wtorek, 29 kwietnia 2014

36. To czego chcemy łatwiej osiągnąć wspólnie, ale musisz jeszcze raz zaufać wiem, że to trudne!

"... Kiedy stwierdzisz, że nie warto próbować, że
Zbitych fragmentów lustra nie umiesz dopasować,
Przyjdzie pora, powiem "Chodź tu"
Spojrzę Ci w oczy i zaczniemy od początku..."

Ważna notka pod rozdziałem!!!

- Niall! Niall!- Krzyczałam i szarpałam blondynem.
- Co jest?!- Zerwał się, jak tylko zobaczył w jakim jestem stanie.
- Harry chciał się zabić! Jedziemy do szpitala!- Zbiegłam z łóżka i zaczęłam szukać jakiś ubrań. Na  koszulkę, w której spałam narzuciłam bluzę, a na nogi naciągnęłam pierwsze lepsze rurki. Wybiegłam z pokoju, a zaraz za mną Horan. Byliśmy sami, bo reszta pojechała do swoich dziewczyn... Zadzwonię do nich po drodze... Ubrałam trampki i po kilku minutach siedzieliśmy w samochodzie. Blondyn ruszył z piskiem opon.
- Jak to chciał się zabić?
- Nie wiem!
- Co zrobił?
- Nie wiem!
- A żyje?!
- Nie wiem, kurwa!- Krzyknęłam, bo ciągle wybierałam numery do chłopaków. Poinformowałam wszystkich, akurat kończyłam rozmowę z Zaynem, kiedy zaparkowaliśmy pod szpitalem. Spojrzałam na siebie, wyglądam okropnie <KLIK> ale Harry jest najważniejszy! Nieważne, że paparazzi mnie tak zobaczą! Wbiegłam do budynku i zaraz przy wejściu wpadłam na pielęgniarkę. O mało się nie przewróciła!
- Przepraszam!- Wydukałam, pomagając jej zbierać z podłogi jakieś papiery.
- Nic się nie stało...- Uśmiechnęłam się słabo i podbiegłam do Nialla, który zdążył dowiedzieć się gdzie leży Harry.
- Chodź...- Pociągnął mnie za rękę. Niewierze, że ten idiota chciał się zabić! Poszliśmy schodami, bo windą byłoby o wiele dłużej. Jak tylko weszłam na odpowiedni oddział, zderzyłam się z lekarzem. Cholera!
- Pani Watson?- Kiwnęłam głową.
- Co z nim?
- Nie za dobrze... Ale może porozmawiamy w gabinecie...- Zaprowadził nas do jakiś drzwi. Weszliśmy do środka. Mężczyzna usiadł za biurkiem, a ja z Niallem naprzeciwko niego.- Pana Stylesa gdzieś koło 3.30 przywiozła karetka. Znaleźli go w toalecie w jakimś klubie. Oprócz głębokich cięć na przedramionach, zażył praktycznie śmiertelną dawkę leków nasennych. Jakby tego było mało, w jego krwi były ponad 3 promile alkoholu... Właściwie to cud, że żyje! Ale niestety na razie jest w śpiączce.- Kompletnie się rozkleiłam! Jak to do cholery w śpiączce?!- Najbliższe dni pokażą czy przeżyje, przykro nam...
- Możemy do niego pójść?- Zapytał Niall, bo ja nie byłam nawet w stanie wydusić z siebie słowa! Lekarz w odpowiedzi kiwnął głową. Horan wyprowadził mnie z pomieszczenia i poszliśmy pod odpowiedni pokój.- Na pewno chcesz tam wejść?
- Nie, kurwa! Postoje tutaj!- Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Harry leżał na łóżku przykryty białą kołdrą, która idealnie zgrywała się z jego bladą jak ściany pokoju twarzą. Przypięty był to niezliczonej ilości maszyn! Po prostu spał... Taki bezwładny...Podeszłam do łóżka i usiadłam na krzesełku, które stało obok. W tym samym momencie do pokoju wpadła cała reszta, chłopcy z dziewczynami.
- Chodźcie, wytłumaczę wam wszystko...- Niall wyszedł z nimi na korytarz. Chwyciłam dłoń Hazzy i wtuliłam się w jego ramię.
- Coś Ty zrobił...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że się nie budzi...
- Natalie? Chodź już... Siedzisz tu cały dzień, od rana do teraz, a jest prawie 20... Musisz coś zjeść... Wziąć prysznic... Czy chociażby się przespać...- Horan kucnął przede mną, kładąc dłonie na moich kolanach. Reszta już pojechała i byłam tylko ja i on, jeszcze Harry.
- Nie chce nigdzie jechać, chce tu przy nim zostać...
- Lekarze dadzą nam znać jak się obudzi...
- Niall! Możliwe, że to są ostatnie chwile, w których go widzę! Trzy dni, do cholery! Jeżeli nie obudzi się w ciągu trzech dni, to spiszą go na straty! Niall, ja go kocham... Nie chce, żeby umarł...- Wtuliłam się w chłopaka.- Nie chce...
- Zostaniesz tu sama? Lekarze prędzej pozwolą, żeby była tu jedna osoba, niż dwie...
- Jedź do domu, a ja obiecuje, że jak tu rano przyjedziesz, to ja pojadę coś zjem i się prześpię...- Nialler kiwnął głową i wyszedł. Wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce, czyli krzesełko przy łóżku.

*Oczami Nialla*


Kocha go... Nie będę stawał im na drodze... Wiedziałem na co się piszę... Wiedziałem, że Nat kocha jego... Mam nadzieje, że się obudzi i wreszcie doceni jakim szczęściem dla niego jest Natalie. Co innego jak się nie obudzi... Nie wyobrażam sobie tego wszystkie bez Hazzy. A One Direction? A nasza przyjaźń? A jego rodzina? Nat? O czym on do cholery myślał, kiedy to robił?! Przecież miał nas wszystkich! Mnie, chłopaków, Natalie... Chcieliśmy pomóc, a on zamykał się w swoim pokoju, nie wychodził... A jak już wyszedł, to wszyscy myśleliśmy, że już jest dobrze! Żeby tylko ten samolubny gnojek się obudził! Nie może nas zostawić! Jest jak brat, mój brat! Gdzie my wtedy do cholery byliśmy?! Czemu ja nic nie zauważyłem?! A teraz leży na tej sali, taki bez życia, bezwładny i śpi! Nie wiadomo na jak długo! Czy na kilka dni, czy na zawsze! Musi się obudzić, po prostu musi...

*Oczami Natalie*


Właśnie mija drugi dzień... Ostatnimi czasy, moja codzienność to szpital i czuwanie przy nim... Jeżeli jutro się nie obudzi, nie ma już szans... Przynajmniej w oczach lekarzy, ja zawsze będę wierzyła, że otworzy oczy, że wstanie i mnie przytuli, że przeżyje! Chłopaki już poszli, a ja oczywiście zostałam. Zawsze zostaje na noc... Ale tracę nadzieje... Może coś tam mi jeszcze zostało, ale teraz nastawiam się na to, że więcej go nie zobaczę, nie usłyszę tego zachrypniętego głosu, nie poczuję ciepłego dotyku... Siedziałam na tym pieprzonym krzesełku, w tej pieprzonej sali, słuchając tego pieprzonego pikania maszyn i trzymałam go za rękę, wylewając z siebie hektolitry łez. Nie wiedziałam, że tyle ich mam. Nie wytrzymuję...

*Oczami Harry'ego*


Wszędzie było ciemno... Nie było nic... Słyszałem ciche szlochanie i czułem czyjś dotyk, ale nie mogłem zgadnąć gdzie jestem. To tak wygląda piekło? Próbowałem otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Jestem za słaby...
- Nie zostawiaj mnie, słyszysz?- Usłyszałem bardzo dobrze mi znany głos.- Nie możesz mnie zostawić...  Musisz żyć, dla mnie... Nie wybaczę sobie jeśli umrzesz... Obudź się... Proszę...- Czułem jak po moim ramieniu spływają krople, które najprawdopodobniej były łzami dziewczyny.- Proszę, Harry...- Ponownie spróbowałem otworzyć oczy, ale nic z tego! Nie daje rady!  Natalie pocałowała mnie w czoło.- Jeden dzień... Został tylko jeden... Przepraszam...- Za co ona mnie przeprasza?! To ja jestem skończonym chujem, a ona niczemu nie jest winna!

