47. Together? Forever...
Weszliśmy do domu chłopaków, po drodze, chociaż jest to praktycznie kilka metrów, to Harry zdążył się potknąć. Ja zamiast mu pomóc stanęłam w miejscu i zaczęłam się z niego śmiać. Miny przechodzących ludzi były bezcenne! Nie ma to jak być dorosłym, a zachowywać się jak dzieci!
- Co wy tam robiliście?!- Dan wybiegła zza rogu, ale po tych słowach zatrzymała się w jednym miejscu i zaczęła nad czymś zastanawiać.- Dobra, to pytanie było dwuznaczne... Ja tego nie mówiłam!- Odwróciła się na pięcie i weszła z powrotem do salonu. Również przeszłam w głąb domu. Niall siedział na fotelu z gitarą, a chłopaki byli rozwaleni na kanapie. Nadal ledwo powstrzymywałam śmiech, ale kiedy Harry przechodząc do kuchni uderzył się w próg, to już nie wytrzymałam... Mało się nie posikałam ze śmiechu. Diana podeszła do mnie i chwyciła moją twarz, dokładnie ją oglądając.- Mamo?
- Co?- Na chwile powstrzymałam śmiech.
- Co ty brałaś?!
- Młoda, nie interesuj się co mamusia bierze, bo dla Ciebie to za mocne!- Ponownie wybuchłam śmiechem. Usiadłam na kanapie między Louisem, a Zaynem. Jak tylko się uspokoiliśmy, to drzwi do domu się otworzyły, a do środka wpadł dziewczyny. Rzucił się na mnie, a zaraz później za cel obrały Dan.
- Jezu! Natalie! Już nam nie uciekniesz!
- Pezz... Dusisz...- Wydukałam, a ona nadal miażdżyła mi płuca.
- Oj przepraszam! A to pewnie Diana!- Odlepiła się ode mnie, a ja zaczęłam kaszleć z powodu braku powietrza. Parrie skierowała się w stronę blondynki.
- Nie! Nie! Nie! Ty mnie udusisz!- Diana zaczęła cofać się do tyłu, aż wpadła na stojącą za nią El. Wszystkie miały miny Trynkiewicza! Usłyszałyśmy trzask drzwi, a do środka wpadła Megan.
- No więcej Was tu nie było!- Wstałam i podeszłam do dziewczyny. Mocno ją przytuliłam. Nareszcie to wszystko odżywa! Dziewczyny zachwycały się Dianą, jaka to ona nie jest śliczna i mądra, a ja opowiadałam co robiłam przez te 17 lat. Z każdą godzinę spędzoną z chłopakami mam coraz więcej nadziei, że wszystko się poukłada i muszę powiedzieć, ze chyba nawet już się ułożyło.
- Tak właściwie, to gdzie wy mieszkałyście, mieszkacie, czy nie wiem co.- Parrie usiadła obok mnie i wbiła wzrok w moją osobę.
- Na początku w Mullingar, a teraz w Holmes Chapel.- W pokoju w jednej sekundzie zapadła niesamowita cisza.
- Ty sobie ze mnie żartujesz?!- Krzyknął Harry.- Ja Ciebie przez 17 lat szukałem, a Ty byłaś pod nosem?!
- Nie moja wina! Było mnie lepiej szukać!- Zaczęliśmy się śmiać, tylko Niall nad czymś myślał. Pstryknęłam palcami przy jego twarzy, wyrywając go z transu.
- Ziemia do Niallera!
- Czekaj, Nat...- Zaczął.- Kiedy Ty byłaś w Mullingar?
- Zaraz po Wenecji, a co?
- Nie co, tylko kto! Pamiętasz może Emily?- Skrzyżował ręce na piersi, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Kto to?- Powiedział Zayn, a wszystkie oczy skierowały się na moją osobę.
- Okłamałaś mnie! A ja byłem na tyle głupi, że się nie zorientowałem!
- Ale kto to do cholery jest Emily?!- Krzyknął Harry.
- Mamo?
- No kurcze, no! Bo ja na początku, żeby mnie nikt nie poznał, to chodziłam w perukach i wpadłam w Mullingar na Nialla i...
- Ty się nie zorientowałeś?!- Harry dziwnie się skrzywił.
- A Ty się zorientowałeś jak wpadłeś na pewną dziewczynę na ulicy w Londynie? Czerwone włosy, telefon z Twoim zdjęciem? Wywróciłam się przez Ciebie!- Hazz na chwilę się zamyślił.
- To byłaś Ty?!
- Dobra, to ja muszę mama przyznać, ze jesteś niezła, skoro żaden cię nie poznał...- Diana przerwała naszą dyskusję, a wszyscy wybuchli śmiechem.
- No... Ale kiedy wracacie do Holmes Chapel?- Zaczął Liam kiedy się uspokoiliśmy.
- Zostań w Londynie...- Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wyrwał się Niall.
- On ma rację. Tamten dom stoi praktycznie pusty, więc możecie się wprowadzać już dzisiaj.- Dodał Harry. On chyba nie myśli, że zamieszkam w tamtym domu!- A jak nie, to ja mogę się przenieść. Liam mieszka z Danielle, Louis z El, a Zayn z Perrie. Tutaj zostałem tylko ja i Niall, jak się przeniosę, to ten dom będzie pusty.
- Mamo?- Dan usiadła bliżej mnie. Patrzyłam się ślepo w jeden punkt. I tak od razu mam zamieszkać z nimi? Już? Teraz? Poczułam jak ktoś zaczyna gładzić mnie po plecach. Od razu zorientowałam się, ze jest to Niall.
- Natalie?
- Nie wiem...- Patrzyłam się nadal w ten sam punkt. Za szybko, zdecydowanie za szybko.
- Przemyśl to...- Wstałam powoli i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Jedziesz Dan ze mną, czy zostajesz?
- Pojadę...- Blondynka również wstała.
- Musicie iść?
- Tak... Do zobaczenia...- Mruknęłam i razem z Dianą wyszłam z domu chłopaków. Bez słowa szłam ulicami Londynu, kierując się w stronę hotelu. Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Chciałabym wrócić do chłopaków, ale przenosić Dan z jednej szkoły do drugiej i to jeszcze w środku semestru? To nie jest najlepszy pomysł. Puki co chcę wrócić do Holmes Chapel.- Wrócisz sama? Musze się przejść...
- Tak, jak coś to zadzwoń, albo ja zadzwonię.- Kiwnęłam głową i skierowałam się do parku. Dopiero teraz zorientowałam się, że jest dość późno i słońce zaczęło zachodzić. Raczej mi to nie przeszkadzało. Lubię myśleć chodząc pustymi alejami. Usiadłam na ławce koło dużego drzewa. Gdzieniegdzie byli jeszcze jacyś samotni, spacerujący ludzie. Musiałam naprawdę dobrze przemyśleć wszystkie za i przeciw zamieszkania z powrotem w Londynie. Oprócz szkoły Diany, nie znalazłam ani jednej rzeczy, która mogłaby mi to uniemożliwić, albo mnie zniechęcić.
- Mogę?- Usłyszałam za sobą znajomy głos Nialla. Wystraszyłam się trochę, ale on raczej tego nie zauważył. Kiwnęłam twierdząco głową. Po chwili poczułam jak blondyn obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie.- Co tu robisz?
- Myślę...-Wtuliłam się w jego tors.
- Jeżeli nie chcesz, to nie musisz się tu przeprowadzać. To jest Twój wybór...
