czwartek, 27 lutego 2014

19. Nie można przestać szukać miłości, ten kto przestaje szukać przegrywa życie.

Rozdział dedykuję Emily Jenny, z racji tego, że jest winna wyświetleń! :) 


- Jutro musisz powiedzieć o tym Hazzie, a Niall na pewno się znajdzie.- Lou objął mnie ramieniem i zasnęłam. Ta sytuacja mnie przerasta!

Obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się i sięgnęłam po komórkę. Louis spał, a ja leżałam na jego kolanach. Musiało mu być strasznie nie wygodnie. Spojrzałam na zegarek jest dopiero 7.30
- Nie śpisz?- Usłyszałam za sobą zaspany głos Lou.
- No dostałam SMSa i wstałam. A dlaczego ty mnie nie obudziłeś, tylko tak tu spałeś?
- Nie chciałem cię budzić, słodko spałaś, marcheweczko!- Chłopak mnie przytulił, a ja się zaśmiałam. W końcu odblokowałam ekran.
- "Jest u ciebie Lou? Nie wrócił na noc..." Liam- Przeczytałam na głos i popatrzyłam na bruneta. Odpisałam i wstałam zrobić nam jakieś śniadanko.- Naleśniki?
- Proszę! Nikt mi tak dawno nie robił naleśników, na chłopaków nie ma co liczyć!
- Jasne, wiem coś o tym. To idę się ogarnąć, zrobię te naleśniki i idziemy do was. Musze pogadać z Harrym i to poważnie!
- Jasne!- Wlazłam po schodach na górę i do garderoby. Wygrzebałam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam przygotowany wcześniej zestaw. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zbiegłam na dół i wzięłam się za naleśniki. Lou siedział na krześle w kuchni, popijał wodę i patrzył na akwarium.
- Daj im jeść. One też bywają głodne.
- Jasne!- Tommo się zaśmiał i nasypał rybkom trochę karmy. Zrobiłam te naleśniki i zaczęliśmy jeść. W między czasie dostałam kolejnego SMSa. Tym razem od Nialla... Zaraz od Nialla?! No tak wczoraj do niego pisałam!
- Zabiję kiedyś tę farbowaną blondynkę! Co on sobie myśli?! Że zniknie, a ja będę tu tak siedziała i nic nie robiła?! Co za cholerny samolub! Jak go znajdę to zatłukę, a znajdę! Za wszelką cenę!- Wstałam od stołu i zgarnęłam klucze od domu z blatu kuchennego.- Chodź! Jak zobaczę Harry'ego to go ze skóry obedrę! Nienawidzę go, rozumiesz?! Nienawidzę!
- Nat, uspokój się. Wszystko będzie dobrze...
- Nigdy nie karz uspokoić się zdenerwowanej kobiecie! Pogorszysz tylko sytuację!- Trzasnęłam drzwiami i skierowałam się w stronę domu chłopaków.
- Natalie! Co ty mu powiesz? I jak znajdziesz Nialla?
- Nie wiem Louis! Naprawdę nie wiem!- Do moich oczu nalały się łzy.- Zadzwonię do Niallera, oby odebrał.- Wydukałam i wybrałam odpowiedni numer.
- Natalie, proszę daj mi spokój...
- Nie mów tak do mnie!- Dławiłam się własnymi łzami.
- Nie płacz, nie masz o co... Wrócę za kilka dni...
- Gdzie ty jesteś?
- Nieważne, nie płacz już.
- Niall, ja wszystko wiem! Wiem, że to przez Harry'ego, słyszałam waszą rozmowę w pokoju. Niall ty musisz tu wrócić! Ja właśnie idę z Lou do was i chcę pogadać o tym z Hazzą. Wróć...
- Ale jak to słyszałaś? I nic na to nie powiedziałaś?!
- Nie krzycz na mnie! Co niby miałam zrobić?! Nagle dowiaduję się, że mój chłopak szantażuje mojego przyjaciela i karze mu mnie zostawić! Potrzebuję Cię...- Ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Biegłam do chłopaków, a za mną Louis, cała zapłakana wydzieram się do telefonu. Ludzie się za nami oglądają, a ja? A ja czuję, że stoję nad przepaścią...
- Przyjadę...
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Znaleźliśmy się akurat na miejscu, więc Lou otworzył drzwi. Wpadłam do środka jak oparzona.
- Styles?!- Wbiegłam do salonu, gdzie byli wszyscy, oprócz niego.- Gdzie on jest?!
- U siebie... Co się stało?- Wtedy po schodach zszedł Harry.
- Cześć Nat! Coś się stało?- Wszyscy się pytajcie co się stało, tak!
- Nie kurwa! Nic się nie stało!- Powiedziałam, a bardziej wykrzyczałam z ironią w głosie.- Ty masz czelność się mnie pytać co się stało?! Nie zgrywaj idioty! Słyszałam! Wszystko słyszałam, całą waszą rozmowę w tym pierdolonym hotelu! Jak ty w ogóle mogłeś coś takiego powiedzieć?! Przez ciebie Niall znikną, ty egoistyczny dupku! Kazałeś się mu ode mnie odpierdolić, bo inaczej nagadasz mi na niego i na pewno ci uwierzę, tak?! Gówno prawda! Prędzej uwierzę jemu niż tobie! Nienawidzę cie, rozumiesz?! Nienawidzę! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że cię kochałam! Zakochałam się w kimś takim jak ty! Nie odzywaj się do mnie! Teraz jesteś dla mnie nikim! NIKIM!- Podeszłam do Lou.- Chodź, pomożesz mi pozbierać rzeczy z pokoju tego dupka i przenieść do Nialla.- Pociągnęłam bruneta za nadgarstek po schodach. Ale w ostatnie chwili przypomniałam sobie bardzo istotną sprawę.- Jeszcze jedno!- Odwróciłam się na pięcie, zrywając z szyi naszyjnik od Harry'ego.- Między nami wszystko skończone! Cieszę się, że jednak się z tobą nie przespałam...- Wróciłam do Lou i poszliśmy do niegdyś "naszego" pokoju. Wzięłam kilka rzeczy, które pozostawiałam u chłopaków. Zgarnęliśmy wszystko i przenieśliśmy do Nialla. Zeszłam na dół i zaczęłam zabierać się do wyjścia.
- Nat, zaczekaj! Daj mi się jakoś wytłumaczyć!- Odwróciłam się i popatrzyłam na zielonookiego z pogardą.
- Tu nie ma co tłumaczyć!
- Chociaż ze mną porozmawiaj, proszę...- Jego oczy zaszły łzami. Jasne rozbecz się, a ja ci wybaczę i wpadnę zakochana w ramiona!
- Nie chcę z tobą rozmawiać...
- Nat, ale ja cię kocham.
- A ja cię nienawidzę...- Odwróciłam się i otworzyłam drzwi. Już miałam wybiegać, kiedy na kogoś wpadłam. Podniosłam wzrok...
- Niall...- Szepnęłam i rzuciłam się na chłopaka.
- Boże Nat, jak ty wyglądasz...- Podniósł mój podbródek i oglądnął moją twarz.- Chodź...- Wymienił się z Harrym morderczymi spojrzeniami i zaprowadził mnie do samochodu. Oglądnęłam się w lusterku, wyglądam okropnie! Rozmazany makijaż, oczy zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. Pojechaliśmy do mnie i weszliśmy do środka. Niall zrobił nam herbaty, a ja poszłam się ogarnąć do łazienki. Blondyn czekał na mnie w salonie, z kubkiem gorącej cieczy. Usiadłam na kanapie zaraz obok Horana i wtuliłam się w jego tors.
- Nie zostawiaj mnie więcej...
- Nie zostawię, obiecuję.- Chłopak mocno mnie przytulił.- Jak to się stało, ze słyszałaś tą rozmowę w hotelu?
- Poszłam zanieść Ci bluzę... Ja nie myślałam, że Harry może być tak egoistyczny... Nie wiem co mam robić...
- Nie możesz mu pokazać, że to Cię boli. Masz mnie, masz chłopaków, masz Meg, wszystko będzie dobrze, zobaczysz...
- Mam nadzieję.- Mruknęłam, upijając łyk herbaty.
- No uśmiechnij się smutasie!- Niall podciągnął palcami kąciki moich ust.
- Idiota!- Rozczochrałam mu włosy.
- Ale twój!- Naszą chwile przerwał telefon. Ja to mam jakiegoś pecha, zawsze jak coś się dzieje, dzwoni mój telefon!Popatrzyłam na wyświetlacz: Harry, odrzuć i tak następne i następne i kolejne, aż wyłączyłam telefon.


*Oczami Harry'ego*

Wyłączyła telefon! Kurwa! Spieprzyłem, wszystko spieprzyłem! Co ja sobie wtedy myślałem?! Ja pierdole, Natalie mi nie wybaczy...
- Jadę tam!- Wstałem z kanapy i zacząłem szukać kluczyków.
- Pogorszysz tylko sytuację, daj jej teraz spokój.
- Ale Liam! Ja muszę coś zrobić! Przecież nie mogę jej stracić!
- Mogłeś pomyśleć wcześniej.
- Wiem! Ale nie mogę tak tu teraz siedzieć i nic nie robić! Wyłączyła telefon, więc tam jadę!
- Harry, daj jej na razie spokój!- Jak?! Co ja mam w takim razie zrobić?! Kocham Natalie jak nikogo innego! Zrobię dla niej wszystko! Czy ja zawsze muszę wpadać na jakieś zjebane pomysły?!
- Muszę to jakoś ratować...- Do moich oczu napłynęły łzy.- Kocham ją...
- Rób jak chcesz, tylko żebyś później tego nie żałował!- Zgarnąłem kurtkę, telefon i kluczyki, wybiegając z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon.


