31. "Mam klucz dla Ciebie, chodź naprawimy wszystko..."~ GrubSon
*" ... Ooo nie łam się będzie dobrze, wiem łatwo powiedzieć,
ale lepiej mieć nadzieje, niż siedzieć i nic nie mieć..."
- Naprawdę myślisz, że wszystko będzie tak jak dawniej?- Wytarłam łzy, które kapały na podłogę.
- Co?- Harry odsunął się lekko ode mnie.
- Nie będzie tak jak kiedyś... Nie będziemy razem... Harry, przecież jeszcze wczoraj ty sam myślałeś, że mnie zdradziłeś... Kocham Cię, jak nikogo innego... Jesteś chyba pierwszą osobą, którą tak bardzo pokochałam... Pierwszą prawdziwą miłością...
- To dlaczego nie chcesz spróbować?- Przerwał mi i pociągnął nosem. Podeszłam do niego i wytarłam łzy, spływające po jego policzkach.
- Nie ma sensu ratować związku, który Cię niszczy... Ranisz mnie, Harry... Ja tego długo nie wytrzymam, a chciałabym... Nie jestem taka silna jak myślisz... Jestem krucha, moja psychika jest krucha... A ty? Niszczysz mnie...
- A mnie niszczy brak Twojej obecności! Brak Twojego dotyku, widok Ciebie całującej Nialla! Brakuje mi Twojej miłości, Natalie... Nie zabieraj mi całego mojego świata...- Harry kompletnie się rozkleił, ja z resztą też! Nie mogę... Chciałabym, ale nie mogę... Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam się. Znowu zakręciło mi się w głowie... Ponownie upadłam, na szczęście Harry zdążył mnie złapać...
- Przepraszam...- Wydukałam, a Meg pomogła mi wejść po schodach do pokoju Nialla. Horan wszedł zaraz za nami. Podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać.
- Megan?
- Tak?- Dziewczyna posadziła mnie na łóżku.
- Wybierz jej jakieś ubrania...
- Poco?- Zerwałam się, nadal płacząc....
- Nie obchodzi mnie czy Ci się to podoba czy nie, ale ubierasz się i jedziemy do lekarza. W tej chwili, a jak nie pojedziesz dobrowolnie to zaprowadzę Cię tam siłą.- Niall wycedził przez zęby.
- Nigdzie nie jadę!
- Nie dyskutuj ze mną, ok? Jedziesz i koniec.
- Nie będziesz mi rozkazywał!
- Po pierwsze, przestań na mnie krzyczeć. Po drugie, będę, bo się o Ciebie martwię.- Dziwie się, że Horan ma do mnie taką cierpliwość. Wiem, że nie ma sensu z nim dyskutować. Ale może...
- Nie teraz... Ja nie chcę się nigdzie ruszać! Pierwsze zadzwoń i się zapytaj, albo lepiej ja zadzwonię... Tylko trochę się uspokoję...
- Niall, ona ma rację... Zadzwońmy, może nie będzie trzeba jej męczyć i jeździć po lekarzach...- Dzięki Ci Megan! Moja bohaterka!
- To dzwonię...- Horan wyciągnął telefon i wybrał jakiś numer. Podał mi komórkę.- Wytłumaczysz czy ja mam mówić?
- Ja...- Mruknęłam i pociągnęłam nosem.
- Halo?- Powiedział miły głos po drugiej stronie.
- Dzień dobry... Mogłabym rozmawiać z lekarzem?
- Tak zaraz panią przekieruję...- Czekałam krótką chwilkę, aż w końcu ktoś się odezwał.
- Słucham?
- Dzień dobry... Ja chciałam się zapytać czy jest konieczność wizyty w przychodni...
- A co pani dolega?- Przerwał mi.
- Ostatnio zemdlałam i czuję się słabo... Kręci mi się w głowie...
- Przyczyną omdleń i osłabienia może być wiele czynników... Jadła coś pani, albo czy zdarzyło się coś ostatnimi czasy? Stres?
- Tak właściwie to ostatnio towarzyszy mi dużo stresu...
- Więc to raczej będzie tym spowodowane... Musi pani odpoczywać... Kilka dni nic nierobienia dobrze pani zrobi...- Usłyszałam śmiech mężczyzny. Tyle dobrze, że to nic poważnego...
- Czyli tylko odpoczywać?
- Tak, a jeżeli to nie pomoże to proszę przyjechać do przychodni...
- Dziękuję, do widzenia...
- Mam nadzieję, że nie...- Ponownie się zaśmiał... Lubię takich lekarzy.
- Mówiłam, że to nic poważnego!- Oddałam Niallowi telefon i rozwaliłam się na łóżku.
- Niech Ci będzie...
- To ty odpoczywaj, a ja jeszcze do Ciebie zadzwonię...- Powiedziała Meg i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Pa!- Przytuliła mnie i wyszła.
- Śpij...- Mruknął Niall, podając mi koc... Wyszedł z pokoju, zamykając drzwi za sobą i Megan. Trochę się boję, że przyśni mi się kolejny koszmar... Ale z drugiej strony jak nie pójdę spać, to będę wiecznie leżeć na ziemi...
Obudziłam się w średniej wielkości sali. Była cała biała... W oknach oprócz szyb były jeszcze kraty... Małe metalowe, ładnie pościelone łóżko stało w rogu pomieszczenia. Mała komoda postawiona obok równie małego biurka i krzesełka. Obróciłam się w drugą stronę, by obejrzeć resztę pokoju. Drzwi znajdowały się zaraz obok dużego "okna". Po drugiej stronie były pielęgniarki i kilku facetów w białych kitlach. Na zwykły szpital to nie wygląda... Podeszłam do drzwi z nadzieją, że je otworzę, ale ktoś był szybszy. Do sali weszli dwaj umięśnieni mężczyźni o ciemnym kolorze skóry... Ubrani byli tak jak lekarze w białe stroje. Prowadzili chłopaka... Tą lokatą główkę poznałby każdy... Posadzili Harry'ego na łóżku i wyszli zamykając za sobą drzwi. Hazz podciągnął kolana pod samą brodę i wpatrywał się w ścianę przed sobą... Usiadłam obok niego i położyłam dłoń na jego kolanie. Wzdrygnął się...