- No właśnie, najgorsze jest chyba to, że chcę...
- Najgorsze?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Nie wiem czy wszystko może wrócić do normy, nie wiem co z Dianą, nie wiem czego ode mnie oczekujecie...
- Diana będzie tu miała dobrą szkołę, a jeżeli się przeprowadzicie, to chyba będę mógł u was zalegać na tyle, na ile pozwoli mi trasa i nagrywanie, co?
- Jasne! Przecież nie mogę Ci niczego zabronić, zrobisz jak chcesz.
- Chcę z Wami zamieszkać. Kocham Cię, Nat i Dianę też kocham, jesteście najlepszym, co mnie mogło w życiu spotkać.- Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć i napotkałam się z jego ustami.- Ale też do niczego Cię nie zmuszam...- Uśmiechnęłam się lekko.- Odwieź Cię?
- Jeżeli chcesz...
- Chcę...- Wstaliśmy powoli z ławki.- To co? Można poinformować Dan, że będzie zmieniała szkołę?
- No chyba będzie trzeba jej o tym powiedzieć...
- Co wy tam robiliście?!- Dan wybiegła zza rogu, ale po tych słowach zatrzymała się w jednym miejscu i zaczęła nad czymś zastanawiać.- Dobra, to pytanie było dwuznaczne... Ja tego nie mówiłam!- Odwróciła się na pięcie i weszła z powrotem do salonu. Również przeszłam w głąb domu. Niall siedział na fotelu z gitarą, a chłopaki byli rozwaleni na kanapie. Nadal ledwo powstrzymywałam śmiech, ale kiedy Harry przechodząc do kuchni uderzył się w próg, to już nie wytrzymałam... Mało się nie posikałam ze śmiechu. Diana podeszła do mnie i chwyciła moją twarz, dokładnie ją oglądając.- Mamo?
- Co?- Na chwile powstrzymałam śmiech.
- Co ty brałaś?!
- Młoda, nie interesuj się co mamusia bierze, bo dla Ciebie to za mocne!- Ponownie wybuchłam śmiechem. Usiadłam na kanapie między Louisem, a Zaynem. Jak tylko się uspokoiliśmy, to drzwi do domu się otworzyły, a do środka wpadł dziewczyny. Rzucił się na mnie, a zaraz później za cel obrały Dan.
- Jezu! Natalie! Już nam nie uciekniesz!
- Pezz... Dusisz...- Wydukałam, a ona nadal miażdżyła mi płuca.
- Oj przepraszam! A to pewnie Diana!- Odlepiła się ode mnie, a ja zaczęłam kaszleć z powodu braku powietrza. Parrie skierowała się w stronę blondynki.
- Nie! Nie! Nie! Ty mnie udusisz!- Diana zaczęła cofać się do tyłu, aż wpadła na stojącą za nią El. Wszystkie miały miny Trynkiewicza! Usłyszałyśmy trzask drzwi, a do środka wpadła Megan.
- No więcej Was tu nie było!- Wstałam i podeszłam do dziewczyny. Mocno ją przytuliłam. Nareszcie to wszystko odżywa! Dziewczyny zachwycały się Dianą, jaka to ona nie jest śliczna i mądra, a ja opowiadałam co robiłam przez te 17 lat. Z każdą godzinę spędzoną z chłopakami mam coraz więcej nadziei, że wszystko się poukłada i muszę powiedzieć, ze chyba nawet już się ułożyło.
- Tak właściwie, to gdzie wy mieszkałyście, mieszkacie, czy nie wiem co.- Parrie usiadła obok mnie i wbiła wzrok w moją osobę.
- Na początku w Mullingar, a teraz w Holmes Chapel.- W pokoju w jednej sekundzie zapadła niesamowita cisza.
- Ty sobie ze mnie żartujesz?!- Krzyknął Harry.- Ja Ciebie przez 17 lat szukałem, a Ty byłaś pod nosem?!
- Nie moja wina! Było mnie lepiej szukać!- Zaczęliśmy się śmiać, tylko Niall nad czymś myślał. Pstryknęłam palcami przy jego twarzy, wyrywając go z transu.
- Ziemia do Niallera!
- Czekaj, Nat...- Zaczął.- Kiedy Ty byłaś w Mullingar?
- Zaraz po Wenecji, a co?
- Nie co, tylko kto! Pamiętasz może Emily?- Skrzyżował ręce na piersi, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Kto to?- Powiedział Zayn, a wszystkie oczy skierowały się na moją osobę.
- Okłamałaś mnie! A ja byłem na tyle głupi, że się nie zorientowałem!
- Ale kto to do cholery jest Emily?!- Krzyknął Harry.
- Mamo?
- No kurcze, no! Bo ja na początku, żeby mnie nikt nie poznał, to chodziłam w perukach i wpadłam w Mullingar na Nialla i...
- Ty się nie zorientowałeś?!- Harry dziwnie się skrzywił.
- A Ty się zorientowałeś jak wpadłeś na pewną dziewczynę na ulicy w Londynie? Czerwone włosy, telefon z Twoim zdjęciem? Wywróciłam się przez Ciebie!- Hazz na chwilę się zamyślił.
- To byłaś Ty?!
- Dobra, to ja muszę mama przyznać, ze jesteś niezła, skoro żaden cię nie poznał...- Diana przerwała naszą dyskusję, a wszyscy wybuchli śmiechem.
- No... Ale kiedy wracacie do Holmes Chapel?- Zaczął Liam kiedy się uspokoiliśmy.
- Zostań w Londynie...- Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wyrwał się Niall.
- On ma rację. Tamten dom stoi praktycznie pusty, więc możecie się wprowadzać już dzisiaj.- Dodał Harry. On chyba nie myśli, że zamieszkam w tamtym domu!- A jak nie, to ja mogę się przenieść. Liam mieszka z Danielle, Louis z El, a Zayn z Perrie. Tutaj zostałem tylko ja i Niall, jak się przeniosę, to ten dom będzie pusty.
- Mamo?- Dan usiadła bliżej mnie. Patrzyłam się ślepo w jeden punkt. I tak od razu mam zamieszkać z nimi? Już? Teraz? Poczułam jak ktoś zaczyna gładzić mnie po plecach. Od razu zorientowałam się, ze jest to Niall.
- Natalie?
- Nie wiem...- Patrzyłam się nadal w ten sam punkt. Za szybko, zdecydowanie za szybko.
- Przemyśl to...- Wstałam powoli i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Jedziesz Dan ze mną, czy zostajesz?
- Pojadę...- Blondynka również wstała.
- Musicie iść?
- Tak... Do zobaczenia...- Mruknęłam i razem z Dianą wyszłam z domu chłopaków. Bez słowa szłam ulicami Londynu, kierując się w stronę hotelu. Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Chciałabym wrócić do chłopaków, ale przenosić Dan z jednej szkoły do drugiej i to jeszcze w środku semestru? To nie jest najlepszy pomysł. Puki co chcę wrócić do Holmes Chapel.- Wrócisz sama? Musze się przejść...
- Tak, jak coś to zadzwoń, albo ja zadzwonię.- Kiwnęłam głową i skierowałam się do parku. Dopiero teraz zorientowałam się, że jest dość późno i słońce zaczęło zachodzić. Raczej mi to nie przeszkadzało. Lubię myśleć chodząc pustymi alejami. Usiadłam na ławce koło dużego drzewa. Gdzieniegdzie byli jeszcze jacyś samotni, spacerujący ludzie. Musiałam naprawdę dobrze przemyśleć wszystkie za i przeciw zamieszkania z powrotem w Londynie. Oprócz szkoły Diany, nie znalazłam ani jednej rzeczy, która mogłaby mi to uniemożliwić, albo mnie zniechęcić.
