz... Wróć...- Szybko wyłączyłam telewizor. Nie wytrzymam ani chwili dłużej zamknięta w tym domu! Musze kupić perukę, żeby móc normalnie wychodzić do ludzi. Teraz trzeba dobrze się przerobić, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Zakupy... Kompletna zmiana stylu! Zaczęłam grzebać po szafie. Zdążyłam na Malediwach kupić dość sporo rzeczy, tam nie było paparazzi. Nie ma ich tam! To był chyba największy plus tego miejsca! W końcu skomponowałam zestaw. <KLIK> Zupełnie nie mój styl, ale tu nie o to chodzi! Nie mogą mnie poznać! Szybko się przebrałam. Podkręciłam końcówki włosów naciągając na głowę czapkę. Przeglądnęłam się w lustrze i zaśmiałam na swój widok. Wyglądam jak upośledzone rock'owe emo XD Masakra, ale przynajmniej wiem, że nikt na mnie nie zwróci uwagi. Będą mnie omijać dużym łukiem. Mam taką nadzieję. Jeszcze raz przeglądnęłam się w lustrze i poklepałam po brzuchu.
- No mały! Mamusia robi z siebie idiotkę!- Pierwszy raz od dwóch tygodni nie mogłam powstrzymać śmiechu. Zabrałam telefon i pieniądze. Zakluczyłam za sobą mieszkanie, powoli schodząc po schodach. Przed wyjściem na ulicę zrobiłam kilka głębokich wdechów. Wyszłam z budynku. Było pełno ludzi i ani jednego paparazzi! Przechodnie rzucali mi jakieś dziwne spojrzenia, ale było to spowodowane moim "stylem". Wiedziałam gdzie jest centrum handlowe, więc ruszyłam przed siebie. Nie chciałam jechać taksówką pomimo, że tak byłoby bezpieczniej. Nie mogę usiedzieć w domu, więc im dlużej mnie w nim nie będzie, tym lepiej! Szłam powoli podziwiając to piękne miasto, w którym mieszkam! Być w Wenecji i nie zwiedzać! Toż to grzech! Widziałam w oddali mój cel, do którego doszłam po kilku minutach. Na razie nikt mnie nie poznał, rządzisz Nat! Ciekawe czy Alex... Tak, nazywam dziecko Alex, bo nie chcę z dziewczynki zrobić chłopaka, albo na odwrót, a to imię jest uniwersalne. Oczywiście Alex nie będzie się tak nazywać, bo to jest imię "zastępcze". Jak będzie chłopczyk, to nazwę go Harry. Sentyment... A jak dziewczynka, to Diana... Kolejny sentyment... Dopiero pierwszy miesiąc, a ja już imię wymyśliłam. Co mogłam robić przez dwa tygodnie w samotności? Weszłam przez rozsuwane drzwi do budynku i skierowałam się do najbliższego sklepu.

Nakupiłam pełno ubrań! Nie wiem jak doniosę to do domu, ale mówi się trudno! Rozumuję, że jak tylko znajdę jakiś dom w Mullingar będą kolejne mega zakupy. Wyprawka dla dziecka, ubranka! Aaa! Już się nie mogę doczekać, aż zobaczę Alex! Mam zmienne nastawienie, ale mogę, jestem w ciąży! Raz będę sobie narzekać, że zjebałam wszystko, życie, karierę, a za chwilę będę się jarać dzieckiem! Chyba już się pogodziłam z faktem, że zostanę mamą. Wychowam Alex najlepiej jak tylko będę mogła! Pomogę mu (W sensie dziecku) we wszystkim! Każdy będzie mu zazdrościł takiej zajebistej matki! Jeszcze została mi peruka. Skoro jestem blondynką, to będę szukać ciemnej, proste...