- Harry?- Chłopak przeniósł wzrok ze ściany na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Natalie? To ty? Przyszłaś po mnie?- Jego głos przepełniony był nadzieją... Wpatrywał się chwilę we mnie i z każdą sekundą jego uśmiech zmieniał się w strach...- Ty nie żyjesz! Nie żyjesz!- Zaczął krzyczeć i zerwał się z łóżka, stając na środku pokoju.
- Harry...
- Daj mi spokój! Nie wiem co mam zrobić! Przepraszałem! Odejdź, nie męcz mnie!- Uciekł do kąta i skulił się w nim... Po jego policzkach strużką płynęły łzy.
- Ale ja nie wiem o czym ty mówisz...- Starałam się do niego zbliżyć, ale z każdym moim krokiem on kulił się jeszcze bardziej...
- Ty nie żyjesz... Umarłaś... Nie możesz tu być... Przestań mnie męczyć, proszę...- Wyszeptał i schował twarz w dłoniach... Drzwi się otworzyły i do środka wpadło kilka osób. Zebrali się wokół Harry'ego i próbowali ubrać mu kaftan bezpieczeństwa... Czyli to psychiatryk... Harry w psychiatryku? Hazz ciągle patrzył się w jeden punkt na ścianie, a bardziej w rogu pomieszczenia. Odwróciłam się i ujrzałam w nich samą siebie... Stałam w kącie... Całą twarz miałam pociętą, oczy podkrążone... Wyglądałam jak potwór... Nie było widać moich tęczówek ani źrenic... Lekko zamglone białka oczu... Ciało wychudzone, po którym spływała krew... Koło mojej nogi stała mała dziewczynka, równie zmasakrowana jak ja... Obie się uśmiechały...
- Cierp...- Szepnęłam, a może bardziej szepnęła Natalie...- Cierp za to co mi zrobiłeś...- Harry'ego nadal uspokajali, ale on był cały roztrzęsiony... Szarpał się z tymi mężczyznami, a oni nie mogli ubrać mu tego kaftana! W końcu wyrwał się i wybiegł przez otwarte drzwi. Pobiegłam za nim... Hazz ciągle oglądał się za siebie i widząc moja osobę, przyspieszał... Wybiegł na ulicę i nie patrząc na nic wbiegł na jezdnię... Zatrzymałam się na chodniku i widziałam jak przed chłopakiem wyrasta ta zła Natalie... Harry się zatrzymał i nie wiedział co zrobić. Usłyszałam tylko pisk opon i zobaczyłam samochód, który z impetem uderzył w ciało Hazzy.
- Harry!
- Harry!- Krzyknęłam, podnosząc się równocześnie do pozycji siedzącej... Byłam cała zapłakana... Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17.13 Opuściłam nogi na podłogę... Podniosłam się powoli, żeby nie wylądować na ziemi i o dziwo, prawie w ogóle nie kręciło mi się w głowie... Było na tyle dobrze, że nie musiałam podpierać się o ściany, żeby gdzieś pójść. Zeszłam powoli po schodach, bo jednak chyba wolę nie ryzykować... Chłopcy siedzieli w salonie... Wszyscy oprócz Harry'ego...
- Krzyczałaś?- Zapytał Lou, jak tylko mnie zobaczył...
- Emm... No tak...
- Mówiłem!- Wydarł się na całe pomieszczenie, aż zapulsowało mi w głowie.
- Co się stało?- Tym razem odezwał się Niall i chciał wstać...
- Siedź... Mam koszmary...- Przeszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Wróciłam do salonu, siadając na rogu kanapy zaraz obok Horana. Wywaliłam nogi na jego kolana i wzięłam kilka łyków zimnej cieczy...
- Co Ci się śniło?- Blondyn podał mi poduszkę, na którą patrzyłam przez chwilę, ale byłam za leniwa, żeby ją zabrać...
- Nieważne...
- Lepiej Ci?
- O wiele! Mogę chodzić!- Poniosłam ręce do góry i zaczęłam się śmiać.
- Humor Ci wrócił!- Krzyknął Lou i rzucił we mnie poduszką.
- Nie dobijaj rannego!- Odrzuciłam ją.- A gdzie Harry?
- Wyszedł...- Odpowiedział Liam... Pokiwałam głową...
- Niall?- Odwróciłam do niego twarz.
- Co?
- Jestem głodna...
- No i co w związku z tym?- Śmiesznie się skrzywił.
- Robimy ciasteczka? Albo babeczki! Albo ciasteczka i babeczki!- Klasnęłam w ręce i zrobiłam minę psiaka.
- No proooszę!
- Nialla nie trzeba dwa razy prosić, jeżeli chodzi o jedzenie, a tym bardziej jak ma je robić z Tobą!- Mruknął Zayn i zabrał pilot ze stołu.
- No chodź!- Nialler chwycił mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. Zaczęliśmy wyciągać odpowiednie produkty,
- Tylko bez wojny na mąkę, bo do dzisiaj mam wrażenie, że jeszcze mam ją w głowie...- Blondyn śmiesznie się podrapał po tej swojej czuprynce.
- Dobrze mamusiu...- Zaczęłam się śmiać.
Włożyliśmy blaszkę z rozgrzanego piekarnika. Usiadłam na podłodze wpatrując się w jego szybkę. Lubię się przyglądać jedzeniu w piekarniku... Zawsze tak miałam! Nieważne co było w środku czy kurczak, czy ciasto... To jest jak nałóg! Niall usiadł obok mnie...