- Mogę?- Usłyszałam za sobą znajomy głos Nialla. Wystraszyłam się trochę, ale on raczej tego nie zauważył. Kiwnęłam twierdząco głową. Po chwili poczułam jak blondyn obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie.- Co tu robisz?
- Myślę...-Wtuliłam się w jego tors.
- Jeżeli nie chcesz, to nie musisz się tu przeprowadzać. To jest Twój wybór...
- No właśnie, najgorsze jest chyba to, że chcę...
- Najgorsze?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Nie wiem czy wszystko może wrócić do normy, nie wiem co z Dianą, nie wiem czego ode mnie oczekujecie...
- Diana będzie tu miała dobrą szkołę, a jeżeli się przeprowadzicie, to chyba będę mógł u was zalegać na tyle, na ile pozwoli mi trasa i nagrywanie, co?
- Jasne! Przecież nie mogę Ci niczego zabronić, zrobisz jak chcesz.
- Chcę z Wami zamieszkać. Kocham Cię, Nat i Dianę też kocham, jesteście najlepszym, co mnie mogło w życiu spotkać.- Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć i napotkałam się z jego ustami.- Ale też do niczego Cię nie zmuszam...- Uśmiechnęłam się lekko.- Odwieź Cię?
- Jeżeli chcesz...
- Chcę...- Wstaliśmy powoli z ławki.- To co? Można poinformować Dan, że będzie zmieniała szkołę?
- No chyba będzie trzeba jej o tym powiedzieć...
*Grudzień*
Przeprowadziłyśmy się. Diana po świętach zacznie szkołę tutaj w Londynie. Mieszkamy u chłopaków, a Harry w sumie, tak jakby mieszka z nami. Dzieli nas jedynie kilka metrów. Chłopak świetnie dogadują się z Dan. Po świętach zaczyna się też trasa. Jak na razie to formalnie i uroczyście nie jestem z Niallem. Staramy się odbudować, to co kiedyś nas łączyło. W sumie nie jest to trudne, bo ja kocham jego, a on kocha mnie. Najważniejsze to to, że Diana wreszcie może powiedzieć, że ma normalną rodzinę. Musiało jej być ciężko, kiedy inne dzieci w szkole opowiadały o swoich tatusiach, a ona nie mogła się wypowiedzieć i zawsze stając po mojej stronie, mówiła że nie zna taty. Znała go, każdy znał jej tatę, ale zawsze była po mojej stronie. Dobrze wiedziała, ze boję się tego wszystkiego. Teraz wiem, że tak na prawdę nie miałam czego się bać. Teraz siedzę w salonie razem z Niallem i oboje się nudzimy. Diana wyszła z Harrym. Nie wiem dlaczego, nie wiem poco, ale nie wnikam. W końcu kto by nie chciał takiego wujka?!
- Natalie, nie zastanawiałaś się nad kupnem naszego własnego domu?- Nialler przestał na chwilę skakać po kanałach i wbił wzrok w moją osobę.
- Co?
- No, bo tutaj to w sumie mieszkają wszyscy. Nie myślałaś, żeby kupić jakiś dom, gdzieś niedaleko taki mój, Twój... Mieszkalibyśmy sobie w trójkę razem z Dianą...
- Przecież przeprowadzka nic nie da. Chłopaki tak czy siak będą przesiadywać u nas całymi dniami. Na jedno wyjdzie...
- Co racja, to racja...
- A tutaj jest Ci źle?- Oderwałam wzrok od telewizora i czekałam aż Niall mi odpowie.
- Z Tobą to mogę nawet na Syberii w samych kąpielówkach mieszkać!- Mocno mnie przytulił. Kocham ich wszystkich.
- Mamo! Byliśmy na łyżwach! Ty uwierzysz, że Harry nie umie jeździć!- Diana wpadła do salonu nie zdejmując butów, czy kurtki. Wszędzie był śnieg.
- Ładnie to się ze mnie tak śmiać?
- A czego od niego oczekiwałaś?- Zaśmiałam się.
- Pff! Ty też nie umiesz!- Hazz zabrał trochę śniegu z kurtki Dan i rzucił nim we mnie.
- Wszystko będzie mokre!
- Zasłużyłaś!
- Mamo! Wyobraź sobie, że za tydzień są święta!- Diana zaczęła się rozbierać. Wszyscy usiedliśmy na kanapie. Zupełnie zapomniałam, że to przecież już ten czas. Pierwsze święta spędzone razem.- Co jutro robimy?
- Nie wiem, najlepiej nic.- Mruknęłam i wyrwałam Niallowi pilota od telewizora.
- Ale ja nie chcę się cały dzień nudzić! Tato...- Jak ja nie lubię, jak ona mi tak stępa i na wszystko narzeka! Horan szybko obrócił wzrok na Dianę. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale szybko się zorientowałam. Odkąd spotkałyśmy chłopaków Dan ani razu nie powiedziała do Nialla 'tato'. Blondyn przyglądał się dziewczynie, a ta zrobiła się czerwona. Z ledwością powstrzymywałam śmiech. Musiałam być czerwona!- Przepraszam, ja...
- Za co ty mnie przepraszasz?- Niall sam zaczął się śmiać i rozłożył ręce.- Chodź tu!- Diana wpakowała się między mnie a Niallera. Przytuliłam ją, tak samo jak Horan.
- Jak Wy słodko wyglądacie! Aww! Taki cukier!- Harry zaczął biegać po pokoju i machać rękami, jakby były to skrzydełka. Jak oni mają ponad 30 lat, to ja jestem Królowa Elżbieta! Hazz wydawał dźwięki małej, słodkiej dziewczynki, aż zatrzymał się w miejscu.- Ej! A mnie kto przytuli?!- Dan wstała i podeszła do loczka. Wskoczyła mu na barana, śmiejąc się przy tym.- Porwę ją, ok?
- Bierz, jeden świr z głowy! Zostało jeszcze pięciu!- Krzyknęłam i rzuciłam w nich poduszką. Harry zaczął z nią biegać po całym domu, a ja próbowałam wycelować poduszką. Sama dostałem w głowę od Nialla. Po całym pokoju walało się pierze. Usłyszeliśmy trzask drzwi. Ja zastygłam w bezruchu, mierząc w Nialla, a on leżał bezbronny na kanapie. Hazz przestał biegać i zatrzymał się w miejscu, na środku salonu. Zza rogu wyszedł Zayn razem z Pezz, a za nimi jeszcze Louis i El. Zrobili naprawdę śmieszną minę! Jakby zobaczyli nie wiadomo co!
- Niall, jak tak dalej pójdzie, to uznają was za patologię.- Eleanor jak gdyby nigdy nic przeszła do kuchni.
- Nie jesteśmy patologią!- Horan rzucił w nią poduszką.
- Wcale!- Pezz ją odrzuciła.
- Masz tu wesoło, co Dan?- Zayn ją przytulił.
- Pff, żeby jeszcze! Nudy jak nic!- Nagle Niall zerwał się z miejsca, jakby coś go poparzyło.
- Louis! Louis!- Lou był w kuchni razem z El. Nie wiem o co mu mogło chodzić, ale no dobra.- A Diana nazwała mnie tatą!- Usłyszeliśmy jego krzyk.- Zayn! A Dan...