Miałam już wszystko, łącznie z jedzonkiem! Szłam powoli w stronę wyjścia, kiedy ktoś nagle szarpnął mnie za rękę i wciągnął do toalety. Co jest do cholery?! Podniosłam wzrok na tę osobę i lekko mnie zamurowało.
- Coś się stało?- Nie jestem Natalie, nie jestem Natalie, nie jestem Natalie!
- Nie udawaj...
- Naprawdę nie wiem o co pani chodzi...- Spojrzałam lekko w lustro, żeby przypomnieć sobie mój wygląd. Nie powinnam być aż taka grzeczna... Skoro się zmieniać, to już na maksa!- Masz jakiś problem?- Zapytałam ostrzejszym głosem. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale sytuacja na to nie pozwalała.
- Daj spokój, Natalie...
- Co Ty pierdolisz? Jaka Natalie?!- Aż za dobrze mi to idzie.- Same pojeby w tym mieście! Wal się!- Chwyciłam swoje torby i odwróciłam się na pięcie. Już miałam wystawić rękę, żeby kulturalnie pokazać fuck'a. Musiałam być jak najbardziej wiarygodna.
- Nie jestem taka głupia jak Harry. Wystarczyło mi kilka godzin rozmowy i wiedziałam gdzie Cię szukać, więc tym bardziej wiem, że to Ty!- Dziewczyna pociągnęła mnie za nadgarstek.- Co się stało? Dlaczego uciekłaś?- Zaraz, zaraz... Skoro ona tu jest, to paparazzi pewnie przygnali za nią! Jak na zawołanie do toalety wpadła kobieta z aparatem. Uśmiechnęłam się sztucznie, przypominając sobie kim teraz jestem.
- Pani Gemma Styles mnie z kimś pomyliła...- Powiedziałam z ironią w głosie.- Wy to nieogarnięcie macie rodzinne...- Poklepałam Gem po głowie i odwróciłam się na pięcie. Paparazzi są głupi, a w fotki w przebraniu nikt im nie uwierzy.- Pilnujcie sobie tych waszych gwiazdek, lubią uciekać!- Krzyknęłam wychodząc z łazienki. Szybko skierowałam się w stronę wyjścia i w równie szybkim tempie doszłam do domu. Starałam się dojść jak najprędzej, ale też nie wzbudzić podejrzeń, że może sobie zwyczajnie uciekam! Wpadłam do mieszkania i zatrzasnęłam drzwi, zamykając je na klucz. Oparłam się o drewnianą powierzchnię, następnie zjeżdżając po niej na podłogę.
- Skoro Gemma tutaj jest...- Zaczęłam mówić na głos, bo wtedy byłam w stanie połączyć więcej faktów.- Skoro Gemma tutaj jest, a oglądałam wywiad z chłopakami na żywo z Londynu, to albo przylecieli niedawno, albo ich tutaj niema...- Podsumowałam.- Bardziej prawdopodobne, że chłopaków tu niema, bo Gem nie znalazłaby mnie tak całkiem przypadkiem. Musiała za mną chodzić... Możliwe, że wiem gdzie mieszkam...- Przetarłam twarz dłońmi i powoli wstałam.- No to pięknie, Alex...- Przeszłam do kuchni i rozpakowałam część zakupów. Później zaniosłam ubrania na górę i przebrałam się <KLIK> Zmyłam mocny makijaż, a włosy spięłam w kucyk. Usiadłam na kanapie, zbierając laptopa. Znalazłam jakieś stronki plotkarskie i szukałam informacji. "Gemma w Wenecji, szuka Natalie?" Czyli jednak się rozniosło... Wiedzą gdzie ona jest! Ale nie ma żadnej informacji o moim pobycie tutaj. Tyle dobrze! No to wpis na Twittera, żeby trochę ich uspokoić...

"People all over the world are interested in my escape, why? I'm fine!"

Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na bok, wywalając nogi na stół. Zamknęłam oczy na chwilę, żeby się uspokoić. Nie trwało to długo, bo usłyszałam dzwonek. Tylko nie to... Wstałam powoli, podchodząc do drzwi. Kilka wdechów i je otworzyłam, modląc się, żeby to nie była Gemma. Miałam szczęście! Niewyobrażalne szczęście, że odwiedziła mnie sąsiadka, która znalazła mój telefon na wycieraczce. Podziękowałam jej i ponownie otworzyłam laptopa. Nie mogę zostać w Wenecji. Gemma nie jest głupia, na pewno się pokapowała, ale paparazzi nie! Na szczęście! Już wcześniej szukałam ofert kupna domu w Mullingar i nawet miałam jeden. Tylko postanowiłam, że się zastanowię. Będę tam mieszkać przez długi czas! Co najmniej aż Alex będzie mieć 10 lat, później Holmes Chapel! Wybrałam numer z odpowiednią ofertą. Już po godzinie długiej namolnej rozmowy byłam pewna, że lecę do Mullingar! Zaczęłam pakować swoje rzeczy. Chciałam wynieść się jak najszybciej, a do puki nic nie załatwię będę mieszkać w hotelu, albo jakimś mieszkanku.