*Oczami Natalie*


Zasnęłam wtulona w jego ramie. Obudził mnie dopiero lekarz, który przyszedł na poranny obchód.
- Nie obudził się?- Kiwnęłam przecząco głową. Miny lekarzy od razu nabrały tego strasznego wyrazu, który z góry składał kondolencje.
- Zostało mu jeszcze dzisiaj...
- Tak, ale już raczej się nie obudzi... Przykro nam...- Na nowo się rozpłakałam, a oni wyszli... Tak po prostu... Zostawili mnie z myślą, że Harry już dla nich nie żyje!
- Obudź się! Hazz, proszę!- Lekko nim potrząsnęłam.- Proszę...- Wgramoliłam się na miejsce obok chłopaka i wtuliłam się w jego tors. Nie poradzę sobie z tym wszystkim... Wiem, że nie dam rady! Zaciągnęłam się jego zapachem, który i tak był pomieszany ze szpitalnym smrodem... Nie potrafię się pogodzić z tym, że to najprawdopodobniej ostatnie chwile z Harrym. A to wszystko przeze mnie! Mogłam poświęcić mu więcej czasu! Widziałam, że sobie nieradzi! Przeleżałam tak pół dnia. Nieważne czy przyszedł Niall, czy ktoś inny... Ja nie miałam zamiaru zejść z tego łóżka... Nie i tyle! Chce zapamiętać jego zapach, wygląd, każdy najmniejszy szczegół i to kim dla mnie był... Chłopaki poszli po coś do jedzenia, zostałam tylko ja. Nie jestem głodna... Mogę nie jeść do końca życia, mogę oddać wszystko co mam, ale niech on się obudzi!- Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego mnie zostawiasz?- Wyszeptałam do jego ucha.- Kocham Cię...- Pocałowałam go w czoło i powoli zwlokłam się z łóżka, podchodząc do okna. Na zewnątrz było pełno fanek, które stały w deszczu i czekały na jakieś wiadomości. Chłopcy chodzili do nich, rozmawiali... Stoją tu od początku, czasem śpiewają sobie jakieś piosenki... Można je usłyszeć przez otwarte okno... Pomachałam im i słabo się uśmiechnęłam, wycierając łzy. Wróciłam na krzesełko i chwyciłam dłoń Harry'ego, podnosząc ją do moich ust.- Dalej Hazz... Wstawaj...- Nie ruszył się... Ale to było pewne... Ponownie podeszłam do okna. Z każdą sekundą jak patrze na niego, jeszcze bardziej się rozklejam.- Zostawiłeś mnie...- Wydukałam, patrząc się pusto w krople deszczu, które spływały po szybie.- Obiecałeś, że więcej mnie nie skrzywdzisz...- Wytarłam łzy.- Obiecałeś...
- Przepraszam...- Odwróciłam się nerwowo w jego stronę. Patrzył na mnie! Obudził się!
- Harry! Ty żyjesz!- Rzuciłam się na niego i wpiłam w jego usta.- Więcej mi tego nie rób, nigdy...- Oparłam swoje czoło o jego.
- Przepraszam...
- Kocham Cię...- Teraz nie płakałam ze smutku, tylko ze szczęścia! Nie wierzę! Drzwi do sali się otworzyły, a do środka wparował Niall.
- Natalie, kupiłem Ci coś do jedzenia, bo nie jadłaś od wczoraj i... On żyje! Obudził się!- Horan o mało nie wypuścił z rąk pudełka z jedzeniem. Zaczął skakać jak idiota po całym pokoju i nie wiedział czy ma biec po chłopaków czy po lekarza. Ostatecznie wsadził mi pudełko w ręce i wybiegł z pomieszczenia.
- Jak długo spałem?
- Prawie trzy dni...
- Sporo...- Uśmiechnął się, ale już po chwili wyraz jego twarzy się zmienił. Przekręcił głowę na bok...
- Popatrz na mnie.- Nie ruszył się.- No popatrz...- Hazz pociągnął nosem i odwrócił twarz w moją stronę.- Będzie dobrze...- Pocałowałam go w czoło i chwyciłam za rękę. Loczek nie zdążył odpowiedzieć, bo do sali znowu wpadł Niall, a zaraz za nim lekarz i reszta chłopaków.
- A już myśleliśmy, że się pan nie obudzi...- Doktor zaczął coś zapisywać. Musieliśmy wyjść, bo chciał zbadać Harry'ego.- Powinien się pan cieszyć, że jeszcze żyje... Teraz trzeba szanować tą szansę...- Wyszedł z sali i posłał nam uśmiech, podchodząc do nas.- Jutro porozmawia z nim psycholog. Trzeba ustalić dlaczego chciał się zabić.
- Jak długo tu zostanie?
- Tydzień na pewno, a później zobaczymy jak się będzie czuł... Na razie jest osłabiony...- Kiwnęliśmy głowami, prawie równocześnie. Wróciłam na salę. Chłopaki nie mogli się nacieszyć, a ja byłam śpiąca i nadal głodna! Pomimo, że zdążyłam zjeść to co przyniósł Niall.
- Nat?
- Hm?- Podniosłam głowę. Przysypiam na tym krzesełku!
- Jedź do domu...
- Nie chcę...
- Jedź, jedź... Dam sobie radę...- Harry lekko się uśmiechnął.- Przyjedziesz jutro?
- Nigdzie się stąd nie wybieram...
- Siłą Cie wezmą! Idź się prześpij...- Kiwnęłam głową.
- Przyjedziemy jutro... Masz odpoczywać...- Powiedział Niall, a ja podniosłam się powoli z krzesła. Pomachałam Hazzie wychodząc z sali. Wyszliśmy ze szpitala i od razu fanki, które tam stały, zerwały się w naszą stronę. Nie mogły podejść zbyt blisko, bo ochrona odciągała zarówno je, jak i natrętnych paparazzi, którzy szukali tylko sensacji. Do czego to doszło, że człowiek do szpitala z ochroną musi jeździć? Ale należą im się wyjaśnienia. Widziałam, że wzrok wszystkich zgromadzonych tu osób, jest skierowany ma mnie. Uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam twierdząco głową. Prawie każda z fanek zaczęła płakać i przytulać najbliższą osobę. Wiedziałam, że to są łzy szczęścia... Sama zaczęłam na nowo ryczeć! Pobiegłam w ich stronę, przeciskając się przez tłum paparazzi. Rzuciłam się na pierwszą dziewczynę, która stała na mojej drodze. Wszystkie pozostałe przywarły do nas i zamknęły w grupowym uścisku. Tu nie było trzeba nic mówić... Nikt nie był w stanie nic powiedzieć! Łzy skutecznie to uniemożliwiały!
- Dziękuje...- Uśmiechnęłam się do nich. Oczywiście paparazzi nie mogli sobie odpuścić! Jak tylko wyszłam ze środka grupy Directioners, rzucili się na mnie i zaczęli zadawać miliony pytań. Jedno szczególnie mnie tknęło.
- Czy nie uważasz, że Harry zabił się przez Ciebie? Przez to, że nie chciałaś mu wybaczyć? Że jesteś z jego przyjacielem?- Stanęłam w miejscu i odwróciłam się w stronę mężczyzny, który zadawał to pytanie. Posłałam mu sztuczny uśmiech i ponownie ruszyłam w stronę auta, pokazując im wszystkim Fuck'a. Wpakowałam się do samochodu. Odjechaliśmy, a chłopaki patrzyli na mnie z osłupieniem. Oczywiście jak na złość, kiedy mam ochotę komuś porządnie przyjebać, dzwoni mój telefon!
- Halo?
- Co z nim?- Usłyszałam zmartwiony głos Megan.
- Obudził się...
- Dzięki Bogu! A tak się denerwowałam!
- Na razie jest ok... Zostanie tydzień w szpitalu, bo jest osłabiony i chcą go jeszcze poobserwować...
- Dzięki za informacje! Tak się strasznie denerwowałam! Musisz być pewnie bardzo zmęczona... Daj znać później, co dalej, ok?
- Dobra... Tęsknie!- Uśmiechnęłam się do telefonu.
- Też tęsknie...
- Papa, parówo!- Rozłączyłam się i oparłam głowę o szybę. Nie posiedziałam tak długo, bo zaparkowaliśmy na podjeździe. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu, to skierowałam się do kuchni. Wyjadłam im chyba pół lodówki! Później wzięłam szybki prysznic i skoczyłam na dół po butelkę wody. W kuchni siedział Niall. No właśnie...
- Możemy porozmawiać?- Oparłam się o blat kuchenny.
- Nie musisz mi nic tłumaczyć, Nat. Ja wiem, że go kochasz...- Blondyn wstał i podszedł do mnie.- Udowodnił jak bardzo żałuje, jak bardzo mu zależy... Ja rozumiem...- Uśmiechnął się, a mi zeszkliły się oczy.- Nie płacz...
- Ale czuje się okropnie... Jakbym Cie wykorzystała...- Niall się zaśmiał i wpił w moje usta.- Dobrze wybrałaś...- Odwrócił się i chciał wyjść, ale chwyciłam go za nadgarstek.
- A mogę jeszcze dzisiaj spać z Tobą?
- Serio mnie wykorzystujesz! Jako osobistą poduszkę!- Zaczęliśmy się śmiać.- No chodź!- Nialler pociągnął mnie na górę. Wpakowaliśmy się do łóżka, a on mocno mnie do siebie przytulił. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Obudziło mnie słońce, które padało przez niezasłonięte okna. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek 10.46 Szybko wstałam, bo trzeba coś zjeść i jechać do Harry'ego. Nialla już nie było. Wygrzebałam szybko ciuchy <KLIK> Ogarnęłam się i zbiegłam na dół. Wpadłam do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy.
- Wstałaś!- Uśmiechnął się blondynek, a za nim cała reszta.
- Jedziemy do Hazzy?- Wzięłam banana z półmiska.
- Czekaliśmy na Ciebie.
- To jeszcze spakuje Harry'emu jakieś rzeczy i możemy jechać!- Krzyknęłam wchodząc po schodach. Wlazłam do pokoju Hazzy i wygrzebałam jakąś sportową torbę, do której wrzuciłam trochę ubrań, głównie dresy, szczoteczka, pasta i takie tam. Zgarnęłam jeszcze laptopa i ładowarkę. Pomijając fakt, że znalazłam ze trzy puste butelki po wódce. O tym sobie z nim później porozmawiam. Wzięłam je, tak samo jak żyletki, które również znalazłam i zeszłam na dół, wyrzucając to wszystko.
- Jego?
- Nie! Moje!- Odpowiedziałam sarkastycznie.- Chodźcie już!- Wyszłam z domu i wlazłam do samochodu. Chce go już zobaczyć! Na szczęście droga minęła bardzo szybko. Przed szpitalem nadal było pełno fanek. Niektóre z nich już pamiętałam z wczoraj. Pomachałam im i weszłam do budynku. Windą wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Zaraz na korytarzu zaczepił nas lekarz, który jest prowadzącym Harry'ego.
- Dzień dobry! Możemy porozmawiać?
- Dzień dobry, a co się stało?
- Można by to tak nazwać, ale proszę się nie martwić.- Posłał nam ciepły uśmiech. Weszliśmy do jego gabinetu.
- To o co chodzi?
- Z panem Stylesem rozmawiał psycholog i stwierdzono u niego dość ostrą depresję, która doprowadziła do tego wszystkiego.
- Depresję?- Byliśmy naprawdę mocno zdezorientowani.
- Tak... Chyba wszyscy wiemy czym ona była spowodowana...- Lekarz spojrzał na mnie, a mi zrobiło się głupio.- Chodzi o to, że trzeba poświęcić panu Stylesowi dużo uwagi, pomóc mu wyjść z tego...
- Dobrze, ale co możemy jeszcze zrobić?
- Wspierać go... To najlepsze rozwiązanie... Dacie sobie państwo radę...- Kiwnęłam głową i wszyscy wyszliśmy z gabinetu. Skierowałam się pod odpowiedni pokój. Weszłam do środka, a Hazz siedział na łóżku i patrzył się ślepo w ścianę. Płakał...
- Harry?- Podeszłam do niego.
- Przyszłaś!- Uśmiechnął się, a ja odłożyłam torbę na krzesełko.
- A dlaczego miałabym nie przyjść?- Przytuliłam go na powitanie.
- Nie wiem... Bo cię zraniłem?- Od razu posmutniał. Nie zapomni...
- Przestań... Wszystko jest już w porządku...
- Przywieźliśmy Ci ubrania, szczoteczkę i takie tam...- Podszedł Niall.
- I laptopa...- Dodał Liam.

Chłopcy siedzieli tutaj z nami dobrą godzinę, ale musieli jechać wcześniej. Zrobiła się mała afera wokół tego wszystkiego i w ogóle. Harry przebrał się w dresy. Zjedliśmy jakiś obiad, a teraz siedzimy z laptopem i gadamy z Meg. Dzisiaj jest o wiele cieplej niż wczoraj. (Przypominam o notce)
- Ja lecę, do zobaczenia!- Megan nam pomachała i się rozłączyła. Oparłam głowę o ramie loczka.
- Słyszysz?- Odłożył laptopa na bok.
- Co?
- Story of my life?
- No tak, to pewnie fanki...- Wstałam i wyjrzałam przez okno. Nadal tam stały, na szczęście paparazzi odpuścili.- Chcesz zobaczyć?
- Jasne!- Harry jest naprawdę słaby i nie powinien wstawać, ale na chwilę chyba może... Wyjrzał przez okno i szeroko się uśmiechnął.- Możemy tam zejść?
- Nie wiem... Zapytam się lekarza, a Ty siadaj.- Wyszłam z sali i skierowałam się pod odpowiednie drzwi, doktor akurat z nich wychodził.- Przepraszam?
- Tak?
- Mogłabym zabrać Harry'ego na zewnątrz?- Uśmiechnęłam się lekko.
- Myślę, że tak, ale lepiej niech nie chodzi sam, tylko pojedzie wózkiem, dobrze?- Kiwnęłam głową.
- Dziękuje.- Wzięłam wózek, który stał na korytarzu i wjechałam nim na sale.- Jedziemy!
- Przecież mogę iść!
- Lekarz powiedział, że masz się nie przemęczać! Siadaj!
- No dobra... Tylko bluza...- Było ciepło, ale Harry chciał najzwyczajniej w świecie chciał ukryć zabandażowane ręce. Popatrzyłam na jego przedramiona.
- Skończysz z tym?- Bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Nie dostałam odpowiedzi. Stanęłam na palcach, pochylając się do przodu tak, że Hazz widział mnie do góry nogami. Dobrze, że siedział na tym wózku, bo choć raz mogłam poczuć się wyższa! Cmoknęłam loczka w nos.- Nie przyjmuje odmowy...- Chłopak się uśmiechnął.- Gotowy?
- Mhm...- Wyjechałam na korytarz i windą zjechaliśmy do głównego wyjścia. Od razu po wyjściu ze szpitala usłyszałam pisk dziewczyn. Podjechaliśmy do nich... Harry cały czas szeroko się uśmiechał.- Cześć...- Powiedział, kiedy znaleźliśmy się w środku kręgu, utworzonego przez fanki.
- Jak się czujesz?- Jedna z nich się odezwała.
- Dobrze, tylko jestem trochę słaby. Długo tu stoicie?
- No od początku...- Ta dziewczyna mówiła w imieniu wszystkich.- Martwimy się o Ciebie... Dlaczego to zrobiłeś?- Kiwnęłam przecząco głową, patrząc na nią.
- Bo jestem kretynem, bo ranię ludzi, bo interesuje się tylko sobą, bo ranię Nat, bo...
- Przestań!- Warknęłam na niego.
- Taka prawda...
- Wcale nie... Nawet nie wiesz ile dla nas wszystkich znaczysz. Ile dla nas robisz tym, że spełniasz marzenia, że nawet teraz, kiedy jesteś w szpitalu, znajdujesz czas, żeby wyjść do nas i porozmawiać... Nie wiesz jaki jesteś dla nas ważnych...- Dziewczyna spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.- Jak ważny jesteś dla Natalie...
- Nie powinienem być ważny dla Nat, po tym co jej zrobiłem...- Spuścił głowę i się rozpłakał.
- Mówiłam, że będzie dobrze... Damy radę, Hazz... Możesz sobie myśleć, że jestem głupia, ale tak czy siak, jesteś dla mnie najważniejszy...
- Czyli wracacie do siebie?- Odezwała się ta sama dziewczyna, szeroko się uśmiechając. Zapadła grobowa cisza i każda z fanek wyczekiwała odpowiedzi.
- Jeżeli Harry mnie jeszcze chce...- Zaśmiałam się.
- Ja...