- Słyszałem!- Wszyscy się z niego śmiali. Pomińmy fakt, że Harry nadal trzymał Dianę na brana. A jak to serio jakaś patola?
- Natalie, nie zastanawiałaś się nad kupnem naszego własnego domu?- Nialler przestał na chwilę skakać po kanałach i wbił wzrok w moją osobę.
- Co?
- No, bo tutaj to w sumie mieszkają wszyscy. Nie myślałaś, żeby kupić jakiś dom, gdzieś niedaleko taki mój, Twój... Mieszkalibyśmy sobie w trójkę razem z Dianą...
- Przecież przeprowadzka nic nie da. Chłopaki tak czy siak będą przesiadywać u nas całymi dniami. Na jedno wyjdzie...
- Co racja, to racja...
- A tutaj jest Ci źle?- Oderwałam wzrok od telewizora i czekałam aż Niall mi odpowie.
- Z Tobą to mogę nawet na Syberii w samych kąpielówkach mieszkać!- Mocno mnie przytulił. Kocham ich wszystkich.
- Mamo! Byliśmy na łyżwach! Ty uwierzysz, że Harry nie umie jeździć!- Diana wpadła do salonu nie zdejmując butów, czy kurtki. Wszędzie był śnieg.
- Ładnie to się ze mnie tak śmiać?
- A czego od niego oczekiwałaś?- Zaśmiałam się.
- Pff! Ty też nie umiesz!- Hazz zabrał trochę śniegu z kurtki Dan i rzucił nim we mnie.
- Wszystko będzie mokre!
- Zasłużyłaś!
- Mamo! Wyobraź sobie, że za tydzień są święta!- Diana zaczęła się rozbierać. Wszyscy usiedliśmy na kanapie. Zupełnie zapomniałam, że to przecież już ten czas. Pierwsze święta spędzone razem.- Co jutro robimy?
- Nie wiem, najlepiej nic.- Mruknęłam i wyrwałam Niallowi pilota od telewizora.
- Ale ja nie chcę się cały dzień nudzić! Tato...- Jak ja nie lubię, jak ona mi tak stępa i na wszystko narzeka! Horan szybko obrócił wzrok na Dianę. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale szybko się zorientowałam. Odkąd spotkałyśmy chłopaków Dan ani razu nie powiedziała do Nialla 'tato'. Blondyn przyglądał się dziewczynie, a ta zrobiła się czerwona. Z ledwością powstrzymywałam śmiech. Musiałam być czerwona!- Przepraszam, ja...
- Za co ty mnie przepraszasz?- Niall sam zaczął się śmiać i rozłożył ręce.- Chodź tu!- Diana wpakowała się między mnie a Niallera. Przytuliłam ją, tak samo jak Horan.
- Jak Wy słodko wyglądacie! Aww! Taki cukier!- Harry zaczął biegać po pokoju i machać rękami, jakby były to skrzydełka. Jak oni mają ponad 30 lat, to ja jestem Królowa Elżbieta! Hazz wydawał dźwięki małej, słodkiej dziewczynki, aż zatrzymał się w miejscu.- Ej! A mnie kto przytuli?!- Dan wstała i podeszła do loczka. Wskoczyła mu na barana, śmiejąc się przy tym.- Porwę ją, ok?
- Bierz, jeden świr z głowy! Zostało jeszcze pięciu!- Krzyknęłam i rzuciłam w nich poduszką. Harry zaczął z nią biegać po całym domu, a ja próbowałam wycelować poduszką. Sama dostałem w głowę od Nialla. Po całym pokoju walało się pierze. Usłyszeliśmy trzask drzwi. Ja zastygłam w bezruchu, mierząc w Nialla, a on leżał bezbronny na kanapie. Hazz przestał biegać i zatrzymał się w miejscu, na środku salonu. Zza rogu wyszedł Zayn razem z Pezz, a za nimi jeszcze Louis i El. Zrobili naprawdę śmieszną minę! Jakby zobaczyli nie wiadomo co!
- Niall, jak tak dalej pójdzie, to uznają was za patologię.- Eleanor jak gdyby nigdy nic przeszła do kuchni.
- Nie jesteśmy patologią!- Horan rzucił w nią poduszką.
- Wcale!- Pezz ją odrzuciła.
- Masz tu wesoło, co Dan?- Zayn ją przytulił.
- Pff, żeby jeszcze! Nudy jak nic!- Nagle Niall zerwał się z miejsca, jakby coś go poparzyło.
- Louis! Louis!- Lou był w kuchni razem z El. Nie wiem o co mu mogło chodzić, ale no dobra.- A Diana nazwała mnie tatą!- Usłyszeliśmy jego krzyk.- Zayn! A Dan...
- Słyszałem!- Wszyscy się z niego śmiali. Pomińmy fakt, że Harry nadal trzymał Dianę na brana. A jak to serio jakaś patola?
*25 grudnia*
Obudził mnie Niall, który wiercił się po całym łóżku i przez przypadek uderzył mnie w czoło.
- Horan...- Mruknęłam i obróciłam się do niego plecami.
- Przepraszam...- Pochylił się nade mną, żeby zobaczyć moją twarz. Otworzyłam jedno oko. Blondyn pocałował mnie w ramię i przyciągnął bliżej siebie.
- Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć, proste.
- Bo?- Odwróciłam się w jego stronę.
- Bo się denerwuję?
- Dlaczego?
- Musisz zadawać tyle pytań?
- Musiałeś mnie walnąć w czoło?
- Wygrałaś...- Mruknął, a ja zwycięsko się uśmiechnęłam.- Pierwsze święta razem i z Dianą i ja nie wiem jak to będzie i się denerwuję i...
- Mówisz bez sensu...
- Nie ważne! Śpij...- Uciął krótko, wywróciłam oczami i ułożyłam się wygodnie. Nie wiem czym on się tak martwi, ale ok. Niech mu będzie. Leżałam jeszcze może z 15 minut, aż uznałam, ze trzeba wstawać. Przygotowywania do Wigilii czas zacząć. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zaczęłam w niej grzebać, szukając czegoś ciepłego i wygodnego. Po świętach Niall zaczyna trasę i pewnie w ogóle nie będzie go w dumo, z resztą jak całej reszty. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. <KLIK> Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Diana siedziała wywalona na kanapie z miską płatków w ręce. <KLIK>
- Je się przy stole...- Nie jestem taką typową mamą, która zawsze zwraca uwagę swojemu dziecku i w ogóle takie tam. Ja po prostu lubię denerwować Dan.
- Sama tak jesz.- Burknęła w moja stronę.
- Pomożesz mi wszystko przyszykować, co?
- Jasne, a na pewno masz wszystkie produkty, bo nie chcemy, żeby było tak jak w ostatnim roku.
- Będziesz mi to wypominać?!
- Będę!- Rok temu zapomniałam kupić indyka i jak na złość byłam tak zakręcona, że nawet się nie zorientowałam. Musiałyśmy z Dianą biegać po wszystkich sklepach, żeby znaleźć chociażby najmniejszy kawałek mięsa.