Spakowałam się w ciągu dwóch godzin i zdążyłam kupić bilet na najbliższy lot do Irlandii. Jak będzie trzeba, to mogę uciekać całe życie. Jeżeli to tylko będzie konieczne, jeżeli nie odpuszczą. Jeszcze tylko przebranie! Z tą peruką to ostro poszalałam, bo nie wybrałam "normalnego" koloru włosów. Musiałam zmienić się jak najbardziej, ale zostawiając swój styl, bo nie miałam zamiaru być upośledzonym emo! Już wolałam być przesłodzoną słodką idiotką, a poza tym zawsze chciałam mieć kolorowe włosy! Ostatecznie zdecydowałam się wyglądać jak te słodkie japonki! Przynajmniej nikt nie zwróci uwagi, jak wybuchnę niekontrolowanym śmiechem, bo udam słodką idiotkę. Mi to tam na rękę, będę poniekąd sobą! Jestem słodka! A co do idiotyzmu, to chyba nie wypowiem się na ten temat. <KLIK> Zabrałam wszystko i wyszłam z mieszkania. Właściciel, który mi je wynajmował, mieszkał w tym samym bloku, więc zaniosłam mu klucze i wytłumaczyłam całą sytuację. No prawie całą... Na początku mnie nie poznał, więc było dobrze! Pojechałam taksówką na lotnisko, gdzie przeszłam odprawę i wpakowałam się do samolotu. Trochę się denerwowałam, że może gdzieś zahaczę i peruka spadnie mi z głowy i wtedy, bum! Jestem Natalie Watson! Rozsiadłam się w fotelu i rozglądnęłam po pasażerach. Odetchnęłam z ulgą, kiedy uświadomiłam sobie, że przez kilka godzin nie muszę się martwić o to czy ktoś mnie pozna. A co do peruki... Kupię sobie jeszcze kilka i przynajmniej będę miała pewność, że jak wyjdę do sklepu w Mullingar, to nikt mnie przypadkiem nie rozpozna. To jest genialne! Facet, który wymyślił perukę jest geniuszem! Ubaw po pachy, jak małe dziecko na placu zabaw!

Weszłam do pokoju hotelowego. Jutro wprowadzam się do mojego nowego domu! Jest świetny, idealny! W Dublinie kupiłam sobie jeszcze peruk! Niema nic lepszego! Przynajmniej mam 80% pewność, ze nikt mnie nie pozna. Tylko z jednym małym problemem... Niall jest w Mullingar... Ja to mam szczęście! Jak nazłość! Poszłam spać, bo jutro czas urządzić dom!

Obudziłam się przez słońce, które wpadało do pokoju. Rozglądnęłam się powoli, przypominając sobie, że nie jest już w Wenecji, tylko w Mullingar. Wstałam powoli i weszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Jak byłam już czyściutka, przegrzebałam walizkę i wybrałam ciuchy, w których przejdę się do domu. Do tego wczorajsza peruka i zakupione wcześniej soczewki... Musze mieć pewność, bo jak nie mam, to się strasznie denerwuję. Nie mogę się stresować, tak? Na razie zostawię sobie tam rzeczy, bo jakieś meble są w tym domu, ale i tak muszę kupić większość, żeby się urządzić już na stałe. Spakowałam resztę ciuchów do walizki i poszłam się przebrać. <KLIK> Z moich brązowych paczadeł zrobiłam takie cudeńka! Ubrałam jeszcze naszyjnik od Hazzy i wyszłam z hotelu, wymeldowując się po drodze. Przejdę się na spacerem, bo w sumie to nie jest daleko. Szłam powoli ciągnąc za sobą walizkę i rozglądałam się dookoła. Ładnie tu... Doszłam do tego domu, gdzie czekał na mnie właściciel, były właściciel. Wcześniej zrobiłam przelew na konto tego faceta i teraz tylko przekazał mi klucze i powiedział co i jak. Pożegnałam się z nim i postawiłam walizkę w sypialni. Mogę tu spać, bo jest gdzie, ale i tak idę kupić swoje meble! Nie przebierałam się już, tylko wyszłam tak jak stałam, zamykając za sobą drzwi. Nie wiem co mnie teraz wzięło na spacery, ale coś człowiek musi robić.