*Oczami Natalie*

Siedziałam z Niallem i na rozchmurzenie włączyliśmy jakąś durnowatą komedię, która okazała się naprawdę śmieszna.
- Zeżarłeś popcorn!- Walnęłam blondyna poduszką.
- Tak się bawimy?- Uśmiechnął się głupio i mi oddał. Tak zaczęła się wielka walka na poduszki, ja uciekałam potykając się o różne rzeczy, a Niall mnie gonił i śmiał ze mnie. Wbiegłam do tak jakby przedpokoju, gdzie znajdowała się duża, rozsuwana szafa. Na ogół zostawiałam w niej przeróżne kurtki i buty. Wlazłam do środka i zasłoniłam usta dłonią, że by nie wybuchnąć śmiechem.
- Gdzie się schowałaś? I tak cię znajdę!- Po policzkach kapały mi łzy śmiechu, ale nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.- Mam Cię!- Coś trzasnęło, ale to na pewno nie była szafa, w której siedzę.- Dobra jednak nie mam!- Nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem. Drzwi się rozsunęły i Niall wlazł do środka.- Teraz cię zjem!- Horan zrobił "groźną" minę, a ja usiadłam na podłodze, cała czerwona. Chwyciłam się za brzuch, który mnie niemiłosiernie bolał. Wywlokłam się jakoś z tej szafy i usiadłam na podłodze w przed pokoju, opierając się plecami o ścianę.
- Jesteś nienormalny.- Wydukałam, ocierając łzy z policzków.
- Czasami!- Niall usiadł obok mnie, a ja popatrzyłam się na niego jak na idiotę.- A ty to niby normalna jesteś?!
- Czasami!- I ponownie wybuchliśmy śmiechem.
- Chodź tu, muszę Cię zjeść!- Blondyn chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie, usadawiając na swoich kolanach.
- Ucieknę!- Wyciągnęłam ręce, tak jak małe dziecko, kiedy chce żeby je podnieść.
- Nie uciekniesz!- Zaczęłam się wyrywać, a Niall się śmiał. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, popatrzyłam się na Horana, a on na mnie.
- Kogo tu niesie?- Próbowałam wstać, co wychodziło mi dość nieudolnie.- Ty blondi nie śmiej się, bo jeszcze się posikasz!- Powiedziałam z dziwnym akcentem, robiąc głupią minę. Popatrzyłam się na czerwonego jak burak chłopaka, który nadal siedział na podłodze, na mojej twarzy momentalnie pojawił się banan i otworzyłam drzwi. W jednej sekundzie uśmiech znikł i pojawił się niewyobrażalny grymas. Musiałam wyglądać komicznie!
- Co ty tu robisz?- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a za moimi plecami stanął Niall.
- Nat, proszę porozmawiaj ze mną... Ja przepraszam, wiem jestem egoistycznym dupkiem. Nie zasługuję na Ciebie, Niall miał rację. Myślałem tylko o sobie, przepraszam... Nie powinienem być o Ciebie aż tak zazdrosny, ale zrozum... Pierwsze całowałaś się z Niallem, później spędzałaś z nim chyba więcej czasu niż ze mną... Bałem się, że on mi Cie zabierze. Kocham Cie Natalie, musisz mi wybaczyć...- Wytarł łzy, które spływały po jego policzkach i kapały na podłogę.- Proszę...
- Już za późno Harry... Daj mi spokój...- Już miałam zamykać drzwi, kiedy Styles mi przeszkodził.
- Będę o ciebie walczył, do końca...

--------------------------------------------------------------

Jeeej! Mamy rozdział! Mam nadzieję, że się wam podoba i że skomentujecie. Komy... W ogóle to wymyśliłam fabułę na nowe FF! Co wcale nie oznacza, że ten się skończy, wręcz przeciwnie. Planuję ten blog na więcej rozdziałów. Niestety nie założę nowego :( Bo mam już dwa i ledwo z nimi wyrabiam... Ale jak już ten się zakończy, bo kiedyś się zakończy :( Wtedy założę nowego! Jeżeli macie pytania, to zapraszam w nową zakładkę, wiecie gdzie ona jest (Trochę do góry i w wasze prawo)

A tak w ogóle co do mojej nazwy "Mój jednorożec nazywa się Horan" To znalazłam taką fotkę, która mnie rozwaliła... Kocham was sis, normalnie uwielbiam <3

wtorek, 25 lutego 2014

~ Ogłoszenia parafialne!!!

Teraz czas no moje ulubione ogłoszenia parafialne! Wy ich może tak nie lubicie (Wiem, że wolicie rozdziały <podejrzliwa ja>) No więc: Jak już wiecie, od jakiś dwóch rozdziałów, jestem chora. Dlatego leże w łóżku i z nudów piszę kolejne. Wiąże się to z faktem, że całkiem możliwe iż następny pojawi się w najbliższym czasie. Jeeej! (Jakieś dwa dni MAX, chyba że jednak pójdę do szkoły) Sprawa nr. 2! Tam z boku, gdzieś o tam o ----> Dodane zostały strony! Jeeej! Między innymi jest tam coś takiego, jak "Pytania :)", gdzie ukrywa się (ninja!) Link do Ask'a bloga, który założyłam niedawno, bo 20 minut temu :) Zostawiacie tam zapytajki dotyczące bloga, ale nie tylko! Możecie jeszcze pytać o co tylko chcecie! O mnie, o bloga, o rozdział, o pogodę! Cokolwiek! Wasza inwencja twórcza! Nie zdradzę fabuły! Forever and ever! Nie! A więc, cieszmy się i radujmy, że jestem chora oraz wymyślajcie zapytajki!


18. "Nie ma mocy, która by nam tu mogła nadzieję odebrać..."~ GrubSon




*" Nie ważne jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieję i myśli te,

Przeżyjemy bo,

Weźmiemy w ręce życie, Zaczniemy budować od podstaw,

A jak się zjebie coś, naprawimy to"


- Harry nawet nie wie jakie ma szczęście, będąc z tobą. To jest chyba najgorsze... On nie zdaje sobie z tego sprawy.- Zatrzymaliśmy się i Niall chwycił moją twarz w dłonie.- Nikt nigdy nie będzie Cię kochał, tak bardzo jak ja.- Nie powiem, zamurowało mnie. Nie sądziłam, że usłyszę coś tak pięknego z ust jakiegokolwiek chłopaka. Facetom zawsze chodziło o jedno, tak wyglądał każdy mój "związek". Jak odmówiłam mu seksu, to mnie zostawił. Miałam wyrobione zdanie na temat mężczyzn, ale chyba zdarzają się na świecie takie wyjątki. Pięć wyjątków... Przytuliłam się do blondyna.
- Ale ja kocham Harry'ego...- Wydukałam.
- Wiem Nat, aż za dobrze. Dlatego muszę odejść, nie chcę stawać na drodze do twojego szczęścia, teraz już rozumiesz?
- Nie chcę żebyś mnie zostawiał, idioto! Nawet nie próbuj!
- Natalie, zrozum... Ja też tego nie chcę, ale nie potrafię patrzeć na Ciebie i Hazzę, to boli...- Do jego oczu naszły łzy.
- Niall jesteś cudowny, opiekuńczy, żarłoczny, zabawny i wiele, wiele innych! No po prostu ideał! Ale nie mój... Gdzieś na świecie jest dziewczyna, która pokocha Cię tak mocno, jak ty ją, ale to nie jestem ja... Przepraszam...- No i rozbeczałam się jak małe dziecko!
- Nie masz za co przepraszać...- Nialler mocno mnie przytulił i pocałował w głowę.- Chodź...- Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przez Central Park. Jest już późno i zrobiło się zimno. Park to chyba jedyne miejsce w NY gdzie można zobaczyć gwiazdy. Miasto jest niesamowicie oświetlone, a w parku cisza, spokój i ciemność, gdzie nie gdzie świecą się latarnie. Szliśmy w ciszy, co jakiś czas jedno powiedziało coś zabawnego i wybuchaliśmy śmiechem. Nawet nie wiem kiedy razem z Niallem leżałam na trawie, podziwiając małe, migoczące światełka na niebie.
- Zimno ci?- No tak sukienka nie jest zbyt ciepła...
- Trochę...- Uśmiechnęłam się do blondyna, a on okrył mnie swoją bluzą.- Dzięki.
- Nie ma sprawy. Powinniśmy iść, będą się o nas martwić...
- Nie chcę...- Mruknęłam.- Niall...- Szybko się podniosłam.
- Hmm...?
- Ktoś tam jest...- Wskazałam palcem, jakieś krzaki, do których nie docierało światło latarni.
- To całkiem możliwe, jesteśmy w parku.- Nialler również podniósł się do pozycji siedzącej.
- Boję się, imbecylu! Idź to sprawdź!- Szturchnęłam go w ramię.- Nikt normalnie nie siedzi o 23 w krzakach!
- Nie idę...
- Bo co?!
- Bo się boję...- Oboje patrzyliśmy się w krzaki.
- Żartujesz sobie prawda?
- Nie?
- Kto tu jest mężczyzną, ja czy ty?!
- No ja, ale to nie znaczy, że mam się nie bać!
- Boże... Z kim ja żyję...- Pacnęłam się w czoło.- Sama idę to sprawdzić...- Wstałam i skierowałam się w kępkę krzaków.

*Oczami Nialla*

Natalie wstała i poszła w te cholerne krzaki. Oglądnęła się jeszcze raz w moją stronę i wlazła tam...
- Niall!!!- Boże kochany! Wiedziałem, że to był zły pomysł! Szybko wstałem i pobiegłem ratować Nat. No tylko za krzakami nikogo nie było! A jak ją jakiś psychopata porwał?! I chce zgwałcić?! Albo zabić?! Albo wyśle ją na handel ludźmi?! Jezusie! Wtedy znikąd wyskoczyła Natalie i wywróciła nas na trawę.
- Wystraszyłaś mnie!
- Ty już byłeś wystraszony!
- Wrobiłaś mnie?!
- Gratuluję odkrycia!- I zaczęła uciekać, szybko ją dogoniłem... A tak w ogóle jak ona w jakikolwiek sposób dała rade biegać w tych butach?! (o.O) Jak to możliwe?!
- Puść!- Nat zaczęła się śmiać, aż zrobiła się od tego cała czerwona. Ja siedziałem na niej i przytrzymywałem nadgarstki przy głowie dziewczyny.