Krótkie przerwanie nawiązujące do tego, dlaczego Nat i Dan szukały indyka i do daty, w której dzieje się akcja. W Anglii wigilia nie jest obchodzona tak jak u nas. Święta zaczynają się u nich 25 grudnia, kiedy podaje się uroczysty obiad. Danie główne je się najczęściej o dwunastej, albo krótko po niej. Naszego karpia, zastępuje nadziewany indyk :) Tradycyjnym daniem jest również Pudding polewany brandy albo budyniem. O 15 Anglicy słuchają przemowy Królowej, a później spędzają czas w gronie rodziny. To tak nawiązanie do tradycji i taki krótki przerywnik, Możliwe, że zdobyliście nową wiedzę :) Ale teraz zapraszam Was do dalszego czytania :)
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni sprawdzić czy mamy wszystko. Dokładnie przeglądnęłam każdą z półek i stwierdziłam, że nie mamy czym nadziać indyka! Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Odwróciłam się, żeby pobiec po Dinę i ruszyć do sklepu, ale wpadłam na kogoś w progu.
- Czego nie masz?- Dan zaśmiała się pod nosem.
- Nie mamy czym nadziać indyka!- Diana wyciągnęła zza pleców rękę w której trzymała siatkę z różnymi warzywami i owocami. Znalazła się też paczka bakalii.- Kocham cię, wiesz?
- Nie mnie, tylko tatę. To on się wczoraj zorientował i pojechał ze mną do sklepu, a że po drodze opowiedziałam mu każdą historię związaną z naszymi świętami, to stwierdził, że chce wiedzieć jak zareagujesz.
- Ja Was kiedyś zatłukę!- Uderzyłam ją lekko ścierką, którą miałam pod ręką.- Idź go obudź i macie się wziąć za sprzątanie!- Wygoniłam ją z kuchni, a ta poszła po schodach na górę. Zaczęłam powoli przygotowywać wszystko, co było mi potrzebne. Czas mnie trochę gonił, ale wyrobiłam się przed dwunastą. Będę miała jeszcze czas, żeby się przebrać i pomalować. Niall i Diana już dawno skończyli pucować dom na błysk. Weszłam do łazienki razem z przygotowaną sukienką. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i podkręciłam ich końcówki. Zrobiłam makijaż i wyrobiłam się akurat na styk. <KLIK> Zeszłam szybko na dół, żeby Niall i Dan nie musieli na mnie czekać. Układali akurat potrawy na stole. Nialler miał na sobie białą koszulę, a Diana to mnie zaskoczyła! Pierwszy raz w życiu widzę ją tak elegancko ubraną! <KLIK>
Zjedliśmy obiad i zdążyliśmy posprzątać. Teraz jak zawsze będziemy leżeli wywaleni na kanapie i będziemy odpoczywać po jedzeniu. Ja nauczyłam tak Dianę, a mnie nauczył tego Niall, czyli mamy to rodzinne.
- Kocham święta! Człowiek je ile może i nikt mu tego nie zabroni!- Nialler rozłożył się plackiem na miejscu obok mnie. Nie mam nawet siły pójść się przebrać! Słońce już zaszło, a my nadal siedzieliśmy nieruchomi na kanapie. Za oknem widziałam padający śnieg, który oświetlały latarnie. Usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają, a po chwili po całym domu rozniosły się głosy chłopaków i dziewczyn. Było nawet słychać Megan, która ostatnio nie miała czasu do nas wpaść. Zapracowany człowiek...
- Co tak leżycie! Prezenty przyszły!- Louis wpakował się do salonu, ciągnąc za sobą sporych rozmiarów worek. Co oni tam powkładali?!- Wstawać, no! W tym roku ja jestem mikołajem!- Usiadł na fotelu i ściągnął czapkę, która jako jedyna mu została. Kurtki i butów pozbył się przy wejściu do domu.
- Cześć Wam.- Uśmiechnęłam się i usiadłam jak człowiek.
- Ciekawe kto był grzeczny, hm?- Zayn wpakował się na drugi fotel. Na jego kolanach usiadła Pezz. El, Liam, Danielle i Megan też się jakoś pomieścili. O dziwno nie było Harry'ego. Louis zaczął grzebać w worku i powoli wyciągał różne pudełeczka i segregował je na stole.
- No to tak!- Krzyknął, kiedy cały worek był pusty.- Zaczniemy od prezentów dla Nialla.- Lou rozdał wszystkie pudełka. Każdy dostał po kilka prezentów od różnych osób, każdy oprócz Dan. Widziałam, że siedzi smutna i jakaś taka przygnębiona. Nie zależało jej na prezentach, ale chyba bardziej na tym, że nikt o niej nie pamiętał.- No a najlepsze zostawiliśmy na koniec!- Louis przesiadł się z fotela na miejsce obok Diany. Z worka wyciągnął jeszcze jedno pudełko, a dałabym sobie rękę uciąć, ze worek był pusty!- To dla Ciebie.- Mina Dan od razu się zmieniła.
- Teraz ma otworzyć?
- No a kiedy?!- Krzyknęła Meg. Diana powoli zaczęła rozpakowywać pudełko, a ze środka wyciągnęła śliczny zestaw biżuterii. Teraz to ja jej żyć nie dam, jak mi go nie pożyczy!
- Jezu! Jakie to jest śliczne!- Rzuciła się na Lou. Następne pudełko podała jej Meg. Była to sukienka. Reakcja Dan była podobna. Jak tak dalej pójdzie to ona nas tu udusi! Zaraz po prezencie od Zayna i Perrie, którym okazały się być dwa karnety do SPA dla mnie i Dan (Zakładam, ze pomysł Pezz) Nadszedł czas na prezent ode mnie i Nialla.
- To jak Diana?- Nialler wniósł duże pudełko do salonu.- Otwierasz?- Sama nie wiedziałam co tam jest. Niall stwierdził, ze mam się nie martwić i on załatwi sprawę prezentu. Dan podeszła do pudła i powoli zaczęła zdzierać z niego papier. Jej mina była bezcenna, kiedy zobaczyła gitarę.
- Serio?! I będziesz mnie uczył?!- Kocham święta! Wtedy każdy jest dzieckiem, a Diana dokładnie tak sie zachowywała.
- No tak, jakbym nie miał takiego zamiaru, to nie kupiłbym Ci z mamą gitary, tak?
- Jak ja Was kocham!- Już miała się na mnie rzucić, ale uratował mnie Liam.
- To teraz moja kolej!- Wstał z fotela i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Zobaczycie.- Siedzieliśmy w ciszy, czekając na powrót Liama. Chciałam wyciągnąć coś od Danielle, ale ona była nie ugięta! W sumie długo nie musieliśmy czekać. Li wrócił z żółwiem w rękach. Skorupa żółwika była przewiązana śliczną wstążką, której Diana od razu się pozbyła.
- I to dla mnie?- Postawiła zwierzątko na podłodze.
- Liam! Mogłeś to z nami uzgodnić! I gdzie my będziemy trzymać żółwia?!- Szybko wstałam i podeszłam do całej reszty.
- Nie mów, ze macie za mało miejsca, bo Ci nigdy nie uwierzę, a z resztą.- Podniósł gadzinę.- Popatrz jaki on jest słodki!- Zmierzyłam chłopaka wzrokiem od góry do dołu.
- Argument nie do pobicia. Jest taki kochany!- Zmarszczyłam nos.
- Widzisz! Widzisz!
- A jak się nazywa?- Diana zabrała go z rąk Liama i odłożyła na podłogę.
- Sama go nazwij. To jest żółw stepowy i może sobie chodzić po domu, ale swoje miejsce też musi mieć i resztę rzeczy potrzebnych do jego opieki mam w samochodzie. Wytłumaczę Ci wszystko później, ok?
- Jasne, a to będzie Fast!