Kupiłam już wszystko i teraz pozostało mi czekać na dostawę mebli do domu. Przywiozą je dopiero jutro rano, no ale cóż... Nie da się zrobić wszystkiego na raz! Wyszłam na ulicę. Było już po południu, a ja nie miałam czasu nic zjeść. Skierowałam się do Nando's, gdzie zamówiłam kupę żarełka! Jem za dwóch! Wzięłam swoje papu i usiadłam przy jednym ze stolików. Strasznie dużo tu ludzi, ale na szczęście jeden wolny stoliczek, specjalnie dla mnie się znalazł! Wzięłam się za swoje zamówienie, nie zwracając uwagi na nic co się działo dookoła. Czułam się bezpiecznie w takim przebraniu. Myślę, że mogłabym zostać aktorką! Zjadłam wszyściutko i wyciągnęłam telefon, logując się na Twittera. Teraz trzeba sobie odpocząć po jedzonku! A nogi to mnie tak strasznie bolą! Nigdy więcej całodniowego łażenia po sklepach!
- Przepraszam? Mogę się dosiąść,niema innego sto...
- Siadaj...- Odpowiedziałam obojętnie, nawet nie patrząc się kto to był. Zaraz i tak stąd sobie pójdę! Nadal wszędzie pełno mnie, to trochę wkurzające. Nie nudzi im się to, tak jak większość skandali? Sięgnęłam po wodę na chwilę patrząc na chłopaka, który usiadł naprzeciwko mnie. Zaczęłam kaszleć, ponieważ zakrztusiłam się na jego widok. O cholera! Niall! Natalie, nie panikuj!
- Wszystko ok?- Horan przerwał jedzenie. Myśl, Nat!
- Ty jesteś Niall Horan...- Jestem genialna! Będę sobie fanką! Moja inteligencja mnie zadziwia!
- We własnej osobie!- Zaśmiał się, a ja szeroko się do niego uśmiechnęłam.- To jak, wszystko ok?
- Tak... Tylko... Jestem wielka fanką i nawet nie zauważyłam, że to Ty.
- Musisz nieźle bujać w obłokach...- Powiedział i ponownie zaczął jeść. Spojrzałam na siebie. Włosy niebieskie, oczyska nie moje! Nie pozna mnie! Przyglądałam się mu, bo nie wiedziałam co mam teraz zrobić.- A ty jak się nazywasz?- O kurwa! Zajebiście! Teraz wywiad! Jak mam na imię, skąd jestem, ile mam lat i inne niepotrzebne gówna! To się wkopałaś, Nat!

-------------------------------------------------------

Skoro to czytasz, to najprawdobodobniej mądra ja, zapomniałam dodać notke! Przepraszam :(

sobota, 17 maja 2014

41. Always kiss me goodnight...

GDZIE SĄ MOJE FILMIKI?!

Wyszłam szybko z gabinetu. Skierowałam się do domu. Nie miałam już łez, żeby płakać, więc nie było tak źle. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ojcem jest Niall... Przecież nie mogę powiedzieć o tym Harry'emu! Tylko go skrzywdzę... Weszłam do domu. Drzwi były otwarte, czyli wrócił... Z salonu dobiegały śmiechy.
- Wróciłaś...- Harry podszedł do mnie i pocałował.- I jak?
- Wszystko ok... Nic poważnego... Mam odpoczywać...- Kłamstwo przychodzi mi zdecydowanie za łatwo.
- To śmigaj na górę! Jakbyś czegoś potrzebowała, to krzycz albo dzwoń...
- Dobra...- Mruknęłam cicho i weszłam po schodach do sypialni. Poszłam wziąć kąpiel. Mam nadzieję, że dobrze mi zrobi. Odkręciłam wodę i wlałam do niej jakiś płyn do kąpieli. Cała łazienka wypełniła się słodkim zapachem czekolady. Zakręciłam kurek i zdjęłam ubrania. Wskoczyłam do gorącej wody, zamykając na chwilę oczy. Nie mam pojęcia co ja teraz zrobię... Mogłabym powiedzieć im prawdę, ale wystarczy, ze zjebałam życie sobie. Jakby się dowiedziała to po pierwsze, Harry mógłby znowu się ciąć, po drugie, Niall miałby przejebane, a po trzecie i najważniejsze, oznaczałoby to koniec One Direction. Nie mogę im tego zrobić... Co wcale nie znaczy, że usunę ciążę! Nie potrafiłabym... Musze znaleźć rozwiązanie... Najlepsze dla nich... Wychowam to dziecko, ale wyjadę... Zaszyję się gdzieś i skończę karierę. Mam pełno oszczędności, więc dam sobie radę. Wiem na co się piszę. Rodzicielstwo wcale nie jest łatwe, a tym bardziej jeśli będę sama, ale muszę to zrobić. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Leżałam jeszcze z jakieś pół godziny, aż woda zaczęła robić się chłodna. Wyszłam z wanny, dokładnie wycierając się ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i przeglądnęłam w lustrze. Wróciłam do pokoju, wygrzebałam z szafki koszulkę Harry'ego. Wyjadę jutro w nocy... Znajdę jakiś pretekst, coś wymyślę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Nie miałam na nic siły.

Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii. Mruknęłam cicho.
- Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić...- Odwróciłam się w stronę Harry'ego, mocno wtulając w jego ciało.
- Nie przepraszaj...- Chciałam być jak najbliżej jego osoby, bo już nigdy więcej się do niego nie przytulę, nie poczuję jego zapachu... Ostatnie wspólna noc...- Kocham Cię...
- Ja Ciebie też, Nat. Ja Ciebie też...- Loczek pocałował mnie w głowę. Odsunęłam się lekko i wpiłam w jego usta.
- Dobranoc...
- Dobranoc...- Zamknęłam oczy i już po chwili zasnęłam.

Siedziałam w salonie i oglądałam jakieś bzdety w telewizji. Skakałam po kanałach, czekając na powrót Harry'ego. Miał nagrania do nowej płyty, ja rano byłam na sesji, ale szybko poszło. Usłyszałam trzask drzwi, aż się wystraszyłam. Do salonu wszedł wściekły Harry. Podszedł do mnie i chwycił mocno za ramię, podnosząc do góry, tak żebym wstała.
- Czemu mnie szarpiesz? Co się stało?- Wyrwałam się, a z jego oczu buchała wściekłość!
- Kiedy miałaś mi zamiar powiedzieć?!- Syknął.
- O czym?
- Pieprzyłaś się z Horanem i zrobiłaś mu bachora, dziwko!- Popchnął mnie lekko i upadłam na kanapę. Zaczęłam płakać, czyli się wydało... To prawda, nie mogłam tego ukrywać całe życie...- Czego teraz kurwa beczysz?! Prawda boli, co?! Jesteś zwykłą szmatą!
- Nie mów tak do mnie! Nie jestem dziwką, ani szmatą!- Wstałam, ale od razu tego pożałowałam. Ręka Harry'ego odbiła się od moje policzka. Chwyciłam się za piekące miejsce. Nie wiedziałam, że on jest zdolny do tego, żeby mnie uderzyć, ale zasłużyłam... Ma rację... Jestem dziwką...
- Ktoś Cię chyba musi nauczyć wierności!- Kolejny raz mnie uderzył...

- Zostaw mnie! Puść! Harry!- Szarpałam się jak jakaś wariatka i czułam, że Hazz trzyma mnie za nadgarstki.- Puść mnie, proszę...- Wydukałam, nadal nie otwierając oczu. Kiedy tylko byłam pewna, że nikt mnie nie trzyma skuliłam się i schowałam twarz w dłoniach.- Nie bij mnie, Harry...
- Co?!- Loczek mało nie spadł z łóżka. Chwycił mnie za podbródek i podniósł go do góry.- To był tylko zły sen... Nie uderzyłbym Cię...- Wzięłam kilka wdechów i rozglądnęłam się dookoła. Rzeczywiście... Tylko sen...
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj, ale pamiętaj, że nigdy Cię nie uderzę...- Hazz mocno mnie przytulił.- Chodź spać...- Położyłam się z powrotem i wtuliłam w tors chłopaka. Dobrze, że nie dopytywał dlaczego śniło mi się, że mnie uderzył... Nie wiem cobym mu powiedziała...