*Oczami Natalie*

- No puść, no!- Darłam się jak idiotka, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Przeproś!
- Nie! Nie moja wina, że dałeś się wrobić!
- To nie puszczę!
- Prze-pra-szam!- Wydukałam przez śmiech.
- I całus!- Niall nadstawił policzek.
- Nie! Przeprosiłam przecież!
- Ale się trochę warunki zmieniły...- Blondyn uśmiechnął się głupkowato.
- Niech ci będzie...- Cmoknęłam jego policzek i pozbieraliśmy się z ziemi.- Chodź idziemy...
- Na barana!- Zaczęłam się śmiać...
- Mam nogi!
- Wskakuj!- Wdrapałam się na chłopaka i ruszyliśmy w stronę hotelu.
- I resztę drogi przebyła na swoim blond rumaku, żarłocznym Niallerze, z Irlandzkiej krwi...- Wyrecytowałam, jakbym mówiła jakiś bardo ważny wiersz.- Daj głos koniku! Dobra daj głos mówi się do psa, a jak do konia?- Nie musiałam długo czekać, aż Niall zaczął się śmiać i prawie się wywaliliśmy. Przeszliśmy tak całą drogę do hotelu i dopiero w hallu zostałam odstawiona na ziemię. Później rozeszliśmy się po pokojach. Weszłam do swojego tymczasowego "mieszkanka" i zastałam tam Meg i Hazzę. Siedzieli sobie i o czymś rozmawiali.
- Gdzieś ty była?!- Loczek zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie.
- No wracałam z Niallem, nie?- No właśnie, muszę mu oddać bluzę.
- Tak długo?!
- Szliśmy przez Central Park, więc trochę więcej czasu nam to zajęło.- Uśmiechnęłam się.- Hazzuś nie martw się. Jestem dużą dziewczynką i daje sobie sama radę!
- Ale jesteś też moją dziewczyną i mam prawo się o Ciebie martwić.- Loczek mocno mnie przytulił.
- Ale nie ma o co. Przecież byłam z Niallem.
- No właśnie...
- Masz z tym jakiś problem? Niall jest moim przyjacielem i mam prawo spędzać z nim czas, tak?- Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nie kłócić mi się tu!- Meg wkracza do akcji!
- Ja się nie kłócę...- Powiedziałam równocześnie z Hazzą.
- Idę spać jestem zmęczona.- Wywaliłam Harry'ego za drzwi i słyszałam tylko jego cichy śmiech na korytarzu. Wzięłam prysznic, wpakowałam się w moją piżamkę. Wzięłam bluzę Nialla i poszłam mu ją zanieść. Zatrzymałam się przed drzwiami, słysząc głos Harry'ego. Co on tu robi?
- Masz jej dać spokój, tak?
- Nat nie jest twoją własnością!
- Ale jest moją dziewczyną! Już nawet nie wnikam w to czemu się z nią przelizałeś! Jest moja!
- Powtarzam po raz kolejny! Natalie nie jest twoją własnością!
- Lepiej się przyznaj gdzie tak długo byliście!
- W parku, nie dociera?!
- Jasne! A ja jestem królową! Powtórzę ostatni raz, masz się od niej odpierdolić!
- Bo co?!
- Bo Nat dowie się jaki jesteś naprawdę...
- Co masz na myśli?
- Jeszcze nie wiem! Coś wymyślę... A jak myślisz, komu uwierzy? Mnie czy tobie?
- Natalie nie jest głupia...
- No właśnie... Zapamiętaj sobie tą rozmowę!- Czyli co?! Hazza szantażuje Nialla?! Co do cholery?! A ja kim jestem jakąś głupią laleczką do zabawy?! Do moich oczu napłynęły łzy, które szybko powstrzymałam. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Harry, wyraźnie zaskoczony moją obecnością.
- Długo tu stoisz?
- Nie, dopiero przyszłam. Chcę oddać bluzę Niallowi.
- Dzięki...- W progu pojawił się blondyn, z wyraźnie sztucznym uśmiechem.
- To ja dziękuję.- Również się sztucznie uśmiechnęłam, dlaczego? Przecież mogłabym zrobić Harry'emu awanturę, ale zobaczymy jak to się potoczy.
- A wy co tu robicie?
- Nic takiego rozmawiamy.- Odpowiedział Harry.- Powinnaś już iść spać, jest naprawdę późno, a już jutro lecimy do Londynu.
- Racja... Ale chciałam porozmawiać z Niallem, zanim pójdę spać.
- Nie Nat, ja już idę spać, pogadamy jutro.
- Aha, no dobra... To dobranoc.- Chciałam pocałować Horana w policzek, ale ten się odsunął... No to Hazz nieźle go nastraszył.- Dobranoc.- Powtórzyłam i poszłam do siebie. Nie no tego jest za wiele! żeby Harry, zastraszał Nialla?! Co mu się stało?! I co ja mam teraz zrobić?!

*Następny dzień- Lotnisko*

Weszliśmy do samolotu i każdy zajął swoje miejsce. Moje było akurat obok Horana. Świetnie! Usiadłam obok blondyna, który nie odzywał się do mnie przez cały dzień. Dobra Nat! Jak coś to nic nie wiesz!
- Co jest Niall? Jesteś na mnie zły?
- Nie skąd! Tylko...- Zawahał się i spojrzał na Harry'ego, ukradkiem zrobiłam to samo.- Tylko mam jakis gorszy dzień, chyba jestem chory...
- Kłamiesz...- Szepnęłam, tak żeby nas Hazz nie słyszał.
- Nie! Po po prostu źle się czuję, każdy może mieć gorszy dzień...
- Niall, nie znam cie od wczoraj...- Westchnęłam... A do naszych miejsc podszedł Styles.
- Niall, zamienisz się?- Zapytał z jakimś głupi uśmieszkiem.
- Nie, ja chcę siedzieć z Horanem.
- Jasne, że się zamienię.- Blondyn wstał i ustąpił miejsca loczkowi. Odwróciłam od niego wzrok i podparłam głowę na dłoni.
- Co jest?
- Nic...- Burknęłam.
- Chodzi ci o to wczoraj? Przepraszam... Po prostu boje się, że ktoś mi Cię odbierze.- Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Daj mi spokój...- I reszta lotu minęła w ciszy. Wylądowaliśmy, później odprawa i do domku. Ja pojechałam do siebie, razem z Meg. Chłopaki do siebie, a Niall powiedział, że musi coś załatwić. Było dość późno, bo te całe strefy czasowe, więc poszłyśmy od razu spać.

Rano odprowadziłam Megan do domu, gdzie spędziłam kolejne dwie godziny. Następnym celem był dom chłopców. Zapukałam do dużych drewnianych drzwi i otworzył mi Liam.
- Hejo! Jest Niall?
- Nie ma go... Wejdź.- Otworzył szerzej drzwi.
- Jak to nie ma?
- Nie wrócił wczoraj na noc.
- Czekaj zadzwonię do niego.- Zaczęłam się strasznie denerwował. Przecież on mógł sobie coś zrobić! Harry mówił mu, że ma się ode mnie odpierdolić, a że ja jestem tu często, to może gdzieś wyjechał!
- Próbowałem, nie odbiera.
- Mimo wszystko dzwonię.- Wykręciłam odpowiedni numer i czekałam na jakikolwiek odzew. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic.- Nie odbiera...
- Mówiłem...- Przeszliśmy do salonu, gdzie siedziała cała reszta.
- Cześć Nat!- Harry wstał i już chciał mnie przytulić, kiedy się odsunęłam.- Co jest?
- Nie odzywaj się do mnie!- Jeszcze raz wykręciłam numer do blondyna i znów to czekanie. Dałam na głośno mówiący.
- Halo? Niall?- Powiedziałam, kiedy ktoś odebrał.
- Nat, nie martw się o mnie...
- Gdzie ty do cholery jesteś?!- Nie dostałam już odpowiedzi, bo Horan się rozłączył. Nie kurwa! Tego mu nie wybaczę!
- Co jest?- Ponownie zapytał się Harry.
- Ty się mnie pytasz co jest?! Mnie?! Ty skończony dupku!- Krzyknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Muszę się znowu dodzwonić do Nialla!
- Kurwa!- Krzyknęłam, kiedy włączyła się sekretarka! Musiał wyłączyć telefon! Pobiegłam do siebie i zamknęłam na cztery spusty. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Boże, co on zrobił?! Przecież jak mu się coś stanie, to sobie tego nie wybaczę! I jak w ogóle Harry mógł mu coś takiego powiedzieć?! Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zwlokłam się z kanapy i podeszłam do drzwi.
- Kto tam?
- To ja, Lou. Wpuścisz mnie?- Nie miałam innego wyboru. Otworzyłam drzwi i Louis wszedł do środka.
- Chcesz coś do picia?- Zapytałam wycierając łzy spływające po mojej twarzy.
- Nie, lepiej siadaj i mów o co chodzi...- Poklepał miejsce na kanapie, obok siebie.
- No to tak: Jak wracaliśmy ze szpitala, to ja szłam na nogach z Niallem, nie?- Opowiedziałam mu wszystko po kolei.- I ja wtedy poszłam oddać Horanowi bluzę, ale u niego był Hazz. Słyszałam ich rozmowę...- Urwałam i zalałam się łzami.- Harry powiedział Niallowi, że ma się ode mnie odpierdolić, bo jak nie to nagada mi różnych rzeczy o nim i to będzie koniec przyjaźni mojej i Nialla. Ja nic z tym nie zrobiłam, rozumiesz?! To moja wina!- Wtuliłam się w jego tors.
- Jutro musisz powiedzieć o tym Hazzie, a Niall na pewno się znajdzie.- Lou objął mnie ramieniem i zasnęłam. Ta sytuacja mnie przerasta!