- Serio? Nazwiesz żółwia Fast?- Zaczęłam się śmiać.
- A może on ma kompleksy!- Mina wszystkich tutaj zgromadzonych była bezcenna! Zaczęliśmy się zwijać ze śmiechu!
- Jestem!- Usłyszeliśmy krzyk Harry'ego i trzask drzwi.- Przepraszam, ale miałem mały problem z prezentem świątecznym! Zjadł mi buta!- Hazz nadal krzyczał z przedpokoju.
- Jak to... zjadł?- Niall miał tak samo zdziwioną minę jak ja. Do salonu wszedł Harry, a na rękach trzymał małego pieska, który gryzł mu palec.
- No bo Diana zawsze mówiła, ze chciała pieska, a ty zawsze mówiłaś, ze się zastanowisz i nigdy jakoś się nie zastanowiłaś i pomyślałem, ze postawię Cię przed faktem dokonanym to nie będziesz zła... A co tu robi żółw?
- Nazywa się Fast!- Krzyknęła Diana, a Harry wybuchł śmiechem.
- Fast? Naprawdę?
- Nie odzywaj się, Harry! To jest Fast i tyle!- Jakby wzrok Diany zabijał, to Hazz byłby już martwy.
- No dobra... A wracając to ten mały psiak zjadł mi buta! I miałem małe opóźnienie. Nie jesteś zła, co Nat?- Miałam ochotę ich pozabijać! Takie rzeczy się powinno ze mną ustalić, a teraz mam w domu i żółwia i psa! Dan już bawiła się z małym szczeniakiem.
- Oddasz go, Harry! Powinieneś to ze mną ustalić, prawda...- Przerwałam, żeby spojrzeć na Horana, ale ten bawił się z Dianą i psiakiem.
- Popatrz jaki jest kochany! Ja go w życiu nie oddam! Jak wyrzucisz psa, to zabieram się z nim!
- A ja z tatą!
- Czyli nie mam wyboru?- Skrzyżowałam ręce na piersi. To ja tu jestem matką!
- No ale popatrz!- Niall Przystawił mi mordkę psiaka do twarzy, a ten mnie polizał po nosie.
- Dlaczego ja tak bardzo kocham zwierzęta?! Jaki on jest kochany!
- No widzisz! Jak go nazwiesz, Dan?- Harry zabrał go blondynowi i dał Dianie na ręce. Dziewczyna na chwile się zamyśliła i usiadła na podłodze. Trzymała małego na kolanach, a obok niej chodził Fast.
- Nazwę go...- Spojrzała na mnie i na Hazzę.- Hatalie...- Zdziwiła mnie i to bardzo.
- Dlaczego akurat Hatalie? Nie może się nazywać Larry?
- To jest mój pies i nazwę go jak chcę, tak? Podoba Ci się Hatalie, prawda?- Pogłaskała pieska i wstała. szczeniak od razu zainteresował się żółwikiem.
- Mi się tam podoba! A teraz reszta prezentów!- Harry zaczął rozdawać upominki. Ja będę miała teraz w domu prawdziwy zwierzyniec! El miała rację! Patologia! Żółw, który nazywa się Fast i jeszcze pies- Hatalie! Kocham ich wszystkich, co do jednego!
- No dobra, to już wszystko!- Harry usiadł na kanapie.
- Nie zupełnie. Mam coś dla Ciebie, Nat.- Nialler zaczął grzebać po kieszeniach, aż wyciągnął małe pudełeczku. Uklęknął przede mną i otworzył je.- Wyjdziesz za mnie?
---------------------------------------------------------------
Tego to się nie spodziewaliście! Tyle się dzieje w tym rozdziale, ale to w ramach tego, że nie dodałam w sobotę. Naprawdę bardzo Was przepraszam, ale w szkole był piknik rodzinny i musieliśmy przygotować wszystko, a ja robiłam gulasz w hurtowych ilościach i wazy na niego musiałam znaleźć i placki usmażyć i jeszcze szkołą i nie miałam zupełnie czasu, ale jeżeli Was pocieszę to jeszcze ten tydzień i mam praktycznie wakacje! 16, 17 czerwca jedziemy na wycieczkę, 18 jest normalny dzień, ale z racji, że 19 i 20 to dni wolne, to chyba najprawdopodobniej nie pójdę do szkoły. Konferencja i ostateczne wystawienie ocen jest 23, więc później już nie trzeba chodzić do szkoły to XD WITAJCIE WAKACJE! Chałupy welcome to! Bahama mama luz! Afryka dzika, dawno odkryta! Bahama mama luz! A wracając, to jeszcze raz bardzo przepraszam i teraz zorientowałam się, że z końcem dzielą nas jeszcze tylko 2 rozdziały :( Będzie nowe opowiadanko, do którego w dniu wstawienia 50 rozdziału, pojawi się prolog. Nie można tego chyba nawet nazwać prologiem, ale ok... Jeżeli chodzi o ten rozdział to mam jedno pytanie. Jak myślicie, Natalie się zgodzi? Czy może odrzuci oświadczyny?
A TAK W OGÓLE, TO JAKI CHALLENGE MACIE DLA MNIE? WYMYŚLICIE COŚ, ŻEBYM MOGŁA WYKORZYSTAĆ MATERIAŁ, CZY OCZYWIŚCIE SAMA MAM MYŚLEĆ?
- Je się przy stole...- Nie jestem taką typową mamą, która zawsze zwraca uwagę swojemu dziecku i w ogóle takie tam. Ja po prostu lubię denerwować Dan.
- Sama tak jesz.- Burknęła w moja stronę.
- Pomożesz mi wszystko przyszykować, co?
- Jasne, a na pewno masz wszystkie produkty, bo nie chcemy, żeby było tak jak w ostatnim roku.
- Będziesz mi to wypominać?!
- Będę!- Rok temu zapomniałam kupić indyka i jak na złość byłam tak zakręcona, że nawet się nie zorientowałam. Musiałyśmy z Dianą biegać po wszystkich sklepach, żeby znaleźć chociażby najmniejszy kawałek mięsa.
Krótkie przerwanie nawiązujące do tego, dlaczego Nat i Dan szukały indyka i do daty, w której dzieje się akcja. W Anglii wigilia nie jest obchodzona tak jak u nas. Święta zaczynają się u nich 25 grudnia, kiedy podaje się uroczysty obiad. Danie główne je się najczęściej o dwunastej, albo krótko po niej. Naszego karpia, zastępuje nadziewany indyk :) Tradycyjnym daniem jest również Pudding polewany brandy albo budyniem. O 15 Anglicy słuchają przemowy Królowej, a później spędzają czas w gronie rodziny. To tak nawiązanie do tradycji i taki krótki przerywnik, Możliwe, że zdobyliście nową wiedzę :) Ale teraz zapraszam Was do dalszego czytania :)
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni sprawdzić czy mamy wszystko. Dokładnie przeglądnęłam każdą z półek i stwierdziłam, że nie mamy czym nadziać indyka! Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Odwróciłam się, żeby pobiec po Dinę i ruszyć do sklepu, ale wpadłam na kogoś w progu.
- Czego nie masz?- Dan zaśmiała się pod nosem.
- Nie mamy czym nadziać indyka!- Diana wyciągnęła zza pleców rękę w której trzymała siatkę z różnymi warzywami i owocami. Znalazła się też paczka bakalii.- Kocham cię, wiesz?