Obudziło mnie lekkie uderzenie w szybę. Przeciągnęłam się i wyszłam na balkon, starając się nie obudzić Harry'ego. Zasłoniłam oczy, jak tylko znalazłam się na zewnątrz. Słońce...
- Co tam robicie?!- Krzyknął Niall z balkonu i zaczął się śmiać.
- Na pewno nie to, o czym myślisz! Obudziłeś mnie!
- Przepraszam!- Podniósł ręce w geście obronnym.
- Jest Ci przebaczone!- Zaśmiałam się i lekko przeciągnęłam. Mała albo mały dobrze będzie wiedział kto jest jego ojcem i kiedyś mu powiem... Kiedyś...
- Robimy coś dzisiaj? Jedziemy gdzieś?
- Możemy, ale gdzie?- Świetny pomysł na spędzenie ostatniego dnia z chłopakami. Będzie dobrze, Nat...
- Park wodny?
- Tak! Ja chcę! Idę budzić Hazzę i wyjazd za półtorej godziny!- Krzyknęłam i wbiegłam do sypialni. Już otwierałam buzię, żeby krzyknąć i obudzić Harry'ego, ale ten mnie uprzedził.
- Półtorej godziny, park wodny, wiem...- Mruknął.- Zrobisz śniadanie? Proszę, tak ładnie...- Wymamrotał, wbijając twarz w poduszkę.
- Ok!- Poszłam do garderoby, gdzie znalazłam ubrania i strój kąpielowy. Zbiegłam po schodach na dół i zrobiłam naleśników. Jak tylko położyłam talerz na stole, na dole zjawił się Hazz.
- Ale trafiłem!
- No widzisz...- Usiadłam naprzeciwko niego. Szybko zjedliśmy. Każde z nas zaczęło krzątać się po domu, pakując różne rzeczy. Wykorzystałam chwilę samotności z łazience, kiedy Harry pakował już rzeczy do samochodu razem z reszta chłopaków. Zamówiłam bilety na samolot. Jeszcze dzisiaj muszę stąd wylecieć... I chyba wiem, jak to zrobię...
- Natalie?! Gotowa jesteś?! Dziewczyny już przyjechały i czekamy na Ciebie!- Usłyszałam krzyk z dołu. Wzięłam kilka rzeczy i zbiegłam dół.
- Jestem...- Zapakowaliśmy się wszyscy do Vana. Była kupa śmiechu, ale z każą sekundą zaczęłam uświadamiać sobie, że już nigdy ich nie zobaczę... Że będzie musiała ich zostawić... Jedyne co mnie pocieszało to to, że robię to wszystko dla ich dobra. Tak będzie lepiej... Zaparkowaliśmy przed ogromnym budynkiem. Harry poszedł kupić bilety, a my zaczęliśmy wyciągać rzeczy. Jest to park wodny, więc będziemy sobie siedzieć na kocach na trawce i w ogóle super! Zjeżdżalnie i inne, akurat coś dla nas!
- Chodźcie!- Krzyknął Hazz i pomachał zachęcająco ręką. Wzięliśmy wszystko i przeszliśmy przez budynek, żeby na nowo znaleźć się na zewnątrz. Rozłożyliśmy się w jakimś miejscu. Było pełno ludzi, ale to chyba dlatego, że dzisiaj jest straszny skwar. Nasmarowałam ciało olejkiem. Zayna, Liama, Louisa już nie było, a Niall czekał na Harry'ego, którego zmusiłam do posmarowania mi pleców. W sumie nie musiałam zmuszać, bo sam chciał. Teraz słońce mi nie straszne!
- Idę z Wami!- Krzyknęłam, biegnąc za chłopakami.- Gdzie idziemy?
- Wszędzie!- Krzyknął Horan. Wziął mnie na barana i ruszył w wodę. Śmiałam się jak wariatka, a ten idiota zrucił mnie ze swoich ramion prosto w wodę! Wynurzyłam się, żeby nabrać powietrza i wróciłam pod powierzchnię. Znalazłam nogę Nialla i pociągnęłam go tak, że wpadł w wodę. Wynurzyłam głowę, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Ale kiedy zobaczyłam blondyna z boku, śmiejącego się ze mnie razem z Harrym, zostałam w szoku. Kogo ja podtopiłam? Z wody wyszedł jakiś chłopak i sam zaczął się śmiać.
- Jezu przepraszam! Pomyliłam Cię z nim!- Pokazałam palcem na Nialla, który udawał, że nic nie wie.
- Natalie!- Teraz zobaczyłam, że jest to Jus.
- Justin!
- Jak tam, smakowało winko?
- No chyba lepszego nie piłam! Co tu robisz?
- Zostałem podtopiony przez taką jedną sławną blondynkę...- Chlapnął we mnie wodą. Poczułam jak ktoś unosi mnie na ramionach. Siedziałam sobie na Hazzie.
- Dzień dobry, przepraszamy za nią... Trudno upilnować kogoś z takim ADHD...
- Niema sprawy... Nie top więcej ludzi, Nat!- Jus pomachał nam i odszedł do jakieś dziewczyny, pewnie jego dziewczyny...
- Harry?- Pochyliłam się do przodu i cmoknęłam chłopaka w nos.
- Co?
- Musimy utopić Nialla.- Zaśmiałam się, a chłopak ruszył w stronę blondyna.
- Nie! Nie! Nie, nie, nie!- Horan zaczął uciekać, a opór wody go spowolnił. Zeskoczyłam z Hazzy i zanurkowałam. Pociągnęłam Niallera za nogę i tym razem byłam pewna, że to on! Wynurzył się z wody i potrząsnął głową jak pies.- Ej!
- Zemsta!- Zaczęliśmy się chlapać. Pozwolili mi zapomnieć o moich problemach. Wróciłam na koc i smażyłam się na słoneczku razem z dziewczynami, gadając z nimi na przeróżne tematy. Cały dzień minął niewyobrażalnie szybko! Musieliśmy wrócić do Vana i pojechać już do siebie... Tam nic nie pomoże mi zapomnieć, dlatego drogę powrotną przesiedziałam po cichu. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, już dzisiaj wieczorem nie będzie mnie w domu, tylko w samolocie... Na razie chce polecieć gdzieś daleko, żeby później wrócić do Anglii, ale na pewno nie do Londynu... Zaparkowaliśmy pod domem chłopaków. Wszyscy weszli do ich domu, świetnie... Szłam zaraz za nimi, dokładnie analizując postać każdego z nich. Będę tęsknić... Tak cholernie, niewyobrażalnie tęsknić... A co z Meg? Pewnie kiedyś jej powiem... Jej nie mogę zostawić, ale będzie chciała mi pomóc, a co wtedy z jej karierą? Usiedliśmy na tarasie, który był za domem chłopaków. Patrzyłam na zegarek, już powoli zbliżała się ta godzina...
- Wszystko ok, Nat? Znowu jesteś nieobecna...- Harry pomachał mi ręką przed oczami.
- Miałam odpoczywać, idę się położyć... Znowu boli mnie głowa...- Skłamałam i powoli się podniosłam.- Nie siedź za długo...- Podeszłam do loczka i pocałowałam go. Resztę mocno przytuliłam.- Do jutra...- Ledwo wydusiłam te słowa, bo łzy napływały do moich oczu hektolitrami, a ja je musiałam powstrzymywać. Poszłam do domu i weszłam do środka. Przyglądnęłam się dokładnie salonowi, a kierując się do sypialni dotykałam każdej ściany i każdego meblu. Kiedy znalazłam się na poddaszu zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie brałam ich dużo, bo w żadne się później nie zmieszczę. Tylko kilka na star, zanim zrobię kolejne zakupy. Weszłam do naszej sypialni, gdzie na szafce nocnej stało zdjęcie. Ja i cała reszta... Wszyscy... Włożyłam je do walizki i wzięłam jeszcze kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Zadzwoniłam po taksówkę i usiadłam na łóżku z kartką papieru i długopisem.