*GrubSon- Naprawimy to

--------------------------------------------------------------

Jest NEXT! Jestem chora, więc leżę sobie w łóżku z laptopem i piszę, to co piszę :) Mam nadzieję, że sie wam spodoba! I czekam na komy!
P.S. Wchodzę przedwczoraj i patrzę ponad 200 wyświetleń i to jednego dnia! Średnio nabijacie 100 wyświetleń dziennie! Jestem ciekawa kto ciągle odświeża! Przyznać się!

niedziela, 23 lutego 2014

17. "Każdy dzień mówi mi, żebym tu został, Przeciwności losu pokonał, a problemom sprostał"~ GrubSon

*"Już sam nie wiem jak to ma być,
bez was nie mogę, a z wami nie umiem żyć.
I co niby mam teraz zrobić...
Już sam nie wiem jak to ma być,
Wszystko się kiedyś zaczyna i kończy"

*Oczami Natalie*

- Mówiłam, że nigdzie nie jadę!- Wstałam na równe nogi.
- A ja mówię, że musisz się przespać! Natalie zrozum nie chcę nic od Ciebie, nie musisz tu siedzieć, nie  musisz się ze mną przyjaźnić, nic nie musisz, a ja zniknę w najbliższym czasie z twojego życia. Nie potrafię o tobie zapomnieć, a przez to niszczę twój związek z Hazzą. Kocham Cie jak nikogo innego i dlatego muszę odejść, tak postanowiłem i tak zrobię. Zniknę z twojego życia raz na zawsze, a od ciebie chcę tylko tego, żebyś pamiętała, że kocham tylko ciebie i nigdy nie pokocham nikogo innego...- Co on do cholery mówi?!
- Może ja pójdę po lekarza? Chyba ci się pogarsza...- Niall nic nie odpowiedział, tylko przekręcił głowę, tak żeby na mnie nie patrzeć.
- Daj spokój, Nat. Idź już lepiej...
- To auto to Cię mocno pierdolnęło! Kochasz mnie i dlatego chcesz odejść, czy ty siebie słyszysz?! Weź daj znać jak zmądrzejesz! Najwidoczniej za dużo wciągnąłeś i jeszcze Cię trzyma!- Nawet się nie odwrócił... Pociągnął tylko nosem.- A ja głupia się o ciebie martwiłam i siedziałam tu jak jakaś idiotka, pomimo że mi nie wolno i musiałam płaszczyć się przed jakimś głupim doktorem, żeby pozwolił mi tu zostać...- Warknęłam sama do siebie, zabierając telefon z szafki przy łóżku i przecierając dłonią łzy, które spływały po moich policzkach. Wyszłam z sali, zamykając po cichu drzwi. Najchętniej bym nimi trzasnęła, ale z racji iż jestem w szpitalu i w dodatku jest dopiero czwarta rano, musiałam się powstrzymać. Wyszłam przed szpital, jest jeszcze ciemno, Hazzy nie ma, a w oddali słychać śmiechy młodzieży w moim wieku, czyli około 20 lat, wracających najprawdopodobniej z imprez, czy klubów. No świetnie! Jeszcze mnie jakiś chory psychicznie, zdeformowany zbok napadnie, pobije, zgwałci, zabije i wyrwie wnętrzności! Boże co ja gadam?! Walnęłam się z całej siły w czoło. Za dużo horrorów Nat... Schowałam dłonie do kieszeni i przeskakiwałam z nogi, na nogę. W końcu podjechała jakaś taksówka, z której wysiadł Harry. Od razu rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. No nie tak mocno, bo ledwo żyję!
- Boże Nat! Zostawiam Cię na kilka godzin, a ty już płaczesz... Co się znowu stało?
- Nieważne! Niall jest skończonym idiotą...- Warknęłam, wsiadając do samochodu.
- To ja lepiej nie wnikam o co poszło.- Chłopak usiadł zaraz obok.
- I dobrze...- Mruknęłam, opierając głowę o szybę. Popatrzyłam się w stronę szpitala, a w jednym z okien stał Niall. Skąd wiem, że to on? Tylko w jednym oknie, paliło się światło, a te roztrzepane włoski poznam wszędzie. Wracając stał w tym oknie i podpierał się dłońmi o parapet. Ledwo się na nogach trzymał... Odjechaliśmy spod szpitala. Po jakiś dziesięciu minutach byłam już w swoim pokoju. Na ulicy nie było samochodów, więc szybko poszło. Wzięłam prysznic i wskoczyłam, a bardziej wwlokłam się w swoją piżamę (Podobno pisze się "pidżamę", ale ok) Jakimś cudem znalazłam się na łóżku.
- Natalie! Jesteś mega wkurwiająca o...- Meg podniosła się i spojrzała na zegarek.- O piątej nad ranem...- Jęknęła.
- Nie mogę zasnąć, dopiero co przyjechałam, pokłóciłam się z Niallem... Opowiem ci jutro, a teraz idę do Hazzy, niestety sam wybrał sobie na dziewczynę, taką mnie. Dobranoc... A bardziej dobre rano...- wyszłam z łóżka i podeszłam do drzwi.
- Co ten chłopak w tobie widzi?- Dziewczyna przykryła głowę poduszką.
- Nie wiem.- Wyszłam na korytarz i do pokoju Harry'ego. Nawet nie pukałam, bo drzwi miał otwarte, więc wpakowałam się do środka. Hazz podniósł głowę i spojrzał na mnie, przymrużonymi oczami. Zmierzył wzrokiem od góry, do dołu i przesunął robiąc dla mnie miejsce w łóżku, jęknął przy tym niezadowolony.
- Muszę się ruszyć...- Wymamrotał.
- Dzięki...- Odpowiedziałam sarkastycznie, wlazłam do łóżka i wtuliłam w loczka.
- Było warto...- Mruknął i objął ramieniem, przyciągając bliżej. Hazz pocałował mnie w głowę, a później zasnęłam.

- Ej! Wstawajcie zakochańce! No już!- Obudził mnie krzyk Lou. Chłopak zdzierał z nas kołdrę.
- Czego chcesz idioto?!- Hazz przytulił się do mnie, a kiedy Louis odsłonił zasłony, schował twarz w zagłębie mojej szyi. Harry jest wampirem! (o.O) Oczywiście ja, jak to ja zaczęłam się śmiać.
- Noo! Ileż można spać! Jest już 13!- Tommo pociągnął mnie za nogę i spadłam z łóżka.
- Wstaję!- Podniosłam się i rozglądnęłam po pokoju. Oprócz Louisa, była tam jeszcze Meg.- Wstałam, a teraz idę spać.- I wskoczyłam do łóżka, a Harry zaraz objął mnie ramieniem.
- Nie jedziesz z nami do Nialla?- Dziewczyna dźgnęła mnie w ramię.
- Nie wspominaj mi nawet o tym imbecylu! Nie idę do niego, ani dzisiaj, ani jutro, ani w ogóle!- Ponownie otworzyłam oczy, żeby spojrzeć na zdezorientowaną dwójkę.
- Pokłóciliście się?
- Nieważne...- Mruknęłam, ale cóż... Ja tak już mam, że jak się mnie obudzi, to nie mogę później zasnąć.- Jedźcie beze mnie...- Wstałam i poszłam do mojego (naszego) pokoju, zrobiłam poranną toaletę i wyciągnęłam jakieś ciuchy. <KLIK> Zrobiłam lekki makijaż, a włosy splotłam w warkocz. Nie będę siedziała w hotelu! Jak jestem smutna, to nie mogę usiedzieć na dupie -,- Choć w sumie mogę jechać z nimi do Nialla, bo w końcu co mi szkodzi? Zgarnęłam telefon i zbiegłam na dół, ale się spóźniłam... No to spacerek Natalie. Ruszyłam przed siebie zatłoczonymi ulicami Nowego Yorku. Skąd ci wszyscy ludzie się tu wzięli? Więcej ich mama nie miała?! Oczywiście co jak co, ale przed hotelem było kilku paparazzi, którzy zrobili mi  zdjęcia. Z tego co wiem jedzenie w szpitalach jest paskudne, więc wstąpiłam do Nando's po jakieś żarełko dla Niallera. Weszłam do środka i podeszłam do kasy. Zmówiłam dość sporo jedzenia, ale tam są wszyscy więc... Czekając na swoje zamówienie podeszła do mnie jakaś dziewczyna na oko 15 lat, może...
- Dzień dobry...- Powiedziała prawie niesłyszalnie.
- Cześć.- Wyszczerzyłam się jak idiotka, a dziewczyna posłała mi nieśmiały uśmiech.
- Jestem Emily i czy mogłabym prosić o autograf?
- Jasne! Nie bój się nie gryzę, znaczy czasami gryzę, ale ciebie nie ugryzę.- Zaczęłyśmy się śmiać, a ja podpisałam się w notesie, który mi podała.- Proszę.
- A mogę sobie zrobić z panią zdjęcie?
- Jaką panią?! Mów mi Nat, nie lubię jak ktoś mówi do mnie przez pani, aż taka stara nie jestem.- Ustawiłyśmy się do zdjęcia i jakiś chłopak nam je zrobił.
- Dzięki! A teraz uśmiech!- Em zaczęła mnie kręcić...
- Pani zamówienie.- Serio?! Pani, naprawdę?! Aż tak staro wyglądam?! No cóż... Zapłaciłam i wzięłam dwie siatki z zapakowanym jedzeniem. Pożegnałam się z Emily i skierowałam do szpitala. Na szczęście z Nando's nie było daleko, więc doniosłam jako tako ciepłe żarełko. Stanęłam przed salą, z której dochodziły śmiech chłopaków i Meg. No dobra Natalie, Niall cię nie zje! Dobra, nie byłabym tego taka pewna.. Wdech i zapukałam do drewnianych drzwi z numerkiem 210. Otworzyłam je nieśmiało i weszłam do środka, taszcząc reklamówki z jedzeniem.
- Cześć wam.- Uśmiechnęłam się. I nie dostałam odpowiedzi...- Mam żarełko Niall!
- To wszystko dla niego?- Krzyknął Lou.
- No nie, dla mnie też!- Zaśmiałam się i podeszłam bliżej.
- Podobno w szpitalach nie umieją gotować, więc pomyślałam, że może będziesz głodny i poszłam do Nando's kupiłam ci coś... Ijeszczeprzepraszam,żenaciebienakrzyczałam.- Ostanie zdanie powiedziałam tak szybko, że nikt mnie nie zrozumiał.
- Co?- Nialler się podniósł i usiadł na łóżku sięgając do reklamówki. I wyciągnął jedno z pudełek.- Dzięki...- Mruknął zapychając się jego zawartością.- Ale co mówiłaś?
- I jeszcze przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałam.
- Nic się nie stało, zasłużyłem...- Usiadłam na "moim" krzesełku i wyciągnęłam pudełko z sałatka. Popatrzyłam  się na chłopaków i Meg, którzy stali bez słowa i się na nas dziwnie patrzyli.
- No jedzcie! Co jak co, ale Niall i ja tego wszystkiego nie zjemy!- Rozdałam podałam im siatkę, w której było 5 pudełek.
- A nawet jak zjemy wszystko, to mogę zajść po więcej!
- Wy to się z Niallem dobraliście...- Meg pacnęła się w czoło.
- Ona gotuje, on je... Układ idealny!- Krzyknął Zayn. Kiedy się tak zajadaliśmy do pomieszczenia wszedł lekarz i zaczął się na wstępie z nas śmiać. Za nim weszła mała dziewczynka z notesem w ręku. Miała około 10 lat i ubrana była w czerwone rurki i białą bluzkę z napisem "Crazy Mofos", czyli fanka chłopaków. Do tego czarne vansy i muszę powiedzieć, że całokształt wyglądał świetnie! Miała długie, blond włosy sięgające do pasa i duże, niebieskie oczka.
- To jest moja córka, Katy. Jest wielką fanką zarówno chłopaków, jak i pani.- Spojrzał na mnie. Jeszcze raz ktoś nazwie mnie panią, to chyba wybuchnę!- Może to nie najlepszy moment, ze względu na miejsce i sytuację, ale ona bardzo chciała was poznać.
- Nic się nie stało.- Niall przerwał jedzenie i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- A pan będzie mógł wyjść jeszcze dzisiaj, ale dopiero wieczorem. Chcemy pana jeszcze poobserwować.
- Dobrze.
- To ja zostawiam córkę... To nie będzie duży problem?
- Nie, nie!- Krzyknęłam, a chłopcy zaczęli się ze mnie śmiać.
- Dobrze, to ja wychodzę do innych pacjentów.- Popchnął zachęcająco dziewczynkę, a ona podeszła do łóżka Nialla. Chłopak poklepał miejsce obok siebie.
- Mogę prosić o autograf?- Podała blondynowi notes i mazak. Otworzyła na stronie gdzie było zdjęcie Horana, obok był Li. Chłopak grzecznie podpisał i podał notes Lou, a ten Harry'emu itd. W końcu dziewczynka otworzyła zeszyt na pierwszej stronie, gdzie widniało moje zdjęcie. Podpisałam się i przeglądnęłam kolejne strony. Miała bardzo dużo autografów, od przeróżnych gwiazd. Jeden od Seleny Gomez, następny od Justina Biebera i kolejny od Pezz...
- Poznałaś bardzo dużo osób.- Oddałam jej notes i uśmiechnęłam się.
- Tak. Jak się czujesz?- Popatrzyła się na Nialla.
- Dobrze! Dostałem jedzenie i jestem szczęśliwy!- Wszyscy się zaśmialiśmy. Reszta dnia minęła nam na rozmawianiu z Katy. Dowiedziałam się, że ma psa, którego nazwała Nando, albo chomika, którego nazywa Chomik. Chciałaby zostać w przyszłości weterynarzem.