- Ile jeszcze?!- Oparłam się o szafkę... Druga rzecz o mnie, nie cierpię czekać!
- Wiesz, że one muszą jeszcze wystygnąć?
- Zjem ciepłe...- Mruknęłam i o mało nie podskoczyłam słysząc charakterystyczne pikanie piekarnika.- Gotowe!
- To wyciągaj...- Popatrzyłam na Niallera jak na idiotę i wybuchłam głośnym śmiechem.- No co?
- Serio? Możesz już wzywać karetkę... Ja nie tykam piekarnika...
- Bo?
- Niall! Chcesz mnie zabić?!- Ciągle się śmiałam.
- Dobra! To ja wyciągnę...- Horan otworzył piekarnik i wyjął blaszkę z ciachami! Pachniało w całym domu! A to jeszcze ostygnąć musi, foch! Wyszłam z kuchni i rozwaliłam się na kanapie... Ale ten czas leci...
- Zrobiliście te babeczki?
- Ciastka...- Poprawiłam Louisa...
- Nieważne! Gdzie one są?
- Stygną...- Niall do nas dołączył... Jak my byliśmy w kuchni Zayn i Liam wyszli...
- Gdzie oni poszli?- Wyrwałam Lou pilota od telewizora.
- A jak myślisz?
- Danielle i Pezz?
- Bingo! Jakaś ty mądra, Nat...- Tommo pogłaskał mnie po głowie...
- A dlaczego ty nie siedzisz u El?
- Mówiła, że coś dzisiaj nie może... Oddaj pilota!
- Nie!- Odsunęłam się jak najdalej od chłopaka i zatrzymywałam go swoją zacną stopą.
- Oddaj!
- Nie oddam!- Wystawiłam rękę do tyłu.
- Dziękuję!- Zaśmiał się Niall i wyrwał mi pilota. Razem z Louisem popatrzyliśmy się na niego jak na idiotę, a ten wywalił się na fotelu i zaczął skakać po kanałach. Gdzie są moje ciasteczka?
Siedzieliśmy i obżeraliśmy się ciastkami, oglądając przy tym jakiś horror. Mogę się założyć, że wyglądaliśmy komicznie! Cali wystraszeni, wpieprzający czekoladowe ciastka... Dzień jak co dzień! W filmie zaczął się najbardziej trzymający w niepewności moment. Jakiś zamaskowany ludek z piłą mechaniczną zaczął masakrować innych ludków na obozie, masakra! Wszędzie latała krew, a tu nagle zadzwonił mój telefon. Tak się wystraszyłam, że podrzuciłam ciastko, które dotychczas było w mojej ręce. Wylądowało na głowie Louisa, a ten nie wiedział co to i zaczął śmiesznie skakać. Z całej sytuacji śmiał się Niall...
- Hahaha!
- Cicho! Telefon dzwoni!- Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że to Meg.- Hejo!
- Cześć Natalie! Nie uwierzysz co się sta...
- Hahaha!
- Zamknij się idioto!- Rzuciłam w Nialla poduszką i ustawiłam na głośnomówiący.
- Co tam u Was tak wesoło?
- Wystraszyłaś nas...
- Jak?
- Nieważne! O co chodzi?
- Dzwonił ten facet...
- Jaki facet?- Przerwał nam Louis.
- Gabrielle miała propozycję dla Megan... Nasza Meg może zrobić karierę w mojej branży! Nie przerywaj!
- Dzięki!- Dziewczyna zaśmiała się po drugiej stronie.- Mam tą robotę!- Zaczęłam piszczeć jak głupia!
- Przyjdź jutro, wszystko mi opowiesz!
- Nam też!- Krzyknął Niall, a ja wybuchłam śmiechem.
- Dobra, to ja wpadnę przed południem... Do chłopaków, tak?
- Tak!
- Dobranoc! A jak się czujesz?
- Dobrze... Jutro pogadamy...- Rozłączyłam się i w całym pokoju zapadła cisza...- Jezusie! Jak ona zrobi karierę, to będę najszczęśliwszą osobą na świecie! Będę się cieszyła bardziej niż ona!- Wzięłam kolejne ciastko.
- Ja idę spać, jest już późno...- Powiedział Louis i wstał. Rzeczywiście, była 23.57... A Harry'ego jeszcze nie było?
- Ja też idę! A ty, Nat?- Niall podniósł się z fotela.
- Nie ja poczekam na Harry'ego...- Mruknęłam i zaczęłam skakać po kanałach.
- Jak tam wolisz...- Zostałam sama... Co jak ten idiota znowu coś narozrabiał?! Nie ma go pół dnia! Zaczynam się martwić...
Jest już po trzeciej, a jego ciągle nie ma! Siedziałam na fotelu przy małej lampce. Niall schodził kilka razy i prosił żebym poszła spać, ale ja ciągle go spławiałam... Byłam już kompletnie spanikowana! Próbowałam się do niego dodzwonić, ale za każdym razem włączała się sekretarka... Nie wiem ile razy już dzwoniłam! Ale muszę spróbować jeszcze raz... Wzięłam telefon i wybrałam jego numer... Znowu to samo, czego ja oczekuję?! Zabije tego gnoja, znowu mi to robi! Nie ma go w domu, a ja martwię się jak cholera! Jak długo tak jeszcze będzie?! I jak ja mam kurwa z nim być, jak on wywija takie numery?! Nawet jakbym chciała, to moja psychika tego nie zniesie! Udaję silną, ale taka nie jestem! Znowu się popłakałam i podciągnęłam nogi pod samą brodę... Zerwałam się z fotela, kiedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi... Pobiegłam do przedpokoju, gdzie był Harry. Dzięki Bogu!
- Ty debilu! Gdzie się do cholery podziewałeś?! Siedzę tu całą noc, a Ciebie nie ma i nie ma!
- Poco Ty się mną w ogóle interesujesz?- Burknął zdejmując kurtkę.