Pisze ten list, żeby nie zostawiać was bez wyjaśnień. Nie chciałam, żeby to wszystko się tak potoczyło, ale jednak. Kocham Was wszystkich najmocniej na świecie, ale musiałam wyjechać. To nie jest Wasza wina, to nie jest niczyja wina. Tylko ja, ja i moje problemy. Nie szukajcie mnie, bo pewnie i tak nie znajdziecie... Może kiedyś wszystko Wam wyjaśnię... Nie zapomnijcie o mnie... Kocham Was i dziękuję za wszystko!
Natalie

Położyłam kartkę na łóżku i jeszcze raz się rozglądnęłam. List jest krótki, ale nie wiem co mogłabym im napisać... Wyciągnęłam rączkę walizki i już miałam wychodzić, kiedy przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Mam koszulkę Nialla, kiedyś mu ją ukradłam, ale chcę mieć jeszcze coś po Hazzie, coś co pachnie nim. Wzięłam jego koszulę w kratę i wpakowałam do walizki. Powoli zeszłam ze schodów i wyszłam na podjazd, taksówka już stała. Kierowca zabrał mój bagaż, a ja szybko wsiadłam do samochodu, żeby tylko mnie nie zauważyli. Ostatni raz spojrzałam na nasze domy i odjechaliśmy. Już na zawsze... Już nie wrócę... Mężczyzna zawiózł mnie na lotnisko, a ja mu zapłaciłam. Odprawa poszła bardzo szybko i już po chwili siedziałam w samolocie.