*Wieczorem*

Pożegnaliśmy Katy i zaczęliśmy się powoli zbierać do hotelu. Niall załatwił już wszystkie formalności związane z wypisem.Chłopaki pojechali samochodem, a ja z Horanem postanowiliśmy się przejść. Powoli spacerowaliśmy uliczkami NY.
- Jeszcze raz Cie przepraszam. Naprawdę nie powinnam tak na Ciebie najeżdżać.
- Już nie ważne... To nie jest twój problem, tylko mój. To ja się znowu zakochałem, a to już nie twoja wina, że ty nie odwzajemniasz mojego uczucia.
- Boże Niall! Ja nie chcę, żebyś był smutny, ani nic!
- Ja będę szczęśliwy, kiedy ty będziesz szczęśliwa.- Chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
- Jesteś cudowny.- Przytuliłam się do niego.
- Ja zawsze mogę na ciebie czekać, do końca swoich dni.
- Nie ma sensu. Nie jestem ciebie warta...
- Jasne, to ja nie jestem wart ciebie. Harry nawet nie wie jakie ma szczęście, będąc z tobą. To jest chyba najgorsze... On nie zdaje sobie z tego sprawy.- Zatrzymaliśmy się i Niall chwycił moja twarz w dłonie.- Nikt nigdy nie będzie Cie kochał, tak bardzo jak ja.

*GrubSon- Właściwy Kurs 

-----------------------------------------------------

To by było na tyle. Miałam wczoraj trochę czasu i napisałam pól rozdziału, a dzisiaj dopisałam resztę. Czekam na komentarze! One dają naprawdę dużą motywację!
P.S. Następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w sobotę. Chyba, że dam jakoś rade wcześniej. Bo jestem trochę chora i nie wiem jak to będzie :(

piątek, 21 lutego 2014

16. "Już sam nie wiem jak to ma być, wszystko się kiedyś zaczyna i kończy"~ GrubSon

*"Jak masz burzyć to nie pij,
Schizować to nie pal,
Niepotrzebne Ci używki, by być szybki jak gepard,
Twardy jak metal, spójrz w moje oczy
Nikt nie przypuszczał, że to się tak potoczy...
Każdy by chciał czasem, żeby było inaczej,
Cofnąć się w czasie, pozmieniać bo teraz w duszy płacze..."

- Nie no, śliczny jest!- Ponownie rzuciłam się na chłopaka, dziękując za cudny prezent. Naszą "romantyczną" chwilę przerwał dźwięk telefonu, mojego telefonu. Dostałam SMS-a od Liama.

"Natalie, Niall jest w szpitalu. Przyjedź!"

Nie wierzyłam w to, co właśnie przeczytałam! Upuściłam telefon na podłogę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Kapały na podłogę, a z każdą sekundą było ich więcej i więcej.
- Co się stało?- Harry wstał i podszedl do mnie. W końcu się opamiętałam, muszę tam jechać!
- Boże, Hazz! Niall jest w szpitalu! Ja muszę tam pojechać, zawieź mnie do szpitala!- Krzyczałam, biegając po pokoju.
- Nat, w NY jest dużo szpitali, mów konkretnie, w którym?!
- Nie wiem! Dzwoń do Liama, on Ci powie! Ja biegnę powiedzieć Meg!- I już po kilku sekundach wpadłam zdyszana do naszego pokoju. Megan leżała na łóżku, bawiąc się telefonem.- Niall jest w szpitalu!- Jak na zawołanie, dziewczyna stanęła na równe nogi.
- Co?! Gdzie?!
- Nie wiem! Wyśle Cie SMS-a, zgarnij chłopaków, a ja z Hazzą jedziemy już teraz!- Chwyciłam kurtkę i zbiegłam do hallu, gdzie czekał już Harry. Wybiegliśmy z budynku, a na parkingu stała taksówka. Najwidoczniej loczek zdążył ją zatrzymać. Wsiedliśmy do samochodu, który ruszył z piskiem opon. Kierowca znał już adres, ja dowiedziałam się gdzie leży Niall, od Hazzy i szybko wysłałam wiadomość do Meg. Błagam, żeby to nie było nic poważnego!