- Bo Cię kocham i się o Ciebie martwię...
- Chciałbym żeby tak było...
- A nie jest?!
- Nie...- Ominął mnie ze spuszczoną głową... Było czuć od niego dym papierosowy i alkohol, ale nie był jakoś specjalnie najebany... Może wypity, ale nie najebany...
- To jak według Ciebie jest?- Wydukałam cała zapłakana, a on się zatrzymał i odwrócił powoli w moją stronę.
- Nie jest tak jak kiedyś... Ja Cię kocham, ale Ty mnie nie... Zrozumiałem to, Nat... Nie wiem po co Ty w ogóle się mną przejmujesz... Powinnaś mieć mnie w dupie, po tym co Ci zrobiłem...
- Ale nie mam! Przestań pierdolić i się ogarnij! Ja się tu o Ciebie martwię, a Ty i tak masz mnie gdzieś! Strasznie mnie kochasz, a w ogóle nie przejmujesz się tym co czuję!
- Przejmuję i to za bardzo...- Odwrócił się na pięcie, a spod rękawów jego bluzy zobaczyłam kilka podłużnych kresek... Co ten idiota zrobił?!
----------------------------------------------------------
Tak więc Misiaki... Standardzik, że nie wiem co napisać, a zaczynam się rozpisywać... Kolejny średniej długości, ale tak jak zapowiadałam... Teraz takie będą... Nie chcę zawalać rozdziału szczegółami, bo wyjdzie coś w stylu "Położyłam moją zacną stopę z dużymi palcami i paznokciami koloru różowego na twarzy Louisa Tomlinsona, żeby powstrzymać go przed zabraniem mi małego podłużnego urządzenia- pilota, służącego do przełączania kanałów w telewizorze, który swoją drogą jest wspaniałym wynalazkiem ludzkości..." Ble, ble, ble i mogłabym tak przez pół rozdziału... Jest jak jest i muszę skończyć w danym momencie, żeby zostawić Wam taki mały niedosyt (Wiem, jestem zła! Buahaha!) Właśnie czytam tą notkę bratu, bo pyta się z czego ryję XD Rozdziały mam napisane do połowy 33! Hahaha! Jak na mnie to duuużo! Czekam na Wasze komentarze (Pobawimy się w żebraka) Komentujcie, bo to bardzo motywuje! Jestem szczęśliwa, kiedy wyrażacie swoja opinię i w ogóle... Z wejść i statystyk jestem zadowolona, ale z komów nie bardzo... Choć nie mogę narzekać... Zanim dodałam tą notkę tutaj było napisane "Notka! Weź nie zapomnij, idiotko!" Prawie zapomniałam... ;-; Ale to ja, więc... Dobra, Parówy! Ja was dłużej nie zanudzam, ale wątpię, że ktokolwiek czyta XD Idę malować paznokcie... Do środy! Jak będziecie grzeczni, to może przez Święta zajączek przyniesie Wam prezencik? Jakiś dodatkowy rozdzialik? Zobaczymy... Nara, Mordki! <3 Pozdro dla crazy ludków! (Oni wiedzą o kim mówię...)
- Co?- Harry odsunął się lekko ode mnie.
- Nie będzie tak jak kiedyś... Nie będziemy razem... Harry, przecież jeszcze wczoraj ty sam myślałeś, że mnie zdradziłeś... Kocham Cię, jak nikogo innego... Jesteś chyba pierwszą osobą, którą tak bardzo pokochałam... Pierwszą prawdziwą miłością...
- To dlaczego nie chcesz spróbować?- Przerwał mi i pociągnął nosem. Podeszłam do niego i wytarłam łzy, spływające po jego policzkach.
- Nie ma sensu ratować związku, który Cię niszczy... Ranisz mnie, Harry... Ja tego długo nie wytrzymam, a chciałabym... Nie jestem taka silna jak myślisz... Jestem krucha, moja psychika jest krucha... A ty? Niszczysz mnie...
- A mnie niszczy brak Twojej obecności! Brak Twojego dotyku, widok Ciebie całującej Nialla! Brakuje mi Twojej miłości, Natalie... Nie zabieraj mi całego mojego świata...- Harry kompletnie się rozkleił, ja z resztą też! Nie mogę... Chciałabym, ale nie mogę... Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam się. Znowu zakręciło mi się w głowie... Ponownie upadłam, na szczęście Harry zdążył mnie złapać...
- Przepraszam...- Wydukałam, a Meg pomogła mi wejść po schodach do pokoju Nialla. Horan wszedł zaraz za nami. Podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać.
- Megan?
- Tak?- Dziewczyna posadziła mnie na łóżku.
- Wybierz jej jakieś ubrania...
- Poco?- Zerwałam się, nadal płacząc....
- Nie obchodzi mnie czy Ci się to podoba czy nie, ale ubierasz się i jedziemy do lekarza. W tej chwili, a jak nie pojedziesz dobrowolnie to zaprowadzę Cię tam siłą.- Niall wycedził przez zęby.
- Nigdzie nie jadę!
- Nie dyskutuj ze mną, ok? Jedziesz i koniec.
- Nie będziesz mi rozkazywał!
- Po pierwsze, przestań na mnie krzyczeć. Po drugie, będę, bo się o Ciebie martwię.- Dziwie się, że Horan ma do mnie taką cierpliwość. Wiem, że nie ma sensu z nim dyskutować. Ale może...
- Nie teraz... Ja nie chcę się nigdzie ruszać! Pierwsze zadzwoń i się zapytaj, albo lepiej ja zadzwonię... Tylko trochę się uspokoję...
- Niall, ona ma rację... Zadzwońmy, może nie będzie trzeba jej męczyć i jeździć po lekarzach...- Dzięki Ci Megan! Moja bohaterka!
- To dzwonię...- Horan wyciągnął telefon i wybrał jakiś numer. Podał mi komórkę.- Wytłumaczysz czy ja mam mówić?