GrubSon- Naprawimy to

-----------------------------------------------------

Dobra! Zaczniemy od tego, że rozdział tak jak poprzedni kompletnie mi się nie podoba! A co do ważnej informacji! Od dłuższego czasu myślałam nad taką małą niespodzianką dla Was... I ostatecznie pewna osoba podsunęła mi świetny pomysł XD Do rzeczy...
Chodzi o to, żebyście WY nagrały dla mnie krótki filmik, w którym powiedzie swoje imię, łatwe nie? Miałoby to wyglądać tak, że włączacie nagrywanie, liczycie sobie w głowie 5 sekund, mówicie swoje imię i liczycie kolejne 5 sekund... Ogarniacie? Takie filmiki wysyłacie do mnie na maila directioner055088@gmail.com Naprawdę bardzo mi na tym zależy i wydaje się, że będzie co najmniej 16 filmików, bo 16 osób czyta XD
Konieczne, żeby wysłane przez was filmiki były w formacie .wmv (Czyli kręcone kamerką internetową <laptop, notebook>) albo w formacie mp4 (Kręcone telefonem <UWAGA! Nie każdy telefon kręci w tym formacie!>) Nie ważne czym, byleby było w tych formatach! Jeżeli żadne wasze urządzeń XD nie chce tak kręcić, to może posiadacie program do formatowania plików? To już Wasza inwencja twórcza XD
Bardzo mi na tym zależy! Więc napiszcie w komie, czy dacie rade coś takiego mi wysłać ^^ Bo jak nie dacie rady to coś poradzimy!
Do następnego i czekam na Waszą odpowiedź!

niedziela, 27 kwietnia 2014

~ Wyniki konkursu! Aaa!

Tak więc! Oficjalnie zamykam konkurs i teraz, tak własnie teraz ogłoszę wyniki! Wpłynęły do mnie w sumie 4 prace (Po dwie) To może rozpoczniemy sobie od loga! No bo czemu nie? Tak jak wspominałam, wpłynęły 2! Naprawdę ciężko było się między nimi zdecydować, ale kiedyś trzeba...

Miejsce 2!


Praca należy do Karli <3
Świetnie wpisuje się w tematykę i jest równie świetnie wykonana!
Zajęła drugie miejsce tylko ze względu, a z resztą wytłumaczę pod wygraną...
Ale naprawdę bardzo, bardzo mi się ona podoba!

--------------------------------------------------------------------------------------------






Praca, która zwyciężyła należy do Ads <3
Jest równie świetna co poprzednia i dlatego nie mogłam się zdecydować!
Zwyciężyła ze względu na grafikę...
Jest po prostu komputerowa i będzie lepiej wyglądać...
Jeżeli chodzi o pomysł i wykonanie, to jest równa z pierwszą, tylko ta grafika!
Ale cóż! Gratulacje!

---------------------------------------------------------------------------------------

To teraz przejdziemy do imaginów! Dla przypomnienia autorzy mieli napisać WŁASNE zakończenie tego bloga i wpłynęły dwie prace! Aww! No to jedziemy!


Miejsce 2!

Praca wpłynęła od Jusztynki <3
Jest ona, inna...
Może bym dała ją na pierwsze miejsce, ale oceniając według kryteriów:
1. Pomysłowość- Jest normalnie świetne! *o*
2. Ortografia, interpunkcja- Tutaj się wyłożyłaś!
- Brakowało znaków interpunkcyjnych
- "Naill" To mnie doprowadza do szału! Jestem z tych osób, które denerwują szczegóły, np. niezakręcona butelka itp.
- Język potoczny, to słowa typu "wrzasłam" zamiast "wrzasnęłam"
Reszta typu "paczaj" ujdzie, ale "wrzasłam" uważam za błąd
3. Zgodność z blogiem- No zgadza się! Tylko, że nie było wspomnienia o rodzicach Nat, co trochę Cię uratowało :) I ten "Naill" Tu nie występuje, żadne "Naill" tylko Niall!
Podsumowując... Miałaś ogromną szansę na wygraną, ale interpunkcja i "Naill" Cię pogrążyły.
Nie poprawiam błędów w imaginie!
A teraz czytajcie!

------------------------------------------------------

*Oczami Natalie*

Trzymałam za spust pistoletu, który był przy głowie Nailla. Nie potrafiłam, zbyt mocno go kochałam. Każdy z nich był dla mnie ważny, ale po tym co zrobili Meg... Starałam się z tym uporać, ale ona była kimś bardzo, bardzo ważnym i nie dałam rady. Spojrzałam na ciała pozostałych chłopaków. Leżały takie martwe, w sumie to takie były. Zabiłam ich to prawda zrobiłam to. Odezwała się moja dawna natura o, której starałam się zapomnieć. Prawie mi wyszło, ale jednak coś się musiało spierdolić. Moje oczy zaszkiły się łzami. Kochałam Horana. To on był moją pierwszą prawdziwą miłością, jest ojcem naszego dziecka, które ma przyjść za cztery miesiące i temu nie skończy jak oni.
-Tobie nic nie zrobię obiecuję Ci. Przy mnie będziesz bezpieczny.


*Miesiąc wcześniej*

Siedziałam sama w pokoju nic nie miałam do roboty, ani nikogo nie było w domu. Chłopacy pojechali na trasę koncertową, a Meg musiała znowu pojechać do NY. W sumie to fajna jest para z niej i Max'a. Uśmiechnęłam się na samą myśl o ich dwójce. Wyciągnęłam  z szafki dwa lakiery jeden przezroczysty, a drugi czarny do zdobień i zaczęłam malować paznokcie. Cisze przerwał telefon. Na wyświetlaczu ukazał mi się napis Hazza i zdjęcie loczka. W sumie nie miałam pojęcia co chciał. I ogólnie nasze kontakty się polepszyły. Jesteśmy zwykłymi przyjaciółmi, on przestał pić i ciąć się jest świetnie.
-Halo Nat.-usłyszałam panike w głosie chłopaka. Nie wiedziałam co się stało.
-Co się stało???- miałam w głowie najczarniejsze scenariusze.
-Przepraszam to moja wina... Meg.... nie wiń tylko chłopaków.... uciekliśmy.....dowiedzieć.-słyszałam tylko w telefonie poszczególne wyrazy. Harry nie potrafił wypowiedzieć więcej słów. Usłyszałam jak płacze.
-Kurwa co się stało.- wrzasłam.
-Za nie długo Ci wszystko opowiemy właśnie jedziemy do domu.-tym razem w głosie usłyszałam głos Liama- mówiłam coś dalej tylko te jełopy się rozłączyły. Po piętnastu minutach byli już w domu.
-Co się stało??? O co chodzi???-zaczęłam wypytywać chłopaków.  Po chwili zorientowałam się w jakim są stanie. Posiniaczeni z nosów ciekła im krew. Byli cali odrapani.
-Mieliśmy wypadek i....- Harremu załamał się głos.
-I co?!!- krzyknęłam. Starałam się opanować, ale nie potrafiłam.
-I Meg go nie przeżyła.- odbił się ode mnie  głos Nailla.
-Co to nie możliwe jak się to stało???-po moich policzkach pociekły łzy.
-Uspokój się, zaraz Ci wszystko opowiem. Każdy z nas jest w szoku.-starał się mnie dotknąć, ale się odsuwałam.
-Zostaw mnie.-warknęłam. Wyrywając rękę z uścisku chłopaka. -A teraz słucham.
-No to było tak: Dogadaliśmy się z Meg, że powiemy Ci, że dopiero jutro wracamy ponieważ chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę, a ja..., a zresztą to już nieważne. Hazza wpadł na pomysł, abyśmy poszli jeszcze do baru opić trasę itp. Powiedział nam, że nie będzie pił i, że to on będzie kierować. Każdy z nas wypił sobie drinka, ale w pewnym momencie Harry poszedł do toalety. W sumie nikt nie myślał, że będzie coś tam brać. Później gdy już wracaliśmy do domu Harry stracił orientację i wjechaliśmy w drzewo. Okazało się, że Harry był pod wpływem narkotyków. Stan Meg był ciężki,  ale gdy dojechała do szpitala umarła. Harry ma mieć w poniedziałek rozprawę więc...-oparłam się o ścianę i zsunęłam się z niej na podłogę siedziałam w kącie cała zapłakana. Nienawidzę Harrego nienawidzę go.


*Teraźniejszość*

Dlaczego zabiłam jeszcze pozostałych chłopaków??? A dlatego, że byli nie bezpieczeństwem dla mnie, Horana i dla naszego dziecka. A co do mojej dawnej natury to zanim zrobiłam karierę w modzie zabijałam, musiałam to robić inaczej bym nie miała gdzie spać, nie miałabym co jeść, a wszystko przez mojego ojca to on mnie w to wciągnął to on mi pokazał ten świat w, którym nie ma uczuć. W którym jest tylko krew i śmierć. Ja nawet nie planowałam kariery jako modelki, to był przypadek. Z czasem znienawidziłam siebie takiej bezlitosnej takiej bez uczuć starałam się wszystko znaleść w sobie od nowa. Później poznałam Meg w sumie tylko ona wiedziała o mojej przeszłości i to ona nauczyła mnie żyć od nowa. Na wspomnienie o niej polały mi się łzy.
-Czas się zwijać.-rzuciłam do chłopaka.-Pociągnęłam  go w stronę podwórka. Dom oblałam benzyną i rzuciłam w jego stronę zapalone zapałki, chciałam aby ludzie myśleli, że to był pożar. Rzuciłam Horana na siedzenie w aucie, wsiadłam do auta i jechałam w stronę lotniska. Wcześniej zamówiłam bilety do Los Angeles.
*10 lat później*

-Meg chodź tu na chwile.-zawołałam do dziewczynki. Tak nazwałam ją Meg po przyjaciółce. A co do Nailla opowiedziałam mu całą historie zrozumiał to dopiero po jakimś czasie w sumie to mu się nie dziwie. Było ciężko, na jakiś czas się roztaliśmy jednak nie potrafimy bez siebie żyć i znowu  jesteśmy razem. Mieszkamy w Los Angeles. A co do sprawy zabicia było głośno nawet bardzo, ale sprawa została umorzona teraz nikt o tym już nie pamięta.
-Co chcesz?-zapytała. Była tak podobna do Horana tylko oczy miała pomnie.
-Paczaj co znalazłam. Od teraz należy do Ciebie. Nosiła go moja przyjaciółka po, której masz imię.-uśmiechnęłam się do niej podając jej złoty łańcuszek z wisiorkiem na, którym było wygrawerowane M.