*Oczami Nialla- Wcześniej*

Wszedłem do kibla, razem z butelką wódki. Wciągnąłem zawartość, wcześniej zakupionej torebeczki i zapiłem alkoholem. No cóż po takiej mieszance urwał mi się film... Pamiętam tylko, że tańczyłem z jakąś pustą lalą w miniówie. Wyszedłem z klubu i pierwszy mój kierunek to... No myśl Horan! Myśl! No tak! Pierwszy mój kierunek to monopolowy! Kupiłem (tak przypuszczam) Kilka butelek wódki, a później już nic nie pamiętam. Obudziłem się w szpitalu... Na zewnątrz słyszałem rozmowę Liama, z lekarzem. Li poznałem po głosie, a to, że rozmawia z lekarzem, to tylko kolejne moje przypuszczenie. Boże, która jest godzina? I dlaczego tak mnie napierdala głowa, brzuch, noga, ręka i ogólnie wszystko? Dlaczego ja to kurwa zrobiłem?! Po co ćpałem, coś mnie musiało mocno w głowę pierdolnąć! A właściwie nie coś, tylko ktoś i nie w głowę, tylko w serce... A mianowicie znowu wracamy do tematu Nat.
- Kurwa Horan...- Warknąłem sam na siebie, próbując się jakoś poruszyć. Nie wyszło mi to za dobrze, bo nawet jak ruszam najmniejszym palcem u nogi to wszystko zaczyna mnie boleć!
- Co z nim?- Nowe zajęcie, słuchamy co ze mną nie tak!
- Miał wypadek, jest potłuczony, ale nic mu nie będzie. Wyjdzie za dwa dni, góra.
- Dziękuję panie doktorze...- I wtedy usłyszałem ten piękny głos, który tak bardzo kocham. Wiedziałem, że to Nat...
- Gdzie on jest, Liam?! Co z nim?! Żyje?!- Jej głos się łamał, co ewidentnie wskazywało na to, że mój skarb płacze. No, nie taki mój, bo właściwie to Hazzy...
- Żyje, spokojnie!- Uspokoił ją lekarz. Do moich oczu napłynęły łzy, to wszystko znowu wróciło! Co ty zrobiłeś?! Drzwi od sali się otworzyły, a ja przekręciłem głowę, tak że moja twarz była zwrócona w stronę okien, czyli nikt nie mógł jej zobaczyć... No chyba, że obszedłby łóżko dookoła, ale wtedy odwrócę głowę w druga stronę...
- Niall ty idioto! Coś ty narobił! Wiesz jak się martwiłam!- Natalie podbiegła do mojego łóżka, a ja zagryzłem wargę, próbując powstrzymać łzy.
- Nie krzycz na niego, Nat. Spokojnie...- Do pomieszczenia wszedł Hazz. Nie musiałem się nawet patrzeć, ten zachrypnięty głos poznałby każdy. Dziewczyna usiadła na krzesełku obok i położyła twarz na moim ramieniu, płacząc.
- Nie rób tak więcej, rozumiesz? Co ci do głowy strzeliło?! A jakbyś zginął, to co ja bym wtedy zrobiła?- Czułem jak jej łzy spływają po mojej ręce. Nic nie odpowiedziałem, tylko pociągnąłem nosem. A do sali wpadła cała reszta Meg, Lou, Zayn i Liam. Lou zaraz do mnie podbiegł...
- Niall, żyjesz?!- Krzyknął, siadając na rogu łóżka.
- Nie kurwa! Umarłem, wiesz?- Powiedziałem sarkastycznie, przetarłem łzy dłonią.
- Gdzieś ty polazł, że teraz w szpitalu jesteś?- Po drugiej stronie usiadła Megan.
- Nie wasza sprawa...- Burknąłem...
- Martwiliśmy się, że coś ci się stało.- Teraz to zostałem oblężony z każdej strony, bo Zayn także usiadł na łóżku.
- Nie potrzebnie! Dajcie mi wszyscy spokój! Nie chce nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać, nie rozumiecie? Poszedł do baru naćpałem się, najebałem i nie wiem co jeszcze! I w ogóle mi to nie przeszkadza! Jak tylko wyjdę z tego pierdolonego szpitala, to znowu tam pójdę, znowu się naćpie, znowu się najebię i znowu wyląduję w szpitalu, albo w kostnicy, jeszcze lepiej! Mam wszystkich w dupie, łącznie z sobą! A wy dajcie mi już święty spokój!
- Ochłoń...- Powiedział Liam ze stoickim spokojem.
- Nie kurwa! Nie ochłonę! Wyjdźcie stąd!
- Chodźcie, dajmy mu chwilę...- Harry pozbierał ich wszystkich.- Chodź Nat... On nie chce nas widzieć...- Wyciągnął rękę do dziewczyny, która nadal siedziała na tym plastikowym krzesełku i patrzyła na mnie z osłupieniem.
- Ja tu zostaję...
- Chodź.- Pociągnął ją za ramię, ale się wyrwała.
- Zostaję, jedźcie do hotelu.- Powiedziała bardziej stanowczo, a ja nie wypowiedziałem ani słowa.
- Przyjadę po ciebie, tylko dzwoń...- Pocałował ją w głowę i wyszedł. Siedzieliśmy na tej sali, nie odzywając się do siebie. Ale ta cisza nie była niezręczna, jakby tylko chciała, zaczęłaby rozmowę, tak samo ja. Ale po co? No i minęła jedna godzina, później druga i trzecia...
- Idę po kawę, długo tu tak nie wysiedzę... Jest prawie czwarta rano...- Wstała z krzesła i skierowała się do drzwi.
- Nie musisz tu siedzieć, zadzwoń po Harry'ego...
- Ja chcę tu siedzieć, z tobą...- Posłała mi ciepły uśmiech, jeden z najpiękniejszych, jakie widziałem. Od razu zaczęłam żałować, tego jak ich potraktowałem, że na nich nakrzyczałem. I czwarta rano?! Serio?!  Przekręciłem się na bok, już tak bardzo nie boli... Do sali wróciła Nat, z kawą w ręce.
- Czuję się jak Zombie!- Jęknęła siadając na swoje poprzednie miejsce.- Chce spać!- Wydukała, a język jej się plątał, zupełnie jakby była pijana.
- Naprawdę nie musisz tu być...
- Ale chcę, Niall! Już ci mówiłam!
- Ale nie spałaś, całą noc! Wracaj do domu!
- Nie!- Mruknęła i wypiła duszkiem resztę kawy, która zdążyła jej ostygnąć.
- Tak właściwie to wiesz, jak ja się tu znalazłem?
- Potracił Cie samochód.
- Daj telefon, bo jak przypuszczam mój nie przeżył.- Zaśmiałem się, tak samo jak Nat.
- Komuś wraca humor...- Uśmiechnęła się podając mi swojego iPhone'a. Wykręciłem numer do Harry'ego, Natalie nie może dłużej tu siedzieć...
- Halo Nat?- Miał zaspany głos, nie dziwmy się, skoro jest czwarta rano...
- Nie, Niall. Przyjedź po Natalie, bo ona tu zaraz zaśnie na stojąco, ale upiera się, że nie pojedzie do domu.
- Jasne, będę za dwadzieścia minut.- Rozłączyłem się i oddałem telefon dziewczynie.
- Mówiłam, że nigdzie nie jadę!- Wstała na równe nogi.
- A ja mówię, że musisz się przespać! Natalie zrozum nie chcę nic od Ciebie, nie musisz tu siedzieć, nie  musisz się ze mną przyjaźnić, nic nie musisz, a ja zniknę w najbliższym czasie z twojego życia. Nie potrafię o tobie zapomnieć, a przez to niszczę twój związek z Hazzą. Kocham Cie jak nikogo innego i dlatego muszę odejść, tak postanowiłem i tak zrobię. Zniknę z twojego życia raz na zawsze, a od ciebie chcę tylko tego, żebyś pamiętała, że kocham tylko ciebie i nigdy nie pokocham nikogo innego...

*GrubSon- Właściwy Kurs

--------------------------------------------------------------

Nie mam ostatnio zbytnio czasu, dlatego wyszło co wyszło :/ Rozdział krótki, ale lepszy rydz niż nic. Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba, bo według mnie jest denny i nic się w nim nie dzieje. :( Czekam na komentarze, zarówno te złe, jak i te dobre :)

niedziela, 16 lutego 2014

15. "Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym."~ Jan Paweł II

Dzisiejszy rozdział dedykowany jest Karli Horan, która prowadzi wspaniałego bloga Happily

*Oczami Nialla*

Meg odciągnęła mnie i Louisa od Natalie i Harry'ego. Teraz zjebałem na całej linii! Nat będzie miała niezłą jazdę z Hazzą, za to że nas przyłapał! Boże przenajświętszy! Dlaczego?! Dlaczego to mi zawsze muszą przytrafiać się jakieś gówniane historyjki! Zjebałem przyjaźń moją i Nat, a w dodatku narażam jej związek! Przecież ja tylko chcę być szczęśliwy! Czy to musi być takie trudne! Kocham Natalie, chcę żeby była szczęśliwa! Kurwa, kurwa, kurwa!
- Niall, co to do cholery było?!- Jeszcze tego mi brakowało! Głupiego wykładu na temat tego, że nie powinienem był całować Natalie!
- Jeszcze się mnie pytasz?! Kocham Nat i nie zrezygnuje z niej, rozumiecie?! NIE- ZRE-ZY-GNU-JĘ! I w dupie mam wasze zdanie! Wiem, że teraz wszystko spieprzyłem, ale gówno mnie to obchodzi! Wy nie wiecie jak to boli, kiedy osoba dla której zrobiłbyś wszystko, znajduje sobie kogoś innego! Ja tak mam zawsze!- Nie wytrzymałem, a do moich oczu napłynęły łzy.- Chcę tylko być szczęśliwy i chcę też szczęścia Nat...
- Sorry...- Jedyne słowa, które zdołałem jeszcze wydusić. Zostawiłem ich oszołomionych, na środku zatłoczonej ulicy, ale mało mnie to  interesowało. Muszę coś z sobą zrobić, zapomnieć... Muszę się upić... Jak pomyślałem, tak zrobiłem! Ruszyłem w stronę najbliższego klubu. Zamawiałem po kolei jedną kolejkę, później drugą i następną, aż straciłem rachubę. Siedziałem przy barze, pijąc kieliszek, za kieliszkiem. Co chwilę jakaś plastikowa lala się do mnie lepiła, ale miałem świat w dupie! Tylko ja i alkohol, no prawie... W końcu dosiadł się do mnie, jakiś zakapturzony gościu. Na oko kilka lat starszy ode mnie, miał lekki zarost i z tego co zdołałem zobaczyć, był łysy.
- Eee, młody! Z tego co widzę, dobrze się bawisz...- Rozglądnął się, a ja zrobiłem to samo. Na stoliku stało pełno pustych kieliszków.
-Taa, zajebiście...- Burknąłem.
- Stary masz, pomaga w gorsze dni.- Wyciągnął z kieszeni torebkę z białym proszkiem, czyli diler...
- Nie dzięki, nie będę się paprał w tym gównie, wóda mi starczy.- Przechyliłem kolejny kieliszek.
- Nie to nie! Ja się prosić nie będę!- Już miał wstawać, kiedy zmieniłem zdanie, bo niby czemu nie?
- Dobra, dawaj działkę!- Rzuciłem mu kasę, a on torebeczkę. Przeliczył hajs i uśmiechnął się głupkowato.
- Interesy z tobą to czysta przyjemność, dobrej zabawy!- I zniknął w tłumie ludzi, tańczących na parkiecie. No dobra... Wziąłem butelkę wódki i poszedłem do kibla.