- Nie mnie, tylko tatę. To on się wczoraj zorientował i pojechał ze mną do sklepu, a że po drodze opowiedziałam mu każdą historię związaną z naszymi świętami, to stwierdził, że chce wiedzieć jak zareagujesz.
- Ja Was kiedyś zatłukę!- Uderzyłam ją lekko ścierką, którą miałam pod ręką.- Idź go obudź i macie się wziąć za sprzątanie!- Wygoniłam ją z kuchni, a ta poszła po schodach na górę. Zaczęłam powoli przygotowywać wszystko, co było mi potrzebne. Czas mnie trochę gonił, ale wyrobiłam się przed dwunastą. Będę miała jeszcze czas, żeby się przebrać i pomalować. Niall i Diana już dawno skończyli pucować dom na błysk. Weszłam do łazienki razem z przygotowaną sukienką. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i podkręciłam ich końcówki. Zrobiłam makijaż i wyrobiłam się akurat na styk. <KLIK> Zeszłam szybko na dół, żeby Niall i Dan nie musieli na mnie czekać. Układali akurat potrawy na stole. Nialler miał na sobie białą koszulę, a Diana to mnie zaskoczyła! Pierwszy raz w życiu widzę ją tak elegancko ubraną! <KLIK>
Zjedliśmy obiad i zdążyliśmy posprzątać. Teraz jak zawsze będziemy leżeli wywaleni na kanapie i będziemy odpoczywać po jedzeniu. Ja nauczyłam tak Dianę, a mnie nauczył tego Niall, czyli mamy to rodzinne.
- Kocham święta! Człowiek je ile może i nikt mu tego nie zabroni!- Nialler rozłożył się plackiem na miejscu obok mnie. Nie mam nawet siły pójść się przebrać! Słońce już zaszło, a my nadal siedzieliśmy nieruchomi na kanapie. Za oknem widziałam padający śnieg, który oświetlały latarnie. Usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają, a po chwili po całym domu rozniosły się głosy chłopaków i dziewczyn. Było nawet słychać Megan, która ostatnio nie miała czasu do nas wpaść. Zapracowany człowiek...
- Co tak leżycie! Prezenty przyszły!- Louis wpakował się do salonu, ciągnąc za sobą sporych rozmiarów worek. Co oni tam powkładali?!- Wstawać, no! W tym roku ja jestem mikołajem!- Usiadł na fotelu i ściągnął czapkę, która jako jedyna mu została. Kurtki i butów pozbył się przy wejściu do domu.
- Cześć Wam.- Uśmiechnęłam się i usiadłam jak człowiek.
- Ciekawe kto był grzeczny, hm?- Zayn wpakował się na drugi fotel. Na jego kolanach usiadła Pezz. El, Liam, Danielle i Megan też się jakoś pomieścili. O dziwno nie było Harry'ego. Louis zaczął grzebać w worku i powoli wyciągał różne pudełeczka i segregował je na stole.
- No to tak!- Krzyknął, kiedy cały worek był pusty.- Zaczniemy od prezentów dla Nialla.- Lou rozdał wszystkie pudełka. Każdy dostał po kilka prezentów od różnych osób, każdy oprócz Dan. Widziałam, że siedzi smutna i jakaś taka przygnębiona. Nie zależało jej na prezentach, ale chyba bardziej na tym, że nikt o niej nie pamiętał.- No a najlepsze zostawiliśmy na koniec!- Louis przesiadł się z fotela na miejsce obok Diany. Z worka wyciągnął jeszcze jedno pudełko, a dałabym sobie rękę uciąć, ze worek był pusty!- To dla Ciebie.- Mina Dan od razu się zmieniła.
- Teraz ma otworzyć?
- No a kiedy?!- Krzyknęła Meg. Diana powoli zaczęła rozpakowywać pudełko, a ze środka wyciągnęła śliczny zestaw biżuterii. Teraz to ja jej żyć nie dam, jak mi go nie pożyczy!
- Jezu! Jakie to jest śliczne!- Rzuciła się na Lou. Następne pudełko podała jej Meg. Była to sukienka. Reakcja Dan była podobna. Jak tak dalej pójdzie to ona nas tu udusi! Zaraz po prezencie od Zayna i Perrie, którym okazały się być dwa karnety do SPA dla mnie i Dan (Zakładam, ze pomysł Pezz) Nadszedł czas na prezent ode mnie i Nialla.
- To jak Diana?- Nialler wniósł duże pudełko do salonu.- Otwierasz?- Sama nie wiedziałam co tam jest. Niall stwierdził, ze mam się nie martwić i on załatwi sprawę prezentu. Dan podeszła do pudła i powoli zaczęła zdzierać z niego papier. Jej mina była bezcenna, kiedy zobaczyła gitarę.
- Serio?! I będziesz mnie uczył?!- Kocham święta! Wtedy każdy jest dzieckiem, a Diana dokładnie tak sie zachowywała.
- No tak, jakbym nie miał takiego zamiaru, to nie kupiłbym Ci z mamą gitary, tak?
- Jak ja Was kocham!- Już miała się na mnie rzucić, ale uratował mnie Liam.
- To teraz moja kolej!- Wstał z fotela i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Zobaczycie.- Siedzieliśmy w ciszy, czekając na powrót Liama. Chciałam wyciągnąć coś od Danielle, ale ona była nie ugięta! W sumie długo nie musieliśmy czekać. Li wrócił z żółwiem w rękach. Skorupa żółwika była przewiązana śliczną wstążką, której Diana od razu się pozbyła.
- I to dla mnie?- Postawiła zwierzątko na podłodze.
- Liam! Mogłeś to z nami uzgodnić! I gdzie my będziemy trzymać żółwia?!- Szybko wstałam i podeszłam do całej reszty.
- Nie mów, ze macie za mało miejsca, bo Ci nigdy nie uwierzę, a z resztą.- Podniósł gadzinę.- Popatrz jaki on jest słodki!- Zmierzyłam chłopaka wzrokiem od góry do dołu.
- Argument nie do pobicia. Jest taki kochany!- Zmarszczyłam nos.
- Widzisz! Widzisz!
- A jak się nazywa?- Diana zabrała go z rąk Liama i odłożyła na podłogę.
- Sama go nazwij. To jest żółw stepowy i może sobie chodzić po domu, ale swoje miejsce też musi mieć i resztę rzeczy potrzebnych do jego opieki mam w samochodzie. Wytłumaczę Ci wszystko później, ok?
- Jasne, a to będzie Fast!
- Serio? Nazwiesz żółwia Fast?- Zaczęłam się śmiać.
- A może on ma kompleksy!- Mina wszystkich tutaj zgromadzonych była bezcenna! Zaczęliśmy się zwijać ze śmiechu!
- Jestem!- Usłyszeliśmy krzyk Harry'ego i trzask drzwi.- Przepraszam, ale miałem mały problem z prezentem świątecznym! Zjadł mi buta!- Hazz nadal krzyczał z przedpokoju.
- Jak to... zjadł?- Niall miał tak samo zdziwioną minę jak ja. Do salonu wszedł Harry, a na rękach trzymał małego pieska, który gryzł mu palec.
- No bo Diana zawsze mówiła, ze chciała pieska, a ty zawsze mówiłaś, ze się zastanowisz i nigdy jakoś się nie zastanowiłaś i pomyślałem, ze postawię Cię przed faktem dokonanym to nie będziesz zła... A co tu robi żółw?
- Nazywa się Fast!- Krzyknęła Diana, a Harry wybuchł śmiechem.
- Fast? Naprawdę?