---------------------------------------------------------------

Ten gif się mi nie znudzi XD



Zwycięska praca należy do Emily <3
Gratulacje! Aww! <3
Ocena według kryteriów:
1. Pomysłowość- No boskie!
Pobeczałam się czytając ten imagin! 
I ryczała i ryczałam i ryczałam!
Pomysł jak dla mnie jest zajebisty!
2. Ortografia, interpunkcja- Nie sprawdzałam całego...
Ale czytam opowiadanie Emily i wiem, że zwraca uwagę na interpunkcję i ortografię...
Nie ma zastrzeżeń XD
3. Zgodność z blogiem- Zgadza się i tyle!
Naprawdę jest to świetne! Boskie, że aww!
Uwielbiam ryczeć przy tak dobrej robocie!
Zasłużyłaś!

----------------------------------------------------------------------------------

Wdech. Wydech. Czym ja się tak stresuję? Przecież to tylko zwykły pokaz. Nie pierwszy i nie ostatni. Jednak jest coś, co sprawia, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, a serce bije zdecydowanie za szybko. Oni tam będą. Jeden i drugi. Harry i Niall. Nie chcę widzieć żadnego z nich. Nienawidzę ich tak samo bardzo. Jeden głupi, a drugi jeszcze głupszy.
***
-Nicole? -spytał zaskoczony Harry. -Co ty tu do cholery robisz? -lekko podniósł na nią głos.
-Przyszłam do Natalie. Jest coś jeszcze co powinnaś wiedzieć. Nie powiedziałam Ci wszystkiego. -dziewczyna przeniosła swój wzrok na mnie.
-Zostawcie nas same. -skierowałam swoją prośbę do chłopaków, którzy najwidoczniej chcieli być przy tej rozmowie. Niechętnie wyszli z pomieszczenia, zostawiając nas same. -Słucham, co takiego masz mi do powiedzenia? -zaczęłam rozmowę z dziewczyną.
-To nie jego wina... -szepnęła. -To wszystko było zaplanowane. -dodała po chwili.
-Jak to zaplanowane? Przez kogo? -zaczęłam się dopytywać.
-Niall... -powiedziała cicho.
-Kto kurwa? -krzyknęłam na całe pomieszczenie.
-Niall kazał mi to zrobić. Kazał mi go upić i zaciągnąć do łóżka, a potem wszystko Ci pokazać. -zaczęła mi tłumaczyć. Trudno mi było w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Mój Niall nie zrobiłby czegoś takiego. On jest taki kochany, a Harry jest tym złym. Nie może być inaczej. To pewnie sprawka Harr'ego. Zmówił się z nią. On jej kazał zwalić całą winę na Niall'a. Na pewno tak było.
-Nie wierzę Ci. -pokręciłam przecząco głową, dając jej do zrozumienia, że kłamie. -Niall nie zrobiłby mi takiego świństwa.
-Nie widzę żadnego powodu, abym miała Cię okłamywać.
-Ile Ci Styles zapłacił za to, żebyś wmówiła mi te bzdury o Niall'u? -zadałam jej oczywiste pytanie. Chyba nie jest aż tak głupia, aby robić to za darmo.
-Harry nie ma z tym nic wspólnego. Niall naprawdę kazał mi przespać się z nim. Zapłacił mi dużo. -mówiła spokojnym głosem. Aż za spokojnym, aby mogła kłamać. Kiedy ktoś kłamie, widać to. Bawi się nerwowo dłońmi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, jąka się. Nicole nie dawała żadnych oznak kłamstwa.
-Nat, możemy już jechać do Cieb... -do kuchni wpadł wesoły Niall. Jednak jego mina i humor szybko się zmieniły, gdy zobaczył Nicole.
-To prawda Niall? Ty jej kazałeś to zrobić? -spytałam ze stoickim spokojem blondyna. Aż dziwne, że mogłam być tak spokojna.
-To nie tak Nat. Ja Cię kocham. Musiałem coś zrobić, żeby pokazać Ci, że on nie zasługuje na Ciebie. Przecież, gdyby tak naprawdę Cię kochał, to by użył swojego mózgu i poszedł z nią do łóżka. Ale to zrobił, więc nie zasługuje na Ciebie. -zaczął się tłumaczyć. Marne te jego tłumaczenia...
-Masz rację Horan. On na mnie nie zasługuje. Tak samo jak ty. -byłam spokojna, jednak w końcu nerwy mi puściły. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Po chwili słone krople zaczęły spływać po moich policzkach. -Jak mogłeś mi to zrobić? Ufałam Ci! A ty? Ty to wszystko wykorzystałeś! Jak mogłam być taka naiwna? Myślałam, że jesteś inny, że będę mogła być z Tobą szczęśliwa. Ale nie! Myliłam się. Jesteś taki sam jak inni! Jesteś jeszcze gorszy niż Styles! -krzyczałam w jego stronę. Sama nie wiem kiedy i jak zamachnęłam się i wymierzyłam dość mocny cios prawą dłonią w jego policzek. Chłopak od razu złapał się za zaczerwienione miejsce.
-Przepraszam Nat... -szepnął w moją stronę. Nie chciałam go dłużej widzieć i słyszeć. Miałam ich wszystkich dość.
***
Wdech. Wydech. Nadal nie jestem gotowa. Chyba nigdy nie będę gotowa na spotkanie z nimi. Jeden i drugi zranił mnie na swój sposób. Harry mnie zdradził, a Horan doprowadził do tego.
-Nat, wychodzisz! -krzyknęła dziewczyna, która odpowiadała za kolejność wyjścia na wybieg. Powolnym krokiem wyszłam. Przecież nie miałam innego wyjścia. Starałam się nie myśleć, że gdzieś na tej sali są oni, że mnie widzą, że śledzą każdy mój ruch. Noga za nogą po linii prostej, proste plecy, głowa podniesiona do góry i wzrok wbity przed siebie. Serio? Już nie mieli gdzie usiąść? Siedzieli na jednej z kanap wizawi do mnie. Tak jak myślałam, wpatrywali się we mnie. Niall się uśmiechał, a Harry był smutny. Wzrok tego drugiego był jeszcze gorszy niż uśmiech. Miałam wrażenie, że chce nim powiedzieć „przepraszam”. Trochę za późno na przeprosiny. Mógł pomyśleć wcześniej. Nie mogłam pokazać nikomu, że o nich myślę. Moja mina, tak samo jak wzrok nie pokazywały żadnych emocji. Tylko ja i wybieg. Doszłam do końca wybiegu i zrobiłam jakąś dziwną pozę. Czułam, że jeden i drugi mierzą mnie wzrokiem od góry do dołu. Nie zwróciłam na to uwagi. Odwróciłam się i poszłam w przeciwnym kierunku. Po chwili byłam już za kulisami. Bogu dzięki, że nie muszę ich dłużej oglądać.
-Wszystko w porządku Nat? -od razu podbiegła do mnie Megan. Jak dobrze, że jest tutaj ze mną.
-Tak. -niepewnie pokiwałam głową. Sama nie wiedziałam czy jest w porządku. -Mogę iść już do domu? -tym razem zadałam pytanie mojej menadżerce – Gabrielle.
-Musisz zostać jeszcze na After Party. -przypomniała mi. No tak, kompletnie o tym zapomniałam.
-Ok. -zgodziłam się niechętnie. Po chwili uświadomiłam sobie, że na tej imprezie będą też oni. O nie!
-Co jest? -spytała Meg, widząc moją przerażoną twarz.
-Na tej imprezie będzie Harry i Niall. -wyjaśniłam jej z lekkim strachem w głosie. Sam ich widom był dla mnie czymś okropnym, a co dopiero bliskie spotkanie. Jestem pewna, że będą próbowali ze mną porozmawiać. W końcu przez te dwa ostatnie miesiące próbowali się ze mną skontaktować, to logiczne, że skoro teraz będą mieli okazję porozmawiać, to to zrobią.
-Hej Nat, spokojnie. Nie myśl o tym. Napijesz się, wyluzujesz trochę i wszystko będzie w porządku. -przyjaciółka próbowała mnie pocieszyć.
-Taa, mam nadzieję. -odpowiedziałam jej bez większego entuzjazmu. Szczerze nie wierzyłam, że będzie w porządku.
***
-Muszę iść do łazienki. -oznajmiła mi Meg, po czym zostawiła mnie przy stoliku samą. Czułam, że przez całą tą imprezę Harry, jak i Niall przyglądali mi się uważnie, jednak nie podeszli. Chwała im za to. Wlewałam w sobie kolejne dawki alkoholu, który szybko trafiał do mojej krwi. Czułam, że trochę przesadziłam. Obraz nie był już taki wyraźny, lekko kręciło mi się w głowie. Pewnie przejście się teraz gdziekolwiek byłoby największą głupotą, w moim stanie nie przeszłabym nawet kilku kroków.
-Cześć Nat. -usłyszałam nad sobą znajomy, zachrypnięty głos. Podniosłam ciężką od alkoholu głowę i ujrzałam jego cholernie idealne zielone tęczówki. Mogłabym się w nich zatopić, jednak ciężar mojej głowy nie pozwolił mi na to.
-Cześć Harry. -odpowiedziałam spokojnie. Pewnie gdyby nie alkohol we krwi, wydarłabym się na niego, zaczęła okładać pięściami i uciekła.
-Co u Ciebie słychać? -spytał jak gdyby nigdy nic się nie stało. Cicho zaśmiałam się pod nosem z jego zachowania.
-Dobrze, bardzo dobrze. -powiedziałam ironicznie. Ciekawe czy już zdążył zauważyć, że jestem zalana? -A u Ciebie?
-Byłoby dobrze, gdyby u Ciebie było dobrze. -spojrzał mi się głęboko w oczy, a ja lekko przybliżyłam moją twarz do jego. Nie, nie zamierzałam go pocałować. Po prostu miałam ochotę trochę go pokokietować.
-A nie jest dobrze? -szepnęłam, unosząc kąciki swoich ust lekko do góry.
-Nie rób tego Nat. -odsunął się ode mnie, co szczerze mówiąc trochę mnie zabolało. -Przecież widzę, że nie jest dobrze. Siedzisz tutaj totalnie pijana i nie wiesz co masz ze sobą zrobić. -a jednak zauważył. Super...
-Wiem co mam ze sobą zrobić! -podniosłam głos, choć pewnie w moim stanie musiało brzmieć to zabawnie.
-Daj spokój. Nawet nie jesteś w stanie utrzymać się na nogach. -powiedział i wstał od stolika. Zaraz, czy on mnie chce teraz zostawić? To po co przyszedł? Żeby powiedzieć mi, że jestem zalana i nie dam sobie sama rady i potem mnie zostawić.
-Chodź. -poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, a potem silne ramiona, w których mogłabym zostać na zawsze. Harry zaprowadził mnie do swojego auta. Może to nie był zbyt dobry pomysł, ale lepszego wtedy nie widziałam. Hazz zapiął mi pasy i zamknął za mną drzwi. Oparłam swoją głowę o szybę i po chwili usnęłam.
~.~
Natalie usnęła. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że mogła mi wybaczyć, ale szybko uświadomiłem sobie, że to nigdy nie będzie miało miejsca. Ona mnie nienawidzi i przenigdy mi nie wybaczy. Tak bardzo ją kocham. Podjechałem pod jej mieszkanie. Nie chciałem jej budzić. Wyjąłem z jej torebki klucze od mieszkania i wziąłem delikatnie na ręce. Gdy znalazłem się już w jej mieszkaniu, położyłem ją na łóżku. Zdjąłem jej obcasy i zastanawiałem się czy nie przebrać ją w pidżamę. A co jeśli się obudzi i nie będzie pamiętała co ja tu robię i pomyśli, że chcę coś jej zrobić? I właśnie z tego powodu pozostawiłem ją w sukience. Przykryłem ją kocem i zamierzałem wyjść z sypialni, jednak zatrzymał mnie jej głos.