*Oczami Natalie*

- Jesteś dziwna!
- Ale i tak mnie kochasz!- Przytuliłam się do niego.
- Kocham!- Harry ponownie wpił się w moje usta i... Zatrzymał windę?
- Co ty robisz?- Wybuchłam śmiechem.- Włącz to!
- Nie mam takiego zamiaru...- Wymruczał mi do ucha.
- A jaki masz zamiar?
- Zaraz się przekonasz...- O nie Harry! Wszędzie tylko nie w windzie! Chłopak przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Zszedł pocałunkami do szyi, a następnie do ramion...
- Pamiętasz co powiedziałam wczoraj?
- No tak, pamiętam...- Odpowiedział, nie przerywając swojej poprzedniej czynności.
- I myślisz, że przez jedną noc zmieniłam zdanie?
- Zawsze mogę mieć nadzieję...
- Nadzieja matką głupich!- Krzyknęłam i nacisnęłam przycisk, który ponownie uruchomił windę.
- Lubisz sobie ze mną pogrywać, prawda panno Watson?- Loczek oderwał się ode mnie i stanął obok, obejmując mnie w talii.
- Prawda, panie Styles.- Podniosłam głowę, żeby wyglądać jak najbardziej dostojnie. Zjechaliśmy do hallu i później dość szybkim krokiem, skierowaliśmy się do Central Parku. Na miejscu spotkaliśmy Meg i Lou,bez Nialla, ale jakoś nikt o nim nie wspomniał. Mimo wszytko martwiłam się o niego. Spacerowaliśmy sobie po parku, później poszliśmy coś zjeść. Znaleźliśmy budkę z hot-dogami... Każdy z nas zamówił po jednym i usiedliśmy na jakiejś ławce. Oczywiście ja jadłam najwolniej... Wszyscy skończyli i czekali na mnie.
- Śmiesznie jesz.- Harry wyciągnął telefon.
- Jem jak każdy człowiek.
- Nie, ty wyglądasz słodko jak jesz.- Zaczął mnie nagrywać, a ja wepchnęłam resztę bułki do buzi.
- Smakowało?- Usłyszałam za sobą śmiech Louisa.
- I poszło na Twitter'a!- Krzyknął Hazz, że co proszę?
- Zatłukę cię, ćwoku!
- Nie! Nie zabijaj mi Harry'ego!- Lou się do niego przytulił.
- Robi się późno moglibyśmy się powoli zbierać.- Zarządziła Meg i wszyscy jak na zawołanie wstali i ruszyli w stronę hotelu. Po drodze mijaliśmy różne sklepy i stragany, aż w końcu Hazz gdzieś zniknął i do hotelu wróciliśmy w trójkę. Weszłyśmy do naszego pokoju i Megan zaczęła swoją niesamowitą opowieść, jaki to NY jest  niesamowity! Spojrzałam na zegarek było grubo po 23, trochę się nachodziliśmy! W końcu na korytarzu usłyszałam charakterystyczne pogwizdywanie. Szybko spławiłam moją przyjaciółkę i pobiegłam do pokoju Harry'ego. Weszłam bez pukania, a on akurat rozwalał się na łóżku.
- Gdzie zniknąłeś?- Położyłam się obok niego.
- A byłem kupić taki mały prezencik...- Wyciągnął z kieszeni podłużne pudełeczko i wręczył mi je do rąk. Popatrzyłam na niego moim "inteligentnym" wzrokiem.
- No otwórz.- Ponaglił, a ja wykonałam jego polecenie. W środku znajdował się śliczny złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serca i wygrawerowanymi literkami: "H, Z, M, L, L, N, N". Teraz byłam jeszcze bardziej zdezorientowana!
- Jak Harry, Zayn, Megan, Louis, Liam, Niall i Natalie, rozumiesz?
- Boże dziękuje Hazz! Jesteś kochany!- Rzuciłam się na niego i czule pocałowałam.
- To za te wszystkie kosze, które od ciebie dostaję!- Zaśmiał się.- Daj, zapnę ci.- Odgarnęłam włosy i loczek zapiął naszyjnik.
- Nie no, śliczny jest!- Ponownie rzuciłam się na chłopaka. Naszą "romantyczną" chwilę przerwał dźwięk telefonu, mojego telefonu. Dostałam SMS-a od Liama. 

"Natalie, Niall jest w szpitalu. Przyjedź!"

---------------------------------------------------

Z serii "Nagła wena" Rozdział pojawił się naprawdę późno i jest meeega krótki, ale zawsze coś! Miał być dopiero w sobotę, ale mnie natchnęło! Tak sobie leże w łóżku i myślę, myślę, a tu nagle BAM! Mam pomysł! I szybko laptop, żeby cokolwiek napisać i nie zapomnieć! Czekam na wasze komentarze i z góry mówię, jeżeli piszesz z anonima to wolę jeden dłuższy komentarz z twoją opinią, niż spam krótkimi komami <3

piątek, 14 lutego 2014

14. Są na świecie dwa słowa, które wypowiadamy dopiero wtedy, kiedy jesteśmy świadomi ich znaczenia.

Na początku rozdział dedykuję pewnemu anonimowi, który myślał, że się nie zorientuje jak zrobi mi spamik komami <3


JA dziewczyna Harry'ego, całuję się na środku ulicy z jego przyjacielem Niallem! Chyba mnie do końca pojebało!
- Natalie?!- Wtedy odsunęłam się od Horana, o mój Boże, tylko nie to!
- Nie Harry, to nie tak!- "Spierdoliłaś wszystko Natalie..." To jedyne co słyszałam w głowie. Nie, to musi być sen! Błagam tylko nie to! Do oczu napłynęły mi łzy, a usta przykryłam dłonią. Harry stał na środku patrząc na naszą dwójkę, co chwile odwracał wzrok to na Nialla, to na mnie. Pociągnęłam nosem i przetarłam rękami twarz, przygotowując się powiedzenia czegokolwiek. Przeczesałam włosy palcami, odchylając głowę do tyłu, tak mi się lepiej myślało. No Natalie, teraz się tłumacz! Wzięłam głęboki oddech, a Hazz o dziwo nadal stał jak słup soli.
- No wytłumacz się Nat!- Warknął przez zęby.
- To my idziemy... No... Tam... Chodźcie!- Meg złapała Louisa i Nialla za nadgarstki i pociągnęła gdzieś w tłum ludzi. Tak, teraz zostaw mnie samą!
- Harry, to nie tak jak myślisz...
- Nie tak?! To jak do cholery?!- Nie dał mi nawet skończyć! Jak ja mam mu to wytłumaczyć?! Hazz rozglądnął się dookoła, no tak teraz patrzy się na nas kilka osób, zaraz zbiegną się paparazzi... Loczek złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do hotelu, który był nie daleko. Weszliśmy do hallu, a następnie chłopak wciągnął mnie do windy. Kurczowo ściskał mój nadgarstek.
- Puść mnie, to boli...- Mruknęłam dławiąc się łzami i szarpnęłam lekko ręką. Widniał na niej czerwony ślad...
- Przepraszam...- Boże, jego głos jest taki obojętny!- To może wreszcie mi wytłumaczysz, czemu lizałaś się z Niallem?!- Drzwi windy się otworzyły, a my skierowaliśmy się do pokoju Harry'ego.
- Możesz na mnie nie krzyczeć?!- Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na podłogę. Źle znoszę takie sytuacje, nigdy sobie z nimi nie radziłam. To, że jestem taka uczuciowa, jest moją największą zmorą!
- Jak ja mam na ciebie nie krzyczeć, jak?! Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! Że przelizałaś się z moim przyjacielem, a ja będę spokojny?! Naprawdę?! Jesteś aż taką idiotką?!- Hazz zaciskał pięści.- Kurwa!- Przez okno wyleciała, jak przypuszczam, jakaś poduszka.
- Nie będę z tobą rozmawiać, skoro masz zamiar się na mnie drzeć!- Wstałam i wytarłam łzy, chwyciłam za klamkę i już miałam wychodzić, kiedy poczułam mocne szarpnięcie.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem!- Harry pociągnął mnie za nadgarstek i popchnął, tak że upadłam na łóżko.- Chyba należą mi się wyjaśnienia!- Warknął. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak agresywnego, bałam się... Bałam się Harry'ego... Podciągnęłam kolana aż pod brodę i schowałam twarz w dłoniach. Hazz usiadł obok mnie i ciężko westchnął.
- Dlaczego ty mi to zrobiłaś?- Popatrzyłam na niego, a on chwycił moją twarz w dłonie i przetarł łzy, spływające po moich policzkach.- Przecież wiesz, że bardzo Cię kocham... Co robię źle?
- Przepraszam! Tak bardzo przepraszam!- Wtuliłam się w jego tors, mocząc swoimi łzami koszulkę, którą akurat miał na sobie.- Ja... Pokłóciłam się wczoraj z Niallem, nie chciał powiedzieć co mu jest i... i jak poszliście to on... to on powiedział, że mnie kocha, a właściwie to nie powiedział, tylko mnie pocałował... Przepraszam, że go nie odepchnęłam! Ja cię kocham, Harry!
- Wiem Nat, też cię kocham...- Hazz pocałował czubek mojej głowy.
- Już nie jesteś zły?- Chłopak westchnął ciężko.
- Nie, nie jestem.- Uśmiechnął się.- Nie płacz już. Trzeba zadzwonić do Meg...
- No, miałam spędzić z nią trochę czasu.- Pociągnęłam nosem.- Zadzwoń do niej i dogadaj się, gdzie mamy przyjść, a ja idę się ogarnąć.- Wstałam i poszłam do łazienki, umyłam twarz i nałożyłam makijaż. Wyszłam, a Hazz czekał na mnie przy drzwiach.
- Idziemy?
- Tak, mamy się spotkać w Central Parku.
- To chodź.- Loczek podszedł do mnie i objął w talii.
- Nigdy więcej mi tego nie rób, dobrze?- Obrócił mnie w swoją stronę i uniósł mój podbródek.
- Przecież wiesz, że nie zrobię!- Zaśmiałam się...
- Pocałuj mnie...- Wyszeptał, kiedy się przytulaliśmy.
- Zrobione! A teraz chodź, bo Meg będzie czekać.- Już miałam się odwracać, kiedy Harry mi do uniemożliwił.
- Chcę więcej...- Wymruczał i wpił się w moje usta.
- Musimy... iść...- Mówiłam między pocałunkami, szkoda że on mnie nie słuchał. Musnęłam kilka razy jego szyję, wsłuchując się w ciche pomrukiwanie chłopaka. Jak kotek!
- Chodź już!- Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju.
- Zrobiłaś to specjalnie!- Powiedział, kiedy drzwi windy się zamknęły.
- Ale co?
- Podnieciłaś mnie, a później dałaś mi kosza.- Skrzywił się, wyglądał jak małe dziecko, które nie dostało cukierka.
- Od początku mówiłam, że musimy iść, to ty się chciałeś pobawić!- Zaczęłam się śmiać.
- Jesteś dziwna!
- Ale i tak mnie kochasz!- Przytuliłam się do niego.
- Kocham!- Harry ponownie wpił się w moje usta i... zatrzymał windę?
- Co ty robisz?- Wybuchłam śmiechem.- Włącz to!
- Nie mam takiego zamiaru...- Wymruczał mi do ucha.
- A jaki masz zamiar?
- Zaraz się przekonasz...- O nie Harry! Wszędzie tylko nie w windzie!