Wylądowałam na lotnisku tutaj... Na Malediwach... Poszłam do hotelu, gdzie akurat mieli jeden pokój. Tutaj zostaje tylko na tydzień, później lecę do Włoch do Wenecji, gdzie spędzę około miesiąca i wracam do domu. Może nie takiego domu, bo do Irlandii... Gdzie? Do Mullingar... Dlaczego? Bo będę o nich pamiętała, bo wiem, ze tam mnie nie znają, bo Niall nie bywa w domu, a jego rodzina mnie nie zna. Jak mała albo mały podrośnie to przeprowadzimy się do Holmes Chapel. Siedziałam w pokoju hotelowym, bawiąc się telefonem. Spisałam wszystkie ważne dla mnie numery i w końcu wybrałam ten jeden... Teraz muszę wszystko wytłumaczyć Gabrielle.
- Nat?! Gdzie Ty się podziewasz?! Wszyscy Cie szukamy!- W tle słyszałam głos Harry'ego. Dokładnie się w to wsłuchałam.
- Puść mnie idioto, chcę z nią porozmawiać!
- Daj jej teraz chwilę...
- Nat!
- Chłopaki weźcie go stąd, bo ja szału zaraz dostanę...- Powiedziała surowo Gab.
- Będę cicho, tylko chce wiedzieć co powie...
- Natalie? Mów gdzie jesteś, przyjedziemy po Ciebie...
- Nie przyjedziecie, Gabrielle...- Wzięłam głęboki wdech.- Kończę karierę, Gab... Przepraszam, że to tak wyszło. Nie szukajcie mnie, to nie ma sensu...
- Ale dlaczego odeszłaś?
- To moje sprawy, Gabrielle... Już ze sobą nie współpracujemy, ja już nie jestem modelką... Mnie już niema w Waszym życiu... Przepraszam...- Pociągnęłam nosem, ponieważ zdążyłam już się poryczeć.
- Dajcie mi z nią porozmawiać, proszę...- Usłyszałam głos Harry'ego.
- Daj mi Hazzę...- Wydukałam.
- Nat, gdzie Ty jesteś? Dlaczego nas zostawiasz? Dlaczego chcesz zniknąć z naszego życia? Co się stało, Nat? Myślałem, że wszystko jest w porządku...
- Bo jest, Harry...- Lekko się uśmiechnęłam.- Kocham Cię, wiesz?
- To dlaczego mnie zostawiasz?
- To jest trudniejsze, niż Ci się wydaje... Kiedyś Ci to wytłumaczę...
- Też Cię kocham, Natalie...
- Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze zobaczymy...- Rozłączyłam się. Powinnam jeszcze porozmawiać z Niallem, ale nie dałabym rady. Toby było za wiele...

Tydzień na Malediwach minął bardzo szybko. Mieszkanie w Wenecji mam załatwione. Media huczą o mojej ucieczce, wszędzie jestem tylko ja, więc w Wenecji będę musiała zaszyć się na jakieś dwa tygodnie, aż sprawa ucichnie. Kontakt z Megan urwałam po trzech dniach. Ona już chciała mi pomagać... Nie chcę zmarnować jej życia. Akurat wylądowałam... Na głowę ubrałam kaptur i do tego jakieś okulary, żeby tylko nie nie rozpoznano. Udało mi się to i po półtorej godziny siedziałam zaszyta w swoim nowym mieszkanku. Otworzyłam laptopa i weszłam na Twittery chłopaków.

"Maledives... Natalie, we know that you were here... Come back to us..."

Dodane przez Harry'ego. Dobrze, że stamtąd wyjechałam. Pewnie Niall wpadł na to, że mogę się tam ukrywać. Wszędzie było tylko "Natalie come back" A ja za każdym razem płakałam całymi dniami, bo chciałam wrócić, a zwyczajnie nie mogłam...

------------------------------------------------------------

Witam (Sikam XD Taki tam se rym) Mam sobie jakiś fajowy humorek, więc piszę dla Was notkę, o której zapomniałam ;-; Gdybym sobie nie przypomniała, to zobaczylibyście informację "Notka w toku..." Bo tak zapisuję pod każdym rozdziałem XD I wtedy jak to widzę, to od razu mam lepszy humor! Wszystko się już wyjaśniło, no i widzimy inteligencję naszej kochanej Natalie. Teraz pytanko: Jak sądzicie, chłopaki dowiedzą się w najbliższym rozdziale o tej ciąży? Ja zaczęłam pisać obecnie 44 rozdział. Jadę sobie dzisiaj po prezent dla Justynki XD Ten krejzol ma urodziny! GDZIE SĄ MOJE FILMIKI?! W środę 28.05 w notce znajdziecie challenge z Innuendo Bingo, ale to nie jest pewne. Wszystko zależy od pogody 24.05... Nie chcę opluć pokoju ;-;
P.S. Karls?! Gdzie jest mój filmik?! Emily?! Gdzie jest mój filmik? Aleksandro?! (Jak poważnie brzmi) Gdzie jest mój filmik?!