-Harry, zostań ze mną. -poprosiła mnie, a ja odwróciłem się w jej stronę. Musiała się obudzić. Chyba jest już bardziej trzeźwa niż wcześniej. Trochę krępująca sytuacja. Niepewnie podszedłem do jej łóżka i usiadłem na jego krawędzi. -Chodź tutaj. -wskazała na miejsce obok siebie. Zdjąłem swoje buty i położyłem się obok niej. Próbowałem utrzymać dystans, aby nie posunąć się za daleko, choć było to trudne. Tak bardzo chciałem ją przytulić, pocałować, cokolwiek... Poczułem jak przytula swoje drobne ciało do mojego torsu. Przeszła mnie fala przyjemnych dreszczy. To niesamowite, że sam jej dotyk tak na mnie działa. -Czemu nic nie mówisz? -wyrwała mnie z zamyślenia.
-Nie wiem co mam powiedzieć. Myślałem, że zaczniesz na mnie krzyczeć, a ty jak gdyby nigdy nic się do mnie przytulasz. -powiedziałem zadowolony z tego co się dzieje w tym momencie. Nat nic nie odpowiedziała. Bo chwili poczułem jej usta na swoich. To jest oczywiste, że odwzajemniłem pocałunek. Tak bardzo mi tego brakowało! Pocałunek z każdą sekundą przybierał na namiętności. Natalie włożyła swoje malutkie dłonie pod moją koszulkę, próbując ją ze mnie ściągnąć. Widząc jak się z tym męczy, pomogłem jej z tym. Błądziła swoimi rączkami po moim torsie, dotykając każdego z tatuaży. Po chwili dobrała się do moich spodni, aż wyszło na to, że zostałem w samych bokserkach. Z jednej strony pragnąłem jej, ale z drugiej ona wciąż nie była trzeźwa, nie chciałem jej zranić.
-Zdejmij ją. -szepnęła wprost do mojego ucha, mając na myśli swoją sukienkę.
-Nat, wciąż jesteś pijana. Kocham Cię, ale nie chcę Cię zranić. Nie zmuszam Cię do niczego... -zacząłem jej tłumaczyć, jednak ona mi przerwała, zamykając moje usta pocałunkiem.
-Po prostu zrób to. -to raczej nie była prośba, tylko rozkaz.
-Natalie kochanie, jesteś tego pewna? -spytałem, próbując ją powstrzymać przed pochopną decyzją.
-Oh, zamknij się Styles. Chcesz, abym Ci wybaczyła. Jeśli to zrobisz ze mną, przemyślę sprawę powrotu do Ciebie. -powiedziała z pożądaniem w głosie. Natalie zawsze była szalona, a to co teraz chciała zrobić, można zaliczyć do szaleństwa. Wolałem z nią dłużej nie dyskutować. Jeśli jest jeszcze szansa na naprawę i to w taki sposób, to co mi szkodzi? Zdjąłem z niej tą cholerną sukienkę.
~.~
Ból głowy i ciężkie powieki. Tak w tej chwili mogę określić swoje samopoczucie. Promienie słoneczne, które dostały się przez niedosunięte rolety, padały centralnie w moje źrenice. Przewróciłam się na drugi bok, zderzając się z czymś, a raczej kimś. Podniosłam do góry moje ciężkie powieki, co było trochę trudne. Obok siebie ujrzałam śpiącego Styles'a, który uśmiechał się przez sen. Mi wcale nie było do śmiechu. Wręcz przeciwnie, byłam przerażona. Ni z tąd, ni z owąd Harry Styles leżał sobie półnagi, a właściwie to nagi w moim łóżku. Powoli zaczęłam przypominać sobie co i jak. Pokaz, after party, wieczór z Meg, zbyt duża ilość alkoholu, Meg mnie zostawiła i... i pustka. Pewnie wtedy pojawił się Harry. Złapałam się za głowę i pokręciłam z niedowierzania. Na pewno musiałam się z nim przespać, przecież nie leży się w łóżku nagim z osobą, którą się nienawidzi bez powodu. I co ja mam teraz zrobić? Gdyby nie było to moje mieszkanie, wyszłabym bez wyjaśnień. Ale to jest moje mieszkanie i nie mogę wyjść. Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju. Wzięłam tabletki przeciwbólowe i nastawiłam wodę na kawę. Jak zwykle zaczęłam rozmyślać. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? No tak, zapomniałam. Jestem Natalie Watson i żyję chwilą. Nie przejmuję się konsekwencjami. Zaraz powiem Harr'emu, że to nic dla mnie nie znaczyło i wygonię go z mojego mieszkania. Taa... to nie ma sensu, ale co mogę zrobić.
-Hej Nat. -usłyszałam za sobą zachrypnięty, ale i radosny głos Styles'a.
-Wyjdź Harry. -poprosiłam go spokojnym głosem, nie odwracając się w jego stronę.
-Słucham? -spytał tak, jakby nie usłyszał pytania.
-Wyjdź. -powtórzyłam. -Nie mam pojęcia do czego między nami doszło, ale na pewno do czegoś doszło. Wiem jedynie, że tego nie chciałam i wszystko co wczoraj zrobiłam było spowodowane alkoholem. A ty dobrze wiedziałeś, że byłam zalana i to wykorzystałeś! -podniosłam na niego głos.
-Powiedziałaś, że jeśli to zrobimy, przemyślisz powrót do mnie. -wytłumaczył mi spokojnym głosem, opierając się o blat. Jezu, on wyglądał tak seksownie...
-Co? Ja tak powiedziałam? -zaczęłam krzyczeć. -Nie wiem czemu to zrobiłam, nie chcę do Ciebie wrócić, a teraz jeśli możesz, to z łaski swojej wyjdź.
-Przepraszam, Kocham Cię... -szepnął i spojrzał się na mnie smutnym głosem. Było mi go szkoda, ale nie mogłam mu wybaczyć. Wyszedł z mojego mieszkania, zostawiając mnie z kłębkiem poplątanych myśli.
***
Dwie kreski. Dobra Nat, spokojnie, może jest zepsuty. Jeszcze raz. Kilka minut czekania i... dwie kreski. Nie. To nie możliwe. To nie może być prawdą. Może on też jest zepsuty? Ale to możliwe, aby kilka testów ciążowych pod rząd było przeterminowane?
-Natalie, wyjdź z tej łazienki! -w drzwi waliła Megan, która została u mnie na noc. I co ja miałam zrobić? Wyjść i powiedzieć jej coś w stylu „Miesiąc temu przespałam się z Harry'm, spóźnia mi się okres, a dzisiaj nad ranem obudziły mnie mdłości. Zrobiłam kilka testów i wyszło, że jestem w ciąży.”. Taa, to durne, ale nie mogę siedzieć cały czas w tej łazience.
-No nareszcie! -krzyknęła z triumfem Meg, gdy wyszłam z pomieszczenia. Dziewczyna widząc moją minę, chyba zrezygnowała z korzystania z łazienki. -Co jest Nat? -spytała mnie z troską przyjaciółka.
-Umm... -zaczęłam niepewnie. -Miesiąc temu przespałam się z Harry'm, spóźnia mi się okres, a dzisiaj nad ranem obudziły mnie mdłości. Zrobiłam kilka testów i wyszło, że jestem w ciąży. -powiedziałam na jednym wdechu.
-Co ty do cholery zrobiłaś?! -podniosła na mnie głos.
-Przespałam się z Harry'm. -odpowiedziałam jej ironicznie i wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
***
5 lat później
Moje życie jest nieco pokręcone. Moja kariera modelki skończyła się tak szybko, jak szybko się zaczęła. Gdy zaszłam w ciążę, musiałam zrezygnować z dalszej pracy w tej branży. Było to niemożliwe. W końcu kto by chciał modelkę z brzuchem, a potem po ciąży z zaokrąglonymi kształtami? Poza tym nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Gdyby wieść, że jestem w ciąży dotarła do mediów, Hazz na pewno by też się dowiedział. Oczywiście by wiedział, że jest to jego dziecko. Bo niby kogo innego? Musiałam uciekać. Wybrałam moje ukochane, spokojne Malediwy, gdzie niegdyś spędziłam miło czas z Horan'em. To były niezapomniane chwile... Obecnie założyłam własną działalność agroturystyczną na tej przepięknej wyspie. Oczywiście najwspanialszy i najprzystojniejszy mężczyzna, czyli mój pięcioletni synek Nick pomaga mi we wszystkim. To dzięki niemu jeszcze egzystuje. Każdym uśmiechem podnosi mnie na duchu. Z drugiej strony sprawia, że tęsknie za Styles'em. Tak, niestety jest do niego podobny, bardzo podobny. Te same rysy twarzy, zielone oczy, ten sam uśmiech, no i oczywiście burza loków na głowie. Wiem, że Harry jak był mały, nie miał kręconych włosów, ale cóż, Nick je ma. Jaki ojciec, taki syn... Mam nadzieję, że moje słońce nie okaże się takim dupkiem jak jego ojciec. To trochę śmieszne... Wciąż kocham Harr'ego. Czasami mam sobie za złe, że nie wie o Nick'u. Kilka, a nawet kilkanaście razy próbowałam sobie wyobrazić, jak to by było, gdyby się dowiedział, czy zostałby ze mną, czy odszedłby. Cóż, wybrałam za niego, ja odeszłam. Już dawno mu wybaczyłam to co zrobił, ja też święta nie byłam. Żyłam chwilą, a teraz mam tego konsekwencje. Nick zmienił wszystko bezpowrotnie.
-Mamo! -z moich przemyśleń wyrwał mnie radosny głos Nick'a, który swoją drogą był podobny do głosu Harr'ego. -Patrz co narysowałem! -podał mi rysunek, który jak na pięciolatka był całkiem dobry. -To ty, to ja, to mój kot, którego tak bardzo nie lubisz i to jest pan, który mi się śni. -wskazał palcem na postać z pokręconą czupryną i zielonymi kropkami, służącymi jako oczy.
-Ten pan Ci się śni? -spytałam lekko przestraszona.
-Tak, nawet często. Widziałem go w telewizji. -wyjaśnił mi chłopczyk.
-Dobra, koniec tematu. Śliczny rysunek, a teraz mamy dużo pracy. Chcesz pomóc cioci Meg na recepcji? -spytałam synka, który od razu się zgodził. Tak, zabrałam tutaj ze sobą Megan, której towarzystwo Nick wręcz uwielbiał.
~.~
Urlop. Dawno go nie było. Mam dość pracy. Przez ostatnie kilka lat wciągnąłem się w ten wir. Każdy mój dzień wyglądał tak samo, pomijając jakieś wyjazdy służbowe. Jestem sam. No może niezupełnie jestem sam. Fizycznie owszem, ale w środku tam w sercu nadal jest ona – przepiękna, blond włosa, nie za wysoka, zawsze roześmiana modelka Natalie Watson. Nat zniknęła, nikt nie wie gdzie i po co. Razem z sobą zgarnęła chyba Megan, która była jedyną deską ratunku. Niall wybrał Malediwy, stwierdził, że ma wiele wspomnień z tamtym miejscem, nie wnikam jakich. Chcę tylko odpocząć. Taksówka podwiozła nas pod jakiś hotel, który załatwił Liam. Weszliśmy do holu, gdzie była recepcja. Nikogo przy niej nie było. Zadzwoniłem w dzwonek i czekałem niecierpliwie na jakąś obsługę. Zarówno ja, jak i chłopcy, mieliśmy ochotę iść spać.
-W czym mogę pomóc? -zza lady wyłonił się na oko pięcioletni chłopiec. Na jego widok lekko się przeraziłem. Był bardzo podobny do mnie, kręcone włosy, zielone oczy, dołeczki w policzkach. Jedyne co było inne to sposób w jaki się uśmiechał. Pod tym względem był bardziej podobny do Natalie.
-Mamy to zarezerwowane pokoje na nazwisko Payne. -odezwał się Liam do chłopca.
-A tego to ja nie wiem. -szeroko się do nas uśmiechnął. -Musiałbym sprawdzić w komputerze, ale nie znam hasła, bo mama twierdzi, że za dużo gram. -wyjaśnił nam, ukazując słodkie dołeczki.
-A możesz zawołać mamę, albo kogoś kto zna hasło? -spytał zniecierpliwiony Zayn.