-----------------------------------------------------------------

Mamy rozdział! Krótki, bo krótki, ale jak to mówią "Lepszy rydz, niż nic!" Komentujcie, gdyż bardzo zależy mi na waszej opinii! A tak w ogóle to szczęśliwego dnia psychicznie chorych! Następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w sobotę.
Jak będę zadowolona z komentarzy, to może wcześniej!

środa, 12 lutego 2014

13. Nigdy nie rezygnuj z osoby, na widok której szybciej bije ci serce.

- Niall?- Położyłam się na łóżku, zmęczona skakaniem po pokoju.
- Hmm?- Mruknął obok mojego ucha, aż mnie ciarki przeszły!
- Czemu byłeś taki, jakiś przybity? No wiesz, u Harry'ego w pokoju?- Odwróciłam do niego twarz, a uśmiech zszedł mu z twarzy. Zrobił się taki... blady?
- Nic, po prostu źle się czułem.- Mruknął.
- Niall, nie okłamuj mnie! Przecież mam oczy!- Wstałam z łóżka i stanęłam na środku pokoju.- Powiedz mi prawdę...- Chłopak wykonał to samo i stanął naprzeciwko mnie, przyciągnął do siebie i przytulił, ale go odepchnęłam.- No mów!
- Ja tylko...- Staliśmy twarzą w twarz, a dzielące nas centymetry skutecznie zostały zmniejszane przez Nialla.
- Ty co?
- Ja po prostu... No bo...
- Wysłów się wreszcie! Co ty? Zabiłeś kogoś? Nie dali ci jeść? No co?!
- Miałem gorszy dzień...- Odwrócił głowę.
- Serio? I myślisz, że ja ci w to uwierzę?! Nie chcesz, to nie mów! Myślałam, że skoro jesteśmy przyjaciółmi, to możemy sobie powiedzieć o wszystkim!
- Nie krzycz, dobrze? Jest późno i jeszcze chłopcy przyjdą.
- Ty się teraz interesujesz tym, że chłopaki przyjdą?! Serio?! Nie rozumiem co może być aż tak złego, że nie chcesz mi powiedzieć!- Mogłabym tak nawijać, gdyby Niall mnie na bezczelnego nie przytulił, zaczęłam się wyrywać.- Puszczaj deklu! No puść mnie!- Szarpałam się na wszystkie strony, ale on był za silny.
- Uspokój się!
- Nie chcę!- W końcu puścił! Bogu dzięki!- Nie chcę z tobą rozmawiać, skoro nie możesz mi powiedzieć co ci jest!
- Natalie, ja nie mogę Ci powiedzieć, zrozum. Nie chcesz tego wiedzieć, uwierz...
- Właśnie, że bardzo chcę! Nie chcesz, to nie mów!- Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego pokoju. Nie to nie, ja łaski nie potrzebuję!

*Oczami Nialla*

Zajebiście! Jestem w kropce! Nie mogę jej powiedzieć co czuję, a przez to się z nią pokłóciłem! Chwyciłem pierwszy lepszy przedmiot, który miałem po ręką i rzuciłem nim o ścianę. Dlaczego zawsze kiedy zakocham się w jakiejś dziewczynie, ona znajduje innego?! Poszedłem wziąć prysznic i położyłem się spać. Jedyny problem to taki, że nie mogę zasnąć! Kurwa mać! Zawsze wszystko musi się spierdolić! Zepsułem niespodziankę Nat, chłopaki dowiedzieli się, że się w niej zakochałem, pokłóciłem się z nią, rozwaliłem telefon, bo akurat nim rzuciłem i w dodatku nie mogę zasnąć!

-Niall? Niall?- Obudziło mnie szarpanie za ramiona, otworzyłem leniwie oczy, a przed sobą zobaczyłem zapłakaną twarz Natalie. Boże, co jej jest? I skąd do cholery ta krew?- Niall obudź się!
- Co ci się stało?- Podniosłem się do pozycji siedzącej i zobaczyłem poziome kreski na nadgarstkach dziewczyny. Co tu się do cholery jasnej dzieje?
- Ja musiałam Niall, przepraszam...- Rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Ale dlaczego?- Ująłem jej twarz w dłonie.
- On...- Przytuliła się do mnie. Szkoda, że znowu nie mam pojęcia o co chodzi!- Przepraszam Niall...
- Za co?- Nat wstała i podeszła do okna, zrobiłem to samo.
- Kocham Cię...- Wyszeptała i wpiła się w moje usta. Nie wierzę, że to się dzieje, że znowu czuję smak jej ust!- Nie zapomnij o mnie...- Pocałowała moje czoło i skoczyła... Skoczyła z okna, a ja patrzyłem na jej ciało, które bezwładnie upadło na beton.
- Natalie!

- Nie Niall! Jestem Meg!- Usłyszałem śmiech dziewczyny, czyli to był tylko sen! Okropny, a za razem cudowny sen.- No wstawaj śpiochu!- Po raz kolejny otworzyłem oczy.
- Daj spać! Nigdzie dzisiaj nie idę, nie wstaję, a tym bardziej nie wychodzę.- Przykryłem się kołdrą po uszy.
- No nie bądź gbur, tak samo jak Natalie! Ona też leży w łóżku i nie ma zamiaru wstać, a ja się nudzę!- Megan zaczęła skakać po moim łóżku.- Wiem, że się pokłóciliście, ale chodźcie gdzieś!- Podniosłem się na łokciach i spojrzałem na dziewczynę, która nie mogła ustać w miejscu.
- Masz ADHD?
- Czasami...- Zaśmiała się i pociągnęła za rękę, tak że spadłem na podłogę.
- Już wstaje!- Jęknąłem.- To gdzie idziemy?
- Najpierw śniadanko, później zwiedzanko!
- Ok...- Meg wyszła, a ja ogarnąłem się jakoś. Ubrałem swoją ulubioną koszulkę (czyt. Crazy Mofos) i czarne rurki, do tego jakieś pierwsze lepsze supry i gotowy. Po drodze zwinąłem fullcap'a i zbiegłem na dół, gdzie czekała Meg. Myślałem, że pójdziemy sami, ale był jeszcze Lou i Harry i Nat, no pięknie.Zmierzyłem Megan wzrokiem miała ubrane to, a Natalie to.
- Cześć wam!- Podbiegłem do nich i ruszyliśmy na miasto.- Miałem obiecane śniadanko!- Przytuliłem Meg od tyłu i oparłem brodę o jej ramię.- Jestem głodny!
- No przecież idziemy teraz do Nando's, to nie narzekaj!
- Uwielbiam cię!- Pocałowałem ją w policzek. Natalie szła z Hazzą za rękę, a Lou podbiegał do każdego stada gołębi krzycząc "Kevin?! To ty?!" Zjedliśmy obiecane śniadanko i wyszliśmy z lokalu.
- To jakie plany?- Stanęliśmy na chodniku.
- Tak: Time Square, Statua Wolności, Central park i sklepy!
- Przejdziemy całe miasto?!- Krzyknął Lou
- Tak!- Zaśmiała się Megan.
- Pić mi się chce!-Jęknęła Nat.
- To ja i Harry idziemy po jakieś picie, a wy tu czekajcie.
- Idę z wami!- I cała trójka zniknęła gdzieś za rogiem. No zajebiście zostałem ja z Natalie!
- Nie chcę się z tobą kłócić.- Przerwałem dłuższą ciszę, która stawała się już niezręczna.
- Ja z tobą też nie.- Blondynka się uśmiechnęła.- To powiesz o co chodzi?
- Będziesz to dalej ciągnąć? Ja na prawdę nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

*Oczami Natalie*

- No powiedz!- Przybliżyłam się do Nialla, robiąc słodką minkę.
- Sama tego chciałaś.- Uśmiechnął się cwaniacko i pociągnął mnie za nadgarstek łącząc nasze usta razem. Co tu się dzieje? I dlaczego ja odwzajemniłam pocałunek? Czyli on mnie jednak kocha? Całujemy się na środku zatłoczonej ulicy i nikt nie zwraca na nas uwagi. Boże mój kochaniutki! Niall Horan mnie pocałował, ale co z Harrym, co ja robię? Opamiętałam się w końcu, ale nie potrafiłam "odkleić" się od słodkich ust blondyna. Mam taki mętlik w głowie, że zaraz mózg wypłynie mi uszami, co z jednej strony byłoby dość śmieszne. Wróćmy do teraźniejszości! JA dziewczyna Harry'ego całuje się na środku ulicy z jego przyjacielem Niallem! Chyba mnie do końca pojebało!
- Natalie?!- Wtedy mi się udało odsunąć od Horana, o mój Boże tylko nie to!
- Nie Harry, to nie tak!- "Spierdoliłaś wszystko Natalie..." To jedyne co słyszałam w głowie...

-----------------------------------------------------------------------------

Macie 13 rozdział mordeczki! Jest do dupy, miałam zamiar go poprawiać, ale uznałam, że jak się za to zabiorę, będzie jeszcze gorzej! I w ogóle to jestem straaasznie wami zawiedziona, ale to strasznie! Czyta 12 osób (wynik ankiety) a tylko dwa komentarze? Really?! Za 5 komentarzy wstawię NEXT, a tym czasem w wspomnianych komentarzach odpowiedzcie na pytania.
- Podobało się?
- Wprowadzić coś takiego jak "W poprzednim rozdziale"?
- Czy wygląd bloga wam się podoba?
- Czy Trailer wam się podoba?
ANONIMY SIĘ PODPISUJĄ!