- Ja...- Mruknęłam i pociągnęłam nosem.
- Halo?- Powiedział miły głos po drugiej stronie.
- Dzień dobry... Mogłabym rozmawiać z lekarzem?
- Tak zaraz panią przekieruję...- Czekałam krótką chwilkę, aż w końcu ktoś się odezwał.
- Słucham?
- Dzień dobry... Ja chciałam się zapytać czy jest konieczność wizyty w przychodni...
- A co pani dolega?- Przerwał mi.
- Ostatnio zemdlałam i czuję się słabo... Kręci mi się w głowie...
- Przyczyną omdleń i osłabienia może być wiele czynników... Jadła coś pani, albo czy zdarzyło się coś ostatnimi czasy? Stres?
- Tak właściwie to ostatnio towarzyszy mi dużo stresu...
- Więc to raczej będzie tym spowodowane... Musi pani odpoczywać... Kilka dni nic nierobienia dobrze pani zrobi...- Usłyszałam śmiech mężczyzny. Tyle dobrze, że to nic poważnego...
- Czyli tylko odpoczywać?
- Tak, a jeżeli to nie pomoże to proszę przyjechać do przychodni...
- Dziękuję, do widzenia...
- Mam nadzieję, że nie...- Ponownie się zaśmiał... Lubię takich lekarzy.
- Mówiłam, że to nic poważnego!- Oddałam Niallowi telefon i rozwaliłam się na łóżku.
- Niech Ci będzie...
- To ty odpoczywaj, a ja jeszcze do Ciebie zadzwonię...- Powiedziała Meg i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Pa!- Przytuliła mnie i wyszła.
- Śpij...- Mruknął Niall, podając mi koc... Wyszedł z pokoju, zamykając drzwi za sobą i Megan. Trochę się boję, że przyśni mi się kolejny koszmar... Ale z drugiej strony jak nie pójdę spać, to będę wiecznie leżeć na ziemi...
Obudziłam się w średniej wielkości sali. Była cała biała... W oknach oprócz szyb były jeszcze kraty... Małe metalowe, ładnie pościelone łóżko stało w rogu pomieszczenia. Mała komoda postawiona obok równie małego biurka i krzesełka. Obróciłam się w drugą stronę, by obejrzeć resztę pokoju. Drzwi znajdowały się zaraz obok dużego "okna". Po drugiej stronie były pielęgniarki i kilku facetów w białych kitlach. Na zwykły szpital to nie wygląda... Podeszłam do drzwi z nadzieją, że je otworzę, ale ktoś był szybszy. Do sali weszli dwaj umięśnieni mężczyźni o ciemnym kolorze skóry... Ubrani byli tak jak lekarze w białe stroje. Prowadzili chłopaka... Tą lokatą główkę poznałby każdy... Posadzili Harry'ego na łóżku i wyszli zamykając za sobą drzwi. Hazz podciągnął kolana pod samą brodę i wpatrywał się w ścianę przed sobą... Usiadłam obok niego i położyłam dłoń na jego kolanie. Wzdrygnął się...
- Harry?- Chłopak przeniósł wzrok ze ściany na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Natalie? To ty? Przyszłaś po mnie?- Jego głos przepełniony był nadzieją... Wpatrywał się chwilę we mnie i z każdą sekundą jego uśmiech zmieniał się w strach...- Ty nie żyjesz! Nie żyjesz!- Zaczął krzyczeć i zerwał się z łóżka, stając na środku pokoju.
- Harry...
- Daj mi spokój! Nie wiem co mam zrobić! Przepraszałem! Odejdź, nie męcz mnie!- Uciekł do kąta i skulił się w nim... Po jego policzkach strużką płynęły łzy.
- Ale ja nie wiem o czym ty mówisz...- Starałam się do niego zbliżyć, ale z każdym moim krokiem on kulił się jeszcze bardziej...
- Ty nie żyjesz... Umarłaś... Nie możesz tu być... Przestań mnie męczyć, proszę...- Wyszeptał i schował twarz w dłoniach... Drzwi się otworzyły i do środka wpadło kilka osób. Zebrali się wokół Harry'ego i próbowali ubrać mu kaftan bezpieczeństwa... Czyli to psychiatryk... Harry w psychiatryku? Hazz ciągle patrzył się w jeden punkt na ścianie, a bardziej w rogu pomieszczenia. Odwróciłam się i ujrzałam w nich samą siebie... Stałam w kącie... Całą twarz miałam pociętą, oczy podkrążone... Wyglądałam jak potwór... Nie było widać moich tęczówek ani źrenic... Lekko zamglone białka oczu... Ciało wychudzone, po którym spływała krew... Koło mojej nogi stała mała dziewczynka, równie zmasakrowana jak ja... Obie się uśmiechały...
- Cierp...- Szepnęłam, a może bardziej szepnęła Natalie...- Cierp za to co mi zrobiłeś...- Harry'ego nadal uspokajali, ale on był cały roztrzęsiony... Szarpał się z tymi mężczyznami, a oni nie mogli ubrać mu tego kaftana! W końcu wyrwał się i wybiegł przez otwarte drzwi. Pobiegłam za nim... Hazz ciągle oglądał się za siebie i widząc moja osobę, przyspieszał... Wybiegł na ulicę i nie patrząc na nic wbiegł na jezdnię... Zatrzymałam się na chodniku i widziałam jak przed chłopakiem wyrasta ta zła Natalie... Harry się zatrzymał i nie wiedział co zrobić. Usłyszałam tylko pisk opon i zobaczyłam samochód, który z impetem uderzył w ciało Hazzy.
- Harry!