-Ciocia Megan gdzieś poszła, to pójdę po mamę. Ale chwila, ja Cię skądś znam. -wskazał na mnie palce i zaczął się delikatnie stukać po głowie. Wyglądał przekomicznie i słodko. Chciałbym mieć takiego synka. -Wiem! -krzyknął z entuzjazmem. -Widziałem Cię w telewizji i śniłeś mi się! -powiedział donośnym głosem.
-Mały, idź już po mamę. Będziesz miał jeszcze okazję pogadać ze Styles'em. -naszą krótką dyskusję przerwał Louis. Chłopiec zniknął za jakimiś drzwiami i nie wracał kilka minut. Coś mnie zaciekawiło w jego osobie. Niby zwykły dzieciak, ale wydaje się taki znajomy... Wciąż wpatrywałem się w drzwi, za którymi zniknął. Kilka minut później drzwi się otworzyły, a chłopiec prowadził jakąś młodą kobietę, która miała na sobie okulary przeciwsłoneczne i śmieszny kapelusz, który pasował do niej.
-W czym mogę pomóc? -spytała się kobieta, na której głos zamarłem. Gdy zdjęła okulary było jeszcze gorzej. Wyglądałem, jakbym zobaczył ducha. Jak to możliwe? Natalie jest mamą tego chłopca? Ale kto jest ojcem? I co oni tu robią?
-Natalie? -kilkuminutową ciszę przerwał Niall. -To naprawdę ty? -spytał z nadzieją w głosie, blond włosa pokiwała niepewnie, twierdząco głową. Nikt nie wiedział jak ma się zachować, czy co powiedzieć. Był to dla nas wszystkich szok, zobaczyć ją po tych pięciu cholernych latach i w dodatku na starcie dowiedzieć się, że ma dziecko. Mogę stwierdzić, że się trochę zmieniła. Jej wcześniej jasne, blond włosy są teraz ciemniejsze, choć nadal mogę powiedzieć, że są blond. Ma poważniejsze rysy twarzy i przede wszystkim nie ubiera się jak nastolatka, tylko kobieta.
-To co z tym hasłem? -tym razem ciszę przerwał chłopiec. Popatrzył się na nas wszystkich i zaśmiał się cicho. Z poczuciem humoru zdecydowanie poszedł w Natalie.
-Na czyje nazwisko była rezerwacja? -spytała niepewnie kobieta, podchodząc do komputera za ladą.
-Na moje. -odezwał się Liam. Nat zaczęła stukać coś w komputerze, po chwili odezwała się do chłopca.
-Nick, wyjmij karty 25, 26, 27, 28 i 29. -Nick, a więc ma na imię Nick...
-Mamo, ale 3 z tych pokojów są dwuosobowe, a ich jest pięciu. Nie za dużo miejsc? -odpowiedział jej bardzo spostrzegawczy chłopczyk.
-A kto powiedział, że jest nas pięciu? -odezwał się Louis. -Nie wiem jak ty mały, ale ja mam dziewczynę, a nawet żonę. Tak samo jak Liam i Zayn. -wyjaśnił Tomlinson.
-A on? -wskazał dłonią na mnie.
-A on jest sam. -odpowiedział Lou.
-To tak jak moja mama. Myślisz, że chciałby być z moją mamą? Lubię go. Chciałbym mieć takiego tatę. -powiedział Nick, tak jakby wcale mnie i Nat nie było przy nich.
-Nie wiem, zapytaj się Harr'ego o to. -Louis wzruszył ramionami.
-Chciałbyś być z moją mamą? -chłopiec skierował to pytanie w moim kierunku. Spojrzałem się na Natalie. Przyglądała się tej całej sytuacji, jednak trudno mi było cokolwiek wyczytać z jej wzroku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -szepnąłem, a on szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Nick, sądzę, że powinieneś iść odrobić lekcje. -odezwała się Nat.
-Mamoo, jest weekend. Odrobię je jutro. Poza tym muszę napisać tylko literki, to jest proste. -zaczął wymigiwać się od nauki. Wyglądało to zabawnie. Przypominał mi mnie, gdy mama kazała mi iść się uczyć.
-No właśnie, jest weekend. Dzwoniła mama Zack'a, chciała żebyś go odwiedził, bo ma złamaną nogę. Zaraz Cię do niego zaprowadzę, idź się przebrać. -Natalie chyba chciała zrobić wszystko, aby zakończyć naszą rozmowę z chłopcem. -Tu są wasze karty. -wzięła je od chłopca i położyła na blacie, po czym złapała go za rękę i poszła gdzieś. Nie wiem gdzie, ale ponownie mnie zostawiła.
~.~
Odprowadziłam Nick'a do kolegi i wróciłam do hotelu. Co miałam zrobić ze sobą? On tu jest. W każdej chwili mogę na niego wpaść. Najgorsze jest to, że wszystko wróciło. Każde wspomnienia i uczucia, które są teraz jeszcze silniejsze niż były. Mogłam zająć się czymś jak każdy pracownik w tym hotelu. Ale ja jestem właścicielem. Załatwiam różne sprawy, których teraz nie mam potrzeby załatwiać. Czasami siedzę na recepcji z Meg, której teraz nie ma. Właśnie, gdzie ona do cholery jest? Nie, na recepcje na pewno nie pójdę, tam mogę go spotkać. Zostaje mi tylko mój gabinet. Weszłam do pomieszczenia i zajęłam się przeglądaniem mailów. Kilka rezerwacji internetowych, maili z prośbą o zorganizowanie jakiś imprez. Szybko na wszystko odpowiedziałam.
-Mogę wejść? -drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich uśmiechniętą twarz blondyna.
-Umm... myślę, że tak. -odpowiedziałam niepewnie, bojąc się rozmowy z nim.
-Co u Ciebie słychać? -spytał, szeroko się do mnie uśmiechając.
-Nie wiele. Jakoś sobie radzę... -próbowałam się do niego uśmiechnąć, jednak było to trudne.
-Harry jest jego ojcem, prawda? -spytał się Horan.
-Czemu tak sądzisz? -próbowałam udać głupią i zachowywać się, jakbym nie wiedziała o co mu chodzi.
-Jest jego kopią. -odpowiedział Nialler.
-Czy na świecie jest tylko jedna osoba, która ma zielone oczy, kręcone włosy i dołeczki w policzkach? -spytałam ironicznie.
-Daj spokój Nat. Nie potrafisz kłamać. Zmieniłaś się... Kiedyś ciągle się śmiałaś, a teraz...
-A co Cię to może obchodzić? Wiesz dlaczego kiedyś ciągle się śmiałam? Bo byłam szczęśliwa, ale ty to popsułeś. Gdyby nie zachciało Ci się robić tych ustawek z Nicole mogłabym być nadal z Harry'm i wszystko by było dobrze. Ale nie, ty musiałeś wszystko popsuć! -zaczęłam na niego krzyczeć. Czułam się tak samo, jak kilka lat temu.
-Rozumiem jeśli mi nie wybaczysz, ale chciałbym, żebyś wybaczyła Harr'emu. Zrób to dla Nick'a. On nie jest niczemu winny, powinien mieć ojca. Poza tym widzisz, jak oni dobrze się dogaduję. Hazz wciąż Cię kocha. -widziałam w oczach Niall'a żal. Już dawno wybaczyłam Harr'emu, ale czy na tyle, aby znowu z nim być?
-Zostaw mnie samą, proszę. -powiedziałam do blondyna, po czym on opuścił pomieszczenie.
***
„Zrób to dla Nick'a. On nie jest niczemu winny, powinien mieć ojca.” - te słowa krążyły mi po głowie jak rozpędzona karuzela. Czy to jest czas, aby zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa? Czy Harry poradzi sobie w roli taty i czy w ogóle będzie chciał nim być.
-Nie przeszkadzam? -odwróciłam się i ujrzałam jego twarz. Uśmiechał się. Tak bardzo potrzebowałam jego uśmiechu.
-Basen jest już zamknięty. -odpowiedziałam ze stoickim spokojem. Tak na marginesie siedziałam na brzegu basenu około godziny 23, kiedy normalni ludzie kładą się spać.
-To co tu jeszcze robisz? -przysiadł się do mnie.
-Myślę. -odpowiedziałam, machając delikatnie nagami w wodzie, co powodowało powstawanie fal.
-Nad czym? -dopytywał.
-Nad tym co by było gdyby... -odpowiedziałam niepewnie. -Okłamałeś mnie. Powiedziałeś, że będziesz walczył do końca. Nie walczyłeś. -zacisnęłam mocno wargi, robiąc wszystko aby łzy zebrane pod powiekami, nie wydostały się na zewnątrz.
-Nie miałem możliwości, aby walczyć. Wyjechałaś, nie mogłem Cię zatrzymać. Stałem kilka godzin pod drzwiami od twoje mieszkania, pukałem i nic. Martwiłem się, że mogło coś Ci się stać. Dopiero twoja sąsiadka powiedziała mi, że gdzieś wyjechałaś. Szukałem Cię, ale nikt nic nie wiedział. -zaczął mi wszystko opowiadać po kolei. -Dlaczego wyjechałaś?
-Nie wiem... Byłam młoda... Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie miałam pojęcia co mam zrobić. Ucieczka była pierwszą myślą, która wpadła mi do głowy. Może popełniłam wiele błędów wyjeżdżając, ale co wtedy mogłam innego zrobić? Gdyby media się dowiedziały, rozpętałoby się piekło.
-Czyli Nick jest moim synem. -podsumował moją wypowiedź Harry.
-Nie powiedziałam tego. -nie dawałam za wygraną, taki już mój charakter.
-Ale miałaś to na myśli. -on również nie dawał za wygraną. -Nat, nie mam pojęcia co obecnie do mnie czujesz, ale ja Cię kocham. Kochałem, kocham i nigdy nie przestanę. Gdy dzisiaj zobaczyłem Nick'a, pomyślałem sobie, że mógłby być moim synem, jest cudownym dzieckiem. Potem zobaczyłem Ciebie, dodałem jedno do drugiego i wyszło. Nawet jeśli mi nie wybaczyłaś nadal, ja chcę mieć kontakt z Nick'iem. Jest moim synem, mam do niego takie same prawa jak i ty.
-Nie sądzisz, że to będzie nieco dziwne, gdy on teraz to po prostu się dowie, że jesteś jego ojcem? -spytałam próbując zachować spokój, co było trudne. Uczucia aż domagały się wyjścia na zewnątrz.
-Kochasz mnie? -spytał Styles.
-Nigdy nie przestałam. -odpowiedziała cicho.
-Nie myślałaś nigdy, aby zapomnieć o przeszłości? Zacząć od nowa? Ruszyć do przodu?
-Nie miałam na to czasu. -odpowiedziałam bezmyślnie, choć zgodnie z prawdą. Byłam zbyt zajęta Nick'iem i pracą, aby myśleć o sobie.
-Natalie, wyjdź za mnie. -Hazz powiedział spokojnie i spojrzał się na mnie.
-Zgódź się mamo. -dobiegł do mnie głos Nick'a, który stał kilka metrów od nas. Patrzył na nas szczęśliwym wzrokiem. -Ja chcę mieć tatę. Jeśli pozwolisz mu odejść, ja pójdę za nim, to mój tata. -Nick podbiegł do Styles'a i przytulił się do niego. Harry był zaskoczony jego zachowaniem, jednakże szczęśliwy.
-Więc jak? -ponownie spytał się Hazz. Gdy popatrzyłam na nich, coś we mnie pękło. Wcześniej chciałam to naprawić, jednak coś mnie blokowało, a teraz gdy ich zobaczyłam, serce mi zmiękło. Obydwoje byli szczęśliwi. Nie mogłam tego popsuć. Nie mogłam żadnemu z nich zabrać tego szczęścia. Mogłam jedynie sprawić, aby obaj byli jeszcze bardziej szczęśliwi.
-Kocham Cię Harry. -podeszłam do niego i wtuliłam się w tors chłopaka. Tak bardzo mi tego brakowało.
-Kocham Cię Natalie. -szepnął Harry i jeszcze mocniej mnie uścisnął. Nick dołączył do nas. Staliśmy tak przez kilka minut. Byliśmy jedną małą, ale szczęśliwą rodziną. Pierwszy raz od dawna poczułam takie ciepło i radość przeszywającą mój organizm. Teraz już wiem, że zawsze go potrzebowałam i zawsze będę potrzebować.