- Nie odzywaj się, Harry! To jest Fast i tyle!- Jakby wzrok Diany zabijał, to Hazz byłby już martwy.
- No dobra... A wracając to ten mały psiak zjadł mi buta! I miałem małe opóźnienie. Nie jesteś zła, co Nat?- Miałam ochotę ich pozabijać! Takie rzeczy się powinno ze mną ustalić, a teraz mam w domu i żółwia i psa! Dan już bawiła się z małym szczeniakiem.
- Oddasz go, Harry! Powinieneś to ze mną ustalić, prawda...- Przerwałam, żeby spojrzeć na Horana, ale ten bawił się z Dianą i psiakiem.
- Popatrz jaki jest kochany! Ja go w życiu nie oddam! Jak wyrzucisz psa, to zabieram się z nim!
- A ja z tatą!
- Czyli nie mam wyboru?- Skrzyżowałam ręce na piersi. To ja tu jestem matką!
- No ale popatrz!- Niall Przystawił mi mordkę psiaka do twarzy, a ten mnie polizał po nosie.
- Dlaczego ja tak bardzo kocham zwierzęta?! Jaki on jest kochany!
- No widzisz! Jak go nazwiesz, Dan?- Harry zabrał go blondynowi i dał Dianie na ręce. Dziewczyna na chwile się zamyśliła i usiadła na podłodze. Trzymała małego na kolanach, a obok niej chodził Fast.
- Nazwę go...- Spojrzała na mnie i na Hazzę.- Hatalie...- Zdziwiła mnie i to bardzo.
- Dlaczego akurat Hatalie? Nie może się nazywać Larry?
- To jest mój pies i nazwę go jak chcę, tak? Podoba Ci się Hatalie, prawda?- Pogłaskała pieska i wstała. szczeniak od razu zainteresował się żółwikiem.
- Mi się tam podoba! A teraz reszta prezentów!- Harry zaczął rozdawać upominki. Ja będę miała teraz w domu prawdziwy zwierzyniec! El miała rację! Patologia! Żółw, który nazywa się Fast i jeszcze pies- Hatalie! Kocham ich wszystkich, co do jednego!
- No dobra, to już wszystko!- Harry usiadł na kanapie.
- Nie zupełnie. Mam coś dla Ciebie, Nat.- Nialler zaczął grzebać po kieszeniach, aż wyciągnął małe pudełeczku. Uklęknął przede mną i otworzył je.- Wyjdziesz za mnie?
---------------------------------------------------------------
Tego to się nie spodziewaliście! Tyle się dzieje w tym rozdziale, ale to w ramach tego, że nie dodałam w sobotę. Naprawdę bardzo Was przepraszam, ale w szkole był piknik rodzinny i musieliśmy przygotować wszystko, a ja robiłam gulasz w hurtowych ilościach i wazy na niego musiałam znaleźć i placki usmażyć i jeszcze szkołą i nie miałam zupełnie czasu, ale jeżeli Was pocieszę to jeszcze ten tydzień i mam praktycznie wakacje! 16, 17 czerwca jedziemy na wycieczkę, 18 jest normalny dzień, ale z racji, że 19 i 20 to dni wolne, to chyba najprawdopodobniej nie pójdę do szkoły. Konferencja i ostateczne wystawienie ocen jest 23, więc później już nie trzeba chodzić do szkoły to XD WITAJCIE WAKACJE! Chałupy welcome to! Bahama mama luz! Afryka dzika, dawno odkryta! Bahama mama luz! A wracając, to jeszcze raz bardzo przepraszam i teraz zorientowałam się, że z końcem dzielą nas jeszcze tylko 2 rozdziały :( Będzie nowe opowiadanko, do którego w dniu wstawienia 50 rozdziału, pojawi się prolog. Nie można tego chyba nawet nazwać prologiem, ale ok... Jeżeli chodzi o ten rozdział to mam jedno pytanie. Jak myślicie, Natalie się zgodzi? Czy może odrzuci oświadczyny?
A TAK W OGÓLE, TO JAKI CHALLENGE MACIE DLA MNIE? WYMYŚLICIE COŚ, ŻEBYM MOGŁA WYKORZYSTAĆ MATERIAŁ, CZY OCZYWIŚCIE SAMA MAM MYŚLEĆ?
OMFG !
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <3
Co z Hatalie?! Lubię Niall'a nawet kocham, ale Nat według mnie powinna być z Harry'm. To on od początku był tym pierwszym i cóż, może się nie zgodzi ale teraz byłoby to dziwne, gdyby nagle tak zostawiła Niall'a. Zakrecone to wszystko. Ehh ale może jest jeszcze szansa na Hatalie? Jeszcze 2 rozdziały.. tylko 2 rozdziały.. jak to minęło :o cały luty marzec kwiecień maj i trochę czerwca z tym opowiadaniem :D
OdpowiedzUsuń"Gdy jest dobrze, coś zawsze musi się spierdolić!"~ Klaudia XD Mam wielki powrót! Cieszę, że jesteś ze mną tak długo :) Zaczęłam pisać końcem grudnia, więc nie było Cię tylko miesiąc :) A co z Hatalie? No to taki słodki pieseł XD Ja nie powiedziałam, że nie ma szansy na Hatalie, ale też nie obiecuję, że Natalie się nie zgodzi... Same tajemnice i jeszcze tylko 2 rozdziały! ;-; Będziemy publikować na nowym blogu, jej!
UsuńJeju! Mam nadzieję, że się zgodzi, oni są parą idealną *.* A tak przy okazji to skąd ty jesteś?
OdpowiedzUsuńJestem z takiej wsi- Jaworza, koło Bielska-Białej na Śląsku :)
UsuńOni oni muszą być razem. <3 tak pasują do siebie oby się zgodziła,czekam tylko na ten moment. <3 :)
OdpowiedzUsuńAAAAA !!! MEEGAAA !!!! A TAK WGL TO CO Z HARRYM POGODZIŁ SIĘ Z TYM , ŻE ONA JEST Z HORANEK , BO NIE KUMAM ?! XD <3 SZCZENIAK , ŻÓŁW JAPIERDOLE XDDD TAKIDJ PATOLOGII KESZCZE NIE SPOTKAŁAM XD TAKIE RZECZY TYLKO U KLAUDS !XD <3 A JEŚLI CHODZI O CHALLENGA CZY COŚ GO CZABI BANI !! XD CZY JAK TAM TO SIĘ PISZE ! NIE ODPOUSZCZĘ CI ! CAPSLOCK <3 HAHA <3
OdpowiedzUsuńMyślałam nax chubby bany i chyba je zrobię XD Mamy ten sam tok myślenia XD CZY TY ZAWSZE MUSISZ ATAKOWAĆ CAPSLOCK?! A tak poza tym to ja lubię tą moją patologie! Dobrze, że nie wiesz co się u mnie w domu dzieje! o.O Będzie chubby bany! Fuck Yeah! FILMIK! Haha <3 Moje Wy kochane, takie <3
UsuńNiech ona się zgodzi, niech nie niszczy tego co zaczęła. Śmieję się i płaczę jednocześnie.
OdpowiedzUsuńPłaczę, sama nie wiem i dlatego, że mam rozbitą szybkę w telefonie
Śmieję się, bo ten rozdział mnie rozśmieszył
Też śmiechłam na tym rozdziale, jeszcze tylko tydzień do końca bloga! o.O
UsuńNialler taki kochany słodziak jest noo <33 /horanoina
OdpowiedzUsuń