- Harry!- Krzyknęłam, podnosząc się równocześnie do pozycji siedzącej... Byłam cała zapłakana... Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17.13 Opuściłam nogi na podłogę... Podniosłam się powoli, żeby nie wylądować na ziemi i o dziwo, prawie w ogóle nie kręciło mi się w głowie... Było na tyle dobrze, że nie musiałam podpierać się o ściany, żeby gdzieś pójść. Zeszłam powoli po schodach, bo jednak chyba wolę nie ryzykować... Chłopcy siedzieli w salonie... Wszyscy oprócz Harry'ego...
- Krzyczałaś?- Zapytał Lou, jak tylko mnie zobaczył...
- Emm... No tak...
- Mówiłem!- Wydarł się na całe pomieszczenie, aż zapulsowało mi w głowie.
- Co się stało?- Tym razem odezwał się Niall i chciał wstać...
- Siedź... Mam koszmary...- Przeszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Wróciłam do salonu, siadając na rogu kanapy zaraz obok Horana. Wywaliłam nogi na jego kolana i wzięłam kilka łyków zimnej cieczy...
- Co Ci się śniło?- Blondyn podał mi poduszkę, na którą patrzyłam przez chwilę, ale byłam za leniwa, żeby ją zabrać...
- Nieważne...
- Lepiej Ci?
- O wiele! Mogę chodzić!- Poniosłam ręce do góry i zaczęłam się śmiać.
- Humor Ci wrócił!- Krzyknął Lou i rzucił we mnie poduszką.
- Nie dobijaj rannego!- Odrzuciłam ją.- A gdzie Harry?
- Wyszedł...- Odpowiedział Liam... Pokiwałam głową...
- Niall?- Odwróciłam do niego twarz.
- Co?
- Jestem głodna...
- No i co w związku z tym?- Śmiesznie się skrzywił.
- Robimy ciasteczka? Albo babeczki! Albo ciasteczka i babeczki!- Klasnęłam w ręce i zrobiłam minę psiaka.
- No proooszę!
- Nialla nie trzeba dwa razy prosić, jeżeli chodzi o jedzenie, a tym bardziej jak ma je robić z Tobą!- Mruknął Zayn i zabrał pilot ze stołu.
- No chodź!- Nialler chwycił mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. Zaczęliśmy wyciągać odpowiednie produkty,
- Tylko bez wojny na mąkę, bo do dzisiaj mam wrażenie, że jeszcze mam ją w głowie...- Blondyn śmiesznie się podrapał po tej swojej czuprynce.
- Dobrze mamusiu...- Zaczęłam się śmiać.
Włożyliśmy blaszkę z rozgrzanego piekarnika. Usiadłam na podłodze wpatrując się w jego szybkę. Lubię się przyglądać jedzeniu w piekarniku... Zawsze tak miałam! Nieważne co było w środku czy kurczak, czy ciasto... To jest jak nałóg! Niall usiadł obok mnie...
- Ile jeszcze?!- Oparłam się o szafkę... Druga rzecz o mnie, nie cierpię czekać!
- Wiesz, że one muszą jeszcze wystygnąć?
- Zjem ciepłe...- Mruknęłam i o mało nie podskoczyłam słysząc charakterystyczne pikanie piekarnika.- Gotowe!
- To wyciągaj...- Popatrzyłam na Niallera jak na idiotę i wybuchłam głośnym śmiechem.- No co?
- Serio? Możesz już wzywać karetkę... Ja nie tykam piekarnika...
- Bo?
- Niall! Chcesz mnie zabić?!- Ciągle się śmiałam.
- Dobra! To ja wyciągnę...- Horan otworzył piekarnik i wyjął blaszkę z ciachami! Pachniało w całym domu! A to jeszcze ostygnąć musi, foch! Wyszłam z kuchni i rozwaliłam się na kanapie... Ale ten czas leci...
- Zrobiliście te babeczki?
- Ciastka...- Poprawiłam Louisa...
- Nieważne! Gdzie one są?
- Stygną...- Niall do nas dołączył... Jak my byliśmy w kuchni Zayn i Liam wyszli...
- Gdzie oni poszli?- Wyrwałam Lou pilota od telewizora.
- A jak myślisz?
- Danielle i Pezz?
- Bingo! Jakaś ty mądra, Nat...- Tommo pogłaskał mnie po głowie...
- A dlaczego ty nie siedzisz u El?
- Mówiła, że coś dzisiaj nie może... Oddaj pilota!
- Nie!- Odsunęłam się jak najdalej od chłopaka i zatrzymywałam go swoją zacną stopą.
- Oddaj!
- Nie oddam!- Wystawiłam rękę do tyłu.
- Dziękuję!- Zaśmiał się Niall i wyrwał mi pilota. Razem z Louisem popatrzyliśmy się na niego jak na idiotę, a ten wywalił się na fotelu i zaczął skakać po kanałach. Gdzie są moje ciasteczka?
Siedzieliśmy i obżeraliśmy się ciastkami, oglądając przy tym jakiś horror. Mogę się założyć, że wyglądaliśmy komicznie! Cali wystraszeni, wpieprzający czekoladowe ciastka... Dzień jak co dzień! W filmie zaczął się najbardziej trzymający w niepewności moment. Jakiś zamaskowany ludek z piłą mechaniczną zaczął masakrować innych ludków na obozie, masakra! Wszędzie latała krew, a tu nagle zadzwonił mój telefon. Tak się wystraszyłam, że podrzuciłam ciastko, które dotychczas było w mojej ręce. Wylądowało na głowie Louisa, a ten nie wiedział co to i zaczął śmiesznie skakać. Z całej sytuacji śmiał się Niall...
- Hahaha!
- Cicho! Telefon dzwoni!- Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że to Meg.- Hejo!
- Cześć Natalie! Nie uwierzysz co się sta...
- Hahaha!
- Zamknij się idioto!- Rzuciłam w Nialla poduszką i ustawiłam na głośnomówiący.
- Co tam u Was tak wesoło?
- Wystraszyłaś nas...
- Jak?
- Nieważne! O co chodzi?
- Dzwonił ten facet...