sobota, 26 kwietnia 2014

35. *Cause I'm tired of feeling alone...

Meg wyjeżdża już jutro! Załatwiłam prawie wszystko. Wiem, że wylot mają późno, dlatego zaczniemy o 16.00 Klub jest załatwiony, katering też... Tort! Jak już szaleć to szaleć, nie? Chwyciłam moją małą rozpiskę rzeczy, które muszę załatwić albo kupić i zbiegłam po schodach na dół, gdzie był Horan.
- Co Ty tak biegasz?- Niall zrobił mi miejsce na kanapie, na które się wpakowałam.
- Załatwienia mam! Nie przeszkadzaj!- Warknęłam i zaczęłam przeglądać kontakty w telefonie.
- Ty tu przyszłaś!
- Cii!- Wybrałam numer do Matta i podniosłam się z kanapy. Lepiej mi się rozmawia na stojąco.- Halo?
- Cześć, Nat! Co tam?
- Potrzebuje tortu pożegnalnego...
- Stypa jakaś czy co?
- Nie! Moja przyjaciółka wyjeżdża! Ty od razu, że stypa!- Pacnęłam się w głowę.
- Zobaczymy co da się zrobić...- Usłyszałam śmiech w słuchawce.- Ale Jaki chcesz mieć dokładnie? Cena? Kolorystyka? Jakieś specjalne uwagi? Na ile osób?
- Oj! Dość sporo ludu! Ale jest łatwiej niż ostatnio, bo chcę zwykły, przeciętny tort...
- "Sporo ludu" To oznacza?
- To jest impreza otwarta, więc nie mogę ci powiedzieć ile będzie dokładnie osób.
- A w jakiej cenie chcesz się zmieścić?
- Wiesz, że tutaj nie chodzi o pieniądze!
- To może Ty się jeszcze zastanów i zadzwonisz później, ok?
- Nie! Wiem! Zrób mi trzy torty! Jeden czekoladowy, jeden waniliowy i jeden jakiś owocowy. Takie, wiesz... Przeciętne...
- No dobra... Na kiedy?
- Jutro o 15.30 pod tym samym klubem co ostatnio.
- Dobra, to do zobaczenia!- Rozłączył się. Czyli torty mam załatwione! Kolejna rzecz, którą mogę odhaczyć na mojej liście! Wszystko jest już gotowe. Zostało mi jedynie kupić jakąś kreację! Usiadłam na kanapie i głośno westchnęłam.
- Nie zostanę organizatorką imprez!- Kombinowałam od rana i skończyłam dopiero o 14.38! Masakra! Ale tak jest, kiedy zostawiasz wszystko na ostatnia chwilę! A teraz jeszcze na zakupy! Ugh!- Jedziesz ze mną po jakąś sukienkę?
- Jasne, a kiedy?
- Teraz! Tylko się przebiorę!- Wzięłam moją listę i wskoczyłam po schodach na górę. Chłopaki pojechali do dziewczyn, a Harry gdzieś zniknął. Wyszedł rano i jeszcze go nie ma... Martwię się trochę, ale co zrobić? Niall ma rację, on jest dorosły... Wygrzebałam ciuchy <KLIK> Szybko ogarnęłam włosy i poprawiłam makijaż.- Jestem!- Zbiegłam po schodach.
- To chodź.- Horan zamknął drzwi i oboje wsiedliśmy do samochodu. Już po chwili byliśmy pod centrum handlowym.- Nie wiem poco Ci nowa sukienka, jak masz ich pełno, ale już dobra...- Mruknął przechodząc przez duże rozsuwane drzwi.
- Nikt Ci nie kazał ze mną jechać...- Uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam blondyna do mojego ulubionego sklepu. Zaczęłam przeglądać wieszaki i ostatecznie wygrzebałam trzy sukienki, które były warte mojej uwagi.- Idę je przymierzyć...- Powiedziałam do Nialla, który ruszył za mną w stronę przymierzalni. Rozłożył się na kanapie, naprzeciwko kabiny. Uśmiechnęłam się szeroko i zasunęłam zasłonę. Na początek poszła niebieska sukienka bez ramiączek. Wskoczyłam w nią i przeglądnęłam się w lustrze. Mam już podobną, więc chyba nie ma sensu kupować prawie identycznej... Następna była z koronki bez pleców... Kolor miała świetny! Łososiowy! Lubię sukienki o łososiowym albo miętowym kolorze! Jedyny minus to to, że koronka nie była jakaś wybitna! Ugh! Wyglądałam jakbym chodziła w firance! W życiu nie kupię sukienki!
- Pokażesz się?- Usłyszałam głos zza zasłony.
- Chwila!- Została ostatnia! W niej cała nadzieja! A tak w ogóle, to te sukienki na wieszaku wyglądały lepiej! Ubrałam sukienkę i wychyliłam głowę, żeby zawołać Nialla. Blondyn siedział rozwalony na tej kanapie.- Podołasz zadaniu i zawiążesz mi sukienkę?- Uśmiechnęłam się.
- Miejmy nadzieję, że podołam...- Horan wpakował się do kabiny. Stanęłam tyłem do niego i czekałam, aż uda mu się to zawiązać. Niech się uczy! Dobrze na tym wyjdzie!- Nie za mocno?- Podniósł wzrok na nasze odbicie w lustrze.
- Jest ok... I jak?- Spojrzałam na jego twarz.
- Ślicznie...- Chłopak objął mnie w talii.- Ale zdecydowanie lepiej Ci bez ubrań...- Wymruczał do mojego ucha i zaczął całować mnie po ramionach.
- Niall! Zboczeńcu! W sklepie jesteśmy!- Wycedziłam przez zęby.- Nie w miejscu publicznym! Wynocha mi stąd! Kupujemy tą! A Ty się masz opanować!- Bardziej się śmiałam, niż byłam na niego zła. W sumie nie miałam za co... Każdy chłopak jest zboczony, tylko niektórzy dobrze to ukrywają!- Rozwiąż to...
- Z miłą chęcią...
- A mówią, że Harry to ten zboczony...- Pacnęłam się w czoło, na co Horan się zaśmiał.
- Już...
- To teraz wyjdź.- Wypchnęłam go z kabiny. Szybko ubrałam swoje ciuchy. Wstąpiliśmy jeszcze do paru sklepów i ostatecznie skomponowałam dość ładny zestaw.


~~

- Natalie?! Już?! Musimy tam być godzinę wcześniej!- Usłyszałam krzyk Nialla.
- Już biegnę!- Odkrzyknęłam z łazienki dokańczając makijaż. Z włosami nie miałam dużo roboty, podkręciłam tylko końcówki.
- Natalie!
- Już!- Wzięłam torebkę i telefon z szafki nocnej. Telefon najważniejszy! Mogą dzwonić albo coś! Wybiegłam z pokoju i już byłam w połowie schodów, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam butów.
- Natalie!- Powiedział Louis całkiem zrezygnowany. Wróciłam się i zabrałam czarne szpilki, które ubrałam na nogi dopiero na dole.
- Jedziemy!- Minęłam chłopaków i wyleciałam z domu. Wpakowaliśmy się szybko do samochodu. Mamy 15-sto minutowe opóźnienie! Zaraz pod klub przyjedzie Matt z tortami, a mnie tam nie ma! Zadzwonił mój telefon.
- Słucham?
- Nat, gdzie wy jesteście?- Usłyszałam głos Perrie.
- Jedziemy! Będziemy za 5 minut!
- Ale katering przyjechał, a ja nie wiem co i jak!
- Już dojeżdżamy...- Rozłączyłam się. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam dość sporo osób czekających przed klubem na wejście. Czyli musimy wjechać od tyłu. Wypadłam z samochodu, jak tylko zobaczyłam, że się zatrzymaliśmy... Wbiegłam do środka i pogadałam z gościem od kateringu. Jak tylko skończyłam mu wszystko tłumaczyć dostałam SMSa od Matta, że czeka pod klubem. Chłopcy i reszta dziewczyn poszli pozałatwiać inne rzeczy. Poszłam na tyły, gdzie Matt rozmawiał z ochroniarzem. Koniecznym było, żeby ochrona stała w całym klubie. Nigdy nie wiadomo jaki świr tu wpadnie!
- Ale tłumaczę panu, że mam torty dla Natalie!
- A ja panu tłumaczę, że nie mamy informacji o żadnych tortach!- Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do przekomarzającej się dwójki.
- Cześć Matt!
- Cześć Natalie... Może wytłumaczyć temu panu poco tu jestem!- Warknął pod nosem i poszedł wyciągać torty. Ominęłam ochroniarza posyłając mu uśmiech, chyba zrozumiał... Chłopak wyładował trzy torty.
- Świetne są!- Rzuciłam się na Matta.- Chodź pomożesz mi wjechać nimi na salę...
- Jasne...- Postawiliśmy torty przy stoliku, na którym ludzie od kateringu rozłożyli swoje żarełko. Zapłaciłam Mattowi i pożegnałam się z nim. 
- Jak chcesz możesz przyjść... Tym razem Cie wpuszczą!- Zaśmiałam się odprowadzając go do samochodu.
- Mam dużo pracy, więc raczej odpada... Ale dzięki za propozycję...
- Szkoda... No to do zobaczenia...- Przytuliłam go i wróciłam na salę.
- Nieźle się spisał... Nie są wymyślne, ale ładne...- Niall stanął za mną i objął mnie w talii. Ma rację! Matt wykonał kawal dobrej roboty!


- Która jest godzina?- Odwróciłam się w stronę blondyna.
- Dochodzi 16...
- Meg i Max zaraz przyjadą...
- A co stresujesz się?- Niall się zaśmiał i mocno mnie przytulił.
- Jak tam gołąbki?- Za nami znalazła się Perrie i cała reszta. W sali powoli robiło się dość tłoczno, a Megan i Max'a jeszcze nie było! Pociągnęłam Nialla za rękę przed klub. Zaczynam się martwić, przecież dobrze wiedzieli, że maja tu być o 16.00! Reszta została w środku, nikt im nie odbierze dobrej zabawy! W dodatku Harry też miał dojechać, a go nie ma, do cholery! Nie dość, że Megan i Max, to jeszcze on! Zmówili się czy co?
- Nat, przestań się tak martwić... Może auto im nie odpaliło albo drzwi się zatrzasnęły? Takie rzeczy się zdarzają i nie są szkodliwe...- Nialler objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Nie pomagasz...- Mruknęłam.
- Oj, no Natalie! Nie zamieściłaś w tej swojej rozpisce małych opóźnień?- Blondyn się zaśmiał za co dostał ode mnie w ramię.- Ty też się spóźniłaś...
- Ale to inna sprawa! Zrozum, że się martwię!
- Ale nie ma o co...- Do moich oczu zaczęły napływać łzy. W głowie mam najczarniejsze scenariusze tego, co mogło się stać! Może potrącił ich samochód? Albo zostali porwani dla okupu? Przecież zarówno Harry, jak i Max są znani! Ktoś mógł ich porwać! A co gorsze, mógł ich nawet pozabijać! Nigdy nie wiadomo jakie typy się kręcą po mieście! Zacisnęłam powieki, żeby się nie rozpłakać... Czemu ja jestem taka płaczliwa?!- Uspokój się już! Nic im nie jest...- Niall chwycił mój podbródek i musnął moje usta.- Oczywiście gdzieś z boku błysnął flesz... Nie wiem o co to całe halo z paparazzi, ale niech im będzie...- Zadzwonimy...- Blondyn wyciągnął z kieszeni telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Czekałam aż zacznie coś mówić, aż ktoś podniesie słuchawkę!- Nie odbiera...
- Jadą!- Krzyknęłam i pokazałam palcem na nadjeżdżający samochód.
- Mówiłem! A Ty się tak martwiłaś!
- Ale Hazzy nie ma... Nie wrócił od wczoraj, a ja byłam tak zajęta, że nawet tego nie zauważyłam...
- Może pojechał do rodziny...
- Powiedziałby...
- Nie musi się nam ze wszystkiego spowiadać...
- Cześć!- Megan do nas podbiegła i mocno przytuliła. Była ubrana w to. Później doszedł do nas Max i razem weszliśmy do klubu. Zarówno Meg, jak i Max byli zachwyceni! Czyli jednak mi się udało, ale to nie zmienia faktu, że cholernie martwię się o tego idiotę. Innym udzielił się ten klimat, a mi nie!
- Idę do niego zadzwonić.- Powiedziałam zaraz przy uchu Nialla, bo muzyka grała dość głośno. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Wyszłam z budynku i wybrałam numer do Harry'ego. Nie odbiera! Próbowałam jeszcze kilka razy i za każdym coraz bardziej się denerwowałam. Nagle na ramieniu poczułam czyjąś dłoń, dzięki której się wzdrygnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Hazzę.- Jak ja się martwiłam! Gdzieś Ty był?!
- Przepraszam... Jest dopiero 17.05 a ja sobie zwyczajnie zapomniałem, a byłem na drugim końcu miasta i...
- Nieważne! Dobrze, że nic Ci nie jest!- Rzuciłam się na niego z szerokim uśmiechem.
- Chodź...- Pociągnął mnie za nadgarstek. Teraz już wszystko jest idealnie!

Siedzieliśmy przy sporym stoliku. Co chwila podchodziła jakaś osoba, która chciała porozmawiać. Reszta przyszła po prostu się pobawić. Tak się cieszę, że Megan ma szansę! Nawet jeżeli musi wyjechać. Miesiąc to nie jest długo! Przeżyję... Chyba... Tak bardzo nienawidziła tej pracy w bibliotece, to teraz ma! Wiem, że nic się jej tam nie stanie, bo będzie z Max'em. Jedyne czym mogę się martwić to Harry... Jest taki smutny, nieobecny... Ja nie wiem co mogę jeszcze zrobić!
- Przestań myśleć i chodź...- Niall wystawił do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i odkładając drinka, chwyciłam ją. Weszliśmy na parkiet i akurat zaczęła lecieć wolna... Mają wyczucie, trzeba im przyznać... Horan położył dłonie na moich biodra, a ja swoje zawiesiłam na jego ramionach. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, a ja nie mogłam skupić się na chłopaku. Naprawdę martwię się o Harry'ego. Mam wrażenie, że jest z nim coraz gorzej i widzę, że udaje... Udaje, że wszystko jest ok...- Nie przejmuj się tak...- Niall przyciągnął mnie bliżej siebie, o ile było to możliwe... Westchnęłam tylko.
- Nie potrafię się tak nie przejmować... Taka już jestem i tyle...
- Przecież wszystko jest już dobrze...- Blondyn chwycił moja twarz w dłonie.- Harry już nie pije, my przestaliśmy się tak bardzo ukrywać... Wszystko wróciło do normy...
- Naprawdę nie widzisz, że Hazz tylko udaje?
- On udaje, czy może Ty nie chcesz uwierzyć, że jest dobrze? Hm?- Niall lekko się uśmiechnął.
- Nie wiem...
- A gdzie ta Natalie, która żyje chwilą i nie przejmuje się problemami?
- Tutaj!- Zaczęłam się śmiać, jak jakaś wariatka!
- No i to mi się podoba...- Horan wpił się w moje usta. Usłyszałam oklaski na sali... Takie to dziwne, że się ludzie całują? No ale lud nie wiedział, że ja i Niall... Odsunęłam się lekko od niego, bo miałam wrażenie, że zaraz mnie połknie... Jesteśmy w miejscu publicznym! Chłopak się zaśmiał, a ja przygryzłam lekko wargę. Przez jego ramię zobaczyłam Harry'ego. Patrzył na mnie, ale kiedy złapałam z nim kontakt wzrokowy, on od razu przekręcił głowę w inną stronę. Piosenka się skończyła, więc chwyciłam Horana za rękę i pociągnęłam w stronę stolika.
- No, no, no! Umiecie zrobić wokół siebie zamieszanie!- Zaśmiała się Pezz.
- Nialler się nam rozhasał!- Słysząc te słowa, padające z ust Louisa, o mało nie posikałam się ze śmiechu, Co z tego, że wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotkę! 
- Kiedyś trzeba!- Nadal nie mogłam przestać się chichrać.
- Następny ja sobie rezerwuję!- Krzyknął Max.
- Następny, co?
- Taniec!- Kiwnęłam głową i upiłam łyk drinka. Teraz zauważyłam, ze Harry'ego nie ma z nami. Ciekawe gdzie poszedł? Może do toalety? Oczywiście nie musiałam długo czekać, aż znowu usłyszałam wolna piosenkę.- Dobra, Nat! Zarezerwowałem sobie i nawet jak nie pójdziesz, to Cię tam siłą wciągnę!- Max zaczął się zaśmiał.
- Tylko łapy przy sobie!- Warknął Niall, na co wszyscy wybuchli śmiechem! Wyszłam z chłopakiem na parkiet i zarzuciłam ręce na jego ramiona, a on swoje podniósł do góry.
- Co ty robisz?- Zrobiłam minę w stylu WTF?! A on odwrócił głowę w stronę stolika.
- Może być Niall?!
- Świetnie!
- Idioci! Kompletne zjeby!

Właśnie staliśmy na  lotnisku. Wszyscy, oprócz Harry'ego... Nie wrócił... 

- To do zobaczenia...- Megan mocno mnie przytuliła.
- Będę tęsknić...
- A obiecałam, że nie będę ryczeć!- Meg mruknęła sama do siebie.
- To tylko miesiąc, tak?- Dziewczyna pokiwała głową i jeszcze raz mnie przytuliła.- Będę dzwonić...
- Dam Ci znać jak wylądujemy...
- Ej! Niema się czym przejmować! Megan będzie ze mną i na pewno jej nie zgubię!
- Chodź tu!- Rzuciłam się na Max'a.
- Jest o wiele łatwiej, niż za pierwszym razem, nie?- Uśmiechnął się.
- O wiele!- Wszyscy się pożegnali i Megs razem z Max'em musieli iść na odprawę. Pomachałam im i razem z chłopakami wyszliśmy z lotniska. Wróciliśmy do domu, a ja nie myślałam o niczym innym, jak o tym, że Hazzy nie ma! Nie przyszedł się nawet pożegnać! Wzięłam prysznic i wpakowałam się na łóżko, zaraz obok Nialla. Mam złe przeczucia...

Rano obudził mnie mój telefon. Podniosłam się i przetarłam oczy. Spojrzałam na wyświetlacz, ale nie dzwonił nikt, kogo miałabym w kontaktach. Może jeszcze chodzi o coś z tym wczorajszym klubem...
- Halo?- Przyłożyłam komórkę do ucha i spojrzałam na Horana, który przekręcił się na bok. Mruknął niezadowolony...
- Pani Natalie Watson?
- Tak, a o co chodzi?- Poprawiłam się i szczerze powiedziawszy byłam wystraszona, bo głos mężczyzny, z którym rozmawiałam był bardzo poważny...
- Pan Styles został właśnie przywieziony do szpitala...- Upuściłam telefon na podłogę i zakryłam usta dłonią. Wiedziałam, że coś jest nie tak!- Halo? Halo?- Usłyszałam z telefonu i szybko go podniosłam.
- Słucham...- Wydukałam, bo dławiłam się własnymi łzami.- Co z nim? Dlaczego trafił do szpitala?
- Próba samobójcza... Więcej informacji udzielimy na miejscu...- Teraz kompletnie się popłakałam. Telefon ponownie wylądował na podłodze, a mi zrobiło się słabo. Zakręciło mi się w głowie, ale na szczęście nie zemdlałam... Co ten idiota zrobił...


*Ponieważ mam dość czucia się samotnym...

------------------------------------------------------------

Hejo! Mordki wy moje! <3 Najważniejszy rozdział w całym blogu (Tak samo jak następny) a ja kompletnie zjebałam! Nienawidzę siebie, że zawsze jak jest coś najważniejszego, to ja muszę to zjebać! Ugh! Torciki są wykonaniem mojego wujka! Aww! <3 Ma bardzo ciekawe pomysły, a jak chcecie zobaczyć więcej, to TU macie link. Byłam sobie przedwczoraj u bff na nocowanku! Było zajebiście! Zeżarłyśmy pizze i chyba z tone frytek! A tak dokładnie to ok. 5 misek XD Dzwoniliśmy do ludzi prosząc do telefonu jakiegoś Mietka XD Albo chciałyśmy sprzedać tonkę węgla i gościu to łyknął XD Kazał przywieść to gdzieś do Czernichowa XD O 7.00 rano, bo tak mu pasowało, miałyśmy zadzwonić i zaspałyśmy ;-; Ciekawe czy przyjechał po tonkę węgla XD Oglądałyśmy mega zboczone komedie i ostatecznie poszłyśmy spać ok. 03.00 Podsumowując! Mogłabym tak codziennie! Mam nadzieję, że skomentujcie ^^ i że Wam się podoba! A teraz fotki XD