- Jaki facet?- Przerwał nam Louis.
- Gabrielle miała propozycję dla Megan... Nasza Meg może zrobić karierę w mojej branży! Nie przerywaj!
- Dzięki!- Dziewczyna zaśmiała się po drugiej stronie.- Mam tą robotę!- Zaczęłam piszczeć jak głupia!
- Przyjdź jutro, wszystko mi opowiesz!
- Nam też!- Krzyknął Niall, a ja wybuchłam śmiechem.
- Dobra, to ja wpadnę przed południem... Do chłopaków, tak?
- Tak!
- Dobranoc! A jak się czujesz?
- Dobrze... Jutro pogadamy...- Rozłączyłam się i w całym pokoju zapadła cisza...- Jezusie! Jak ona zrobi karierę, to będę najszczęśliwszą osobą na świecie! Będę się cieszyła bardziej niż ona!- Wzięłam kolejne ciastko.
- Ja idę spać, jest już późno...- Powiedział Louis i wstał. Rzeczywiście, była 23.57... A Harry'ego jeszcze nie było?
- Ja też idę! A ty, Nat?- Niall podniósł się z fotela.
- Nie ja poczekam na Harry'ego...- Mruknęłam i zaczęłam skakać po kanałach.
- Jak tam wolisz...- Zostałam sama... Co jak ten idiota znowu coś narozrabiał?! Nie ma go pół dnia! Zaczynam się martwić...
Jest już po trzeciej, a jego ciągle nie ma! Siedziałam na fotelu przy małej lampce. Niall schodził kilka razy i prosił żebym poszła spać, ale ja ciągle go spławiałam... Byłam już kompletnie spanikowana! Próbowałam się do niego dodzwonić, ale za każdym razem włączała się sekretarka... Nie wiem ile razy już dzwoniłam! Ale muszę spróbować jeszcze raz... Wzięłam telefon i wybrałam jego numer... Znowu to samo, czego ja oczekuję?! Zabije tego gnoja, znowu mi to robi! Nie ma go w domu, a ja martwię się jak cholera! Jak długo tak jeszcze będzie?! I jak ja mam kurwa z nim być, jak on wywija takie numery?! Nawet jakbym chciała, to moja psychika tego nie zniesie! Udaję silną, ale taka nie jestem! Znowu się popłakałam i podciągnęłam nogi pod samą brodę... Zerwałam się z fotela, kiedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi... Pobiegłam do przedpokoju, gdzie był Harry. Dzięki Bogu!
- Ty debilu! Gdzie się do cholery podziewałeś?! Siedzę tu całą noc, a Ciebie nie ma i nie ma!
- Poco Ty się mną w ogóle interesujesz?- Burknął zdejmując kurtkę.
- Bo Cię kocham i się o Ciebie martwię...
- Chciałbym żeby tak było...
- A nie jest?!
- Nie...- Ominął mnie ze spuszczoną głową... Było czuć od niego dym papierosowy i alkohol, ale nie był jakoś specjalnie najebany... Może wypity, ale nie najebany...
- To jak według Ciebie jest?- Wydukałam cała zapłakana, a on się zatrzymał i odwrócił powoli w moją stronę.
- Nie jest tak jak kiedyś... Ja Cię kocham, ale Ty mnie nie... Zrozumiałem to, Nat... Nie wiem po co Ty w ogóle się mną przejmujesz... Powinnaś mieć mnie w dupie, po tym co Ci zrobiłem...
- Ale nie mam! Przestań pierdolić i się ogarnij! Ja się tu o Ciebie martwię, a Ty i tak masz mnie gdzieś! Strasznie mnie kochasz, a w ogóle nie przejmujesz się tym co czuję!
- Przejmuję i to za bardzo...- Odwrócił się na pięcie, a spod rękawów jego bluzy zobaczyłam kilka podłużnych kresek... Co ten idiota zrobił?!
*GrubSon- Naprawimy to
----------------------------------------------------------
Tak więc Misiaki... Standardzik, że nie wiem co napisać, a zaczynam się rozpisywać... Kolejny średniej długości, ale tak jak zapowiadałam... Teraz takie będą... Nie chcę zawalać rozdziału szczegółami, bo wyjdzie coś w stylu "Położyłam moją zacną stopę z dużymi palcami i paznokciami koloru różowego na twarzy Louisa Tomlinsona, żeby powstrzymać go przed zabraniem mi małego podłużnego urządzenia- pilota, służącego do przełączania kanałów w telewizorze, który swoją drogą jest wspaniałym wynalazkiem ludzkości..." Ble, ble, ble i mogłabym tak przez pół rozdziału... Jest jak jest i muszę skończyć w danym momencie, żeby zostawić Wam taki mały niedosyt (Wiem, jestem zła! Buahaha!) Właśnie czytam tą notkę bratu, bo pyta się z czego ryję XD Rozdziały mam napisane do połowy 33! Hahaha! Jak na mnie to duuużo! Czekam na Wasze komentarze (Pobawimy się w żebraka) Komentujcie, bo to bardzo motywuje! Jestem szczęśliwa, kiedy wyrażacie swoja opinię i w ogóle... Z wejść i statystyk jestem zadowolona, ale z komów nie bardzo... Choć nie mogę narzekać... Zanim dodałam tą notkę tutaj było napisane "Notka! Weź nie zapomnij, idiotko!" Prawie zapomniałam... ;-; Ale to ja, więc... Dobra, Parówy! Ja was dłużej nie zanudzam, ale wątpię, że ktokolwiek czyta XD Idę malować paznokcie... Do środy! Jak będziecie grzeczni, to może przez Święta zajączek przyniesie Wam prezencik? Jakiś dodatkowy rozdzialik? Zobaczymy... Nara, Mordki! <3 Pozdro dla crazy ludków! (Oni wiedzą o kim mówię...)
Aaaaaaa *-* Pierwsza ! XD KOOCHAM SKOMENTUJE JESZCZE JUTRO ! XD *-* <3 HAHA XX
OdpowiedzUsuńAaaa! Pierwsza! Szalejesz Karls XD Szalejesz... <3
Usuńjej znowu miałam łzy w oczach jak czytałam ten rozdział ;c końcówka najlepsza! <3 szkoda mi Harr'ego, się tak starał, ale Nat jest nieugięta :c ugh... ale dobra, to nie miałoby sensu, jakby mu od razu wybaczyła, choć zaczynam teraz tracić nadzieję, że wrócą do siebie. :)
OdpowiedzUsuń"Umarłem wraz z nadzieją, którą żyłem przez ostatni rok. Z każdym dniem było jej coraz mniej... Z każdym dniem stawałem się słabszy... Obiecałem, że będę na zawsze, ale zawiodłem... Przepraszam"
UsuńElo melo mortadelo zajefajny rozdzialik i przez ciebie zachciało mi się zielonych muffinkek -,-
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie Mordko chce zielonej muffinki! Wbijamy do Agi, żeby nam zrobiła? Co Mordko?
UsuńTo ja już nie wiem czy ona kocha i jest z Niallem czy kocha Harrego? Polubiłam się. Ale rozdział bardzo fajny, jednak omdlenia Nat były spowodowane stresem. Cieszę się. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń*pomyliłam się
UsuńNie jest z Harrym, ale nie chce żeby Hazz pił... Za kilka rozdziałów ta cała mieszanka się sprostuje... :)
UsuńAAAA!!! BOŻE JAK CZYTAŁAM TEN SEN NAT TO ZNOWU SIĘ POBECZAŁAM I NIE MOGŁAM ZASNĆ ;__; :C <3 ALE ROZDZIAŁ JEST MEEEEEEEEEGAAA !!!! AAAA ! XD <3 TO DO ŚRODY KLAUDS :* <3 I DO FB XDD
OdpowiedzUsuńJa beczę co rozdział ;-; Taki ból...
Usuńwspaniały ten nowy rozdział <333 *-* czekam na następny. czy ze względu na święta rozdziały pojawią się szybciej ? :)
OdpowiedzUsuńMoże... Zobaczę... Jak będziecie grzeczni, to w któryś dzień Świąt dodam rozdział EXTRA XD Ale to się jeszcze zobaczy, bo uważam, że 2 rozdziały tygodniowo toi tak dużo. Ja się dla Was poświęcam... Ledwo czas znajduję... A widzicie, że mimo wszystko rozdziały są regularnie! Codziennie spędzam co najmniej 4h na kompie + 3h na fonie... Ale kocham Was Mordki! <3
OdpowiedzUsuńKocham . Kocham najmocniej na świecie. :)) <3 Znów przez Ciebie płakałam!
OdpowiedzUsuńAle już jestem w pełni sobą xDD Słucham sobie 1D i czytam . KUrde! Jak by taka sytuacja zdarzyła się na prawde i gdyby Hazzuś zaczął by się ciąć - Zabiłabym go!! ;@ . Wykrzyczałabym mu coś - nie wiem co ale coś mądego - w twarz ! Eghh ... No i znów płacze XD .
KC KC Czekam na następny . Powodzenia ! <3
"Nie wiem co, ale coś mądrego" Normalnie mój człowiek! Też nigdy nie wiem co powiem, ale zaczynam wmawiać ludziom, że to będzie mądre. XD
UsuńNo widzisz xD
UsuńNie no boski <3 !!! Tylko tak bardzo mi teraz szkoda Harrego..smutasek:(..
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny Buzioleee xx
A ja będę taka crejzi i skomentuje 3 raz B| XD <3 HAHA <3 I LOVE YOUUUUUUUU KLAUDS ! PRZYJMIJCIE TO DO WIADOMOŚCI , ŻE ONA JEST MOJA I JAK KTOŚ JĄ TKNIE TO ZABIJE ! ONA JEEST MOJA !!! (Y) 3:-) HEUHEUHEU !!! MOOJAAA XD <3
OdpowiedzUsuńTyle szaleństwa w jednej osobie! o.O Powiedz co bierzesz, też spróbuje... Tylko wiesz... Nie zjadaj mi czytejników, jak mnie tkną... Może któryś mnie kiedyś spotka i dźgnie? I LOVE YOU KARLS! <3 I LOVE EVERYBODY! Ale Karls, Ads, Mordkę i Henia szczególnie! <3 Ja się boję Cię zabrać, bo Ads nakopie mi do dupy o.O
UsuńHaha XDD <3 I LOVEE YOU <3 ELO NO NIE JESZCZE RAZ SKOMENTUJE CO MI TAM XDD *3* <3 WIESZ CO BIORĘ ? BIORĘ NIALLA XDD <3 TAK DŹGE KAŻDEGO KTO CIĘ DOTKNIE XD <3 :** OGLĄDAM POWTÓRLE ' RIO ' NA POLSACIE XD JEEJ XD
UsuńNie wiem czy wiesz, ale rozpierdalasz system... XD Też oglądam "Rio" XD Ty mi tu nie spam komami! XD Tyle miłości! Tyle miłości! <3 <3 <3
UsuńBoże , co się dzieje z tym debilem, biedny Hazzuś :'( szkiełka w oczkach ;___; kocham cię. <333 jak zwykle świetny rozdział , CZEKAM NA TEN PREZENCIK OD ZAJĄCZKA <333 kckckc <3 już nie mogę się doczekać środowego rodziału ^^ byle do środy ;** /horanoina
OdpowiedzUsuńElo B| XD JEEJ TO JUŻ CHYBA 5 MÓJ KOMENTARZ XD DAWAJ ROZDZIAŁ ! XDDD <3 HAHAHAHA SZAJBA ODBIJA O.O XD <3 O BOŻE HAHAHA XDD
OdpowiedzUsuń